"miłość" ... a co to w ogóle jest ?

Problemy z partnerami.

Postprzez limonka » 1 mar 2009, o 22:25

masz wszystko jak na talerzu...a dalej sie nakrecasz:( mimo ze nie mowi dlaczego chyba jest jasne ze chce pozostac w stosunkach tylko i wylacznie kolezenskich i nic z tego nie bedzie...nie skupiaj sie na czyms na co nie masz wplywu..
ost czytalam ze facet jak spotyka kobiete zawsze ma wobec niej jakis "plan"....czyli widzi ja jako przyszla dziewczyne..kolezanke..chce sie z nia tylko przespac ect. sama wyciagnij z tego wnioski :?
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez smerfetka0 » 1 mar 2009, o 22:38

---------- 21:32 01.03.2009 ----------

ja wiem że to nie jest normalne. ja dobrze wiem. ale ja nie umiem powiedzieć "spadaj". ja czuję w środku że nie jestem mu obojętna a tym tekstem to tylko potwierdził i wszystko gorzej. no normalnie czuję się poniżona sama przez siebie przez ten swój stosunek i niemoc urwania kontaktu!

---------- 21:38 ----------

a najbardziej paradoksalne jest w tym wszystkim to, że kiedyś się zawzięłam (i to nie jeden raz). uznałam że skoro nie umiem powiedzieć "koniec" będę się zachowywała jak by był koniec. nie byłam ani miła ani niemiła, rozmawiałam z góry, nie reagowałam na jakieś podteksty. wmawianie mi że w sumie nic nie czuję szło mi dobrze.

ale to wróciło. wróciło bo miałam piekło w domu. bo mama już się chciała wyprowadzać a babcia modliła się o śmierć, bo mama tata babcia wpadli w szał jakiego nie widziałam a brat tylko siedział na gg nie obeszło to go. bo oberwałam za nic i musiałam udać że mnie to nie zabolało i latac od jednego do drugiego. bo mnie poniosło trzasnęłam z domu i wyszłam. bo było zimno ciemno i tylko on przyjechał musząc rano wstać. bo nie zapytał się o nic. bo przytulił i głaskał i pozwolił płakać. wróciło ze zdwojoną siłą.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 1 mar 2009, o 22:46

o co mu do cholery chodzi?!?!?!?! on ma 29 lat nie 16!!!!!!!

To dość wymowne... nie czujesz?

Powiedz proszę, Zagubiona, jak rozumiesz zdanie "wyważanie otwartych drzwi to zła metoda na życie"

?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez cvbnm » 1 mar 2009, o 23:11

przypuscmy ze on czuje "wiecej" i ma wewnetrzna walke a rozum podpowiada mu ze "nie chce"....
i przypuscmy ze jest szansa na wasze bycie razem
i ze nie masz powodu 'walczyc" (wywazac otwartych drzwi... ? czyli walczyc o jego uczucia, poniewaz uczucia juz sa.... ale nie ma poki co "chcenia", zdecydowania i woli konkretnych ruchow.....)

co wtedy?

czy nie lepiej byc kolezanka poki co i sie zajac nauka, jesli "macie byc ze soba" to macie czas....
po co go teraz naciskac na powazne deklaracje?

(takie spekulacje, w odwrotna strone dla odmiany)
cvbnm
 

Postprzez smerfetka0 » 2 mar 2009, o 10:03

---------- 09:01 02.03.2009 ----------

ja to zrozumiałam jako że on potrzebuje czasu i czuje więcej ale moje zachowanie (że go w końcu aż tak naciskałam) nie pasuje mu i nie chce czegoś takiego. że droga do jego serca stoi otworem a ja tylko drążę nie potrzebne rzeczy zamiast po prostu wejść w te drzwi.

??

nie poświęcam mu nie wiadomo jak dużo czasu. ja staram się uczyć i radzić a to że siedzi mi w głowie no to co ja mam poradzić? to forum jest od takich problemów więc o nich piszę a nie o tym jak sobie nie radzę w szkole. bo nie radzę sobie ale nikt mi nie pomoże muszę sama mimo że brakuje mi sił.

jak by nie mógł wprost tylko na okrętkę. sam komplikuje swoje życie i w dodatku moje. czy to nienormalne że chcę mieć pewność że więcej nie ma takich koleżanek ? że nie jestem jedną z wielu ? ja nie chcę obietnic że jestem jedną jedyną i najwspanialszą. po prostu chcę wiedzieć że w takich stosunkach jest tylko ze mną, że nie działa na kilka frontów. nie mam prawa? to już trochę trwa i zaszło za daleko więc skoro ma się dalej kręcić to chcę wiedzieć nie które rzeczy. głupie "stęskniłem się" też by go nie zbawiło a mi było by miło! ale do niego to jak grochem o ścianę.

to chyba normalne że chciałabym żeby zajął jakieś stanowisko? albo mamy się ku sobie i to się pomyślnie rozwija albo się kumplujemy i koniec. jego słowa zaprzeczają jego czynom....zachowuje się jak chłopak utrzymując że jest kolegą....albo na odwrót....robi nadzieję twierdząc że jestem bliska a pokazuje co innego. nie mam siły by powiedzieć "koniec" skoro mi na nim zależy i jasno mi nie powiedział że to koniec. czy to tak trudno zrozumieć? nie jedna wiedziała że lepszy byłby koniec, że jak zechce to przyjdzie i wtedy się będziemy martwić ale jaki procent rzeczywiście tak zrobiło? rzadko która kobieta tak umie. ja się tego jeszcze nie nauczyłam .

---------- 09:03 ----------

cvbnm masz rację. lepiej tak. ale między nami doszło do za wielu rzeczy. ja już czuję za dużo. ja mówiłam że nie chcę deklaracji i obietnic, że chcę wiedzieć co on o tym myśli i co kryję jego wnętrze. ja podkreślałam że nie naciskam na związek bo wiadomo że trzeba więcej czasu, ale jeśli on mnie przekreśla jako dziewczynę to niech mi nie robi nadziei. mówiłam mu to.

nierozumny jakiś ? :x
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez cvbnm » 2 mar 2009, o 12:15

.....bo on cie rozkochal, on cie przytula i jest ci milo, on cie potrafi pocieszyc, jak ci zle i to wszystko jest jego wina, bo ty sie angazujesz....

???

czyli wszystko co czujesz jest spowodowane jego decyzjami,?

a Twoje decyzje, to sa takie, ze ewentualnie mozesz mu pozwolic toba sterowac, pod warunkiem ze bedziesz jego dziewczyna?

zagubiona okresl sama czy dajesz sobie z nim spokoj czy sie angazujesz.
i wez odpowiedzialnosc za swoje zaangazowanie
nie graj roli bezwolnej uzaleznionej od doznan dziewczynki...

wole czasem facetow pod tym wzgledem maja jakos poukladane w glowach, ze nie oskarazaja kobiet "bo ona mnie rozkochala i zostawila".... jak sie zaangazowal, to ON, a nie GO ZAANGAZOWANO.....
cvbnm
 

Postprzez smerfetka0 » 2 mar 2009, o 12:40

racja. zaangażowałam się JA. ale na siłę nie będę się starać jeśli on mnie skreśla jako kogoś więcej. raz się wydaje że skreśla raz że nie chce mnie stracić. to mnie denerwuję. chcę wiedzieć czy jest sens trwania w tym. chce żeby był. JA chcę. ale do tanga trzeba dwojga.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez cvbnm » 2 mar 2009, o 12:51

ok. ty chyba chcesz teraz. a on "jeszcze nie" albo klamie (bo wcale nie)

nie ma tanga.


on albo dorosnie do "chce" albo nie.
czas pokaze

a poki co nie jestes jego dziewczyna
cvbnm
 

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 76 gości