Witam ponownie po długiej przerwie!
Zastanawiam się co tak naprawdę znaczy „zasługujesz na kogoś lepszego…”.
Czy to tylko wymówka? A może tchórzostwo? W końcu może takie stwierdzenie boli mniej.
Ale do rzeczy – po sporym zawodzie sprzed kilku lat udało mi się wyjść na prostą. Czasami bywało gorzej, ale dużo się zmieniło na plus. I ja się zmieniłam. Mam większy dystans do samej siebie i innych, nie przejmuję się pierdołami, żyję.
Półtora roku temu poznałam kogoś. Traktowałam tą znajomość bardzo na luzie, w końcu nie chciałam się wiązać. Zaczęło się od wypadów na kawę czy piwo, do kina, rozmowy do białego rana… Było bardzo miło, za miło. Broniłam się jak mogłam, w końcu nie chciałam się znów zakochać – nie zniosłabym kolejnego zawodu. Wydaje mi się, że zależało mu dużo bardziej niż mnie. W końcu po ponad roku przekonałam się, zdałam sobie sprawę, że mi również zależy. Moje szczęście nie trwało długo. Niedawno usłyszałam „zasługujesz na kogoś lepszego, nie mogę dać Tobie tego, czego pragniesz, znajdź sobie kogoś innego…”.
On chce utrzymywać kontakt, chce się spotykać, ale… No właśnie, zawsze jest jakieś ale.
Co ja mam o tym myśleć?