wyszlam ze zwiazku w ktorym kochalam za bardzo

Problemy z partnerami.

Postprzez wuweiki » 27 lut 2009, o 14:04

---------- 12:54 27.02.2009 ----------

ptasie móżdżki? :roll:
rozpędziłaś się Impresjo...
ludzie są różni i najlepiej zajmować się sobą, zamiast skupiać na osądzaniu innych..
ktoś kiedyś rzekł "widzą źdźbło w oku bliźniego, a belki w swoim nie dostrzegają"
bo prawda leży po środku ...relacje ludzkie nie są czarno-białe ...jedno czarne a drugie białe...to mieszanka kolorów
tak uważam

---------- 13:04 ----------

jeśli się wymądrzam za bardzo to proszę o wzięcie poprawki na to,że ze mnie już taka mądrala ;) ..i to surowa na dodatek
:kwiatek2:
wuweiki
 

Postprzez Księżycowa » 28 lut 2009, o 20:02

Boli... Dostałam kryzysu. Czuje się fatalnie. Po 1,5 roku nagle sama. Mimo tego ze on w ostatnim czasie mnie tylko krzywdził, to mi brak jego... Nie wrócę, choć wszystkie dobre wspomnienia wracają. Jest mi przykro, strasznie męczy mnie to. Staram się zrozumieć i nie potrafię.

Do tego w domu porażka. Chciałabym w nim nie być, być sama gdzieś indziej, nie tu. Ojciec znów pije. Nie mam sił na to, nie radzę sobie, nie mogę przestać płakać. Cholernie boli i czuję się zła... Dlaczego? Co ja zrobiłam, że to wszystko mnie spotyka. Jakby tego było mało w pracy idzie zwariować. Dobrze, że tylko tydzień i wracam do siebie.

Potrzebuję spokoju, odpoczynku od tych wszystkich wariacji. Nie mam na to najmniejszych szans. Nie daje rady, nie mam już sił...
To za dużo jak na mnie jedną i do tego ze wszystkim samą. Rodziców nie biorę pod uwagę i chyba nawet nie chcę. Nie chcę, by cokolwiek o mnie wiedzieli. Nie ufam im. Nie ufam już nikomu poza sobą, ale to za trudne do zniesienia. Boże, czy jest jakiś ratunek dla mnie? Czy ja na coś zasługuję? Dlaczego czuję, że nie należy mi się nic?
Księżycowa
 

Postprzez impresja » 28 lut 2009, o 20:04

:pocieszacz: dasz radę to minie///////////
impresja
 

Postprzez inka » 2 mar 2009, o 22:49

Jak sie czujesz kasiorku??

Wiesz kryzysy w tym przypadku to normalna rzecz, trzeba to przejsc po prostu, ale wierz mi ze potem bedzie juz tylko lepiej, warto zaczac od nowa i nie wracac do przeszlosci bo to jedyne wyjscie by byc w koncu naprawde szczesliwą, wiem jak Ci ciezko, ale trzymam mocno kciuki, bo jestes silną kobitką, która podjela tak trudna decyzje i walczy o siebie. Domem sie nie przejmuj, przeciez i tak zamierzasz sie wyniesc, wiem ze latwo sie mowi. Nie mozesz gdzies wyjechac na weekend, albo spedzic noc u kolezanki/przyjaciolki, wyjsc gdzies? Siedzenie i zamartwianie sie nie jest sprzyjajace w dochodzeniu do siebie, a spotykanie sie z ludzmi, rozmowy bardzo otwieraja oczy i pomagaja zrozumiec wiele rzeczy.

buziaki gorace
Avatar użytkownika
inka
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 wrz 2007, o 20:15
Lokalizacja: Zagłębie/Śląsk

Postprzez onelove » 3 mar 2009, o 11:33

Nie jest lepiej poki co...sni mi sie tak, ze budze sie jak oparzona.... :(
Avatar użytkownika
onelove
 
