mój chłopak wraca do nałogu, pomocy...

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez caterpillar » 25 sty 2009, o 18:11

smerfeta czytam Twoj watek i tez miewam rozne odczucia z jednej strony wspolczuje tego zapetlenia z z drugiej no zlosc mnie bierze jak czytam

"Właśnie prawdopodobnie zerwałam z chłopakiem."

ja rozumiem ,ze brakla Ci sil do podjecia takiej decyzji ale cholera zrozum,ze nie mozesz sobie pozwolic ,zeby to ON decydowal o twoim zyciu!
Czlowiek, dla ktorego jestes gdzies tam na szarym koncu,bo wazniejsze sa dragi i koledzy cpuny>Zrozum ,ze jego hierarchia wartosci nie zmieni sie dopuki bedzie trwal w nalogu,zawsze bedziesz na szrym koncu.
Wiem,bo sama prawie do takiego stanu doprowadzilam kiedys moj zwiazek.

pozdrawiam i zycze Ci ODWAGI! :kwiatek2:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez smerfeta » 25 sty 2009, o 23:58

chyba już po wszystkim...nie wierze , że to się stało...
czuję gniew, dlaczego on to wszystko zniszczył??!! Było tak pięknie, dlaczego to musiało się skończyć....
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez caterpillar » 26 sty 2009, o 01:35

---------- 23:33 25.01.2009 ----------

smerfeto ..znowu "chyba" to "chyba" brzmi jakbys byla uzalezniona od jego decyzji i zachowania a powinno byc na odwrot ,to Ty powinnas dyktowac warunki !
A skoro tak nie jest to smiem twierdzic ,ze CHYBA dobrze ,ze stalo sie jak sie stalo bo zmarnowalabys sobie zycie dziewucho

"czuję gniew, dlaczego on to wszystko zniszczył??!"

"Czlowiek, dla ktorego jestes gdzies tam na szarym koncu,bo wazniejsze sa dragi i koledzy cpuny>Zrozum ,ze jego hierarchia wartosci nie zmieni sie dopuki bedzie trwal w nalogu,zawsze bedziesz na szrym koncu."

pozdrawiam.

---------- 00:35 26.01.2009 ----------

"pytanie zadałam w pierwszym poście, chciałam, żeby ktoś mi opowiedział jak sam sobie poradził z taką sytuacją... widocznie nie zajrzał tu nikt z tego typu problemem "

Smerfeto jeszcze wtrace wlasciwie chyba WSZYSCY co Tobie odpisali maja doswiadczenie z uzaleznieniem lub z osobami uzaleznionymi wiec nie wiem czego ty oczekujesz??
ja Ci to wypunktuje

1.zero uzywek w waszym zwiazku
2.konsekwencja , stawianie warunkow
3.szczerosc- stanowcze "nie" na klamstwo(dotyczy oklamywania samej siebie jak i siebie na wzajem!)
.4.jesli sobie nie radzisz(z powyzszymi punktami) spakowanie manatkow i zadbanie o wlasne" cztery litery"!

prosze, aha ,zeby bardziej uwiarygodnic moja wypowiec dodam,ze przez moja fascynacje dragami tez bym rozwalila swoj zwiazek

(czy to sie zalicza?)
pozdrawiam smerfeto! jestes mloda nie daj sobie zycia niszczyc!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez smerfeta » 26 sty 2009, o 19:44

