Dziunia
Ja przyznam, ze nie potrafię złapać istoty Twojego problemu...
Piszesz, ze jest Ci bardzo źle, ja Ci wierzę... ale nie do końca rozumiem- w czym rzecz...
Piszesz praktycznie na większości for...
Pisałaś o kłopotach z rodzicami, wspominałaś o kłopotach ze zdrowiem, o bardzo żłym samopoczuciu, o rozterkach związanych ze swoim chłopakiem...
I nawet rozumiem to, zę nie chcesz się tak publicznie obnażać i mówić wszystkiego. Rozumiem i staram się wydobywać cos z między wierszy...
Sprawę chłopaka na razie zostawię, wrócę pod koniec.
Na razie postaram się złapać jedną nitkę.
Mnie się wydaje, zę przystępujesz do egzaminu dojrzałości, ale nie tego szkolnego, tylko takiego prawdziwego. Tak trochę jakby rwało Cie na dwie strony- z jednej mała dziewczynka, rozpuszczona trochę, z dziewczęcym swiatem pełnym jeszcze baśni, marzeń i tak bardziej utkanym z mgły i oczekiwań, czerpiącą jakieś poczucie bezpieczęństwa z parasola rozłożonego nad sobą, ale z drugiej strony- już parasol robi się za ciasny, trochę dociera, ze za tą słodką mgłą oczekiwań znajdują się cąłkiem realne kształty- i że te kształty nie zawsze są takie, jakby się chciało. I tak trochę po dziewczyńsku tupiesz nogą, złościsz się... i chyba boisz.
Tak jakbyś opłakiwała dzieciństwo.
Mówisz ciągle- nie, nie, nie. Piszesz też
Może z tego zakwestionowania bierze się złe samopoczucie i to właśnie rzutuje na wszystkie sfery? Boisz się, co będzie PO ? Nie wiem, może już o tym pisałaś- wiesz już co chcesz robić po maturze?
Czego się boisz? Że nie wyjdzie? czy tego, ze nie umiesz podjąć decyzji?
Boisz się czegoś w związku z maturą? Bo dla mnie wygląda tak, jakbys już szykowała sobie usprawiedliwienie- tak na zaś, jakby coś nie wypaliło...
A wracając do chłopaka.
Piszesz, że go kochasz. Co przez to rozumiesz? Bo z każdego Twojego tekstu wynika coś wręcz przeciwnego.
Rozumiem, ze mogłoby być Ci źle- no tak na zasadzie popłakiwania zawiedzionych marzeń, planów i po prostu z tego powodu, ze nie wyszło. Ale Ty sugerujesz, ze chodzi o coś więcej i o coś innego. To może warto odpowiedzieć sobie na pytanie- o co chodzi?
Czy czujesz się winna jego złemu samopoczuciu?
Nie wiem, czy żałujesz decyzji o rozstaniu?
Próbujesz zrzucić z siebie poczucie winy?
A może czekasz dalszego ciągu?
Dziunia- zdaj ten cholerny egzamin> Na tym się skup. Potem zobaczysz.
Zrób sobie pole do działąń na innym terenie. Ale nie na wszystkich naraz- bo tego mało komu udaje się dokonać bez szwanku dla siebie.
tak jakbyś szła na wojnę- przeglądasz wojska, orientujesz się, kto sojusznik, a kto wróg. I skupiasz się na celu- jasno określonym w czasie.
No chyba, zę to wszystko już wiesz i właśnie do tej wojny szykujesz?
Pozdrawiam gorąco
Dużo z tego, co tu napisałaś jest takim moim gdybaniem, ale mam wrażenie totalnego chaosu w Twoim zyciu
P.s. Mnie przed maturą zatrzymał się okres na chyba 3 miesiące, mimo, ze wydawało mi się, ze jestem całkiem spokojna i o nic nie musze się bać.