Posty: 34
Dołączył(a): 4 sty 2009, o 02:54
Lokalizacja: Sillezjah

Postprzez inka » 5 mar 2009, o 14:22

Droga onelove skoro on ma juz inna nie pozostaje Ci nic innego jak sie z tym pogodzic, naprawde nie warto sie tak szarpac, a on jakby mial choc troche rozumu to by Ci dal swiety spokoj, no chyba ze chce Cie trzymac w zanadrzu w razie jakby mu z tamta nie wyszlo :evil: .
Moze dobrze by bylo dla Ciebie jakbys mu powiedziala zeby Ci dal spokoj i zajal sie tamta, byloby Ci napewno o wiele wiele latwiej sie z tym uporac. No chyba ze tego nie chdesz???
Ja tez do dnia dzisiejszego miewam sny z moim ex (a minely juz przeszlo 2 miesiace jak go nie widze i nie jestem z nim), ale wiem ze to minie, ze w ten sposob moj umysl jakos sobie probuje radzic z zaistniala sytuacja.
Avatar użytkownika
inka
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 wrz 2007, o 20:15
Lokalizacja: Zagłębie/Śląsk

Postprzez Księżycowa » 5 mar 2009, o 20:48

---------- 15:44 05.03.2009 ----------

U mnie dzieje się tyle, że szkoda gadać. Obrót spraw taki, jakiego się nie spodziewałam. Stawiając mu warunek zejścia się tylko wtedy, gdy pójdziemy do psychologa z jednej strony miałam nadzieję a z drugiej wiedziałam, że odejdzie, bo ostatnią rzeczą, którą zrobi to jest właśnie ta wizyta. Wecie co? On się na to zgodził. Przyjechał któregoś dnia i chciał porozmawiać. Mówiłam ciągle, że to mój warunek i tylko pod tym się zgodzę. Do dziś jestem w szoku, ale wiem, że to rozwieje tą niepewność i wątpliwości czy to ma w ogóle sens, bo labo zaczniemy coś zmieniać, albo on się z tego lekarza wycofa i się rozstaniemy. Przyznam szczerze, że nie przeżywam tego z jakąś euforiom. Zeszły ze mnie wszelkie nadzieje, nie mam zamiaru ulegać, że i bez tego sobie poradzimy, bo tak nie będzie i wiem o tym dobrze. On twierdzi, że pójdziemy tylko raz, zobaczyć... Albo w jedną, albo w drugą. Ja wiem, że on nie będzie chciał tego kontynuować i wiem, że to wszystko na dniach po prostu się okaże. Zdaje sobie z tego sprawę. Może dobrze, że to stało się teraz, bo wcześniej pewnie wyobrażałabym sobie nie wiadomo jaką metamorfozę. Lepiej chyba się do tego zdystansować. gdzieś w środku mam przeczucia, że ten związek się już skończył, chyba, że znów zostanę pozytywnie zaskoczona.

Nie chcę huśtawki. Raz dobrze, raz źle. Wolę wcale! I wiem, że w tym wytrwam. Dobrze o tym wiem.

Naprawdę chcę normalnego związku, którego mogę być pewna. Uważam, że tyle każdej z nas się chyba należy.

Inuś jak Twoje L4 i jak staż? Napisz co u Ciebie? Onelove a może poczekać aż czas to wszystko zetrze. Jestem za Inką. On Ci się nie narzuca, nie masz kłopotu, by się przed nim chronić, Więc jeżeli ma inną, niech się nią zajmuje.


Samaro, Smerfeto halooo co słychać?

---------- 19:48 ----------

Powiem Wam, że jestem kompletnie rozbita. Chciałabym w tym wszystkim czuć się dobrze ze samą sobą. A wygląda to teraz tak, że nie nadaję się do niczego. Jestem bierna, na niewielu rzeczach mi zależy. Rzuciłam szkołę i prawko. Nie jestem z tego zadowolona w ogóle. Chciałabym tyle zrobić. Nie wiem jak to się dzieje, ale gdy tylko przekraczam próg swojego domu, wszystko ze mnie schodzi. Dlatego zastanawiam się czy zaczynanie tego tańca nie będzie bez sensu, jak ten zapał tak będzie ze mnie opadał. Dobrze było y się wyprowadzić, albo chociaż u kogoś normalnego, bliskiego zamieszkać, ale niestety, moja rodzina jest rozsypana na kawałki a ja w tym wszystkim jestem pojedynczą jednostką, więc Inko niestety, ale nie mam gdzie się podziać. Koleżanki odpadają, żadna nie mieszka sama. Jestem więc skazana na siedzenie tutaj i trucie się w tym wszystkim. Ostatnio to wszystko zebrało się po prostu we mnie. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale to, co dzieje się w domu zaczęło mnie skutecznie dobijać i nie daję rady, naprawdę nie daje. Czuję się tak, że jakbym znalazła się gdzie indziej, to wszystko byłoby lżejsze. Miałabym więcej przestrzeni i powietrza. Nie mam pomysłu co z tym zrobić. Myślałam, żeby z kimś po połowie coś wynająć a nie ma takiej osoby... Czy to naprawdę znaczy, że jestem skazana na takie życie, tak jak dała mi do zrozumienia matka? Ja nie chcę, dlaczego tak ma być? Nie chcę się na to godzić...
Księżycowa
 