Caterpillar przepraszam Ciebie i jeśli uraziłam kogoś jeszcze. Źle mnie zrozumiałaś.
"pytanie zadałam w pierwszym poście, chciałam, żeby ktoś mi opowiedział jak sam sobie poradził z taką sytuacją... widocznie nie zajrzał tu nikt z tego typu problemem "
"Smerfeto jeszcze wtrace wlasciwie chyba WSZYSCY co Tobie odpisali maja doswiadczenie z uzaleznieniem lub z osobami uzaleznionymi wiec nie wiem czego ty oczekujesz??"
Nie miałam na myśli tego, że nie macie doświadczenia z uzaleznieniem lub z osobami uzaleznionymi, tylko że nie zajrzała tu zadna dziewczyna, która zmagała się z chłopakiem heroinistą! To nie jest to samo co inne dragi. Wiem, że wszystkie są niebezpieczne, ale po każdych człowiek jest inny dochodzi tu jeszcze taki problem, że ja go kocham i nie potrafię ot tak wyrzucić go z domu! Dlatego miałam nadzieję, że przeczyta to dziewczyna, która miała/ ma chłopaka heroinistę. A jeśli zajrzała tu taka to jeszcze raz przepraszam, ale nikt o tym nie napomknął....
Zanim napisałam na tym forum dwie przyjaciółki radziły mi, żeby zerwać albo zaciągnąć go na leczenie. Jego rodzice mówią, że jesteśmy dorośli i mamy sami rozwiązywać problemy....To prawda, ale łatwo tak wszystkim gadać jak nie są w tak kretyńskiej sytuacji! Dlatego miałam nadzieję, że na TYM forum może się znaleźć ktoś kto miał ten problem.......Poszłabym do jakiegoś psychologa, ale co z tego jak on nie zna mojej sytuacji bardziej niż wyżej wspomniane osoby.

Rany chciałabym jebnąć sobie w łeb i przestać o tym wszystkim myśleć
Caterpillar dziękuję Ci za wyjaśnienie i to , że próbujesz do mnie dotrzeć poprzez wypunktowanie :usmiech2: Jeśli coś z tego związku jeszcze będzie to faktycznie zacznę od punktu pierwszego :D ale nie wiem, czy jest jeszcze szansa, bo on powiedział, że już go nigdy nie zobaczę i wsiadł naćpany w auto. Zadam kolejne pytanie, na które do ch..olery nie znam odpowiedzi: czy mam się z tego powodu cieszyć czy płakać??? Pytam retorycznie.
Przykro mi, że tak się denerwujecie przeze mnie. Oszczędźcie nerwy i nie czytajcie moich postów nawet jak coś napiszę. Będę pisała ot tak, żeby się wygadać. Dziękuję Wam jeszcze raz buziak
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez caterpillar » 26 sty 2009, o 23:30

smerfeto masz racje , irytuje mnie,ze tak latwo dajesz soba manipulowac oraz to,ze niewiele z tego co pisalismy do Ciebie dotarlo.
ale wiem ,ze te moje uczucia tez sa czyms spowodowane..ja wlasciwie caly czas tluke do glowy osoba wspoluzalenionym "co nalezy" a oni dalej to samo.

Mam pewne przemyslenia w tej sprawie otoz wydaje mi sie ,ze niektorzy z wspoluzaleznionych chyba tez potrzebuja dosiiegnac dna aby wreszcie zaczac dzialac..no takie sa moje odczucia.

to tyle z mej dygresji :wink:
Smerfeto hera rozni sie tym,ze jest to faktycznie gowno nag gownami ALE mechanizmy uzalenienia i wspoluzalenienia sa takie same!

wiesz jeden tekst Twoj mnie zaintrygowal..

"on był uzależniony od hery przez parę lat, przeszedł detoks i jakimś cudem z tego wyszedł."

smerfeto jesli on cudem wyszedl z nalogu to nie dziwei sie ze dalej cpa!
Cudem sie kochana nie wychodzi a jedynie WLASNA CHECIA

wiem ,ze czepiam sie slowek ale ja caly czas odosze wrazenie,ze zarowno ty jak i on funkcjonujecie na zasadzie PRZYPADKU
a nie wlasnych decyzji!

Smerfeto jesli chcesz mu pomoc to skieruj swe kroki do poradni i zapisz sie na grupe dla wspoluzaleznionych(mowie serio)
a w wolnych chwilach poczytaj troche literarury dotyczacej uzalenienia .
smerfetozrob to dla siebie,nawet jak sie nie uda to bedzie mniejsze prawdopodobienstwo ,ze sie wpakujesz w kolejny toksyczny zwiazek.

pozdrawiam :kwiatek2:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez pukapuk » 27 sty 2009, o 00:21

