"... wiedział, nie powiedział ... a to było tak..."

Problemy z partnerami.

"... wiedział, nie powiedział ... a to było tak..."

Postprzez mi » 16 lut 2009, o 16:07

Minęło 2,5 roku od kiedy skończył się mój 6-letni związek z J. Miał być ślub, ale facet speniał. Już rok wcześniej coś zaczął motać... Ciągle wynajdywał jakieś bzdurne prolemy, by ustalić wreszcie konkretną datę. Jednak na pytanie czy rozmyślił się co do ślubu - stanowczo zaprzeczał! Większość spraw załatwiłam sama - USC, kancelaria kościelna, nawet "zaoczne" zaświadczenie o odbytych naukach, czuwaniach... ale J. dalej odkładał, przekładał... Potem milczał... Byłam skołowana. Zresztą nie tylko ja. Nasi rodzice, znajomi też już nie wiedzieli co o tym "wiecznym ślubie" myśleć. Na pytania J. po prostu nie odpowiadał lub mówił "Tak, tak! Niebawem...". Nie naciskałam, ale miałam już 38 lat i taka ciuciubabka stawała się dla mnie cholernie męcząca. To mnie obłaskawiał i pozwalał zbliżyć, to znów odskakiwał i bardzo dystansował. Zachorowałam. Trafiłam do szpitala... na 3 miesiące... Dwa razy przez ten czas przysłał mi sms'a (dbaj o siebie. kocham cię). Nie dzwonił. Nie odwiedzał. Zawsze mnie zostawiał samą, gdy najbardziej potrzebowałam jego wsparcia. Nawet się nie zdziwiłam... Byłam rozgoryczona i zła. Nie chciałam go więcej widzieć! Bolało... Bardzo. Ale wytrzymałam. Czas płynął i wszystko przygasło, ostygło. Popadłam w przedziwny stan obojętności, zamrożenia. Nie wiem jak to nazwać - nie czułam. Nic nie oczekiwałam, nie wyznaczałam celów, przepędziłam uczucia, marzenia... wszystko. Byłam sama. Dziwnie "martwa". Zahibernowana.
Aż do cholernego stycznia br.!!!!
Ledwie po Nowym Roku, jak za sprawą magicznego czaru, objawił się (!) Paweł. Dostałam na NK sympatycznego maila od przemiłego nieznajomego. Tekst grzeczny, ładnie sklecony, ujmujący, okraszony komplementem i szczyptą humoru. Do tego zdjęcie, a na nim inteligentna, przyjemna dla oka "facjatka". I niespodzianka - wiek 24 lata!!!! No nie, zatkało mnie. Jak na mój gust, różnica wieku była zbyt duża i na dokładkę "nie w tę stronę". Potraktowałam list jako żart, zabawę znudzonych "kolesi" pt.: "Jak wkręcić cztedziestkę?". (I chyba powinnam była jednak się tego trzymać!). Paweł jednak nie odpuścił... Pisał. Przekonywał, że to czysta sprawa. Że nie kręci, nie gra, że bardzo mu się podobam, że na profil trafił przypadkiem, że bardzo, bardzo mu zależy na bliższym poznaniu, że zrobi wszystko abym się nim nie rozczarowała, że "e, tam. Róznica wieku... Daj mi szansę!". Nie ufałam mu... Napisałam to. Nadal nie odpuszczał. Przekonywał o czystości intencji, ponawiał propozycję spotkania. (Pracuje i studiuje w moim mieście.). Zaczęliśmy wymieniać maile... Zrobiło się sielsko. Może romantycznie. Zaciekawił mnie... Był delikatny, interesujący, wesoły, szarmancki, ciepły. Bezpośrednio mówił o swoich uczuciach, emocjach, wątpliwościach. Był - jak to ująć - specyficznie wyszukanie inny, niż znani mi chłopcy w tym wieku. Pisał ładną polszczyzną. Zwracał uwagę na gramatykę.
Pisał, że dla niego to również niecodzienna sytuacja i rozumie, że potrzebuję czasu by oswoić się z sytuacją. Po około 2 tygodniach pisania, wymieniliśmy numery telefonów. Zaczęły spływać słodkie sms'y, 3-4 dziennie. Coś we mnie odtajało... odmroziłam cholerne, uśpione emocje. Łupnęło, masochistycznie zabolało, ale z pokorą przyjęłam tę pierwszą udarzeniową falę. Znałam to... i wiedziałam, że wytrzymam, choć nie będzie łatwo. Napisałam mu, że jestem gotowa się z nim spotkać. Niech wskaże czas i miejsce. Był w euforii! Setki komplementów, zachwytów, czułych słówek i... "Nie będe ukrywał... boję się, że się zakocham... ale, to właśnie byłoby nacudowniejsze...". Dech mi zaparło jak to przeczytałam!