Postprzez cvbnm » 5 mar 2009, o 21:02

przeanalizuj swoja sytuacje
ustal priorytet, jakis cel "daleki" i cele "bliskie" w zasiegu dzialan...
znajdz dzialanie ktore mozesz wykonac dzis, aby cie zblizalo do celu
cvbnm
 

Postprzez impresja » 5 mar 2009, o 22:21

Katarzyno ,Wszystkie Twoje wypowiedzi opisują twój fatalny stan psychiczny ,emocjonalny i niekiedy jak Cie targał za włosy to i fizyczny. Jesteś jednym wielkim ,przeogromnym cierpieniem
Bardzo długo to trwa ,spójrz ile zmarnowałaś życia ,zdrowia ,ile spraw ważnych dla Ciebie zawaliłaś .?
Przyczyną tego jest Twój toksyczny związek z facetem ,który jest jak wampir energetyczny. W związku masz się czuć dobrze i rozwijać,a nie tracić życie. Z Ciebie uchodzi powoli życie ,on Cię wysysa . Czy skoro związek jest toksyczny nie można z nim skończyć raz na zawsze? odciąć się ,oderwać? W jakim celu to ciągniesz? Chcesz tak cale życie???
Postaw sie na zewnątrz tek sytuacji. Miałaś faceta ,kochałaś ,był ,ale widzisz ,że to nie jest to ,więc zakoncz bez urazy ,tylko rzeczowo podziękuj za wspólne chwile ,i oddal się. przecież na świecie jest tylu fajnych mężczyzn ,po co Ci trauma na początku młodego ,pięknego życia? Jeszcze pokochasz nie raz ,ale chciej .Chciej zmienić to co jest teraz.Nabierz lekkości spojrzenia na to co było ,spójrz z dystansem. Świat jest taki piękny i ciekawy ,tyle można zrobić ,zobaczyć,poznać ,tylu rzeczy sie nauczyć, tylu doświadczyć? Życie jest cudowną przygodą, ale zajrzyj w nie gleboko,wyrwij się z kręcenia sie wokół własnego ogona ,a zobaczysz kolory ,światło,zapachy:):):) Chciej dać radę.............[/b]
impresja
 

Postprzez limonka » 5 mar 2009, o 22:49

kasiorku podobami sie twoje podejscie do sprawy psychologa..czyli chcesz dac szanse ale nie dzialsz pod wpywem euforii, nie liczac na wiele!!! tak trzymac..widze w tobie wiele pozytywnych zmian..TAK TRZYMAC!!!!!!!!!coz ci zawadzi ta wizyta u psychologa: buziaki!!!):):)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Księżycowa » 6 mar 2009, o 22:08

cvbnm dało mi do myślenia, co napisałaś. Faktycznie przydałoby się konkretne zabranie za coś. Nawet mam do tego chęci, ale momentami strach przed porażką jest silniejszy... W każdym razie popatrzałam jak wygląda w moim domu i szczerze mówiąc jest tak jak ja się czuję. Wszystko stoi w miejscu. Ojciec ciągle ubolewa i czeka na ,,wielkie pieniądze" zamiast zacząć rozglądać się za czymś na stałe :? . Nic dla nas wszystkich nie robi, często pije i czepia się nie tylko po pijanemu. Pomyślałam, że ja nie muszę być taka. Nie chcę stać w miejscu, marnować życia na zamartwianie się tak jak oni. Dostałam przed chwilą dawkę czegoś pozytywnego. Mam tak chwilami. Chciałabym wyjść z tego, co teraz się ze mną dzieje.

