zasługujesz na kogoś lepszego

Problemy z partnerami.

Re: zasługujesz na kogoś lepszego

Postprzez ewka » 3 mar 2009, o 11:04

matylda napisał(a):On chce utrzymywać kontakt, chce się spotykać, ale…

Mnie się takie coś nie podoba. Potrafisz traktować go jak kolegę? Tylko jak kolegę? Bo co on Ci właściwie proponuje? Na jakich zasadach?

Magda napisał(a):A ja myśle ze on naprawde musi sie ogarnąć i poukładać sobie wszystko.

Możliwe, ALE skoro wyraźnie deklaruje, że wiązać się NIE CHCE... proponowanie spotkań i utrzymywanie kontaktów w takim układzie jest trochę nieteges... jest (dla mnie) jednoznaczne. I wolałabym się mylić.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez tenia554 » 3 mar 2009, o 15:33

Dla mnie może oznaczać to dwie prawdy.Pierwsza,że Cię bardzo lubi,ale nie pokocha,a druga że jest bardzo odpowiedzialny i chciałby zapewnić ci życie na jakie jego zdaniem zasłygujesz.Musisz sama zdecydować.Spróbuj przeanalizować jaka jest sytuacja w jego rodzinie,jaką rolę pełni jego ojciec,a jaką matka.Może być to również odpowiedzią na zadawane sobie pytanie.Kwestia wychowania odgrywa tu dużą rolę.Może wcale nie trzeba doszukiwać się złych intencji.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez impresja » 3 mar 2009, o 21:10

on nie ma żadnych intencji poza zapewnieniem sobie komfortu psychicznego,zabawy z matyldą i możliwosci ucieczki
impresja
 

Postprzez wuweiki » 3 mar 2009, o 22:05

Impresja ciekawe skąd masz tę pewność, że własnie tak jest?
_______

Matylda
"Traktowałam tą znajomość bardzo na luzie, w końcu nie chciałam się wiązać."

"Wydaje mi się, że zależało mu dużo bardziej niż mnie. W końcu po ponad roku przekonałam się, zdałam sobie sprawę, że mi również zależy."

"Wczoraj z Nim rozmawiałam. Oto co usłyszałam:

"Nie chodzi o Ciebie, jesteś wspaniała, nie mam Tobie nic do zarzucenia. Chcę się z Tobą spotykać, rozmawiać, ale nie chcę się wiązać. Nie chcę zrywać kontaktu. Ty marzysz o rodzinie, a ja na razie o tym nie myślę, bo nie mam warunków. Najpierw muszę uporządkować swoje życie, rozwiązać problemy finansowe i mieszkaniowe, a potem pomyślę o związku. Jestem ostatnio nerwowy, często smutny, problemy i codzienność mnie przytłaczają. Tylko w Twoim towarzystwie jest lepiej. Ale nie mogę Ci zapewnić tego, na co zasługujesz..."


Z tego i tylko wyłącznie z tego co napisałaś, bo z czego innego można ---widzę, że ten mężczyzna postawił sytuację jasno i czytelnie...
sama stwierdziłaś, że nie chciałaś się wiązać, ale cóż...zaangażowałaś się i wydawało ci się że on również... porozmawiałaś z nim i moim zdaniem bardzo dobrze ---to wyraz bliskości, przyjaźni ---może po prostu przyjmij tę jego odpowiedź... nikogo nie możemy zmusić do tego, aby kochał nas tak jak tego pragniemy...bo to nawet nie była by miłość --tak uważam... facet postawił sprawę jasno ---nie jest gotowy --bez znaczenia czy dlatego, że się boi czy nie czuje na siłach... powiedział o tym otwarcie
naciskanie na niego nic nie da ...wymyslanie scenariuszy też... albo się komuś ufa w przyjaźni albo nie ...
tak ja widzę tę sytuację
wuweiki
 

Postprzez impresja » 3 mar 2009, o 22:06

iksie ,pożyjemy zobaczymy :):)
impresja
 

Postprzez wuweiki » 3 mar 2009, o 22:13

Impresja ...oczywiście, jak zwykle ..życie wszystko zweryfikuje :usmiech2:
wuweiki
 

Postprzez matylda » 5 mar 2009, o 16:31

---------- 07:53 04.03.2009 ----------

A prawda jest taka, że nie ma co gdybać... co ma być, to będzie, życie zweryfikuje.
Każdy z w/w scenariuszy jest możliwy. Ba, znając życie, pojawi się jeszcze jeden, który nikomu nie przyszedł na myśl ;)

To, co mogę zrobić, to nie dać się wykorzystać i żyć własnym życiem tak, by niczego później nie żałować.