Witaj smerfetko swoją drogą ciekawe czemu użyłaś właśnie tego nika .....
Myślę że żyjesz jak w tej bajce .
Napisałaś ;
...Dlatego miałam nadzieję, że na TYM forum może się znaleźć ktoś kto miał ten problem.......Poszłabym do jakiegoś psychologa, ale co z tego jak on nie zna mojej sytuacji bardziej niż wyżej wspomniane osoby...
I tu jest problem że nie przyjmujesz informacji. Na TYM forum są właśnie takie osoby. Uzależnienie to uzależnienie ćpanie chlanie to te same mechanizmy tylko scenariusze życiowe trochę inne ale wszędzie jest miłość, rodzina czyli po prostu życie. Zakładasz z góry że psycholog ci nie pomoże bo nie zrozumie hm to takie ,nie obraź się ,smerfetkowe to tak jakbyś żądała od sprzedawczyni sukienki nie podając rozmiaru koloru i fasonu czy czego jeszcze tam trzeba. :wink:
Ja psychologów miałem za psycholi i idiotów ale szybko się okazało że było wręcz przeciwnie :lol:
caterpillar ci napisała:
..Czlowiek, dla ktorego jestes gdzies tam na szarym koncu,bo wazniejsze sa dragi i koledzy cpuny>Zrozum ,ze jego hierarchia wartosci nie zmieni sie dopóki bedzie trwal w nalogu,zawsze bedziesz na szrym koncu.
Wiem,bo sama prawie do takiego stanu doprowadzilam kiedys moj zwiazek.
I proszę masz na forum OSOBĘ która jest parę kroków przed tobą Ona to przeżyła więc WIE MIAŁA PODOBNY PROBLEM !!!!
Myślę że warto jeszcze raz po kolei przeczytać jeszcze raz to co tutaj wypociliśmy dla ciebie tylko teraz z uwagą i zrozumieniem tekstu.
Pomoc jest wtedy skuteczna jeżeli się ją przyjmuje tu nie ma miejsca na jakieś CHYBA, MOŻE .
Napisałaś:...Rany chciałabym jebnąć sobie w łeb i przestać o tym wszystkim myśleć ...
przed tym jak to pięknie napisałaś jebnięciem zastanów się co ci to da oprócz bólu głowy tu trzeba zacząć myśleć !!! Ja na twoim miejscu najpierw bym się siebie zapytał czego ja właściwie chcę i po co na TYM forum piszę :wink:
pukapuk
 

Postprzez smerfeta » 27 sty 2009, o 17:26

Witam. Pukapuk odnośnie mojego nicka: mój tata kiedy byłam jeszcze maleńka mówił do mnie "moja smerfetko"(nie wiem dlaczego, nie mam niebieskiej twarzy, nie jestem jedyną kobietą na świecie i nie jestem nawet blondynką:wink: ) Jest to też mój stary nick kiedy jeszcze lubiłam sobie poszaleć z tym co w słowie Smerfeta. Dlaczego uważasz, że żyję jak w tej bajce??? Proszę, wytłumacz mi to bo nie mogę zrozumieć.

>Napisałaś:...Rany chciałabym jebnąć sobie w łeb i przestać o tym wszystkim myśleć ... przed tym jak to pięknie napisałaś jebnięciem zastanów się co ci to da oprócz bólu głowy tu trzeba zacząć myśleć !!! < właśnie dlatego chciałabym sobie jeb.. - właśnie żeby nie myśleć

Odnośnie mojej sytuacji: dałam mu kolejną szansę po dwóch dniach wojny(tak, zbesztajcie mnie za to, wiem, że mi się nalezy) pod warunkiem, że pójdziemy na jakieś spotkania z grupą wsparcia czy coś takiego.... Tylko, że ja nie mam pojęcia jak to wygląda, nie chciałabym chodzic na jakieś indywidualne spotkania, ale z całą grupą. Nie wiem za bardzo jak tego szukać, bo w moim mieście wiem tylko gdzie jest ośrodek AA z tego typu placówek. Czy mógłby mi ktoś poradzić czego mam szukać?? Szukałam na psychotekście, ale nie znalazłam nic o jakiejś grupie pomocy czy czymś w ten deseń tylko jakichś indywidualnych psychologów itp.. Proszę tylko mnie nie pogrążajcie za moją niewiedzę :oops:
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez pukapuk » 27 sty 2009, o 18:11

