Witam.
Piszę bo nie daję sobie już z tym rady.
Zacznę od początku. Byłem z dziewczyną już jakiś czas było pięknie i
cudownie tak w skrócie można powiedzieć. Ale od jakiegoś czasu zaczęło
się coś psuć. Czułem to ale ona udawała, że wszystko jest okej.
Próbowałem żyć dalej. Niestety pewnego dnia stwierdziła, że jest
stworzona do życia w samotności. Coś mi tu nie pasowało więc nie
chciało mi się tak do końca w to wierzyć. Gdy spotkaliśmy się aby o tym
porozmawiać ona zaczęła od tego, że chce być sama, stwierdziła że
samotność kocha i jest do tego stworzona - indywidualistka. Coś nadal
mi nie pasowało zacząłem naciskać, aż w końcu wyszła na jaw cała
prawda. Została zgwałcona... W sumie nie powiedziała mi tego sam
musiałem to z niej wyciągnąć. Byłem jak i nadal jestem w ciężkim szoku.
Chcę jej pomóc w jakikolwiek sposób i tu zaczyna się najgorsze. Ona
twierdzi, że nie chce żadnej pomocy. Proponowałem jej psychologa
stanowczo odmawia. Chciałem, żeby porozmawiała o tym z jakąś kobieta
(proponowałem moja mame gdyż swojej nie chce powiedzieć) stwiedziła, że
to nic nie da. Jest zamknięta na wszelką pomoc. Dla jej dobra powinna
iść do ginekologa twierdzi, że boi się tego i nie chce. Gdy zaczyam
pytać o lekarza mówi "to moja sprawa". Od momentu gdy to wiem mówi
"chce być sama" lub "zostaw mnie". Nie wiem co mam już robić. Wiem
tylko, że nie mogę jej zostawić z tym samej. Ona tego chce ale nie
potrafie (i nie chce!!!), żeby była z tym sama i wydaje mi się, że to
słuszna decyzja. Tylko nie wiem co dalej. Nie chcę nikomu mówić bo może
to odebrać niegatywnie sama mi mówiła, że nie chce by ktoś o tym
wiedział. Wie o tym tylko mój przyjaciel ale ona o tym wie. Już nie
mamy pomysłów. Stało się to prawdopodobnie drugiego lutego. Nic więcej
mi nie powiedziała, nie wiem nic o napastniku (tylko tyle, że go nie
znała) oraz gdzie dokładnie w jakim miejscu się to wydarzyło.
Najbardziej przeraża mnie to ciągłe mówienie do mnie "zostaw mnie, chce
być sama". Nawet się już nie przyula, drażni ją mój dotyk więc i tego
nie mogę robić. Powiedziała nawet, że jeśli jej nie zostawie to sprawi,
żebym ją znienawidził. Po tym martwię się jeszcze bardziej. Widzę, że
sobie z tym nie radzi a zarazem nie chce żadnej pomocy.
Może wy mi jakoś pomożecie?
Macie jakieś pomysły co robić?
Czasem czuję się jakbym ja to zrobił