X-yam, może źle się wyraziłam. Nie wydaje mi się, jestem pewna :)

Pozdrawiam,
M.

---------- 15:31 05.03.2009 ----------

Powoli wszystko się wyjaśnia :(

Okazuje się, że cała ta sytuacja spowodowana jest problemami finansowymi wynikającymi z uzależnienia. Chodzi o nałogowe granie na giełdzie.
Na początku się wygrywa, później traci. W nadziei na kolejną wygraną inwestuje się kolejne pieniądze, a długi z dnia na dzień są coraz większe. Małe problemy finansowe stają się coraz większe, tak samo jak chęć odegrania się...

Wiedziałam, że gra. Powiedziałam też kiedyś, co o tym myślę. Dlatego on nigdy nie chciał na ten temat rozmawiać. Dzisiaj przyznał, że ma problem :(

Nie mam pojęcia, co robić!
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez wuweiki » 5 mar 2009, o 20:13

i tak to jest jak się samemu wymyśla scenariusze a prawda okazuje się zupełnie inna...
nadal uważam [pomijając to,że facet ma problem z uzależnieniem - do którego zresztą również się przyznał - co dobrze o nim świadczy] że zachował się w porządku... bał się powiedzieć prawdę, ale jednocześnie dał Tobie do zrozumienia, że coś Z NIM jest nie tak, bo on tak się czuje-nie w porządku -i dlatego chciał Ciebie od siebie odsunąć... no cóż -wynika z tego, co napisałaś że jest uzależniony od gry na giełdzie i to poważnie, skoro gra pomimo problemów finansowych ...i że znalazł się w kropce i poczuł, że mu się koło dupy pali :) ...nie ma innej drogi, jak tylko taka, że będzie chciał z tym skończyć, zrozumie że jest uzalezniony i zacznie pracować nad tym, aby z tego wyjść albo spieprzy sobie do dna...może poczytaj na forum Uzależnienia...na początek...
co możesz zrobić? jedyne co, to przedstawić mu sprawę jasno w kwestii uzależnienia -wóz albo przewóz -nie ma pomiędzy...albo chce nadal grać i jego sprawa...albo chce wyjść z tego i też jego sprawa, ale jeśli będzie faktycznie CHCIAŁ wtedy można go w tym wspierać .. i oczywiście nie robić za niego... musi mieć świadomość, że tylko jedna droga prowadzi do wyjścia z uzaleznienia - przestać to robić i to musi on zrobić nikt inny
wuweiki
 

Postprzez ewka » 8 mar 2009, o 00:48

O rety, to nie byle pikuś. Uzależnienia się leczy... on chce się leczyć?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez matylda » 8 mar 2009, o 10:04

Ewka, ja już nic nie wiem! :(
Wiem, że jest bardzo nerwowy, i że wszystko się sypie. Każda próba rozmowy kończy się kłótnią. W czwartek przyznał (sam), że musi iść do psychologa albo nawet psychiatry. Poszukałam w necie i wysłałam mu namiary na poradnię psychologiczną. Bo co mogę więcej zrobić?! Przecież siłą go nie zaciągnę - sam musi chcieć...

Bardzo trudno się z nim rozmawia. Wszystko go drażni ostatnio. Unika spotkań, unika rozmowy. Miał wpaść do mnie w środę, przełożył na czwartek, później na piątek, itd. A dziś mamy już niedzielę... Jest mi cholernie ciężko, ale postanowiłam, że już dzwonić do niego nie będę. Bo po co? Skoro wszystko mu przeszkadza, wszystko go denerwuje. Wystarczająco dużo razy zapewniałam go, że może na mnie liczyć i doskonale o tym wie. Przecież nie będę się narzucać... Parę dni temu powiedział, że mam zrozumieć, że jest tak wkurzony, że nie ma ochoty na żadne towarzystwo. Że jest tak znerwicowany, że takie spotkanie może się źle skończyć...