Napisałem że w bajce bo myślisz jak każda osoba z problemem magicznie i życzeniowo. Dajesz kolejne szanse które się nie spełniają i nie będą do momentu gdy nie zrobicie porządku z ćpaniem.
Przytoczę ci twoją własną interpretacje :
...
>...Rany chciałabym jebnąć sobie w łeb i przestać o tym wszystkim myśleć ... przed tym jak to pięknie napisałaś jebnięciem zastanów się co ci to da oprócz bólu głowy tu trzeba zacząć myśleć !!! < właśnie dlatego chciałabym sobie jeb.. - właśnie żeby nie myśleć !!!
Twoje podsumowanie świadczy że nie chcesz zrozumieć podstawy rozwiązania twojego problemu. TU TRZEBA MYŚLEĆ ! I lepiej jak trochę poboli teraz niż jak będzie bolało całe życie !!!
Zmianą było by najpierw znaleźć się na tej grupie ,a potem po jakimś czasie dawać sobie szanse. Bo po mojemu to jest kolejna pusta obietnica i obym się mylił !!!
Chcesz znaleść to już znalazłaś tylko o tym nie wiesz napisałaś:
...bo w moim mieście wiem tylko gdzie jest ośrodek AA z tego typu placówek....
Idziesz tam i się pytasz a oni ci powiedzą bo na 100 % będziesz miała aktualne informacje z pierwszej ręki .
Pozdrawiam i nie zapieraj się ani nie wybiegaj myślą kto co powie i za co cię zbeszta

:lol:
pukapuk
 

Postprzez smerfeta » 29 sty 2009, o 12:52

Pukapuk nie myliłeś się, co do tego, że to pusta obietnica.

Wczoraj znalazłam u niego pestkę. Schowałam ją, a potem widziałam jak się wnerwiał i nie mógł powiedzieć mi o co chodzi....może to chore, ale czułam satysfakcję... Nie mógł wytrzymać i zapytał czy ja mu czegoś nie zabrałam. Nie chciałam z nim rozmawiać, poprosiłam tylko, żeby odszedł i dał mi ostatecznie spokój...Niestety nie odpuścił tak łatwo. Męczył mnie do 1 w nocy, żebym oddała mu to, mówił, że nic nie rozumiem, że on nie potrafi tak z dnia na dzień, że musi siedzieć 3-5 dni w domu, a teraz musi pracować cały dzień, że zrobi sobie sam odwyk w domu za parę dni tylko muszę być wtedy z nim

Nie wierzę w żadne jego słowo, jestem w rozsypce, czuję się jakbym oglądała remake jakiegoś filmu i wiem co się zaraz może stać i to wszystko okazuje się takie jak myślałam. I jestem zawiedziona, bo ten film okazał się taki sam jak inne... Nie mam sił już, żeby go prosić, żeby odszedł. On i tak wróci i zniszczy to co zostało

Powiedziałam wszystko jego rodzicom, nie wiem czy dobrze zrobiłam, chciałam, żeby oni nie pożyczali mu kasy, żeby wiedzieli po co mu to. Może szukałam u nich pomocy, ale usłyszałam, że jesteśmy dorośli.... I że oni nie nic już na to nie poradzą....
Naprawdę chcę to zakończyć, ale on nie chce odejść, wraca i mnie obwinia za to, że tak to wszystko teraz wygląda. Kłócimy się całą noc, a on rano wstaje i myśli, że jest wszystko ok!!! Dosłownie ręce mi opadają i nie mam sił już na reakcję. Nie chcę już tak dalej
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez pukapuk » 30 sty 2009, o 19:59

Witaj wcale nie fajnie że miałem rację bo to było oczywiste . Napisałaś że on ciągle wraca, hmm .... Wraca bo mu uchylasz jakąś furtkę :(
Myślę że ty sobie w ogóle nie zdajesz sprawy Z KIM TAK NAPRAWDĘ ROZMAWIASZ ! Rozmawiasz z amfetaminą czy co on tam bierze a Z NIĄ się nie dogadasz choćbyś noc polarną miała.
Jaja sobie z ciebie robi a ty mu na to pozwalasz .
pukapuk
 

