No i sprawa zakończona!
Wysiliłam się troszeczkę i... posprawdzałam informacje, powęszyłam w akademikach, na uczelni, wśród wykładowców, kolegów z roku, w internecie... Zebrałam dużo informacji o Pawełku. Wiedziałam kiedy ma zajęcia, gdzie pracuje i gdzie zadekował się na stancji (ulica, nr bloku, nr mieszkania, nazwiska współlokatorów...). Znałam adres mamusi mieszkającej 300 kilometrów stąd. Wiedziałam z jakimi znajomymi się spotyka, w jakich klubach bywa, kiedy i z jaką dziewczyną rozstał się w połowie ub. roku... Itd., itd. Jakie "numery" wykręcił w ostatnch 12 m-cach (nagrywał z kolegami krótkie kompromitujące filmiki, a potem zamieszczali je na YouTube; wywalili ich z akademika w ub. roku za imprezowanie, burdy itd.; wybryki i "jechanie" po ludziach nie przeszkadzało mu jednak udać się ze studencką pielgrzymką do Częstochowy - powód tego nawrócenia? Chciał zrobić wrażenie na wyrywanej właśnie panience z II roku...).
Na jednym z portali społecznościowych napisał o sobie, że najbardziej lubi imprezować i spać; że jest leniem, człowiekiem bez ambicji; jego celem życiowym jest maksymalizowanie przyjemności z nic nie robienia. Jego ogłoszenia pojawiają się też na stronach randkowych.
Cudnie....
I w ostatnich 2 tygodniach znowu dopisał do listy znajomych dwie czterdziesteczki. Zabawa trwała.
Do mnie się już nie odzywał i właściwie to sprawa przyschła.
Aż tu 8 marca o godz. 22:00 dostaję sms z życzeniami: "Życzę Ci wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet... Życzę Ci dużo kwiatów, miłości wszystkiego co najlepsze... Przepraszam za moje zachowanie... Widocznie nie dojrzałem jeszcze do znajomości z Tobą....". No wkurzyłam się! Po cholerę mi te życzenia? I to tak uniwersalne, że do dowolnej ilości bab jednocześnie można je wysłać. Dość tej bezkarności! Postanowiłam mu wygarnąć i wyłuszczyć, że przejrzałam jego grę. Uświadomić ile o nim wiem i że jeśli mnie nie przeprosi i nie skończy z przedmiotowym traktowaniem kobiet, to zrobię z tych wiadomości użytek. No - wychowawcze to miało być, ma się rozumieć.
10 marca (wczoraj) zadzwoniłam do niego. Chciałam mu dać warunek - mamy do pogadania... i spotka się ze mną oko w oko, by tego wysłuchać. Oczywiście nie odebrał - tchórz!
Wysłałam więć mu sms: "Jutro o 16:20 w pubie AAA na ul. BBBBB. Bez koleżków. Bez kamerek. Skończmy tę sprawę. Pora rozliczyć się z danego słowa. Radzę sie nie spóźnić. Mam już twoje dosje... Pełne. Od Ciebie zależy co z nim zrobię. Paweł jeszcze raz podkreślam - bez żadnych numerów. Och, trzeba było odebrać telefon. MILF..."
Odpisał na sms (
jak to tchórz, łatwiej pisać niż rozmawiać...): "Możemy się spotkać dzisiaj, jeśli chcesz. Poważnie... Oczywiście, że nie przyciągnę ze sobą kolegów ani kamery... Żałuję, że nie odebrałem. Do piątku pracuję od 12 do 20, więc musielibyśmy umówić się na inne godziny, lub ewentualnie w weekend..." (była godz. 23.02...).
Pracuje albo nie - kto go tam wie?
Zanim odpowiedziałam przysłał
kolejny sms: "Spotkamy się za godzinę? Chyba, że przełożymy to na sobotę... Sobotę mam całą wolną, więc możemy się spotkać, o której będzie Ci pasowało... Intrygujesz mnie..."
/No coś podobnego? A coś Ty się tak nagle ożywił??? No już lecę... chyba Cię pogięło!/
Ja:"Zasady się zmieniły Paweł. Chyba nie myślisz, że podam Ci adres... O północy nie będę jeżdzić po mieście. Sorry nie dla Ciebie i nie teraz. Chcesz zyskać czas do soboty... Po co? Jak odpowiesz wtedy zdecyduję czy jeszcze zechce mi się czekać. Zmęczyło mnie czekanie..."
Paweł: "Gdybyś mi ufała, nie byłoby problemu żebyśmy się nawet zaraz spotkali... Ale rozumiem Cię, w końcu nie znamy się... Gdybym mógł jutro przyjść na 16.20 na pewno bym tam był... Możemy się umówić jutro około 21.00. Miejsce pozostawiam Tobie... Chyba czas najwyższy się wreszcie spotkać..." (godz.23:35) /
No właśnie cały problem w tym, że zaufania to ja do Ciebie mam mniej niż brudu za paznokciami. Ani w jedno słowo nie wierzę! Na pweno byś był - trala lala!/
Ja: "Zatem jutro o 21.00. Napiszę gdzie... Jutro"
Paweł: "Dobrze
"
Ja dzisiaj (godz. 19.10): "O 21.00 w CCCCC na ul. DDDDD"
/Zmieniłam miejsce spotkania. Zabrałam 2 koleżanki... dla bezpieczeństwa. Miały przy innym stoliku sobie pobyć. Nie znał ich. Nie wiedziałam co Pawełek może wywinąć jak zostanie dojechany do ściany!/
Paweł (dzisiaj - 11 marca, godz. 20.44): "Nie pojawię się. Myślałem o tym, ale jaki byłby cel takiego spotkania? Jak już Ci pisałem w Dzień Kobiet, nie dojrzałem do takiej znajomości. I nie odzywaj się proszę do mnie..."
/Wymiękł!!!!! Na 15 min. przed spotkaniem... Speniał bohater w krótkich gaciach!!!! A taki wczoraj był chętny, taki pewny i co z tego wyszło?/
Ja: "Tak właśnie myślałam! Żegnam. Bez odbioru."
Pojechałyśmy do tej knajpy.... ŚWIĘTOWAĆ.
GRA SKOŃCZONA
!