Czy to jest miłość?

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Postprzez flinka » 31 sty 2009, o 01:11

Werko musi być jakieś wyjście....
Plany z wyjazdem w ogóle nie są już aktualne? A gdybyś sama wyjechała za granicę do pracy? Nie masz jakiejś koleżanki, u której mogłabyś pomieszkać? A Twoja babcia, ona nie mieszka z Wami, może u niej, pisałaś, że ostatnio była dla Ciebie wsparciem? Rozmawiałaś z rodzicami Radka, znają całą sytuację? Może w ostateczności lepiej iść (na jakiś czas) do schroniska dla kobiet?

Werciu przetrwaj jeszcze trochę, a może jakaś praca z zamieszkaniem, czasem potrzebują np. opiekunek do dzieci i zapewniają mieszkanie, jak nie w Polsce to może w Anglii. Nie niszcz się, to się wreszcie skończy. Wiem, że to piekło, ale tak nie będzie zawsze.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 31 sty 2009, o 13:53

Niestety wyjazd nie doszedł do skutku i o Anglii mogę zapomnieć. Nie mam nikogo u kogo mogłabym choć trochę pomieszkać. Próbuję załatwić sobie pracę w Czechach, wtedy wyrwałabym się z domu i była dużo bliżej Radka.
Z jedną babcią mieszkamy, a druga mieszka w tej samej klatce. Nie mogę iść do niej ponieważ tam nie mam warunków by mieszkała jeszcze jedna osoba. Poza tym jak ojciec mnie zobaczy na osiedlu to...eh...nawet nie chce myśleć co się stanie.

Rodzice Radka nie znaja całej sytuacja dokładnie, ponieważ Radek uważa, że tak jest lepiej. Wiedzą sporo, ale nie wszystko.

Flinko, ja już kiedyś byłam w schronisku dla bezdomnych kobiet i powiem Ci szczerze, że to nie wchodzi w gre. Wygląda to strasznie!!!

Nie wierze już w to, że kiedyś będzie lepiej...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 31 sty 2009, o 16:07

Werko trochę nie wiem co napisać, przykro mi po prostu, rozumiem, że czujesz się głęboko rozczarowana, zrezygnowana i przerażona powrotem do domu. Mam tylko nadzieję, że jak wrócisz do domu ojciec będzie spokojny. Tak sobie pomyślałam, że nawet jeśli nie możesz zamieszkać u babci to może chociaż przeczekać te momenty gdy rodzice wracają nietrzeźwi i stają się agresywni.


Nie wierze już w to, że kiedyś będzie lepiej...

Ale przecież nadejdzie wreszcie ten moment, że się wyprowadzisz, może uda Ci się załatwić tę pracę w Czechach, a jak nie tą to jakąś inną.
Wytrzymaj jeszcze trochę i nie krzywdź dodatkowo siebie proszę.

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 31 sty 2009, o 22:53

Flinko ja sama nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć.
Zadzwoniłam dziś do domu, matka nie chce bym wracała. Ojciec - powiedział, że żle się czuje z tym, co się ostatnio wydarzyło. Jakoś nie wierze mu.
Oczywiście do babci zawsze mogę na chwilę iść ale nie moge przecież być tam przez cały czas. Jestem skołowana. Oni wysyłają sprzeczne sygnały. To wszystko jest jednym wielkim paradoksem. Nie potrafie się w tym wszystko w żaden sposób odnaleść. Czuje po prostu, że się pogubiłam.
W dodatku czuje się bardzo samotna pomimo tego, że mam Radka.

Mam nadzieje, że już nie długo wyprowadze się od rodziców. Im dalej od Szczecina tym dla mnie lepiej.
Do tej pory przy życiu trzymała mnie nadzieja, że wyjade na stałe do Anglii. dziś dla mnie nadzieja nie istnieje.
Nie wiem ile razy można zaczynacz wszystko od nowa. Nie wiem ile jeszcze jestem w stanie wytrzymać. Każdy ma jakieś swoje granice, a moje już dawno zostały przekroczone.
Co ja tekiego zrobiłam, że mam takie życie?
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 3 lut 2009, o 02:01

I co Werko wróciłaś do domu? Jak wygląda sytuacja?

Wiesz może i Twój ojciec faktycznie poczuł się z tym źle jak wytrzeźwiał, wtedy w końcu nie panował nad sobą, bo był pijany (co go nie usprawiedliwia w żaden sposób!), a może zwyczajnie jakoś chciał się oczyścić. Masz prawo być skołowana w związku z sytuacją w Twoim domu, bo panuje w nim kompletnych chaos. Twoi rodzice nie panują nad swoimi emocjami, wpadają w skrajne stany, nie radzą sobie z tym, a alkohol jeszcze to potęguje. Wyładowują na Tobie swoją frustrację i złość, bo tylko w taki sposób potrafią odreagować. Nie piszę tego, by ich usprawiedliwić... Tylko to ich problem, to oni są chorzy, a Ty jesteś w to zamieszana jako ich córka, niczym sobie Kochanie na to nie zasłużyłaś...

