lek przed przyszloscia

Problemy z partnerami.

lek przed przyszloscia

Postprzez nefi » 21 lip 2007, o 14:19

Wiem ze to nie ma zwiazku z zwiazkami ale mam nadzieje ze nie bedziecie mi mieli za zle.

Mam problem. Nie umiem go zdefiniowac dobrze ale to chyba jest lek przed przyszloscia.
Skonczylam niby studia na poczatku czerwca zdajac sesje i egzaminy zawodowe.
Zostalo mi juz tylko pisanie pracy mgr i obrona.
Tylko ze moze to glupie ale ja nie chce sie chyba obronic...
Bo od 2 miesiecy mimo ze siedze przed praca mgr i komputerem cale dnie napislam zaledwie kilka zdan.
Tak jest dzien w dzien, siedze przed ksiazkami i patrze w ekran bezczynnie godzinami.
Nie gram w gry, nie przegladam internetu...poprostu siedze i patrze i rozmyslam.
Czasmi pisze cos na forum lub w grupe dyskusyjnej ( tu nawet sporo) ale reszta czasu to rozmyslanie.
Problem jest podwojny dla mnie bo jestem juz zapisana na studia podyplomowe za ktore musze zaplacic a nie szukam pracy...
To znaczy niby szukam ale tak naprawe nic nie robie. Kolezanki probuja mnie u siebie w pracy przepchnac ale kiedy zapada decyzja i powinnam sie pojawic ogrnia mnie strach. Ze wyjde na idiotke ze nic nie umiem, ze nie mam czasu isc do pracy bo musze sie obronic i tak dalej... Mam wraznie ze unikam deklaracji i nie chce siew nic pakowac ani zobowiazywac.
Dodatkowo przyszlo zaproszenie abym pojechala na stypedium za granice na univerek. A ja niby mam ochote i tak dalej ale w sumie studia podyplomowe i moze bede miec prace wiec nie bede sie deklarowac i tak dalej...Stan faktyczny jest taki ze na dzien dzisejszy nic nie mam i ze nic nie robie a jednoczesnie jak cos sie pojawia to to odrzucam.
Nie bardzo umiem sobie z tym poradzic...najhcetniej zapomnialabym o calych studiach i uciekla gdzies.
Z drugiej strony nie moge uciec bo moze bylemu sie cos odmieni i bedzie ze mna??? Na wszelki wypadek lepiej nic nie planowac.
Boje sie i coraz bardziej wstydze tego jak ktos dzowni do mnie lub pyta co u mnie. Jestem jedna z najlepszych studentek
i mam opinie ambitnej zaradnej osoby, wiec kiedy mowie ze nie pracuje i nie jestem obroniona ludzie nie chca mi wierzyc.
Proboja mi z tym pomoc nacikajac na mnie, lub kontrolujac albo pomagajac bezposrednio.
To chyba nie wszystko jeszce nawet jesli znajde prace tutaj to z moim wyksztalceniem powinnam jechac zagranice chocby po to aby zarobic na podyplomowki ktore kosztuja bardzo duzo i trwaja wiele lat.. ( kazdy widzi jak jest w sluzbie zdrowia u nas i ile placa)
Ja nie mam zadnych zobowiazan tutaj wiec logicznie powinnam wyjechac jak reszta mojego roku i zaczac cos odkladac na dalsze szkolenia. A jednak sie boje...przyszlosci i samodzielnosci i samotnosci.
Boje sie podajac decyzje i zobowiazac lub zaczac zyc samodzielnie.
Nie chodzi tu nawet o chlopaka bylego bo on jest zwiazany z inna i raczej nie ma szans aby sie z nia rozstal a wazniejsze on sie dla mnie nie nadaje bo ma swoje problemy ktorych ja rozwiazywac nie zamierzam.

Poprostu nie wiem co dalej i ja mam znalesc sile motywacje i odwage w dokonczeniu tego rozdzialu w zyciu.
Co o tym myslicie?
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Postprzez Gaik_Kwitnacy » 21 lip 2007, o 17:34

Pewnie powinnas starac sie dojsc do sedna twojego problemu odpowiadajac sobie na pare pytan.Moze byc tak ze boisz sie dorosnac poprostu.Piszesz ze bylas switna studentka.to dawalo ci napewno poczucie bespieczenstwa.Moze boisz sie ze w zyciu doroslym ktore nie rzadzi sie tak jasnymi regulami jak np szkola czy studia nie bedziesz juz potrafila radzic sobie tak dobrze..to tylko gdybanie..
Gaik_Kwitnacy
 
Posty: 90
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:48

Postprzez nefi » 21 lip 2007, o 20:41

Nie wiem gaik :(
Poprostu jest to takie dzialania bez sensu i powoduja cala mase problemow.

