Witaj
Solene napisał(a):Ale jak mogę się nie zamartwiać, kiedy rzeczywiście czuję, że coś tracę? że nie doświadczam tego, czym seks naprawdę jest... nie chcę też, by on martwił się, że nie potrafi mnie zaspokoić, a ja wiem, że to moja wina.
Rozumiem w pełni smutek i rozgoryczenie - ale polecam brak zamartwiania się nie dlatego, że taki ze mnie wesoły Romek, ale dlatego, że zbytnie przejmowanie się takimi problemi na ogół je nasila. Jeśli facet zadręcza się brakiem np. pełnego wzwodu - ma gwarantowane pogorszenie problemu. Jeśli ktoś ma silne poczucie winy z powodu lekko perwersyjnych marzeń - idzie prostą drogą do jeszcze bardziej perwersyjnych marzeń.
Poczucie winy niczego nie rozwiązuje, poczucie winy nasila problemy.
Solene napisał(a):[...] to może przez to rzeczywiście, że rozpoczęłam życie seksualne za późno... niedawno. mam 24 lata... kiedy byłam dzieckiem jeszcze, nastolatką, to wtedy chyba był lepszy czas, bo zdarzało się, że coś mi się śniło i budziłam się z orgazmem.
Skoro więc wtedy pojawiały Ci się fantazje erotyczne, to znaczy, że gdzieś dalej są, tyle, że uśpione. To tak jak z jazdą na rowerze: skoro nauczyłaś się, to jeździsz, ale jeśli miałaś na rowerze poważny wypadek, to się boisz na niego wsiąść przez jakiś czas, a jak wsiadasz, to się trzęsiesz jak galareta.
Może rzeczywiście pomyślcie o wspólnej wizycie u seksuologa? Jeśli Twój facet jest czuły i kochający, na pewno Twoja gotowość wspólnej pracy nad jakością Waszego związku bardzo jego do Ciebie zbliży. Jedno wiem na pewno: gdybym był w związku z kimś - w związku prawdziwym, nieudawanym - kto miałby problem z seksem, i ten ktoś powiedziałby mi "słuchaj, kochany, mam problem, ale rozwiążmy go razem - czyli wyskoczmy do seksuologa, psychologa, kogokolwiek. Pomożesz mi?" - byłbym wniebowzięty, ponieważ poczułbym, że jestem traktowany jak pełnoprawny partner, na którego się liczy, i który też może na drugą stronę liczyć, a nie jak byle kto.
Nawiasem mówiąc cały ten wstyd, przejmowanie się, "grzeszne" myśli to jakieś chore pomysły naszej kultury. Efekt jest taki, że zamiast normalnie traktować normalne sprawy, najpierw ładujemy się we wstyd i poczucie winy, potem żeby sobie z nimi poradzić ładujemy się nierzadko w naprawdę odjechane historie seksualne (to akurat nie do Ciebie...) a potem wszystko to jeszcze przeklinamy.
Jesteśmy dziwnym gatunkiem zwierząt.
Za dużo dumamy.
POWODZENIA!!! I gratuluję faceta!
Maks