Impresjo nie bardzo wiem co Ci napisać. Masz rację, bardzo wielką krzywdę mi wyrządził i nie mam zamiaru o tym zapominać. Po części też taki stan ma miejsce przez jego poniżanie mnie i dziękuję Ci za tak dosadną wypowiedź. I powiem Ci, że coś w tym wszystkim jest, co piszesz, ale wiesz do jakiego wniosku doszłam? Że poniekąd wierzyłam mu i pozwalałam na to, co robił aż w końcu mu w to uwierzyłam. Tak sobie pomyślałam, że po części też same robimy sobie krzywdę (wszystkie kochające za bardzo kobiety), bo nawet jeżeli facet byłby ok. to czy nie zadręczałybyśmy się same, że może nas zostaw a może to, a może tamto?? Mamy przecież niską samoocenę..
To była taka sugestia, moje rozmyślenia i wnioski na ten temat. Oczywiście nie usprawiedliwiam tym czynów żadnego faceta, który nas skrzywdził.

Limonko a propo tego psychologa, to mam problem... Umówiłam już wizytę i masz rację nie zaszkodzi mi. Tylko jego podejście w dalszym ciągu jest takie, że on nie ma problemów, że to ja chciałam iść. I tu nachodzi mnie dylemat, bo jak wejdziemy do tego gabinetu, to ja będę musiała się pierwsza odezwać, bo przypuszczam, że on tego nie zrobi. I jak ja będę wyglądać? Co mam powiedzieć? Przecież znów zrobię z siebie idiotkę. Dobrze wiem, że w takim przypadku nie ma sensu. I nie mogę się na to zgodzić, bo zdaję sobie z tego sprawę i również z tego, że ten związek naprawdę nie ma sensu z takim podejściem. Nie mam ochoty tam iść już nawet, bo widzę co on chce zrobić. Czuję się jakbym szła się na niego poskarżyć. To okropne jest. A on i tak mi powie, że robię przed wszystkimi z niego najgorszego. To jest chore. Męczy mnie to a temat tej wizyta działa na niego jak płachta na byka... Najchętniej rzuciłabym to wszystko w cholerę! Znów wychodzę na idiotkę a on znów jest pewny siebie.... Jestem zła na siebie samą, bo wiem, że on znów chce wybrnąć z podejmowania się kolejnej sprawy. Zwalić na mnie cholerną odpowiedzialność!
Księżycowa
 

Postprzez inka » 6 mar 2009, o 23:09

przepraszam, ze ja tak nie w temacie..................................ale....................................................... ja sie chyba zakochalam :D
Avatar użytkownika
inka
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 wrz 2007, o 20:15
Lokalizacja: Zagłębie/Śląsk

Postprzez limonka » 6 mar 2009, o 23:22

na jaka idiotke..probujesz i tyle..mysle ze psycholog ja ko profresjonalista sam mu unaoczni pewne sprawy........ :D a jak osiol dalej nie pojmie to jesgo STRATA....a ty bedziesz miala czyste sumienie ze sprobowalas wszystkiego co mozliwe.najwazniejsze ze zdajesz sobie sprawe ze tak dalej nie moze byc ...jako ze zwiazek jest toksyczny:) buziaki dzielna kobieto!!!!!!!!!!!!!!!!!
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez onelove » 7 mar 2009, o 19:34

Inka opowiadaj :lol: a ja wlasnie chcialam napisac, ze mniej o nim mysle i wiadomo ze sie wkurzam mocno jak mi sie przypomni, ale w tej chwili bardziej niz jego osoby brakuje mi po prostu chlopaka, milosci..to taki syndrom odstawienia nie bylam wolna od 5 lat ogolnie i teraz ciezko mi tak znajomi w okolo maja kogos spotykaja sie z tymi ludzmi a ja czasem sie lapie, ze po prostu ide gdzies (impreza) i zamiast sie bawic rozgladam sie i szukam fajnych facetow heh moze to chore troche bo swieta prawda, ze jak sie nie szuka to znajdzie..tylko tej cierpliwosci brak.
Avatar użytkownika
onelove
 
Posty: 34
Dołączył(a): 4 sty 2009, o 02:54
Lokalizacja: Sillezjah

Postprzez inka » 8 mar 2009, o 19:17

narazie nie mam specjalnie o czym opowiadac, po prostu poznalam kogos :) to dopiero poczatek znajomosci, a poznalam bo wlasnie chcialam poznac wiec z tym szukaniem to chyba nie do konca jest prawda ;).On troche mi otworzyl oczy na to ze nie powinno sie dawac kolejnych szans komus kto na to zasluguje i ze jak facetowi zalezy to jest sklonny do naprawde duzych poswiecen. Kurcze jak ja bym chciala kochac i byc kochaną...
Avatar użytkownika
inka
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 wrz 2007, o 20:15
Lokalizacja: Zagłębie/Śląsk

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 164 gości