Wiesz nie znalazlam dla Ciebie tych mechanizmow obronych ale jestem pewna ze gdzies je mam...
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Postprzez bunia » 22 lip 2007, o 11:53

Niestety nikt nie podejmie za Ciebie decyzji i bedzie zyl....nie ma sensu tego spychac na dalszy plan....kiedys trzeba byc doroslym,nie mozesz byc mala dziewczynka....ryzyko jest we wszystkim i dotyczy wszystkich...taki jest proces naszego rozwoju....nawet jesli sie cos wedlug Ciebie nie uda to znajdziesz inne rozwiazanie.....kiedy jedne drzwi sie zamykaja to otwieraja nastepne a wiec zapewniam Cie nie jest tak tragicznie.
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Re: lek przed przyszloscia

Postprzez ewka » 22 lip 2007, o 23:32

nefi napisał(a):Boje sie podajac decyzje i zobowiazac lub zaczac zyc samodzielnie.

A czego konkretnie się boisz... wła¶ciwie, to czego się obawiasz? Że co się może stać lub nie stać?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nefi » 23 lip 2007, o 13:40

To tak jakby cos waznego mialo sie zdarzyc a jesli wybiore zla droge to sie nie wydarzy. Nie wiem co to mialoby byc...

Tak jakbym teraz musiala zdecydowac o calej przyszlosci a ja nie jestem gotowa ponies tego konsekwencji.
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Postprzez ewka » 23 lip 2007, o 13:50

Intuicja? A je¶li tylko m±ci?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nefi » 23 lip 2007, o 15:55

---------- 14:20 23.07.2007 ----------

Nie wiem Ewcia.
Wiem tylko tyle ze jesli nie napisze tej pracy w terminie to czeka mnie kara finasowa z uczelni do tego dojda koszty przekladania i studiow podyplomowych ...
Zaczne sie zadluzac i bedzie ciezko mi z tego wyjsc.
Odkladanie dezyzji i szukania pracy jest dzialaniem sabotujacym moja przyszlosc. Mam jeszcze miesiac czasu ale to duzo i jednoczesnie malo.
Nie wiem czemu postepuje tak nie logicznie i to jescze bardziej mnie zlosci
i przygnebia...

Przeciez wrozka sie nie pojawi i nie rozwiaze za mnie niczego...

---------- 15:55 ----------

Wlasnie dostalam telefon.
Jutro jade sie pokazac do jedego z najwiekszych i najlepszych osrodkow.
Beda mnie oceniac i jesli sie sprawdze to bede pracowac na zastepstwo.
Boje sie jak XXXXXXX, czuje sie nie pewnie i wiem ze w porownaniu z tymi ludzmi co tam pracuja jestem beznadziejna. Sek w tym ze nie moge byc taka jak oni bo dopiero rozpoczynam podyplomowe studia...
Wiem ze w mniejszym badz wiekszym stopniu wyjde na kretynke, ale mam nadzieje ze zdecyduja sie mnie tam wziosc...
W dodatku cala masa nowych ludzi ....jestem przerazona.
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Postprzez markez » 23 lip 2007, o 16:10

Tak czytam i sie zastanawiam. Jeżeli człowiek nie ma w danym momencie sił, motywacji do działania, pewno¶ci co do swoich decyzji i w danym momencie czuje niepokój, że troch za dużo przed nim wyzwań, to czy warto "rozpędzać samochód" tylko po to żeby jechał? Nie patrzeć na to, czy czuję się w danym momencie na siłach?

Można mieć ważne cele życiowe do osi±gnięcia, ale jak w danym momencie zwyczajnie brakuje "paliwa" lub pewno¶ci co do podejmowanych ważnych decyzji, to jaki sens rozkręcać "korbk± silnik" na siłę? Jeżeli człowiek tak się czuje, a czasem psychika po prostu odmawia posłuszeństwa, kiedy się jakie¶ sprawy spiętrz±, nawarstwi±, to chyba należy się zatrzymać, zastanowić, rozmawiać o tym, aby ponownie odzyskać najpierw siły, motywacje, sens, pewno¶ć do tego, co się wcze¶niej planowało. Dopiero z takim poczuciem warto ruszyć dalej z miejsca i zacz±ć realizować swoje plany.

Każdy ma takie okresy niepewno¶ci, niepokoju w swoim życiu, a czasem może być to spowodowane również depresj± (chociaż nie wiem, czy akurat ciebie to dotyczy) i trwać dłużej niż by¶my chcieli. Zaczynamy mieć poczucie że odsuwamy się od ważnych spraw, odkładamy podejmowanie ważnych decyzji itd. To typowe zachowanie w depresji i całkiem zrozumiałe.
Kiedy¶ nie rozumiałem tego, dlaczego tak się czuję i obwiniałem siebie o to, że za dużo rzeczy zaniedbuję na co dzień. Dużo też traciłem czasu. Dzisiaj wiem, że to głównie choroba, jak± jest depresja powodowała takie problemy.
Najpierw ten "duży, zaciemniaj±cy ¶wiatło parasol" trzeba likwidować a potem odzyskujemy siły, chęci, motywacje itp.

