Dorosłe dzieci- puste gniazdo?

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Dorosłe dzieci- puste gniazdo?

Postprzez elpal » 13 lut 2009, o 21:04

Mam już dorosłe dzieci i czuję się niepotrzena... Przyjeżdżają rzadko do domu rodzinnego, skupieni są tylko na sobie, nie interesują się co z nami... Czy tak wygląda dorosłość synów, czy tylko moi synowie są tacy. Może więź między nami była zbyt mała, tylko dlaczego mnie to tak boli. Nie jestem osobą,która potrzbuje pomocy, ale miłości...Wiem,że całe życie dotychczasowe ma wpływ na to co teraz się dzieje, ale wierzcie mi zawsze wszystko robiliśmy z myślą o dzieciach i dla dzieci. Niewiele myśląc o sobie. Może dlatego?
elpal
 
Posty: 17
Dołączył(a): 10 lip 2007, o 18:41

Postprzez tenia554 » 13 lut 2009, o 21:27

Tak to już jest że dzieci dorastają i zakładają własne rodziny.I dobrze że są zdrowi i szczęśliwi.Jak nacieszą się to powrócą,tylko inaczej.Natomiast my mamy wreszcie czas ,aby zająć się sobą.Zmienia się nasz sposób życia,ale przychodzą na świat wnuki i znowu stajemy się kimś ważnym.W oczach wnuków jesteśmy nieodzowni gdyż mamy dla nich czas,jesteśmy cierpliwi i wyrozumiali,a w oczach dzieci kimś bardzo mądrym,gdyż doświadczonym.Kiedy dzieci zaczynają mieć własne problemy wracają do nas,potrzebują naszego wsparcia i przeżywania z nami własnych problemów.Minie trochę czasu i jestem pewna że polubisz swoją nową rolę.Ja się czuję fantastycznie i mam wspaniałe przyjaciółki/trzy córki/.nie wspomnę już o wnukach.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

:-))

Postprzez elpal » 13 lut 2009, o 22:19

Dzięki za wsparcie. Ja mam dwóch synów i nie wiem, czy można taki układ porównywać do Twojego. Ale masz rację, może trzeba przeczekać ten trudny dla mnie czas i dorosnąć do nowej roli. Na zostanie babcią jeszcze trochę poczekam, ale czegoś mi teraz brak.
elpal
 
Posty: 17
Dołączył(a): 10 lip 2007, o 18:41

Re: :-))

Postprzez ewka » 15 lut 2009, o 00:09

A ja uważam, że to BARDZO dobry czas na zajęcie się sobą. BARDZO dobry czas na szukanie odpowiedzi... co chciałam w życiu robić, a nie mogłam, bo.... no wiadomo. Pisać, czytać, malować, haftować, uniwersytet trzeciego wieku, wyruszyć na wycieczki lub wycieczki rowerowe... miliony rzeczy! I wreszcie jakaś niezależność, jakiś luz... eh!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez elpal » 15 lut 2009, o 13:35

Macie rację, ja już zauważyłam i cenię swoją niezależność :-).
Chyba jednak nie zauważyłam tego ,że oni są tacy samodzielni i te puste miejsca przy stole jeszcze bolą.
elpal
 
Posty: 17
Dołączył(a): 10 lip 2007, o 18:41

Postprzez tenia554 » 15 lut 2009, o 13:51

Coś co było nasze,nagle nie ma.Musi upłynąć trochę czasu i to jest normalne.U mnie już trochę czasu minęło,ale też było mi trudno się z tym uporać.Z jednej strony cieszyłam się,ale pustka jakiś czas trwała.I co najgorsze to to że nie można się przygotować na ten moment.Czekamy na niego,wiemy że nastąpi,snujemy plany,a gdy następuje trudno się z nią uporać.Poświęć ten wolny czs dla siebie,rób rzeczy na które nie było czasu.Sama się przekonasz,że dzieciom jesteśmy potrzebni całe życie,ale już nie jako najważniejsze.Już inaczej.I to jest bardzo fajne.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez mimbla » 15 lut 2009, o 23:08

Moje gniazdo jest jeszcze pełne,ale...dzieci są juz dorosle,wiec pewnie niedlugo.Staram sie przygotować na ten moment,miałam wiele problemów z moja mamą,która nie umiała sie zająć soba kiedy ja założyłam rodzinę.Pomimo ,że mieszkalismy z nia ,pomagała przy wnukach,zabieralismy ją na wypady nad rzeke ,do lasu,na dzialke,towarzyszyła przy wizytach przyjaciół,jeżdziła razem na zakupy.Była 5 członkiem mojej rodziny,a mimo to narzekała na małe zainteresowanie z naszej strony.Dawalismy jej o wiele więcej niż dostawały inne matki choćby z sasiedztwa,czy naszych znajomych.Bardzo byłam zajęta zadowalaniem mamy,a tu lata leciały ,dzieci rosły,mąż z boku i tak ponad 20 lat.
Wylądowałam u psychoterapeuty,poprawiłam swoje życie.
Od kilku lat zaczęłam zmieniać swoje myslenie,że nie mam za dużego prawa do dorosłych dzieci.Cieszę sie nimi,martwie ich porażkami,z całego serca pragne ich szczęścia.Ale one muszą wyjść spod naszych skrzydeł.
Fajnie jeżeli wrócą ,ale nigdy nie chciałabym ,żeby poczuły gorycz jaką może zadać miłość matki.Bo nie ukrywajmy nasza milość nie zawsze jest taka czysta i bezinteresowna jaką być powinna.
Dla siebie, ale przede wszystkim dla nich przeszłam przez <<p i e k ł o>>
terapii.Mam nadzieję ,ze nie nadarmo.
Może warto sie zastanowić nad soba ,i nad tym do czego tak naprawdę potrzebne nam jest zainteresowanie naszych dzieci nami i ile ma go być ,żeby nas to zadowoliło.One żyja własnym życiem,Zyciem swojej rodziny i to nie znaczy ,że my nie jestesmy ważni.Jesteśmy tylko inaczej.
Nie chciałam nikogo urazic ,ale to takie moje przemyslenia-doroslej córki swojej matki i matki dorosłych dzieci.
mimbla
 
