Mam na imie Adrian, mam 20 lat, moja dziewczyna to 30 letnia Kamila.
Mieszkamy razem prawie rok, z moja matka i bratem (w Irlandii).
Może i jestesmy trochę nietypową parą, ale świetnie się dogadujemy i bardzo się kochamy, pomimo okazyjnych potyczek (kto ich nie ma ), układa nam się świetnie.
Dzisiaj (14 lutego 2009 w Walentynki) zaszła naprawdę dziwna sytuacja...
Dzień zaczął się super, niespodziankami i czułymi słówkami (m.in. czerwonymi papierowymi serduszkami na moim pianinie, pod myszką komputera itp.) mieliśmy super poranek, i mieliśmy zarezerwowaną restauracje na 17.30.
Ja, od godziny około 13 do 15, zacząłem sobie grać na komputerze, jak zwykle to robie w weekendy około dwie godzinki, bo w czasie tygodnia nie mam czasu-dużo się uczę i dojeżdżam godzine pociągiem na uczelnie(studiuję muzyke). Kamila nieco zmarkotniała, i w sumie widziałem troche o co chodzi, ale juz wczesniej mówiłem jej że lubie mieć dłuższą chwile dla siebie i wziąć sobie chwile "wolnego" od nas, gdyż uważam że to jest potrzebne, i takie przerwy są dobre-szczególnie jak się jest z kimś 24 godziny na dobę. Zwykle w tygodniu poświęcam jej każdą chwile i wieczór jak wraca z pracy, robie jej kolację, herbate, masaż czasami i bardzo często namiętny sex, na weekendy okazyjnie tylko gdzieś wychodziomy, ale lubie mieć weekendy chociaż poczęści dla siebie, by sie zregenerować.
Poszliśmy więc do tej restauracji, wieczór był super, wyrafinowana kolacja, czułe słówka, zapatrzenia, no i sami całą butelke wina wypiliśmy, do domu trafiliśmy około godziny 19.15, pełni, objedzeni i troszke(ale tylko troszke)podpici, oczywiście oboje chcieliśmy poigraszyć troche, jak to w walentynki przystaje parom.
Powiedziałem jej że potrzebuje pół godzinki, by mi się jedzenie w brzuchu ułożyło i wino troche przeze mnie przeszło zanim zabierzemy się do erotycznych zabaw i stosunku, tym bardziej że Kamila kupiła taką karcianą gre pt. sexowne zabawy, z kieliszkiem-gra polega na tym że krecisz kółeczkiem i są zadania, 1 shot alkoholu, 2 lub ciągniesz karte z jakims zadaniem itd.
Zasiadłem więc na chwile do komputera, by zabić czymś czas przez te pół godzinki i włączyłem swoją ulubioną grę strategiczną (właściwie tylko w tą gre gram, i to nie za dużo, moze 4-5 godzin na tydzien).
Po około 15-20 min Kamila lekko uniesionym tonem i zawistnym głosem zrobiła mi awanture że dzielimy wieczór z komputerem (godząc sie na pół godzinki przerwy przed tym), zrobiła to tak, że poczułem się strasznie winny i bardzo smutny, cała atmosfera prysnęła, oboje zmarkotnieliśmy, i cisza grobowa, naturalnie odrazu przestałem grac, by nie pogarszac sytuacji.
10 min potem Kamila wyszła na godzinny spacer, wróciła, i poszła spać.
Sam nie wiem co mam teraz zrobić, czy ją przeprosić? (ale nie wiem za co) czy jej wytłumaczyc czy sam nie wiem.
Prosze, jesli ktokolwiek ma jakieś rady, proszę napiszcie.
Kamila jest bardzo wrażliwym typem dziewczyny, i często jej wytłumaczenia nie trafiają do mnie pod pretekstem-"na wszystko masz wytłumaczenie", mimo to że ją przepraszam szczerze jak trzeba, to ostatnio mi powiedziała "za często mnie przepraszasz" i tak konflikt sie mija z celem zażegnania, dopiero po kilku godzinach, czasami po dniu wszystko wraca do normy, a najczęściej to jest o takie "pierdoły" próbuje się postawić w jej pozycji, ale nie umiem, poświęcam jej dużo czasu, i nie gram tak dużo jak wielu innych (ponad 20 godzin na tydzien), kiedy zmarkotniałem po tej awanturze i przestałem grac, oczywiscie sarkastycznie mówiła mi "no graj sobie, no i co tak patrzysz w podłoge? manifestujesz? nic ci to nie da, zachowujesz sie teraz dziecinnie" a ja jej na to że zachowuje się dziecinnie bo jest zazdrosna o maszyne, a ona mi na to "nawet nie wiesz jak maszyna umie skrzywdzic"....
RATUNKU!!!!!