My¶lę, że nie warto, aby ze względu na różne obowi±zki i plany życiowe, robić wszystko na siłę lub na przekór wewnętrznym niepokojom, kiedy takich sił nie mamy lub tracimy chwilowo pewno¶ć, czy nasze podejmowane decyzje będ± trafne, najlepsze dla nas.
W przypadku kiedy powodem byłaby depresja, trudno będzie tak funkcjonować na dłuższ± metę i np. udawać na zewn±trz, że jest wszystko w porz±dku.
Jak dojdziemy już do tego, jaka jest przyczyna naszych problemów, podejmiemy np. leczenie, poukładamy sobie wszystko w głowie, dok±d chcemy zmierzać, co tak na prawdę jest dla nas ważne, najważniejsze w życiu, to dużo łatwiej będzie nam wtedy ruszać z miejsca, bo swoich decyzji
będziemy bardziej pewni, bardziej ¶wiadomi.
Tego szczerze życzę.

Pozdrawiam i przepraszam jeżeli nie trafiłem w temat :)
Avatar użytkownika
markez
 
Posty: 79
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 21:18

Postprzez ewka » 23 lip 2007, o 16:18

W pewnym sensie masz rację, Markez... ale je¶li co¶ się przegapi? Co¶ ważnego? I je¶li to nie s± decyzje nowe, ale tylko lekkie osłabienie, by kontynuować co¶ już rozpoczętego?

Nefi... dasz radę!!! Dostała¶ telefon i w jakim¶ sensie okoliczno¶ci Cię popychaj± i zapraszaj±. Mam nadzieję, że się nie będziesz zapierać?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez markez » 23 lip 2007, o 16:41

ewka napisał(a):W pewnym sensie masz rację, Markez... ale je¶li co¶ się przegapi? Co¶ ważnego? I je¶li to nie s± decyzje nowe, ale tylko lekkie osłabienie, by kontynuować co¶ już rozpoczętego?


Zgadzam się. Ja w takich przypadkach trochę wtedy improwizuję, zdaj±c sobie sprawę z ważno¶ci chwili.
To co pisałem odnosiłem raczej ogólnie do życia, kiedy nie musimy podejmować ważnych decyzji nagle.

Pozdrawiam i życzę powodzenia i więcej wiary w swoje możliwo¶ci "nefi" :)
Avatar użytkownika
markez
 
Posty: 79
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 21:18

Postprzez ewka » 23 lip 2007, o 16:44

markez napisał(a):Pozdrawiam i życzę powodzenia i więcej wiary w swoje możliwo¶ci "nefi" :)

Ja też, Nefi! Ja też!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nefi » 23 lip 2007, o 19:29

---------- 19:22 23.07.2007 ----------

Spodkanie zostalo przesuniete na koniec tygodnia wiec mam czas sie troche przygotowac. Ale i tak sie boje.

Ja juz siedze w aucie ktore jedzie do przodu. Cala masa planow i zobowiazan jest przedemna. To taki biznesplan na 10 lat do przodu :(
Nie zartuje tyle czasu mam juz zaplanowane zawodowo. Nie to ze bardzo chce ale takie wymogii dodatkowo wiaze sie to z kosztami.
To taki wyscig ...a ja nie mam na to ochoty.
Moze w tym problem ze cala moja przyszlosc jest juz zaplanowana i nie mam wyjscia :(

Za 10 lat bede "nefi" z kilkunastoma certifikatami i kilkoma dyplomami miedzynarodowmi, zasuwajaca po 12 godzin dziennie mieszkajaca u rodzicow z facetem na jedna noc :(
To chyba nie jest warte...ale wybor jest tylko taki ze bede bezrobotnym prawie absolwentem pracujacym gdzies...
A gdzie w tym wszytskim czas na milosc? i hobby?
Rodzine?
Przesadzam? Na razie nie robie nic a to tylko praca na zastepstwo na 8 godzin dziennie. I moze tam poznam kogos kto mnie pokocha?

Moze wybralam nie ten zawod? i zmarnowalam lata nauki... a teraz zamierzam kolejne utopic w tym? bo nie wypada sie wycofac.

---------- 19:29 ----------

Wiecie ja naprwde mam fiola.
Bo jak pomysle ze wyjazd na stypedium na uniwerek na pol roku jest strata czasu bo nie laczy sie zawodem.
ale mimo wszystko chcialabym ...tylko ze naklada sie na szkolenia na ktore czekalam ponad rok ...i oznaczalo by to dwa lata conajmniej do tylu..
Eh lepiej niech ktos mnie porzadnie uderzy!
I cos mi zrobi bo nie mam sil na nic...