A potem wszystko nagle się zmieniło. Bez ostrzeżenia, bez zapowiedzi... Jak to w bajce. Czar wyczerpał swoją magiczną moc.
Pojawiły się "obiektywne" problemy: "Nie mogę odebrać Twojej poczty, bo nie mam dostępu do internetu", "Musiałem pojechać do domu", "Padł mi telefon", "Zapomniałem doładować kartę", "Nie mogę rozmawiać. Zadzwonię wieczorem" itd. itp. Do spotkania nie doszło, bo... "mam sesję", "muszę wyjechać", "mamy czas...".
Typowa gra - Zdobądź i uciekaj! To już przerabiałam.
Zaczął się delikatnie dystansować. Na maila nie odpisał... odpowiedź na sms już nie przychodziła natychmiast, a po kilku lub kilkunastu godzinach. Był zajęty, miał 3-dniową chandrę. Znak życia góra raz na 4-5 dni i to raczej jak ja pierwsza zapytałam co z nim się dzieje.
Cholera jasna "Dzień świstaka" czy co?! Znałam te zagrywki... Byłam wściekła! Wściekła na SIEBIE! Gardziłam sobą, było mi wstyd. Żenada. Fuj!
Sprawdziłam raz jeszcze jego profil na NK, przeczesałam internet. Moje podejrzenia w lwiej części się potwierdziły. Nie miał dostępu do internetu, żeby pocztę ode mnie odczytać, ale na forach sportowych dopisywał swoje opinie do bieżących wydarzeń. No cuda jakieś? Do jego znajomych na NK w tym czasie, gdy mnie przekonywał o swojej uczciwości, dopisały się 4 kobitki w przedziale wiekowym 38-41 lat pochodzące z tego samego miasta co ja. Dwie nawet chodziły do tych samych co i ja szkół! No żesz!!!! :evil: Widzieliście gnidę Pawełka? Jak sprytnie łowił sobie w mętnej wodzie? Najpierw bla, bla, bla zanęta; potem rozstawienie sieci i łowienie, łowienie, łowienie - na słodziaka, nieboraka... A liczko takie niewinne.
Złapałam za telefon. Nie odbierał. Była niedziela 8 lutego. Zadzwonił o 23:00, ale go olałam. Miałam go tam, gdzie on mnie kilka godzin wcześniej. Mój gniew rozpętał wewnątrz mnie emocjonalne tornado. W przyśpieszonym tempie zjechałam do dawno zapomianego piekła. Gniew zmutował się w totalny rozpieprz i załamanie. Złapałam doła głębokości Rowu Mariańskiego... Czułam się taka żałosna, głupia, śmiechu warta. Zwykły śmieć! Stara, wymiętoszona, brudna zabawka. Nienawidziłam siebie i gardziłam sobą.
Wzięłam "Pawła" i cięłam się nim jak brzytwą. Głęboko, bez litości, bez przerwy, na oślep. Aż zamieniłam się w jedną rozedrganą, krwawą, piekącą ranę... "Polewałam octem, posypywałam solą" - niech boli bardziej. Jeszcze bardziej! Chciałaś czuć, no to masz! Naciesz się!!! Tak do syta, na maksa, na śmierć!
Nie jadłam. Prawie nie spałam. Czułam się podle....
Zadzwoniłam ponownie w poniedziałek wieczorem. Po pierwszych słowach wyczuł, że coś jest "nie halo". Zadałam mu lodowatym głosem, spokojnie, pytanie: "Dobrze bawiłeś się moim kosztem? Wgrałeś z kolesiami zakład? Pewnie tarzaliście się ze śmiechu? W co Ty grasz Paweł....?". Zatkało go. Głos mu drżał. Był prawdziwie zaskoczony, zdezorientowany, ale... nie pogubił się. Tłumaczył, wyjaśniał, przepraszał... Zaklinał się, żę to nie tak; że owszem mogłam wyciągnąć takie wnioski, ale prawda wygląda zupełnie inaczej. Mówił logicznie, szczerze... Znowu błagał. "Nic złego nie zrobiłem. Nie kłamałem i nie kłamię. Uwierz mi proszę. Nie odtrącaj mnie. Co mam zrobić byś mi uwierzyła? Powiedz. Może, może mam zbadać się na wariografie.... Ok, jeśli tylko chcesz. Mi... Proszę. Daj nam szansę...".
Cholera jasna! Cholera.... Gadaliśmy długo. Pewnie ponad godzinę. Przekonał mnie. Znowu mu uwierzyłam. Druga część rozmowy była interesująca, ciepła, spontaniczna. Napięcie się rozładowało. Podkreślał, że dobrze zrobiłam, że wyłuszczyłam mu swoje wątpliwości, że nie tłumiłam tego w sobie, że... bla, bla, bla... i pitu, pitu, pitu!!!! Minął tydzień a on znów, tak jak wcześniej, nie dał żadnego znaku życia
Jakiś koszmar....
Jestem skołowana. Nie wiem/wiem co mam robić... Nie chcę/chcę...
Zemsta? Tak/Nie.
Wyciągnę za d*** jak kleszcza opitego moją ciepłą krwią i... rozdepczę! Tak/Nie.
Co zostawić, co skreślić :bezradny:
Avatar użytkownika
mi
 
