witam dziewczynki u mnie już po wszystkim... Znalazłam dziś rano zakrwawioną strzykawkę. On poszedł do pracy a do mnie przyjechał mój brat autem transportowym i zapakował wszystkie jego rzeczy. Zadzwoniłam do chłopaka i powiedziałam mu o tym, że właśnie go pakuję. Po chwili przyjechał, strasznie płakał, krzyczał, groził mi...Powiem Wam, że prawie cały dzień nie uroniłam jednej łzy, tylko raz: kiedy on przyjechał się pożegnać i klęczeliśmy przed sobą i ja mu powiedziałam taki oklepany tekst "kocham Cię, ale to dla Twojego dobra..." a on kiwnął głową ze zrozumieniem... w tym momencie znów widziałam w nim tą osobę, którą kocham i było mi okrutnie ciężko... Za dwa miesiące stuknęłyby nam 4 lata. Nie żałuję tego w sumie, bo mam z nim wiele wspaniałych wspomnień, ale te złe wspomnienia są silniejsze i wiem, że nie stworzylibyśmy dobrego związku na stałe...
Cały dzień była ze mną rodzina i potem moja przyjaciółka i jakoś się trzymałam, ale czuję, że zaraz się rozkleję. Jeszcze ostatnio kiedy się z nim kłóciłam słuchałam "bezpowrotnie" Kasi Kowalskiej i po prostu ta piosenka tak na mnie działa, że już nic nie musiałam mówić tylko sobie chlipałam i piłam wódkę, żeby o tym nie myśleć. Jutro śpi u mnie kumpela, może będzie mi lżej. Nie wiem jak sobie poradzę, ale widzę, że np. Inka i Samarka sobie radzą więc ja też dam radę
Laptopa mi zostawił na parę dni dopóki nie skołuję sobie nowego, więc będę tu zaglądać na bieżąco, mam nadzieję, że Wy także
Dziewczyny wyobraźcie sobie, że nie mam prawie nic, w kuchni nie ma mebli wszystko leży na ziemi, nie mam lodówki, ani zlewu. Masakra. W pookoiku zostało mi biórko, książki, rozwalone ubrania i nadmuchiwany materac. Prawie jak obóz przetrwania
Ale spoko nie umrę, obok mieszkają moi rodzice, więc nie jest źle.
Inko na pewno skorzystam z tego benosenu, bo też obiło mi się o uszy, że jest ok, chociaż to róznie działa na ludzi, np. moja kumpela łyknie jeden valused i po 15 min śpi jak zabita, a ja zjem valused, 2 hovy, 5 tych zwykłych ziołowych i popiję to wódką (wiem, że to nienajlepszy pomysł:/)męczę się do 3 - 4 w nocy... ale trzeba spróbować. Fakt,wysiłek fizyczny to super pomysł, np siłownia tak ja piszesz, ale mam teraz w portfelu 6 zł
więc może zacznę biegać... kiedyś to robiłam. W ogóle muszę iść do pracy, chyba sie pochlastam, od grudnia nie pracuję... Ale wiem, że praca pomaga w zapomnieniu i to mnie motywuje. A Ty jak z tym stażem?? Uwolniłas się??
Kasiorku masz rację, to forum przynosi ulgę, bo można się spokojnie wygadać i poczytać o historiach innych osób, i dojść do wniosku, że nie jest się samotnym w swojej walce.
Bardzo szkoda, że może przepaść Ci ta nauka jazdy... Ja zdałam za 3 razem, w ogóle w siebie nie wierzyłam, bo to było ok 4 miesiące temu jak mój chłopak już ćpał. Na 2 pierwszych egzaminach czułam się tak noormalnie, mały stres. I oblałam. A na 3 poszłam z chłopakiem i jak po niego podjechałam L to zauważyłam, że jest naćpany. Prawie się rozpłakałam przy instruktorze. Miałam tyle łez w oczach, że nie widziałam drogi! To było najgorsze oczekiwanie na egzamin, trzęsłam się ze strachu dosłownie. Ale zdecydowałam, że muszę pokazać mu że potrafię i że dam radę bez niego. I zdałam. Przemyśl to jeszcze zanim zdecydujesz, bo powiem Ci, że zdanie prawka było dla mnie nnajwiększą dumą na świecie i bardzo mnie dowartościowało! Śmiesznie to brzmi. Może dokup godziny u innego instruktora. Mówię Ci Kasiorku, prawko to świetna terapia, ale decyzja należy do Ciebie
Szkołę zawsze można zacząć we wrześniu, więc tym się nie przejmuj, ale poszukaj pracy, żeby nie myśleć o problemach.
Co do Twoich przemyśleń o związku, to ja sądzę, że nie możesz sebie obwiniać. Choćby to, że Ciebie szarpał już powinno wystarczyć. Kobieta jest bezbronna wobec siły mężczyzny, ja to doskonale wiem. Własnie dlatego boję się iść do psychologa, bo nie wiem czy mi nie namiesza w głowie, taka osoba co naprawdę nie zna ani mnie a tym bardziej jego... Jak dla mnie to Twój chłopak traktuje ten związek trochę niepoważnie(odnośnie tej pracy w niedziele
) Nie masz dużych wymagań jak na taki staż związku, szczególnie jakieś wspólne plany powinny być, to taka jakby podstawa... Nie wiem jak zinterpretować to co powiedziała Ci lekarka, bo u mnie było na odwrót tak jakby. To ja jego trzymałam krótko i zabrałam mu niezależność, a potem sama zapomniałam o swojej. I z czasem zaczęłam się dusić w tym szambie jakie sobie sama urządziłam. Ale nie obwiniam siebie. Miłość powoduje zaślepienie...
Ale się rozpisałam
zmykam. Zyczę słodkich snów dziewczynki i śle buziaki