O ile pamietam z psychiatrii to aby stwierdzic depresje musi byc przynajmniej kilka miesiecy obnizonego nastroju ? Wiec ja sie nie kwalifikuje bo czuje sie dobrze, chyba ze mam dwubiegunowa ale wtedy musialabym miec faze podwyzszonego nastroju i napendu a potem obnizonego...

Jestem leniwa????? :)
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Postprzez markez » 23 lip 2007, o 20:43

"nefi" tak jak chyba sama to dostrzegła¶, nie można dać się zwariować. Wykształcenie, szkolenia itp. pewnie s± ważne, ale przecież człowiek, jego zdrowie psychiczne, wewnętrzna równowaga o wiele ważniejsze na dłuższa metę. Jeżeli taka szarpanina ma trwać 10 lat to pytanie, komu to potrzebne. W imię czego człowiek ma się tak po¶więcać. To zrozumiałe, że dba się o dobre wykształcenie, dobr± pracę, aby się utrzymać. My¶lę jednak że nie warto tego robić za WSZELKˇ cenę, a tym bardziej kosztem swoich najlepszych lat młodo¶ci. Trzeba rozważyć, co mogę po¶więcić, za jak± "cenę" i co będę miał z tego w zamian.

Dzisiaj jest moda na kształcenie się i robienie kariery, ale tak jak zauważyła¶, s± też dla człowieka ważne inne rzeczy, a może też ważniejsze niż kariera. Nie warto robić tego co inni na około, bo każdy jest indywidualno¶ci± i musi dokonywać własnych indywidualnych wyborów. Za błędne decyzje nie będzie przecież odpowiedzialno¶ci zbiorowej, tylko dlatego bo większo¶ć co¶ robi, bo taka moda.

Może też dobr± metod± jest, aby nie tylko patrzeć na to, co robi± na ogół rówie¶nicy, ale porozmawiać czasem też z kim¶ o wiele lat starszym, kto jest zadowolony ze swojego życia i pomoże zauważyć, co tak naprawdę jest najważniejsze. Przykładowo rodzice, znajomi którzy już przeżyli niejedno w życiu i patrz± na różne rzeczy z pewnego dystansu. To jest my¶lę dobra metoda, bo przecież mimo zmieniaj±cych się warunków życia, pewne sprawy w każdym pokoleniu się powtarzaj±.
Avatar użytkownika
markez
 
Posty: 79
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 21:18

Postprzez nefi » 23 lip 2007, o 21:05

Masz racje...
Ja nie wiem czy warto ale z drugiej strony to juz nie zalezy odmnie.
Mam taki wlasnie zawod ktory niestety zobowiazuje mnie do szkolen, a konkurecja takze robi swoje. Tak bedzie przez cale moje zycie.
To wymog nie moj ale srodowiska i pracodawcow.

Starsi maja racje w tym wzgledzie ze juz pownnam zakladac rodzine i myslec o dzieciach. Tylko ja naprawde nie mam z kim tej rodziny zalozyc.
Nie dlatego ze nie chce czy nie mam czasu ale dlatego ze z moim charakterem i cechami wybieram zlych facetow.
Przyciagam takich ktorzy chcieli by sie zabawic albo zaspokoic potrzeby.
Nad tym akurat juz pracuje, wiec moze wrescie sie cos w tej kwesti zmieni.

Dzis uczylam niepelnosprawne dziecko zakrecac i odkrecac korek od butelki z piciem. Procedura opanowania tej czynnosci zajmie miesiac , dwa...
W takich sytuacjach czas sie zatrzymuje i widzisz jak male rzeczy staja sie wazne.
To wlanie sprawia ze narasta jakis rodzaj buntu i zlosci.
Z jednej strony musze podjac juz decyzje i wyruszyc dalej jak najszybicej a drugiej strony widze ze to bez sensu...

Tak jak kazdy chce miec maly domek i rodzine oraz prace.
Miec czas na to aby pobawic sie z dzieckiem i tlumaczyc mu otaczajacy swiat, moc wyjechac na wakacje i spotkac sie z przyjaciolmi.
Jakie mam na to szanse zarabiajac dokladnie 1000 zl do reki w szpitalu?
Jeszcze jakby ta praca w tym szpitalu byla dostepna i stabilna...ale tak nie jest...to sprawia ze musze jechac tym swoim autem ...jak najszybciej.
I trace cala mlodosc i radosc... moze wlasnie to jest powod.
Moze wlasnie na to czekam na moment bez zobowiazan kiedy bede mogla zrobic co zechce i sie nie martwic przysloscia?
Moment kiedy zrobie wyprawe mojego zycia i dowiem sie jaki jest sens...
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 286 gości