Posty: 52
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 21:12
Lokalizacja: Mazowieckie "B"

Postprzez tender » 16 lut 2009, o 17:15

maile skasować, telefon zmienić, jego profil zablokować i wiać najdalej jak się da!!!!!!!!!!! Sry alu tu nic innego nie pomoże!
A najsłodszą zemstą jest całkowite olanie go.... uwierz mi ten typ egocentryka to boli najbardziej....
tender
 
Posty: 34
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 00:27
Lokalizacja: Olsztyn

Postprzez cvbnm » 16 lut 2009, o 17:22

nienawisc jest emocja bardzo namietna. na zemste wybralabym obojetnosc.

a ty chcesz z nim byc czy jak?
czy tylko chodzi o wygranie tej gry?
cvbnm
 

Postprzez timszel » 16 lut 2009, o 17:33

mi, nie szkoda czasu i tak madrej babki na zabawy z jakimś szczylem?

Nawet jesli chciałabys, zeby to poszło w jakimś kierunku to raczej nie widze szans - opcja dzisiaj mnie koszach a jutro nie odbierasz telefonu jest dobra dla 17latków....
timszel
 
Posty: 28
Dołączył(a): 12 gru 2008, o 14:54

Postprzez mi » 16 lut 2009, o 17:45

Tak, może macie rację... (Skreślić "może"!!!) Szkoda energii i czasu. W sumie to najbardziej jestem zła na siebie i chyba szukam (szukałam?) dla tej złości ujścia.
Bo ta znajomość nie miała i nie ma szans!
No nie chciałam go skrzywdzić... Jezu, ale żałosne!
A teraz gra mnie wciągnęła jak jakaś ruletka. Hazard?
I tak podle korci... dać po łapach...
Nie. Nie warto.
BASTA!
Avatar użytkownika
mi
 
Posty: 52
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 21:12
Lokalizacja: Mazowieckie "B"

Postprzez timszel » 16 lut 2009, o 18:00

mi, to pokrzycz sobie
wykrzycz calą złość i z przeproszeniem zajmij się sobą
swoim zyciem
bo to, co opisujesz to jakiś kosmos

co lubisz robic??
Jak juz odpowiesz, to zacznij to robic :P
pozdraiwam i trzymam kciuki
timszel
 
Posty: 28
Dołączył(a): 12 gru 2008, o 14:54

Postprzez ewka » 16 lut 2009, o 19:39

mi napisał(a):Nie. Nie warto.
BASTA!

Basta Mi, basta... szkoda zdrowia. Spróbuj potraktować jako materiał do obróbki na przyszłość (dystans?), a resztę wyrzuć do kosza.

