Witam wszystkich...
Śledze ta strone juz bardzo dlugiego czasu i postanowilam po tak dlugim czasie opisac moj problem gdyz stwierdzilam ze chyba mnie przerosl i nie potrafie sobie z nim poradzic
Nie wiem jak zaczac, chyba od tego ze jako nastolatke spotkala mnie bardzo przykra rzecz (przemoc seksualna).Nie bede sie na ten temat rozpisywac gdyz po latach terapii czuje sie bardzo dobrze normalnie funkcjonuje a co najwazniejsze nie mam oporow przed wspolzyciem, czasami nawet mialam wrazenie ze za bardzo sie w ten temat zaglebiam. Pierwszy chlopak, w ktorym wydawalo mi sie ze bylam zakochana nie wiedzial o moim przezyciu nawet niczego nie podejrzewal po moim zachowaniu.Nasze intymne pozycie bylo bardzo dobre. Ja nigdy nie mialam oporow w tej kwestii lubilam eksperymentowac i bylam otwarta na nowe propozycje. Niestety nasz zwiazek sie rozpadl tak po prostu wyszlo. Moja samotnosc nie trwala dlugo gdyz zakochalam sie bez pamieci (dopiero wtedy sobie uswiadomilam ze nie kochalam tamtego mezczyzny). Nowy zwiazek wniosl bardzo duzo radosci i pozytywnej energii do mojego zycia. Mielismy tylko jeden problem-seks. Przede wszystkim ogromna roznica temperamentow. Jemu seks wystarczal raz na miesiac kiedy ja potrzebowalam go o wiele wiele czesciej.Z nim seks przypominal jakis schemat: dotykam lewa reka tu potem tam caluje 3 min....zawsze w tej samej pozycji zadnych urozmaicen Nawet dlugie szczerze rozmowy nie pomagaly. Stwierdzilam ze zaczne dzialac a nie gadac. Kolacja, nowa bielizna itd Nic to nie dalo. Po dluzszym czasie bylam tak tym wszystkim zmeczona, poczulam sie malo atrakcyjna. Myslalam po prostu ze nie podniecam go jako kobieta.Wraz z niska samoocena wrocily do mnie demony przeszlosci. Zaczelismy sie czesto klocic.Padaly bardzo przykre slowa , oddalalismy sie od siebie az w koncu rozstalismy sie. Obwinialam za ta cala sytuacje siebie. Minelo kilka miesiecy, patrze teraz na ta sytuacje z troche innej perspektywy i zaczynam sie bac...
Moze naprawde mialam zbyt duze wymagania...moze mial racje mowiac ze to czego oczekuje nie jest normalne.... ze seks jaki lubie jest odrazajacy....moze cale to doswiadczenie z przeszlosci wywarlo na mnie taki wplyw....zaczynam watpic w to czy naprawde jest wszystko ze mna ok...przeciez to dziwne zeby kobieta blagala swojego faceta o seks...czy bylam az tak odrazajaca ???
Te wszystkie pytania zasmiecaja moja glowe a im dluzej nad tym mysle tym wieksze mam wrazenie ze nie jestem normalna...przeciez kobiety po takich przejsciach zazwyczaj unikaja seksu wiec dlaczego ja tak bardzo tego potrzebuje i to w takiej perwersyjnej formie ???
Nie wiem co o tym wszystkim myslec . Pogubilam sie
Byc moze ktos z Was pomoze mi odpowiedziec na tych kilka pytan??
Prosze o pomoc.
Pozdrawiam serdecznie.
prababcia