Sama nie wiem, co o tym myśleć. Nie poznaję go. Czy problemy finansowe mogły aż tak go zmienić?
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez ewka » 8 mar 2009, o 11:49

Może jest finansowo utopiony i to (siłą rzeczy) wyłazi na pierwszy plan...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wuweiki » 8 mar 2009, o 13:03

---------- 11:35 08.03.2009 ----------

"Bardzo trudno się z nim rozmawia. Wszystko go drażni ostatnio. Unika spotkań, unika rozmowy. Miał wpaść do mnie w środę, przełożył na czwartek, później na piątek, itd. A dziś mamy już niedzielę..."
widać z tego,że jest w sytuacji,że ma ogromne ciśnienie -chce grać jak diabli a pewnie jest spłukany i najprawdopodobniej zapożyczony i to niemało...tak może być...chce grać aby się odegrać i odkuć a jednocześnie boi się cholernie sytuacji w jakiej się znalazł -tak myślę -jezeli rzeczywiście ma problem z graniem jak pisałaś -stąd ta ucieczka przed Tobą i w ogóle życiem, rozdraznienie,unikanie "Parę dni temu powiedział, że mam zrozumieć, że jest tak wkurzony, że nie ma ochoty na żadne towarzystwo. Że jest tak znerwicowany, że takie spotkanie może się źle skończyć..." -właśnie
uważam że bardzo słusznie postanowiłaś z tym nie dzwonieniem do niego ..otóż to: "Wystarczająco dużo razy zapewniałam go, że może na mnie liczyć i doskonale o tym wie." ...poza tym jaki Ty masz obowiązek go rozumieć? niby skąd masz wiedzieć,co z nim się dzieje,skoro nie jesteś uzależniona? ...nie masz obowiązku nikogo rozumieć...uzależnienie nie jest czymś, co każdy ma rozumieć ...jest chorobą którą trzeba leczyć [jeśli się chce] i tyle
ja ostatnio też to mocno zobaczyłam ...dałaś mu jasny komunikat z tym, że jesteś ...ale jednocześnie nie na każde zawołanie i bardzo słusznie ...on musi mieć świadomość, że nałogiem musi zająć się sam i chcieć tego... inaczej kicha
napisałaś: "Sama nie wiem, co o tym myśleć" ...to w odpowiedzi powiem co ja myślę --on jest uzależniony i wynika z tego co napisałaś, że konkretnie i że narobił sobie ostro problemów... im prędzej to zrozumiesz, tym lepiej dla Ciebie ale i dla niego ...ostatnio uświadomiłam sobie istotę i zgubność mechanizmu współuzaleznienia --to niszczy mnie,osobę współuzależnioną -bo moje mysli ciągle krążą wokół uzależnionego "a co robi...czy nie zaćpał/zagrał znowu...jak mu pomóc...co mam robić...etc" ...a tym samym nie pomagam osobie uzależnionej, a wręcz na odwrót, bo uczę tego kogoś myślenia z automatu: "a kuźwa jakoś daję radę a jakby co,jakaś wpadka,zaćpanie,zapicie,zagranie --to zawse jest ta x-yam, która pogłaszcze,zapłacze,przytuli i zrozumie" ... a tym samym uczę braku odpowiedzialności za siebie samego --uzależniony nie może być głaskany tylko musi otrzymywac konkretne komunikaty -tak jak jest ...mówi się,że każdy uzależniony musi sięgnąć swojego dna, aby coś w nim się przełamało i ZECHCIAŁ przestać,skończyć z nałogiem.... głaskanie nie skutkuje,bo pozbawia uzależnionego poczucia,że to JEGO cholerna sprawa i decyzja oraz konkretne działanie,jego życie ...a w zamian daje mu miejsce,gdzie sobie może w razie czego uciec i nadal nie robić nic.... uzależnieni to egoiści ...patrzą tylko,jakby tu usprawiedliwiać swój nałóg i na kogo by tu zrzucić za to odpowiedzialność ..tyle
"siłą go nie zaciągnę - sam musi chcieć..."
własnie tak
i musi mieć konkretne komunikaty "kocham cię,ale nie zgadzam się na to,abyś wciągał mnie w swoje rozgrywki i uzależnienie -ja do tego ręki nie przyłożę - chcesz skończyć z nałogiem to działaj - ty i tylko ty ...dałam ci namiary na terapeutę/lekarza - reszta należy wyłącznie do Ciebie -to twoje życie i nikt za ciebie go nie przeżyje" -oczywiście to moje spojrzenie na tę kwestię..
jedno jest pewne -jeśli jest uzależniony,to aby wyjść z tego nałogu on musi chcieć i on musi zadziałać ...choćbyś na rzęsach chodziła -gdy sam nie będzie chciał i działał prędzej czy później skończy na graniu i związanych z tym konsekwencjach
Matylda trzymaj się