Nie lubię NK - dzięki (między innymi) niej wyostrzyło mi się zdanie na temat wirtualnego świata. To, o czym opowiadasz (masz bardzo fajny styl podania myśli, podoba mi się)... czytałam kiedyś opowieść faceta, który łapał dziewczyny i kobiety na NK. No tak sobie łapał, bo chciał. Bardzo ciekawy artykuł i jak odnajdę, to zostawię linka.


:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mi » 16 lut 2009, o 19:58

Ok, wystopuję.
Pogadałam, posłuchałam, trochę mi ulżyło.

A o linka od artykułu bardzo poproszę.

Dziękuję Wam wszystkim...

Styl się podoba...??? :oops: Dzięki Ewka
Avatar użytkownika
mi
 
Posty: 52
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 21:12
Lokalizacja: Mazowieckie "B"

Postprzez mahika » 16 lut 2009, o 20:35

i mnie sie bardzo podoba styl jakim piszesz. czyta sie jednym tchem...
a na to co Ci sie przytrafiło, to ja mam podobne zdanie jak dziewczyny wyżej...
sama znam paru takich co lubią bawic sie uczuciami panienek, a najłatwiejszym ceklem są te zranione w przeszłosci, na własne uszy słyszałam ze są takie milusie i pokorne, spragnione uczuc... tylko jak juz tacy kolesie zaczynają to konczą w brzydkim stylu... nie wiem po co to robią.. zeby sie dowartościowac, swoje ego, czy jak...
życzę Ci żebys trafiła na kogoś odpowiedniego dla siebie :pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez wuweiki » 16 lut 2009, o 22:14

sama znam paru takich co lubią bawic sie uczuciami panienek, a najłatwiejszym ceklem są te zranione w przeszłosci


ja też znam takich

Mi ...dodam i ja swoje trzy grosze,z doświadczenia - nie ma co tracić czasu na chłopców w krótkich gaciach choćby byli najmilsi i najsłodsi na świecie ...trzeba dać im czas do dojrzewania, ale nie swoim kosztem ...takie jest moje zdanie
często bywa tak,że młodych facetów podnieca gdy kobiety,które nazywają MILF (Mother I Like Fuck) uganiają się za nimi ...wydaje im się wówczas,że są super-macho-facetami ...rosną im za przeproszeniem jaja w tych krótkich gaciach :D ...ale co z tego,skoro autentycznej dojrzałości w nich za grosz.... mogę się mylić co do owego Pawła,o którym piszesz ...jednak i tak najważniejszy w tym wszystkim jest fakt,że cierpisz i czujesz się w tej relacji niepewnie ...czy tego właśnie chcesz?
pozdrawiam Ciebie ciepło
wuweiki
 

Postprzez mi » 17 lut 2009, o 13:06

Mother I Like Fuck


No żesz! :evil: (Dangerous! Bad Mother....!)

Ale jak powiedziałam wcześniej - Basta!

"Koniec. Kropka. I skończona cała szopka."

W sumie... człowiek uczy się całe życie i właśnie miałam kolejną lekcję.
Słono płatną - to prawda. Może dzieki temu lepiej ją zapamiętam.
Jeszcze trochę się poszarpię wewnętrznie, trochę "powzburzam", ale przysięgam :!: NIE ODEZWĘ SIĘ WIĘCEJ DO TEGO.... (ajajaj! ależ dużo epitetów! No słodycz na moje serce...!). Totalna olewka!
Paweł? Jaki Paweł? Nie znam. Kto???? No, sorry, ale na prawdę nie pamiętam! Że kiedy? Czekaj, czekaj... Ach, ty o tym??? Och, to była taka błahostka, że zupełnie wyleciało mi z głowy. Ledwie cokolwiek kojarzę. Głupotami nie zaprzątam głowy. Śmieci, zwykłe śmieci, a nie wspomnienia - już pewnie dawno zgniły na wysypisku. To on miał na imię Paweł? No, powiadasz!

