Aleście dużo napisali
...tyle róznych liter
Rzeczywiście byłam nieziemsko zirytowana, jak to pisałam. I po prostu chciałam dać upust swojej irytacji
I to nie tak, ze ja nie wiem, co mnie irytuje- wiem. Jest kilka takich rzeczy- ale w tym przypadku chodziło mi o stosowanie "moralności Kalego" ( tego z " W pustyni i w puszczy"- Kali ukrać i mieć pełen brzuch- dooobrze, Kalemu coś ukraść i Kali mieć pusty brzuch- źleeee)
Napisałam, bo pomyślałam, zę moje emocje są równiez ważne, bo ja tez jestem wrażliwa, tez mam swoją wytrzyałaść i ja tez jestem ważna i moje emocje też!!!
I jak ma mnie rozerwać- to lepiej jak coś tam napiszę...
Ale do rzeczy
Opcja "ignoruj"- to nawet fajna rzecz, tylko podejrzewam, ze nie sprawdziłoby się, hi. No, niestety- zakazany owoc kusi
Zauwazyliście, jak sporo jakichś pyskówek wynikało z takiego trochę namolnego nękania? ( jakiś user coś napisał, a inny user traktował już z góry, jak zaproszenie do spięcia- na mnie tez parę osób tak działało, od pewnego czasu starałam się po prostu nie pisac nic- może tez dlatego tak mało mnie było ostatnio- czasem lezałam uchachana pod biurkiem, czasem burkałam coś brzydkiego do lapa...
Czyli można jak się chce!!! Można korzystać ze swego niezbywalnego prawa do nieczytania- jak mawia Sanna
Całkiem fajnie wynikł temat tego, czy warto? ( znaczy zachowac spokój, nie dać się sprowokowac itd)
I tak sobie pomyślałam, ze czasem NIE WARTO- własnie dlatego, zę te emocje są
, a skoro forum ma równiez służyć, jak kanał dla różnych emocji- to równeiz dla takich
Myślę sobie, ze nawet gdyby taka opcja była- to chyba nikt by z niej nie korzystał
Goszka napisałaś, że problemy trzeba rozwiązywać, a nie zamykac oczy i udawać, zę ich nie ma ( nie dokładnie, ale taki chyba był sens? i tez dokladnie do tego, sprowadzałoby się skorzystanie z opcji :ignoruj"- gdyby taka była...
To święta racja- w zyciu.
A wirtual, choć czasem tak bardzo, bardzo mocno splata się z realem- to jednak coś innego.
To jest specyficzne forum- negatywne emocje kierowane przeciwko innemu uzytkownikowi moga narobić tak strasznie dużo szkody, zę aż strach się bać.
Staram się o tym zawsze pamiętac, ale czasem mi nie pójdzie...
I co mam zrobić z tą straszną energią? wyładowac na lubym? czyli jak? mam przedłozyć życie w świecie wirtualnym nad życie w świecie realnym?
Czasem przydałby się taka opcja
- tak hipotetycznie- rzecz jasna...
Padło tu tez wiele ciekawych propozycji, jak radzić sobie z wirtualnym wkurwem
- nie czytać
-
- burkac pod nosem
- pisać i ... nie wysyłac ( względnie przechowywac w klawiszu "kopiuj")
- poswięcić chwilę na namysł- czemu? ( jesuuuu- to chyba najtrudniejsze;), bo czasem z tego namysłu wychodzi mi, zę jestem wredną suką
)
- iść pobiegać
- zjesć coś dobrego
Jak by Wam się chciało- to możecie dopisać coś do listy...bo właściwie tamat do tego sie sprowadza- jak sobie poradzić z wirtualnym wkurzeniem
no... teraz ja naprodukowałam ogromną liczbę słów
)
Pozdrawiam i dziekuję za zainteresowanie
P.s. Myślę, że Admin się nie wypowiedział tak trochę w myśl zasady, ze z głupstwami się nie dyskutuje...takie tam chińskie przysłowie
Poza tym, z tego, co wiem, taka opcja ma wpływ na szybkośc działania całości...już nawet pomijając celowośc jej założenia.