Postprzez mija » 11 lut 2009, o 22:19

Witaj,jestem matką narkomana 20letniego ,który jest na terapi.Jak czytalam twoje posty to jakbym widziala siebie z przed paru miesięcy.Różnica polega na tym ,ze jestem matką a ty dziewczyną.Ja jestem trzeżwa ,a ty czasem palisz maryche.Ja podjęlam szybciej decyzje gdyż trzeżwo patrzylam na problem.Poprostu wyrzucilam syna z domu bo by mnie wykończyl,postawilam ultimatóm albo ośrodek albo ulica.Udalo się i podjąl leczenie nie wiem z jakim skutkiem ale to już pierwszy krok do zdrowienia.Jak matka narkomana do dziewczyny która Zyje z narkomanem;ja dziecka nie zmienie bo ono zawsze będzie moim dzieckiem,ale ty masz wybór!!!!!!!!!!!Zawalcz o siebie udaj się do poradni monaroskiej,uwierz są tam wspaniali ludzie którzy ci pomogą.Walcz i jak będziesz już silna to zupelnie inaczej spojrzysz na problem.Warunek zacznij od siebie i jak go kochasz to odejdż od niego a wtedy może mu pomożesz.Gdyby to mój syn byl twoim chlopakiem wszystko bym zrobila zebyś odeszla od niego jeżeli nie chcialby się leczyć bo ratowalabym ciebie.Dziwne co ale z narkomanem nie wygrasz dopuki nie postawisz warunków swoich nie jego.Jest to bardzo trudne ale jedyne żeby ratować bliską ci osobę.
mija
 
Posty: 14
Dołączył(a): 11 lut 2009, o 17:14

Postprzez smerfeta » 12 lut 2009, o 22:15

Witam,
Pukapuk masz rację, że on wraca bo uchylam mu furtkę. Zawsze jest jakiś powód, żeby go przenocować jedną noc bo nie ma gdzie spać, a potem gdy rano wstaję już nie mam siły by znów marnować cały dzień na kłótnie...Ale co z tego i tak zmarnowałam tyle dni, że parę w tę czy we w tę nie robi mi różnicy.
Ostatnio po kolejnych groźbach, że to ostatnia szansa, zauważyłam, że on nie ćpa... Potem powiedział, że bierze od kolegi Tramal. Mniej więcej wiedziałam co to, ale poczytałam na necie i stwierdziłam, ze pakuję się z jednego gó..na w drugie. Teraz kiedy zdałam sobie sprawę, że on może z tego wyjść pożałowałam, że nie udało nam się rozstać wcześniej.. Czuję się coraz gorzej w tym bagnie, czuję, ze jestem tak głupia i naiwna, że nigdy z tego nie wyjdę... A jak czytam to co piszę to jeszcze bardziej się wkur..am na siebie
Powiedziałam, że go nienawidzę, a on zachowuje się jakby tego nie słyszał...
Najbardziej dręczy mnie to, że po każdej kłótni kiedy prześpie noc te złe emocje mnie opuszczają i zapominam co się działo parę godzin temu. Naprawdę, możecie nie wierzyć w to, ale ja po prostu chowam te okropne wspomnienia gdzieś w głowie i nie myślę o nich... To bez sensu :(

Mija dziękuję za te słowa, próbuję uświadomić sobie, że powinnam najpierw walczyć o siebie a nie o niego i Ty mi w tym pomogłaś... Dałam mu warunek, że może zostać jeśli pójdziemy do jakiejś poradni, ale on nigdy nie ma czasu, przecież musi pracować, żeby miec pieniązki na działkę. Naprawdę podziwiam Cię za Twoją siłę i odwagę, ze wyrzuciłaś syna z domu, tym bardziej, że jesteś jego matką, a myślę, że to dla matki jest jeszcze trudniejsze... Wiem, że to najlepsze co można zrobić z narkomanem. Bardzo chcę mieć siłę, żeby wywalić go z domu, ale jestem tak zrezygnowana, że nie daję rady. Nie wiem co się ze mną dzieję, ale czuję się jakbym widziała, że ktoś niszczy mi życie a ja stoję sobie spokojnie obok i mu to ułatwiam..... Zero reakcji...
Mija powiedz mi jak sobie radzisz w tej sytuacji?? Masz kogoś kto Cię wspiera, męża czy przyjaciół, czy też próbujesz uporać się z tym sama?? Z Twojego posta wynika, że jesteś silną osobą, ale na pewno masz ciężkie chwile...Ja mam je na okrągło:/
Co do mojego "uzależnienia" to myślę, ze mi pomoc nie jest potrzebna, bo kiedy on wyjedżał na dłuższy okres ja trawy nie ruszałam. Raz kiedyś czułam chęć, ale nie była tak silna, żebym miała coś w tym kierunku robić. Jeśli o trawę chodzi to mój problem jest taki, że jak widzę jak on pali to nie mogę się powstrzymać i też muszę. Gdyby nie było mojego chłopaka to problem by znikł. Tak uważam.
W moim aktualnym marnym życiu jest jeden pozytywny aspekt: zaliczyłam pierwszy semestr na studiach. Nie wiem jak mi się to udało, ale grunt, że się udało. Trochę podnosi mnie to na duchu, może nie jestem takim nieudacznikiem na jakiego ostatnio wyglądam :)
Na koniec dobra rada dla młodych dziewczyn: jak najdłużej utrzymujcie swój związek na takim etapie, żeby nie zamieszkac razem. Ja zamieszkałam z nim jak skonczylam 18 lat i bardzo tego żałuję: wszystko się zmienia, partnerzy stają się wtedy jak małżeństwo, wszystko jest wspólne i dużo trudniej jest się rozstać. NAPRAWDĘ to mój nawiększy błąd jaki popełniłam!
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez caterpillar » 13 lut 2009, o 00:50

