SZATAN w moim życiu

Problemy z partnerami.

Postprzez ważka » 20 lut 2009, o 14:54

Bóg-Szatan to kwestia wiary.Nikt do tej pory ich nie widział.Niektórzy twierdzą że czują ich obecnośc.Fakty są takie że jak mówiły przedmówczynie nasz mózg i podświadomośc mogą nam płatac różne figle!Wiesz czasami nam sie wydaje ze skoro tyle dajemy światu to tyle samo a nawet więcej powinniśmy dostac spowrotem.Niestety nie zawsze tak sie dzieje.Ja już wiem ze czego sama sobie nie wywalcze tego nikt mi nie da.Wiem też że chocbym nie wiem jak chciała byc dobra i poświęcająca sie nie uzyskam nigdy 100 % towej akceptacjii innych.To neurotyczna droga do nikąd a w konsekwencjii prowadzi do depresji i bólu,wyobcowania.Dlatego najważniejsze to akceptowac siebie i nie zabiegac o niczyją akceptacje bo niby po co?Ja bym zrobiła porządek z mężem!To z tego co piszesz on jest zródłem zła w twoim życiu.Niestety w pierwszej fazie zakochania ludzie nakładają mnóstwo masek robi a to świadomie albo nieświadomie.Ale pewnie sama wiesz że nie da sie długo udawac.Więc twój cudowny mąż może wcale nie jest i nie był cudowny.A może poprostu miałaś założone różowe okulary i wielu rzeczy nie dostrzegałaś w jego zachowaniu lub nie chciałaś dostrzec.Ale wyszło szydło z worka.Teraz czas pomyślec co dalej.
Ja tylko od siebie powiem że (kiedyś byłam bardzo wierzaca uczepiłam sie boga jak bluszcz bo nie umiałam sama życ)nie ma czegos takiego jak bóg i szatan.Jest dobro i zło które sa produktami naszych czynów!Pozdrawiam
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Postprzez Anima » 20 lut 2009, o 21:24

bardzo dziekuje za wszytkie podpowiedzi, szczegolnie za ten link

otworzyliscie mi oczy,
doszlam do wniosku ze to jest cos na podobienstwo wspoluzaleznienia.. nie rob tego.. nie mow tamtego.. zeby tylko zadbac o komfort psychiczny toksycznej osoby

nic dziwnego, ze takie pomysly mi do glowy przychodzily i tak jak alkoholika probowalam go na sile bronic, odsuwac od problemu

zamiast otwarcie przyznac ze mam zwichrowanego psychicznie faceta to wygodniej sie doszukiwac dzialania diabla.. hahaha, nawet to troche zabawne.. z deszczu pod rynne, znowu podobne zdarzenia, znowu moje JA kreci sie wokol udobruchania jego EGO

mimo wszystko chcialabym, zeby jednak sie nam jeszcze ulozylo, mamy roczna coreczke, ktora oboje uwielbiamy, i ciagle pamietam, ze kiedys bylo naprawde fantastycznie


naiwnosc babska nie zna widac granic

pewnie powinnam przekreslic wszystko chocby po dzisiejszej nocy

czy toksyczny zwiazek kiedykolwiek zdrowieje? czy to tylko pobozne zyczenie? lub strach przed proba zmiany?
Anima
 
Posty: 6
Dołączył(a): 19 lut 2009, o 22:08

Postprzez ważka » 21 lut 2009, o 11:26

Kiedyś czytałam bardzo fajną ksiązke o szantażu emocjonalnym jak to toksyczna osoba owija nas w taki niewidoczny kokon kontroli i manipulacji emocjonalnych.Najważniejsze to zejśc na ziemie i spojrzec na sytuacje tak jak ona w rzeczywistości wygląda chocby nie wiem jak bolało.Taka jest prawda ok iluzje rozmyły sie.Teraz pora na zmiany w myśleniu ale swoim bo meża nie zmienisz chocbyś nie wiem jak chciała!Tego musi chciec sam.Ale zapewniam że kiedy zajda w tobie pozytywne zmiany jego oskarżenia ,podłe zachowania nie bedą bolec bo nie bedziesz sie z tym identyfikowac.Bo bedziesz wiedziec że to on ma problem!Zacznie sie zastanawiac(OBY!) czemu jego zachowanie już na Ciebie nie działa.Pociąga za sznureczki a nie ma już spodziewanej reakcji!
Ja zmieniłam totalnie myślenie.Czyjąkolwiek krytyke przepuszczam przez sitko.Sama poukładałam siebie,zaakceptowałam,szanuje więc wiem co dla mnie najlepsze!Przyjmuje tylko to co jest w zgodzie ze mną i co może ewentualnie byc konstruktywne dla mnie.Kiedy mój facet najczęsciej nieświadomie powie mi coś przykrego nie biore tego do siebie,łapie dystans,nie reaguje albo zwyczajnie mówie nie masz racji i spływa to po mnie.A dlaczego bo nie identyfikuje sie z tym co mówi.Kiedyś to by mnie zabolało.A dlaczego bo każda krytyka mnie bolała.Ale ten ból był we mnie i wynikał tak naprawde z czego innego-z braku akceptacji w dzieciństwie,z niskiego poczucia wartości,kompleksów ogromnych itd itp.
Zmiany są trudne ale prowadzą do lepszego,pełniejszego życia.
Nie obwiniaj męża,nie oceniaj,nie oskarzaj.Zacznij od siebie.Zapytaj czy tak naprawde abstrachując od ostatnich wydarzeń jesteś sama ze sobą szczęsliwa,czy całkowicie siebie akceptujesz?
Porozmawiaj z meżem.Skoro uwielbiacie oboje córke to pomyślcie że ona w takiej atmosferze sie wychowuje,uczy sie zachowan i wzorów od was.Może taki argument trafi do Twojego meza!Pozdrawiam
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 69 gości