---------- 12:03 ----------

i żeby nie było że taka mądra jestem :lol: --sama się wciąż uczę na własnych błędach ..i uważnie słucham osób, które przechodziły to wszystko co ma na imię "uzależnienie" ...słucham, wyciągam wnioski i wprowadzam konkrety w życie ...bo moim zdaniem nie ma innej drogi
dlatego Matylda odsyłałam Ciebie na forum Uzależnienia na tym portalu...dużo tam konkretów i mądrości jest
wuweiki
 

Postprzez matylda » 9 mar 2009, o 11:14

Problemy finansowe to jedno...

A prawda jest taka, że mnie nie chce...
Nie chce się angażować, nie chce się wiązać...
Dlatego było tak dobrze, kiedy spotykaliśmy się na luzie... Dzisiaj powiedział, że dla mojego dobra nie będzie odzywał się do mnie wcale...

I wiem, że tak będzie lepiej. Ale mimo wszystko, to tak bardzo boli... Bo znowu zawiodłam się, bo znowu straciłam zaufanie, bo znowu jestem rozczarowana... I znowu straciłam nadzieję na lepsze jutro...

:(
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez impresja » 9 mar 2009, o 12:02

Matyldo.........NIE spotkalaś zdrowego zrównoważonego czlowieka,przy którym Ty popelniłaś jakis bład i z tego powodu wszystko sie rozlatuje.
Spotkałaś człowieka chorego i uzależnionego, który ma swoje wlasne problemy i Ty nie jesteś niczemu winna. To co sie dzieje to są skutki JEGO choroby,a Ty nie masz powodu pisać ,cytuję" Bo znowu zawiodłam się, bo znowu straciłam zaufanie, bo znowu jestem rozczarowana... I znowu straciłam nadzieję na lepsze jutro... "
Stracic zaufanie,rozcarować się i stracic nadzieję można jak sie mialo do czynienia ze zrównowazonym i zdrowym meżczyzną i nie zrobilo sie nic ,żeby uratować zwiazek ,a w tym przypadku ,kiedy pan jest uzależniony to nie mysli i nie dziala racjonalnie ,wiec przykladanie do niego swojej miarki nie ma sensu ,a tym bardziej zalamywanie się.
Pisalam do Ciebie juz wcześniej ,ze z tej mąki chleba nie będzie .i nie bedzie!!!!
Chyba,że jestes wykwalifikowanym psychologiem i masz misję wyleczenia tego pana.
W innym wypadku nie dasz rady.ty chcesz czegos innego ,a on chce grać.
Wasze drogi i cele są różne.
Więc nie trać nadziei ,nie rozczarowuj się,nie trac zaufania,bo ten człowiek i jego osobowośc nie są miarką TWOJEGO sukcesu życiowego.
impresja
 

Postprzez matylda » 9 mar 2009, o 12:12

To nie problemy finansowe były powodem rozstania.

Po prostu powiedział wprost, że nie chce być ze mną! I to z nie powodu problemów finansowych czy mieszkaniowych, bo mógłby mieszkać ze mną.
Nie chce i tyle, bo jak stwierdził, po roku zaczęłam się angażować, a on nie chce być z nikim, nie chce się wiązać... Woli samotność!
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ugonukiye i 59 gości