nie wiem czy kojarzycie mojego posta- Milosc i od razu rozstanie...
On sie meczy beze mnie ja bez niego, wiec....
Przyjezdza do mnie w czwartek. Bardzo sie ciesze ze go zobacze...
Ale co raz czesciej nachodza mnie obawy, czy to aby odpowiedni facet...
Ja wiem czego chce od zycia. Marzy mi sie cieple domowe ognisko, ktore moglabym stworzyc z mezczyzna odpowiedzialnym, na ktorym moge zawsze polegac i ktory bedzie dla mnie wsparciem...
Nie chce sie platac w zwiazki bez przyszlosci...juz raz bardzo cierpialam, chociaz wtedy myslalam, ze to odpowiedni facet...
Teraz wydaje mi sie, ze ten jest nie odpowiedni.. Ale nie jestem pewna bo malo go znam...
On nigdy jeszcze nie byl w stalym zwiazku.. Najdluzej chodzil z dziewczyna pol roku i przyznal mi sie, ze to On psul te zwiazki, bo nigdy mu nie zalezalo.. Ze ceni swoja niezaleznosc itp...
Powiedzial jednak, ze nie rozumie tego jeszcze ale to co do mnie czuje jest zupelenie inne ze mam cos w sobie czego nie potrafi okreslic i ze teraz mu bardzo zalezy.. i ze ludzie sie zmieniaja i ze moze wlasnie nadeszla pora ze dorosl moze do powaznego zwiazku. pisal ze czas spedzony ze mna byl zupelnie dla niego czyms nowym i nie moze przestac myslec..
Ze niby jestem jego aniolem...
Wiem to tylko slowa, ale sadze ze pisze je szczerze...
co ja mam z tym wszystkim zrobic?
Mam pewne obawy tez, ze mogl brac jakies narkotyki w przeszlosci, nie wiem czy z tym skonczyl?...ale o tym mamy porozmawiac osobiscie, jak do mnie przyjedzie...A moze zle to odbieram,,sama nie wiem
Ja nie chce ludzi skreslac od razu tylko za to ze maja jakos nieciekawa przeszlosc... Wszyscy mamy przeszlosc,, tylko pytanie co dalej, co jest teraz i czego chcemy od zycia... Mam wrazenie ,ze on jeszcze nie wie tego...
Chce wierzyc w ludzi, chce wierzyc w ich dobre serca i ze milosc potrafi przenosic gory, zmieniac ludzi..
Czy jestem naiwana? Czy wierze w cos co nie istenieje, w jakis ideal?