Posty: 35
Dołączył(a): 18 maja 2007, o 09:04

Postprzez tenia554 » 15 lut 2009, o 23:29

Nie możemy zatrzymywać swoich dzieci,nie mogą żyć w poczuciu winy,że są nam coś winne.Jesteśmy nadal ważni w ich życiu tylko na drugim miejscu i nie możemy z tym walczyć.Na początek nagrodą jest ich szczęście,a póżniej zdrowe kontakty oparte na miłości,szacunku i zaufaniu.Powodzenia.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez mimbla » 16 lut 2009, o 00:28

To jeszcze raz ja :)
napisałaś
wierzcie mi zawsze wszystko robiliśmy z myślą o dzieciach i dla dzieci. Niewiele myśląc o sobie

chyba jednak robimy błąd .Oddajemy bezgranicznie swoje życie dzieciom,a potem???
oczekujemy podziękowania? wdzięczności? czego oczekujemy od dzieci za to poświecenie i czy to jest poswięcenie.
Nie mozna zapominać o sobie,o swoich pragnieniach,marzeniach.
mimbla
 
Posty: 35
Dołączył(a): 18 maja 2007, o 09:04

Postprzez tenia554 » 16 lut 2009, o 09:41

Dzieci nie są naszą własnością,przygotowujemy je do samodzielnego życia.Wprowadzamy w świat dorosłych.I jest to piękna rola.Nie jest to żadne poświęcenie,a nagrodą za nasz trud jest ich szczęście.Kochajmy je nadal,jako osoby dorosłe.One mają prawo do intymności,własnych marzeń i własnej drogi.Wspierajmy je,bądżmy pod ręką gdy nas potrzebują ,a napewno będą nas kochać.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez bunia » 16 lut 2009, o 09:49

Puste gniazdo....to czas na zmiany ale niekoniecznie na gorsze bo inne....tak jak z kazda miloscia najlepiej zapomniec o oczekiwaniach....

Pozdrowka :)
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez mimbla » 16 lut 2009, o 11:48

TENIU
chciałabym być taką matka jak ty i mieć taka matkę.Wiele w tobie mądrości.Fajnie jak sie ją wynosi z domu,a nie jak ja uczę sie tego w doroslym zyciu.
pozdrawiam
mimbla
 
Posty: 35
Dołączył(a): 18 maja 2007, o 09:04

Postprzez tenia554 » 16 lut 2009, o 13:07

Nie wyniosłam swoich "mądrości z domu",nauczyły mnie takiego podejścia moje dzieci.Rozmawiając ze mną i tłumacząc.Fakt ,że zawsze starałam się myśleć o sobie,rozwijać swoje zainteresowania i żyć również swoim życiem.Ale to nie zmieniło faktu,że ich odejcie również uczyniło pustkę.Jednak szybko się pozbierałam i sprawdziłam w nowej roli.Przypomnij sobie jak reagowałaś gdy byłaś młoda i ktoś zakazywał Ci twojej wielkiej miłości.Przecież kochałaś matkę,ale świata nie widziałaś poza swoim mężczyzną.Nasze dzieci nie są wcale inne od nas,my mamy większe doświadczenie ,ale to zrobił czas.One muszą popełniać własne błędy,na tych błędach będą się uczyć.My za nie nie przeżyjemy ich życia.My możemy tylko współtowarzyszyć.My je wychowaliśmy i musimy mieć do nich zaufanie.Moje dorosłe dzieci często żartują, że czym jestem starsza to mądrzejsza.Mamy wiele wspólnych opini ,bo ich doświadczenie jest większe.Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez elpal » 24 cze 2009, o 11:10

---------- 21:11 23.03.2009 ----------

Nie zagłądałam tu jakiś czas i dziś uważnie przeczytałam Wasze posty. Dzięki macie rację, chyba za bardzo i za wiele oczekuję.
Teraz uczę się nowej roli, a czy dam radę ? Nie wiem... Jest to bardzo trudne, pewnie potrzebuję więcej czasu. Wezmę sobie do serca to co napisałyście i mam nadzieję,że sobie poradzę i nie wyląduję u specjalisty :-))) Pozdrawiam
Ps: Dzięki mimbla to co piszesz jest bardzo mi bliskie i bardzo podobne...

---------- 11:10 24.06.2009 ----------

Witam,
Zajrzałam znowu... Dzięki za wszystkie dobre rady. Staram się z nich korzystać i jest mi z tym lepiej. Fajnie jak z boku ktoś popatrzy. Teraz łatwiej...
Pozdrawiam wszystkich :-)))
elpal
 
Posty: 17
Dołączył(a): 10 lip 2007, o 18:41

Postprzez tenia554 » 24 cze 2009, o 11:17

Mimblo,niestety nie miałam takiej matki.Byłam ogromnym ciężarem dla swoich rodziców,zbędnym balastem,dlatego wiem jak to boli.Staram się być matką,jakiej nie miałam.Uczę się i cieszę że mi to wychodzi.Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Następna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości