Znowu sama?

Problemy z partnerami.

Znowu sama?

Postprzez aniah » 21 lip 2007, o 16:30

Witam, Jestem tu nowa osoba, znalazlam Wasz adres w zasadzie przez przypadek... Postanowilam wyslac posta chyba na zasadzie lepsze to niz nic...
Od kilku dni mieszkam sama z 11miesieczna coreczka.Rozstalam sie z moim partnerem - i jej ojcem.Wyprowadzilsie do mieszkania, ktore mialo juz niebawem byc nasze - kupil je nidawno i remontowal, ale zanim doszlo do przeprowadzki stwierdzilismy, ze nie damyrady mieszkac razem. Czuje sie bardzo nieswojo w tej sytuacji. Nie umiem uwierzyc, ze to wlasnie ja jestem jedna z tych o ktorych do tej pory ze wspolczuciem myslalam jako "samotna matka".
Na domiar zlego moja rodzina, zwlaszcza matka, obwiniaja mnie o zaistniala sytuacje, i sama sie juz zastanawiam - czy ze mna naprawde nie mozna wytrzymac? Czy moje dziecko tez kiedys ode mnie ucieknie...
Moj partner utrzymuje z nami kontakt, przyjezdza do malej i spedza z nia okolo godzine dziennie. O sytuacji za bardzo nie rozmawiamy - trudno mi go naklonic. Za kazdym razem jak wychodzi i zamykaja sie za nim drzwi - czuje jakby ktos dawal mi w twarz...
Jakby ktos chcial skomentowac moja sytuacje - chetnie przeczytam. Tymczasem wracam do dziecka - pozdrawiam.
aniah
 
Posty: 16
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 16:21

Postprzez bunia » 21 lip 2007, o 16:43

Witaj Aniu.....nie wiem co bylo powodem Waszych konfliktow i dlaczego doszlo do takiej sytuacji.
Jedno jest pewne nie obwiniaj tylko siebie bo zwiazek to dwoje ludzi.Mama pewnie martwi sie i w ten sposob daje temu wyraz....gdybyscie byli razem to pewnie bylabys wymarzona corka i wszystko ukladaloby sie "wedlug ksiazki".
Mam wrazenie,ze jeszcze tkwi w Tobie nadzieja lub nie bardzo jeszcze doszla do Ciebie w swiadomosci nowa sytuacja.
Moim zdaniem zostaw to na razie jak jest.....moze potrzeba Wam wiecej czasu....wazne abys odzyskala rownowage a dzieciak niech cieszy sie tata.
Czas pokarze.....moze nie wszystko stracone a nawet jesli nie to najlepiej abyscie mogli zostac w dobrych ukladach dla Waszego spokoju i dzieciaka.
Pozdrawiam......trzymaj sie :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez aniah » 21 lip 2007, o 16:57

Tak, mam w sobie jeszcze bardzo duzo nadziei, ze stwierdzimy, ze cos nam sie chyba pomylilo,a potem znowu bedziemy razem, cala trojka, chociaz nadzieja znika z kazda minuta.
w telegraficznym skrocie powody naszych konfliktow: moj partner to obcokrajowiec mieszkajacy w Polsce. Pracuje tu od 3 lat. Nie znamy swoich jezykow, komunikujemy sie po angielsu, i co prawda znamy go dobrze, ale zawsze znajdzie sie cos, co trudno sobie przekazac. Milosc byla wielka i dziecko pojawilo sie szybko. A razem z dzieckiem pojawimy sie problemy. Moj partner zarabial nieporownywalnie wiecej niz ja, a takze nieporownywalnie wiecej czasu bywal poza domem. Praca, szkolenia, wyjazdy do rodziny, potem remont nowego mieszkania. Ja zostawalam sama z domem i dzieckiem. Cale dnie sam na sam z dzieckiem (dodatkowo alergikiem) i tysiace spraw do zalatwienia - bo skoro on nie mowi po polsku, to ja sama zajmowalam sie w zasadzie wszystkim tym, co pary zazwyczaj dziela miedzy siebie. Dodatkowo pracowalam na pelny etat, to co zarabialam to co prawda niewiele w naszym budzecie, ale po macierzynskim moj partner stwierdzil, ze "powinnam czyms sie zajac". Pod koniec do jego nieobecnosci doszly wyjscia wieczorne ze znajomymi, nie tak czeste, ale coraz bardziej dzialajace mi na nerwy. Tlumaczenie - on nie ma tu zadnych przyjaciol, nie zna jezyka i ja jestem jego jedynym towarzystwem, a sa tematy, na ktore on ze mna nie moze porozmawiac, jak chocby wlasnie temat naszego zwiazku, bo to bedzie nieobiektywne. Generalnie bardzo tesknil za domem i swoimi znajomymi a ja obarczona "matka polka", nie bylam w stanie wypelnic mu tej luki....W pewnym momencie przestalismy ze soba rozmawiac, ja ze zlosci, on - nie wiem, chyba bezradnosci. Az w koncu doszlo do wyprowadzki.
aniah
 
Posty: 16
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 16:21

Postprzez bunia » 21 lip 2007, o 17:16

No tak....ale chyba on nie mial za duzo czasu na te luki....pozatym wychodil troche wieczorami...jesli ja dobrze zrozumialam.
Po 3 latach to chyba czas najwyzszy aby zaczal uczyc sie jezyka skoro mieszka w Polsce.
Mysle,ze wysiadla u Was komunikacja...i to nie tylko z powodu znajomosci jezyka.....no i z powodu tempa zycia(dziecko,praca Was obojga).
Jesli moge cos doradzic chodz nie wiem czy trafie w 10-tke....to praca nad komunikacja czyli wyjscie do pozycji w ktorej bylo wszystko ok.
Postaraj sie moze stworzyc sytuacje gdzie bedziecie sami i oboje bedziecie mieli czas....mozna zaaranzowac maly obiadek lub spacer....wykorzystac chwile kiedy wiesz,ze on nie pedzi.....zacznijcie od tego jak leci...co slychac....podziel sie swoimi codziennymi problemami.....daj mu czas aby rowniez mial w Tobie "przyjaciela" poprostu tak jak byscie sie spotkali po dluzszej przerwie niewidzenia sie,bez atakow i rozdrapywania starych ran.......mam nadzieje,ze rozumiesz o co mi chodzi
To zmudna praca ale daje szanse ponownego zbilzenia czego Ci ogromnie zycze....zaufaj swojej intuicji,przeciez go znasz.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez aniah » 21 lip 2007, o 17:34

Ano znam, to czlowiek, ktory pedzi zawsze i wszedzie, nawet na sen szkoda mu czasu. I ode mnie wymagal tego samego:-) Wiem, co masz na mysli, Probuje tego co dnia jak przychodzi do malej, ale jakos... boje sie, ze cokolwiek powiem to moze zaszkodzic.
aniah
 
Posty: 16
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 16:21

Postprzez bunia » 21 lip 2007, o 22:39

Nie spiesz sie....chodz nie twierdze,ze wszystko bedzie tak jak sobie wymarzylas czyli rodzina.....no ale jesli on na prawde Cie kocha to nic nie stracisz wysylajac jakies sygnaly.....warto sprobowac chodz do dluga chyba droga......do zmian potrzeba dwoje ale najpierw trzeba wiedziec co powinno sie zmienic a na to trzeba czasu i dobrego klimatu na poprawe komunikacji.
Trzymam kciuki i napisz czasami jak bedziesz miala oczywiscie ochote.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez aniah » 22 lip 2007, o 10:43

No i wczoraj znowu niemila atmosfera i prawie doszlo do awantury. Moj partner oznajmil mi, ze w sierpniu zabiera mala na kilka dni za granice do swojej rodziny. Odpowiedzialam, ze musze to przemyslec - mala bedzie miala niecale 12 miesiecy, nigdy dotad nigdzie sama beze mnie nie jechala. Jestem z nia bardzo zzyta, glownie to ja sie nia zajmuje, i ona za mna teskni - jak to dziecko w tym wieku.a ponadto oblecial mnie strach jak taki dochodzacy tatus da sobie z nia rade... Jej tata przez chwile wspomnial, zebym pojechala z nimi, ale odmowilam. No i znowu wczoraj wieczor mialam potwornego dola, ze skoro mamy tyle drazliwych tematow do rozwiazania, to powrot do siebie raczej nie bedzie realny - jezymy sie na siebie bo kazde widzi inne rozwiazanie sprawy...Bardzo chcialabym, zeby rodzina znowu znalazla sie w calosci, ale kompletnie nie wiem jak mam to zrobic, zeby przestac reagowac na siebie alergicznie. Dzisiaj mija tydzien od rozstania.
aniah
 
Posty: 16
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 16:21

Postprzez ewka » 22 lip 2007, o 11:26

aniah napisał(a):Jej tata przez chwile wspomnial, zebym pojechala z nimi, ale odmowilam.

Dlaczego odmówiła¶?

aniah napisał(a):No i znowu wczoraj wieczor mialam potwornego dola, ze skoro mamy tyle drazliwych tematow do rozwiazania, to powrot do siebie raczej nie bedzie realny - jezymy sie na siebie bo kazde widzi inne rozwiazanie sprawy...Bardzo chcialabym, zeby rodzina znowu znalazla sie w calosci, ale kompletnie nie wiem jak mam to zrobic, zeby przestac reagowac na siebie alergicznie.

To jeżenie w niczym nie pomoże... może spróbuj się nie jeżyć, ale rzeczowo przedstawiać swój punkt widzenia? Potrafisz przyznać mu rację, czy raczej nie bardzo? Bo wiesz, każdy może mieć swoj± - kwestia TYLKO wypracowania kompromisu... nieważne, czyje na wierzchu, ważne jest dobro Twoje, jego i Waszego dziecka. A je¶li czujesz, że dzieje Ci się krzywda, to warto o tym mówić.

aniah napisał(a):Dzisiaj mija tydzien od rozstania.

To nie jest dużo przy takiej rewolucji... na pewno każde z Was jest o tydzień m±drzejsze w jakim¶ tam sensie - rozmawiajcie o tym, bo zawsze warto rozmawiać. Powiedz, co czujesz... możesz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 22 lip 2007, o 11:44

A moze zaufaj mu....dlaczego ma sobie nie dac rady z dzieckiem?....jesli dziecko ma tesknic to bez wzgledu czy teraz czy za rok,dwa tez moze tesknic.....nie mozesz zabezpieczyc sie przed wszystkim.
Tydzien czasu to na prawde malo...nie poddawaj sie frustracjom....na razie jeszcze nie ma katastrofy.....a kto ma racje to nie jest takie istotne,warto czasami przymknac na to oczy.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez aniah » 22 lip 2007, o 11:46

ewka napisał(a):
aniah napisał(a):Jej tata przez chwile wspomnial, zebym pojechala z nimi, ale odmowilam.

Dlaczego odmówiła¶?

Odmowilam, bo on nie poinformowal swojej rodziny o naszym rozstaniu, stwierdzil, ze jak nadejdzie czas to im powie. Boje sie, ze sytuacja bylaby niezreczna - co ja bym tam miedzy nimi robila? A moze ktos by cos wiedzial i patrzylby na mnie krzywo? w koncu to jego rodzina,wiadomo, ze beda po jego stronie. Poza tym chcialabym, zeby zaproponowal mi ten wyjazd od siebie, a nie dopiero po tym jak ronie morze lez...

aniah napisał(a):No i znowu wczoraj wieczor mialam potwornego dola, ze skoro mamy tyle drazliwych tematow do rozwiazania, to powrot do siebie raczej nie bedzie realny - jezymy sie na siebie bo kazde widzi inne rozwiazanie sprawy...Bardzo chcialabym, zeby rodzina znowu znalazla sie w calosci, ale kompletnie nie wiem jak mam to zrobic, zeby przestac reagowac na siebie alergicznie.

To jeżenie w niczym nie pomoże... może spróbuj się nie jeżyć, ale rzeczowo przedstawiać swój punkt widzenia? Potrafisz przyznać mu rację, czy raczej nie bardzo? Bo wiesz, każdy może mieć swoj± - kwestia TYLKO wypracowania kompromisu... nieważne, czyje na wierzchu, ważne jest dobro Twoje, jego i Waszego dziecka. A je¶li czujesz, że dzieje Ci się krzywda, to warto o tym mówić.


zgadza sie, ale jak ja staje w obronie swojego zdania i napomykam swoje agumenty, to juz czuje sie winna, ze moze powiedzialam za duzo, moze to juz dziala mu na nerwy?

aniah napisał(a):Dzisiaj mija tydzien od rozstania.

To nie jest dużo przy takiej rewolucji... na pewno każde z Was jest o tydzień m±drzejsze w jakim¶ tam sensie - rozmawiajcie o tym, bo zawsze warto rozmawiać. Powiedz, co czujesz... możesz?


Czuje, ze nie zyje zyciem tylko czekam w zawieszeniu az ono nadejdzie. Czuje, ze tesknie i ze gdzies zrobilam blad, ale nie wiem gdzie.
aniah
 
Posty: 16
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 16:21

Postprzez Dorku » 22 lip 2007, o 11:59

Tydzień to niewiele.... jeszcze wszystko ¶wieże, jeszcze graj± emocje..

Z tego co piszesz, widać, że nie wszystko stracone, że obydwoje próbujecie, każde po swojemu.

Jedno jest pewne, zmienić zachowania partnera, tak hop siup za jednym poci±gnięciem jest raczej niemożliwe. Zmienić siebie i swoje postrzeganie wielu spraw to jedyne co można i trzeba robić.
Tak sobie my¶lę, że ciut za mało się znali¶cie i teraz to wyłazi...

Mam tak± konkretn± propozycję:
Spróbujcie spisać na kartkach, każdy sam , w dogodnym dla siebie czasie, swoje priorytety w życiu. Drugi punkt, oczekiwania moje wzgledem partnera i trzeci, wypisać, to co mnie najbardziej w nim denerwuje i bardzo mi przeszkadza.
Potem mozna albo sobie te kartki przekazać do przemy¶lenia (wersja dla tych, dla których rozmowa to niebotyczne osi±gnięcie), albo wspólnie omówić punkt po punkcie i ewentualnie podj±ć jakies postanowienia. Wybrać jedno zagadnienie na pocz±tek, nad którym postanawiamy pracować.

Prawdopodobnie napiszecie rzeczy, o których druga strona zielonego pojęcia nie miała...
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez aniah » 22 lip 2007, o 12:06

Dzieki Dorku, sprobuje to zrobic! Jesli oczywiscie uda mi sie Go namowic na takie rzeczy i gdzies mu to upchnac w kalednarzu:-)
aniah
 
Posty: 16
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 16:21

Postprzez Dorku » 22 lip 2007, o 12:10

Może na pocz±tek spróbuj sama. Pewne rzeczy napisane widoczne s± dla oczu inaczej....
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez ewka » 22 lip 2007, o 12:42

aniah napisał(a):Odmowilam, bo on nie poinformowal swojej rodziny o naszym rozstaniu, stwierdzil, ze jak nadejdzie czas to im powie. Boje sie, ze sytuacja bylaby niezreczna - co ja bym tam miedzy nimi robila? A moze ktos by cos wiedzial i patrzylby na mnie krzywo? w koncu to jego rodzina,wiadomo, ze beda po jego stronie. Poza tym chcialabym, zeby zaproponowal mi ten wyjazd od siebie, a nie dopiero po tym jak ronie morze lez...

A masz już pewno¶ć, że to na pewno rozstanie? Może przerwa na przemy¶lenia? Może nie poinformował, bo nie skre¶lił?

Ja my¶lę, że to chyba niedobrze, kiedy "boisz" się bronić swojego zdania... nie chodzi o to, by się koniecznie upierać, bo "moje jest mojsze" - można przecież na koniec rację przyznać drugiemu, o ile chcemy. To nie pole walki i strzelać nikt przecież nie będzie.


aniah napisał(a):Czuje, ze nie zyje zyciem tylko czekam w zawieszeniu az ono nadejdzie. Czuje, ze tesknie i ze gdzies zrobilam blad, ale nie wiem gdzie.

To my nadajemy "życie" naszemu życiu.

Błędy? Bardzo ludzka rzecz - warto je odszukać, aby nie powielać... ale nie warto się nimi zadręczać.


:D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez aniah » 22 lip 2007, o 13:13

Rzeczywiscie, mogl tego nie skreslic skoro nie chce informowac rodziny... Ale z drugiej strony dlaczego chcial brac do nich dziecko beze mnie? Chcial zobaczyc co na to powiem?
Dziekuje bardzo za wszystkie komentarze. Pewne moje mysli nabieraja dzieki nim wyrazniejszych ksztaltow.[/list]
aniah
 
Posty: 16
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 16:21

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 314 gości

cron