przez Ladybird » 7 lut 2009, o 17:20
---------- 22:40 31.01.2009 ----------
Nie sciagam do swojego zycia. Bedzie przyjezdzal ,pomagal, bo sam to zaproponowal. Zalezy mu na mnie ,to chce mi pomoc. Widzi sam ,ze mi cciezko.
To naturalne ,ze ludzie nie chca zyc sami i rozne powody sie na to skaldaja.
To nie jest tak ze znim chce byc ,bo bedzie latwiej.
Nie chce byc sama ,bo mi zle i ciezko. Wiec od pewnego czasu szukalam partnera do zycia.
Chce byc z kims ,tworzyc rodzine ,zawsze o tym marzylam ,moje dzieci tez ,szczegolnie syn. bardzo potrzebuje męskiego wzorca, a ojca nie ma. Zmarl.
Taka jest proza zycia, nie tylko emocje, one mnie prawie zniszczyly i zaszkodzily dzieciom. teraz chcemy miec spokoj
---------- 16:20 07.02.2009 ----------
Dobrze napisalam w tytule "No i ...( trzy kropki ,jakbym miala wątpliwosci ) nowego.
Wcale nie jest początek.
Jest to jedyne miejsce gdzie sie przyznam do tego, no moze jeszcze na psychoterapii.
Tutaj zreszta juz chyba wszyscy stracili do mnie cierpliwosc.
Spotkalam wszpanialego mężczyzne ,o jakim marzylam cale zycie.
Ale... nie umiem go pokochac.
Dlaczego?
Ktoz to wie..
On chce byc ze mna ,zalezy mu bardzo.
A ja..
Skoro nie czuje motyli ,to nie umiem.
Brak mi tego.
To bylby zwiazek z rozsadku.
Mialabym dobrze ,dzieci tez.
A ja wspominam te motyle ,co byly w poprzednim zwiazku.
I jakby moj eks cos wyczul ,zaczal kontakt ze mna.
Nie umiem powiedziec nie.
Dzwoni ,piszemy na gg.
Jestem glupia.
CO JA WYCZYNIAM!!!!!!
A P. pracuje ciezko dla nas, chce mi pomoc ,robi to dla mnie.
Czy ja kompletnie juz zwariowalam?
Boje sie waszej krytyki ,bo bedziecie mic racje.
Zawsze mialam zasady .
Chyba cos sie ze mna zlego dzieje..