"Pojawia sie i znika....."

Problemy z partnerami.

"Pojawia sie i znika....."

Postprzez fankabulgarii » 8 mar 2009, o 16:17

Witam wszystkich.
Pisze ,poniewaz juz nie potrafie spojrzec na to obiektywnie,bo chyba owa ceche zatracilam w tym przypadku.
I bardzo chcialabym,aby-jesli to mozliwe ktos postaral sie spojrzec na to wlasnie w ten sposob.
Z moim chlopakiem poznalismy sie przez internet.Swietnie sie dogadywalismy-pisalismy do siebie b.dlugie i wyczerpujace e-maile.
Postanowilismy sie spotkac.Wszystko bylo ok,jeszcze bardziej utwierdzilismy sie w przekonaniu,ze dalej chcemy sie spotykac .
Po jakims czasie spedzonym na wspolnych rozmowach podjelismy decyzje odnosnie bycia razem.
Od poczatku jestem z nim szczera bo uwazam,ze to podstawa kazdej relacji.
Wie o tym,ze mialam depresje i o mojej nielatwej przeszlosci.
Ja natomiast znam tez jego trudne "zyciowe drogi".
Do pewnego czasu wszystko ukladalo sie wspaniale,bez zadnych niepowodzen czy przykrosci.
Oboje nie chcemy sie ranic i zalezy nam na stalym zwiazku.
Jednak ostatnio zauwazam niepokojaca zmiane z jego strony.
Mam wrazenie,ze chce sie ode mnie odsunac na dalszy plan.
Nie spotykamy sie juz tak czesto jak dotychczas,czasem twierdzi,ze musi "pomyslec w samotnosci"..Rozumiem i nie przeszkadzam mu w tym,ale czasem to "jego myslenie" trwa caly tydz.bez zadnej wiadomosci z jego strony.
Wiem,ze boi sie depresji,bo te chorobe ma jego mama,ktora w dodatku nigdy sie nie leczyla.Wiec ma z nia nie latwo i wogole sie nie dogaduja.
Ze mna jest odwrotnie.Jestem juz "zdrowa",zupelnie zmienilam sposob patrzenia na swiat i zycie.Moim priorytetem jest sie rozwijac,doskonalic,poznawac siebie.
Bardzo mi na nim zalezy,ale strasznie rani mmnie jego zachowanie.
Mam wrazenie,ze ja glownie staram sie ,zeby ten zwiazek "normalnie funkcjonowal".I ciagle probuje go "urozmaicac";nawet "prostymi" rzeczami,po to,by go jakos milo zaskoczyc,by choc na chwile poczul ,ze jest dla mnie b.wazny.
I znow dzisiaj....
Bylismy umowieni ze sie spotkamy,po czym napisal mi,ze "musi przemyslec kilka spraw na spokojnie " i ze sie nie spotkamy...
I oczywiscie jak zazwyczaj zmienia sie automatycznie jego stosunek do mnie... Nie uzywa w takich sytuacjach "milych slow" jak zazwyczaj,wowczas przechodzi na forme raczej kolezenska jak sadze ...
Nie wiem,jak dlugo jeszcze zniose takie "hustawki".
Wiem,ze w zwiazku cenna jest niezaleznosc i pewna autonomia...
Ale dzisiaj strasznie mnie tym zranil.Chcialam byc razem z nim.Tylko tyle.
A on znowu widocznie mnie odtraca.
Moze ktos z Was ma wieksze doswiadczenie i potrafi spojrzec na te sytuacje obiektywnie.
Bylabym wdzieczna za pomoc w probie zrozumienia takiego zachowania.
Pozdrawiam :(
fankabulgarii
 
Posty: 14
Dołączył(a): 15 mar 2008, o 12:52

Postprzez ewka » 11 mar 2009, o 08:07

Witaj;)

Skoro już takie szczere relacje między Wami powstały (i dobrze, bo to ważne), to może trzeba trochę na tę szczerość postawić dalej, przycisnąć i zachęcić do jakiegoś wyjaśnienia z jego strony i ustalenia czegoś na przyszłość... skąd, dlaczego, co masz z tym zrobić, czego on oczekuje... może być różnie, a Ty toniesz w powodzi domysłów i niepokoju.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ufixela i 78 gości