Witaj Smerfeto!
Widze ,ze zaczynasz wiecej widziec i wiecej rozumiec..ciesze sie.
Gratuluje zaliczonego semestru :D wreszcie cos dla siebie,tak trzymaj!
Wiesz z tymi "opadajacymi emocjami" to ja doskonale rozumiem ..tez tak miala na drugi dzien kiedy w domu bliska mi osoba byla juz trzezwa..
Tak sobie mysle ,ze slowo pisane ma moc i zawsze mozesz tu zagladac i czytac,to taki punkt odniesienia jak naprawde jest..bez jego sciemy.

Mysle smerfeto ,ze nadal malo konsekwencji w Twoim dzialaniu

"Dałam mu warunek, że może zostać jeśli pójdziemy do jakiejś poradni,"
znajdz poradnie ,dowiedz sie kiedy mozecie przyjsc ,wrecz mu kartke i daj ulitimatum -albo idziemy tam albo ty sie wynosisz.

I chocby sral i gral badz konsekwentna,bo w jego interesie jest aby znalezc czas. a jak nie to zawsze bedzie tak jak piszesz.

"on nigdy nie ma czasu, przecież musi pracować, żeby miec pieniązki na działkę"

Smerfeto,zycze temu czlowiekowi aby wyszedl na prosta ale wydaje mi sie ,ze dluga przed nim droga.
Ty jak na razie jestes doskonala 'pozywka" dla jego nalogu..cos tam zaczynasz marudzic ale da sie Ciebie urobic.
Smerfeto a moze warto zaczac zastanawiac sie czy nie lepiej byloby odejsc..?
Ale zanim podejmiesz jakakolwiek decyzje,moze sama udaj sie do poradni,pogadaj z psychologiem ,moze ktos z osob uzaleznionych zechce z Toba pogadac,zeby powiedziec Ci ,co cie czeka i ile trzeba pracy w to wlozyc,wtedy bedziesz mogla podjac decyzje bardziej swiadomie
pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez mija » 13 lut 2009, o 14:37