Właśnie tak!!!!!
Avatar użytkownika
mi
 
Posty: 52
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 21:12
Lokalizacja: Mazowieckie "B"

Postprzez Moon » 17 lut 2009, o 13:19

a jak się odezwie, możesz mu powiedzieć (znudzonym głosem bez cienia emocji, żalu czy wyrzutu) że właśnie znudził Ci się ten układ i wychodzisz z gry. Fajnie mi napisała woman: "niech weźmie swoje zabawki i idzie do innej piaskownicy".
dokładnie tak. On chciałby z Twojej strony emocji, żalu, rozterek, rozpaczy. Pokaż mu, że jesteś ponad to, że po prostu wyrosłaś i ostatecznie źle wybrał sobie cel.
Najgorsze że nie wiem, jak będzie u Ciebie z możliwością rozwinięcia się uczucia w przyszłości, dla kogoś innego. To po prostu trzeba próbować, narażać siebie i swoją duszę, bo recepty na trafienie na faceta chyba nie ma. Taki popaprany ten świat i pełny swoich popaprańców.
Gdyby tak czytać w myślach. :roll:
Avatar użytkownika
Moon
 
Posty: 41
Dołączył(a): 12 lut 2009, o 14:24

Postprzez cvbnm » 18 lut 2009, o 00:04

tak sobie mysle o twojej historii
...

gracze jak sa dobrzy, to postepuja tak: wszelkie slowa sa prowokacja, a wszelkie odpowiedzi sa informacjami, ktore mozna uzyc do dalszej gry

gracz ktory zaangazpwal uczucia bedzie manipulowany, i nie bedzie odroznial lba od ogona....

ja mam doczynienia z graczem, ktory mi zawsze we lbie namiesza....

tez mlodszy...

nauczylam sie czuc gre i nie angazowac w nia.

jest to sprawa zawsze niebezpieczna, bo gracz moze wyczuc ze ma oto nie lada gratke, niezla partyjke....

pisze bo na Twoim miejscu, oprocz goryczy, staralabym sie wyciagnac jakas lekcje z tej historii... wiem ze mozna... jak juz opadna emocyjki i zlosci...


jesli to ma dla ciebie sens... pomysl o tym co mozesz wyciagnac z tego doswiadczenia...
cvbnm
 

Postprzez ewka » 18 lut 2009, o 00:06

mi napisał(a):Paweł? Jaki Paweł?

Otóż to... przecież żadnego Pawła nie znamy i ani nam w głowie poznawać;))
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mi » 18 lut 2009, o 16:49

Moon napisał(a):Najgorsze że nie wiem, jak będzie u Ciebie z możliwością rozwinięcia się uczucia w przyszłości, dla kogoś innego.


Też o tym myślałam.
Z jednej strony - intelektualnie - jestem w stanie sobie to wszystko ułożyć i wytłumaczyć. Taki cytacik z samej siebie: "Rozczarowania, to normalna rzecz w życiu; są w życie wpisane. To co można zrobić, to nie pozwolić by kładły się cieniem na naszych drogach w przyszłości". Ale jak to zrobić, to gotowej recepty nie mam.
Może być trudno... Jestem introwertyczna (szczególnie jak samopoczucie mi siada, to zamykam się w domu jak w twierdzy). Przyjaciół na miejscu praktycznie nie mam - praca i trójka znajomych. Ot i wszystko. Prawdziwe bratnie dusze są daleko - Węgorzewo, Zielona Góra, Kraków, Łódź a ja w pierdziszewie na wschodzie....
"Wyjdź do ludzi, poznaj kogoś, nie siedź w domu" - "Dobre Rady" zawsze w cenie, jak w reklamie prawda? A niby co - mam usiąść w centrum na skwerku i przypiąć sobie do pleców ogromną tekturę z napisem "Ludzie choćta do mnie, tu żem jest! Poznajta mnie bom wartościowa jak diabli tylko nikt z was o tym jeszcze nie wie". Albo siądę w klubie przy barze jak ciotka i będę liczyć na to, że może jakiś ABS (absolutny brak szyi) mnie zagai, albo postawi drina? Ta perspektywa też cudowna.... Już omdlewam z wrażenia.
Błe! Muszę wyparować. Za wcześnie na zastanawianie się co dalej, bo póki co emocje sa jeszcze zbyt świeże.

Buziaczki Wam
Avatar użytkownika
mi
 
Posty: 52
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 21:12
Lokalizacja: Mazowieckie "B"

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 311 gości

cron