Drogi czytelniku i moderatorze dzisiaj czuje się wyjątkowo źle dlatego tekst ten jest swoistym upuszczeniem pary. Jeśli chcecie to zapraszam do lektury jeżeli nie chcecie nie chowam urazy. A jak zagracam to można skasować. Ale jak znajdzie się ktoś kto to doczyta do końca to proszę o odpowiedź na pytanie na końcu. Bo wszystko mi mówi że bardzo tak.
Któryś tam raz z rzędu robiłem sobie przerwę od tego forum myśląc sobie, że jest już ok i da rade żyć bez wywnętrzania się tutaj (nie to że uważam to miejsce za coś złego wręcz przeciwnie jest tutaj na tony wartościowych ludzi mających problemy bo każdy je ma a w kupie raźniej, cieplej tylko nie ładnie pachnie :]). A dzisiaj ocknąłem się ze świadomością, że po od paru lat już nie mam z kim porozmawiać od serca inaczej ujmując otworzyć się i pokazać swoje prawdziwe ja. Podzielić się problemem i obawą z kimś i odwdzięczyć tym samym. Do tego baba z którą na miłość boską byłem w związku ze 3 lata temu chyba już będzie (che 3 razem 3 bez ) potrafi nie świadomie zrobić mi bardzo bolesne kuku. Jestem do 3 lat sam miałem jedną kobitę widzę po sobie, że autentycznie boje się kobiet pod kątem głębszej znajomości (Bogu dzięki nie jestem typem metro-pięknym ani macho zajeb***m to też nie mam problemu z kobiecą uwagą :]) - tutaj się oszukuje troszeczkę bo sprzęt do pompowania mam ćwiczyć ćwiczę o tyle o ile czyli niby staram się poprawiać wygląd fizyczny. Poszedłem w prace żeby nie siedzieć bezczynnie na garnuszku i udawać że studiuje ale to też kolejny powód frustracji. Bo pracuje w miejscu którym gardzę na maxa ale żadna praca nie hańbi a piniądz to jednak piniądz. A złotówa ważna jest zwłaszcza w kryzysie. Co robię z wypłatą ano kupuje dużo kupuje drogo kupuje ale po kiego kurna grzyba to nie wiem. A zarabiam mało i za g*** robotę. Nawet pasja w postaci majsterkowania przy starym samochodzie który notabene kupiłem przez przypadek i żeby zając się czymś po rozstaniu z lubą byłą ex nie sprawia już radochy. Tylko powoduje stres że to kosztuje tamto też a to jeszcze nie zrobione. Ale za to pomaga zasnąć wizja odpicowanego auta którym może się stać za pomocą moich własnych kończyn.
A teraz jak ktoś to naprawdę przeczytał to mam pytanie. Czy mi się berecik gniecie czy mi się wydaje? I ludzie czy ja zaczynam być żałosnym sfrustrowanym prawie 23latkiem, który ma kompleks wieku młodego walczącym z nadwagą i obawiającym się, że nie wygram przed 60stką kiedy będzie mi już wisiało "wszystko:]". Słowem Czy ja aby nie jestem .................................................... ŻAŁOSNY ??
[/b]