Witaj Smerfeto,rozumiem że jest ci ciężko.Twoja postawa do niczego nie prowadzi.Kwestia czasu a twój chlopak cię zniszczy uwierz!!!!!!!!!to tak jak mój syn mnie niszczyl.To prawda że jestem silna ,a to dlatego że pomogli mi w tym ludzie z MONARU,no i oczywiście mąż,który i tak trzymal się z boku bo nie mógl sobie z tym poradzić.Wszystko wzielam w swoje ręce aby ratować syna.Zapewne zdajesz sobie sprawe ile cierpienia mnie to kosztowalo żeby wyrzucić syna jedynego z domu.Różne myśli przychodzily mi do glowy że mnie znienawidziitp.Ale zadalam sobie pytanie czy mogę się przyglądać jak moje dziecko umiera powoli czy coś z tym zrobić.Tak samo ty zrób coś z tym bo twój chlopak idzie na dno i ciągnie w to ciebie!!!!!!!!!.Zrozum,że on jest naćpany i nie myśli racjonalnie nie zdaje sobie sprawy że się stacza,zrozumie to dopiero jak zacznie trzeżwieć to wtedy zrozumie co traci.Bardzo go musisz kochać skoro to wszystko znosisz ale twoja postawa nie pomoże mu a wręcz zaszkodzi.Mój syn wyzywal mnie od debilki żebym sama się leczyla,ale ja wiedzialam że w tym momencie to nie mój syn do mnie mówi tylko narkoman który nie zdaje sobie sprawy jak mnie rani.Bo jak narkoman może czuć on żyje tak naprawde obok żywych.Teraz dzwoni i mówi jak bardzo mnie kocha i nie wie czy kiedyś sobie wybaczy ile zlego robil.Zacznij od siebie weż się w garść zrób krok w stronę monaru a wiele zrozumiesz ,wiele uslyszysz wiele zobaczysz i wierzę żewizyta tam pomoże podjąć ci decyzje.Jeżeli on nie będzie chcial idż sama nie czekaj na niego bo on nigdy tam nie dojdzie,chyba że zejdzie na dno i jeszcze będzie mial sile tam się doczolgać lub skończy jak każdy narkoman prędzej czy póżniej.Raczej prędzej.Znasz starego narkomana?bo ja nie ,oni starości nie doczekają,poprostu umierają.
mija
 
Posty: 14
Dołączył(a): 11 lut 2009, o 17:14

Postprzez smerfeta » 17 lut 2009, o 15:30

witam, chcę powiedzieć, że jest mi okrutnie ciężko, ale małymi krokami idę do przodu. W piątek miałam straszną kłótnię ze swoim chłopakiem, całe miasto przeszłam na piechotę do domu, dotleniłam się i może to mi trochę pomogło. Powiedziałam mu po raz n-ty, że to już naprawdę koniec i nie ma powrotu. Wrócił o 1 w nocy. Następnego dnia powiedział rodzicom, że zerwałam z nim bo zaczął znów brać. Wyrzucili go z domu(nie wiem co to miało na celu skoro mieszka u mnie). Był w strasznym stanie, zapłakany i roztrzęsiony, ale mnie to nie ruszało. Powiedziałam, że póki co może mieszkac u mnie, ale już nic z tego związku nie będzie. Kilka razy dziennie pytał się czy już go na pewno nie chcę, ą gdy ja w końcu z bólem mówiłam, że nie, to dostawał szału. Nie wiem, może on ma nadzieję, ze wszystko wróci do normy, bo czasem kiedy on o to pyta, ja nic nie mówię, boję się, że znów wpadnie w furię... Kiedy na mnie krzyczy, mówi jak bardzo mnie nienawidzi i próbuje wzbudzić moje współczucie płaczem, zatykam uszy, żeby tego nie słyszeć...Coraz częściej go nie poznaję, widzę w nim innego człowieka, który zachowuje się tak jakby nigdy nas nic nie łączyło.. Jest mi coraz bardziej obcy. Dziś w nocy bardzo się pokłóciliśmy i nie dawno powiedział, że czeka na transport i się wyprowadzi. W moim domku prawie wszystko kupił on, więc zostanę z niczym. Zabierze mi też laptopa-to co mi najlepiej pomaga zabić smutek... Nie wiem jak dam radę, chyba oszaleję...

Catepillar dziękuję Ci za ciepłe słowa. Dobrze jest wiedzieć, że jest ktoś, kto widzi w moim postępowaniu jakieś zmiany dające nadzieję, że będzie lepiej :usmiech2: Racja, kiedy wchodzę na forum jest mi jakoś lżej, wiem, że jest tu tyle osób, które dały radę, to pomaga.

Mija bardzo mi pomagasz zrozumieć "rangę" mojego problemu, czytając twoje posty staje się on coraz mniejszy. Ty musiałaś wyrzucić syna, licząc się z tym, że on wkrótce będzie chciał wrócić i będzie prosił o przebaczenie, a ja mogę się pozbyć chłopaka raz na zawsze, bo nie łączą nas żadne więzy poza uczuciem... Dobrze, że Twój syn zdał sobię sprawę z tego, jak Cię zranił. Mija Zyczę Tobie jak najlepiej i żeby on odwdzięczył się za wyrządzoną Tobie krzywdę
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości