Szlag mnie trafia...

Problemy z partnerami.

Szlag mnie trafia...

Postprzez joanka34 » 1 mar 2009, o 18:31

Szlag mnie trafia, bo 99 % moich myśli stanowi facet.....bo moje całe życie kręci sie wokół nich.....bo od kiedy pamiętam, to faceci byli dla mnie najważniejsi.....szlag mnie trafia, bo jestem świadoma tego,że jest dobrze tylko wtedy gdy jest ON (najczęściej nawet nie warty mojego uczucia )....sama siebie oszukuję, mówiąc, że jest świetnie, bo mam fajną pracę, swoje pasje,a tak naprawdę, to on jest powodem mojego zadowolenia....bo gdy zostaję sama, to nic innego nie ma znaczenia....szlag mnie trafia,bo chciałabym skupić sie na innych aspektach mojego życia,zauważyć je, jest tyle fajnych rzeczy do zrobienia,ale przecież bez faceta to nie ma sensu....szlag mnie trafia, że nie umiem żyć sama i być z tym szczęśliwa....szlag mnie trafia, bo kilka lat pracuję nad tym, by to zmienić,ale efekty marne.....
joanka34
 
Posty: 180
Dołączył(a): 26 paź 2008, o 11:03

Postprzez cvbnm » 1 mar 2009, o 18:47

a co daje ci facet i czego ci brakuje w zwiazku z tym?
co facet wnosi co jest ci jakby "nie dane"?
cvbnm
 

Postprzez impresja » 1 mar 2009, o 19:02

Joanko ,to naturalne ....jestesmy stworzeni do pary .Jesteśmy zwierzętami stadnymi/ Więc gdybyś mówiła ,że samej jets Ci dobrze ,to oszukiwałabyś siebie i gwałcila naturę.
Świadoma samotnosc jest dostępna tylko dla tych ,którzy pracują nad tym ,którzy sa jakimis mnichami ,guru ,albo innymi myślicielami.Budują wtedy w sobie połaczenie z wewnętrznym "ja" ,ale top jest dostępne tylko dla nielicznychi nawet nie wszystkim im sie to udaje.Bo świadomie samotny czlowiek musi być w tym szcześliwy.
Nie wyrzucaj sobie ,że nie czujesz sie z tym dobrze .bo nikt sie nie moze czuc dobrze będąc samotnym .owszem ,to moze byc stan przejsciowy ,dla poglebienia siebie ,dla nabrania energii zyciowej ,ale naturalnie nie jets to stan szcześliwości. Więc moze należy z tym nie walczyć ,tylko zaakceptować i odpuscić sobie myślenie o tym .Z doświadczenia wiem ,że jak cos nam intensywnie zajmuje myślenie to skutek jest odwrotny ,bo i wybory są inne.
impresja
 

Postprzez joanka34 » 1 mar 2009, o 19:13

Facet mnie dowartościowuje...sprawia,że widzę cel w życiu....zapełnia pustkę....wiesz, ja jestem świadoma przyczyn tego stanu,znam mechanizm,który to nakręcił.... wiem co sprawiło,że jest tak,a nie inaczej...przerabiam to od wielu miesięcy na terapii,a dzis po prostu chciałam to z siebie wyrzucić,bo zbierało się to we mnie od kilku dni...
joanka34
 
Posty: 180
Dołączył(a): 26 paź 2008, o 11:03

Postprzez cvbnm » 1 mar 2009, o 19:32

aha


ale jestem ciekawa, czy facet, tzn czy facet cos konretnie daje, czy po prostu sam fakt "posiadania kogos".....

czy to ON cie dowartosciowuje czy tez Ty SIE NIM....

bo ja zastanowilam sie po Twoim wpisie ... nad soba... i wychodzi mi ze nie dostalam nigdy od faceta zadnego konkretnego dowartosciowania, no chyba ze na stopie jakiejs przyjacielskiej, zawodowej, ... lecz nie umiem wyselekcjonowac jakichs konkretnych DAROW (tych od "faceta" jako partnera , kochanka) jako kobieta, moze mi sie to po prostu nie przydarzylo i sie zastanawiam czy jestem az tak biedna sierotka, czy INNI faceci jednak cos DAJA.....?
cvbnm
 

Postprzez impresja » 1 mar 2009, o 20:03

DAJĄ ....POPALIĆ :)
impresja
 

Postprzez caterpillar » 1 mar 2009, o 20:07

Impresjo czy zycie w chorej symbiozie to naturalne?
zycie czyims zyciem,zyciem faceta, zamias swoim to normalne?
o tym pisze joanka34
Zwiazek dwojga to nie podporzadkowanie swojego zycia partnerowi,to raczej "rozwijanie siebie" przy boku kogos, kogo sie kocha.
cvbnm
mysle ,ze trafne pytanie ,kurcze jak o tym pomysle to faktycznie dowartosciowanie a facet to dwie rozne rzeczy,ciekaw jestem Twojej odpowiedzi joanko..

pozdrwaiamWas!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez hespera » 1 mar 2009, o 20:15

i ja sie wtrace...
nie zgadzam sie zupelnie, ze stwierdzeniem, ze azdy musi miec pare... uwazam, ze kazdy czlowiek niezaleznie od plci jest sam w sobie doskonaly...
agadzam sie z Caterpi, ze zwiazek to powinno byc rozwijanie sie przy drugiej osobie...
przy okazji pytania cvbnm ja tez sie zastanowilam... nie co mi daje moj mlodzian, bo takiego nie posiadam, ale co midaje me dziewcze i doszlam do wniosku, ze jest to nieustannna inspiracja... i to jest chyba wzajemne...
hespera
 
Posty: 419
Dołączył(a): 15 paź 2008, o 00:57
Lokalizacja: z krainy przyszlych muszkarzy

Postprzez cvbnm » 1 mar 2009, o 20:28

DAJĄ ....POPALIĆ ...
ha ha ha... ;)
no tak....
cvbnm
 

Postprzez caterpillar » 1 mar 2009, o 20:32

hmm czyli mamy:
zwiazek to bliskosc,rozwoj ,inspiracja

jak jest u ciebie joanko?

pozdrowki dziewczyny :wink:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez joanka34 » 1 mar 2009, o 21:26

Hmm, dajecie mi do myślenia...
Kiedyś wystarczyło mi,żeby facet "nosił spodnie"i to było moje jedyne wymaganie wobec niego, to wystarczyło,bym czuła się osobą wartosciową....Z czasem to się zmieniało...facet musi być konkretnie taki i taki,bym mogła z niego "czerpać swoje korzyści". I moi ostatni partnerzy jak i ten obecny dają mi konkretne DARY , jak to określiła Impresja....
Masz rację Impresjo..walka niewiele da,....w końcu samotność to jakaś część nas samych,więc warto zacząć od zaakceptowania jej....powinna wtedy trochę odpuścić....można też z nią porozmawiać (taka psychodrama...)
Być z kimś z innych pobudek niż ucieczka przed samotnością,przed samą sobą....stworzyć zdrowy związek,oparty na zaufaniu,bliskości....??dla mnie abstrakcja...
Nie wiem na czym polega zdrowy związek....dla mnie to zawsze była gra i walka, ten kto kochał bardziej- przegrywał...teraz od 3 lat jestem z kimś i próbuję stworzyć związek,ale kiepsko mi to wychodzi:(
joanka34
 
Posty: 180
Dołączył(a): 26 paź 2008, o 11:03

Postprzez cvbnm » 1 mar 2009, o 21:45

jesli facet jest ucieczka przed samotnoscia to czy Z facetem tej samotnosci nie czujesz?

ja czuje lek przed samotnoscia. ale bedac z kims nadal jestem samotna.
wiec ten lek nadal mam...
facet ktory mial mnie uwolnic od samotnosci w rzeczywistosci tworzy wiezy i uzaleznia.

oszukuje sie ze cos zapelniam, wypelniam pustke.
ona nadal jest. tylko zagluszona

czy bedac z facetem czujecie "brak samotnosci"?

czym jest odwrotnosc samotnosci?

eee.. chyba plote jakies farmazony....
cvbnm
 

Postprzez matylda » 1 mar 2009, o 22:33

joanka34!
ja cię rozumiem!

ale zgadzam się też, że czasami warto zaakceptować samotność, mimo że jest to cholernie trudne.
bo w życiu jest tak, że ilekroć wyrzekasz się czegoś wiążesz się z tym na zawsze... jeżeli bardzo chcesz, bardzo pragniesz, to bywa różnie niestety :(

trzymaj się!
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez caterpillar » 2 mar 2009, o 00:13

no wlasnie czy warto byc z kims byle nie byc samemu?
Ja tez uwazam,ze to bardzo zludne.
Bycie samotnym a bycie samemu to dwie rozne sprawy.
Ja uwazam,ze mozna byc samemu (i nie chodzi mi o imprezowiczow singli)tylko o ludzi ,ktorzy wybrali taka droge z racji zawodu z racji zainteresowan,ale nie czuja sie samotni,maja bliskich ,maja ludzi wokol siebie.
Bycie samemu nie jest zle(tak sobie mysle)wiele uczy,bynajmniej mnie nauczylo gdy mialam taki etap w zyciu.
poczucie samotnosci to juz problem.
Moje przemyslenia sa takie ,ze aby stworzyc szczesliwy zwiazek trzeba przestac sie bac bycia samemu.
Czyli mies swiadomosc siebie jako odrebnej jednostki,ktora jest kims wartosciowym ,ktora potrafi cieszyc sie z zycia a drugi czlowiek jest tylko dopelnieniem tego wszystkiego..nie sposobem na samotnosc.

hmm moze to patetyczne i malo realne, bo tak sobie mysle o ludziach starszych ,ktorzy zostaja czesto sami i dla nich taki partner jest jedynym ratunkiem ale z drugiej strony jesli cale zycie traktujemy innych ludzi z szcunkiem ,jesli dbamy o przyjaznie,jetesmy zyczliwi to wierze ,ze na starosc tez nie zostaniemy sami raczej nie bedziemy samotni..taka karma.

pozdrwaiam.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez kajunia » 2 mar 2009, o 20:26

Joanko, bardzo zastanowiła mnie Twoja wypowiedź, piszesz dokładnie o tym co ja też czuję często. Być może teraz już nie tak bardzo, ale w poprzednim związku wręcz niszczyło mi to życie. Powiedz co to za mechanizm, o którym mówisz? Z czym to jest związane? Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 70 gości