Rozumiem, że możesz być już na skraju wytrzymania. Ale wierzę, że w końcu zaczniesz wszystko na nowo, na nowo tak jak tego pragniesz i z dala od nich. Walcz o to pomimo wszystko Werko. Uda się!
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 3 lut 2009, o 22:58

Flinko, wróciłam do domu i czuje się strasznie obco. Rodzice dają mi odczuć, że moja obecność jest im nie naręke. Jestem tu intruzem!!!
Nie wiem czy ojciec szczerze żałuje czy tylko tak mówi. Ja nic nie wiem. Czuje się tym wszystkim strasznie zmęczona. Po prostu jestem zagubiona i samotna. Nie wiem co mam dalej zrobić.
Mam pewien plan i mam nadzieje, że to wypali. Jeżeli tak to za trzy miesiące będę 450 km od domu. Jeśli nie...nie wiem,co się stanie...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 6 lut 2009, o 00:54

Werko masz 3 miesiące, kiedy będziesz wiedziała czy uda Ci się zrealizować ten plan, jakoś wcześnie czy tuż przed? Może przygotuj sobie jeszcze jakąś drugą możliwość, jakieś wyjście awaryjne w razie czego?

Werko może właśnie zajmij się przygotowaniami do rozpoczęcia nowego życia, poza tym domem i skoncentruj się na tym.

A terapia, masz okazję dalej na nią chodzić?
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 6 lut 2009, o 14:34

Flinko, ja dałam sobie 3 maksymalnie 4 miesiące. Powodzenie mojego planu zależy jedynie od pieniędzy. Wiem jednak, że przez tyle czasu uda mi się uzbierać kase i wtedy się stąd wyprowadze. Zawsze chciałam mieszkać nad morze, ale przeprowadze się w góry, tam również jest pieknie. A co najważniejsze będe miała tam spokój i nikt mi nie zrobi krzywdy.

Jeżeli chodzi o terapie to sama nie wiem... W sumie mogłabym dalej korzystać z pomocy MOIKu, ale nie wiem czy jeszcze chce.
Chciałam zacząć właściwą terapie dla DDA ale nie mam ubezpieczenia a nie stać mnie na to by za nią płacić.
Porozmawiam jeszcze z pewnym księdzem no i zobacze u Ojców Dominikanów...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 7 lut 2009, o 00:10

Werciu mam poczucie, że jesteś dziś spokojniejsza... :) Dostrzegam też w Tobie pewność, że sobie poradzisz, obudziła się w Tobie nowa siła. Tak, wiem, że nie przestało Ci, być ciężko, ale Twoje słowa brzmią dzisiaj inaczej, właśnie tak jak Ci napisałam.

Masz już na oku jakąś pracę, by uzbierać te pieniądze?
Jak już będziesz miała pracę to i ubezpieczenie, więc możesz albo jeszcze poczekać trochę z terapią, albo poszukać jakiejś grupy wsparcia dla DDA, tam nie żądają żadnych zaświadczeń. Mogłabyś popytać o taką formę pomocy w tym ośrodku, do którego chodziłaś.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 12 lut 2009, o 20:41

---------- 22:51 08.02.2009 ----------

Flinko, faktycznie byłam spokojnijsza i pewniejsza siebie...ale to trwało tylko chwile.
Nie mogę znaleść pracy. Czuje się znów beznadziejnie. Ogólnie jestem do niczego.
Radek dzisiaj bardzo mnie wkurzył. Powiedział swojemu koledze o moich problemach z sercem. Nawet wcześniej nie zapytał mnie czy może o tym powiedzieć Mateuszowi. A żeby tego było mało uważa jeszcze, że przecież nic się nie stało i mam do niego nie uzasadnione pretensje.

---------- 22:05 10.02.2009 ----------

Jak dla mnie to za dużo. Wczoraj dowiedziałam się, że mój ojciec kogoś ma. Mama przeczytała smsa od innej kobiety. Usiadłam na szafce i nie mogłam w to uwierzyć. Ojciec się wypiera. Mówi, że ktoś od dłuższego czasu robi sobie głupie żarty i dlatego pisze do niego i wydzwania jakaś kobieta. Brak słów. Mój ojciec zachowuje się jak głowniarz.
Czegoś tu nie rozmumiem...Ja wysłuchuje wykładów na temat moralności i tego, że zachowuje się jak dziwka, a on ciągnie na dwa frony i jeszcze udaje, że nic się nie dzieje.
Eh...do dupy jest to wszystko.

Flinko, wybacz słownictwo, ale ninaczej tego nazwać nie potrafie.
Wstydze się swojej rodziny :(

---------- 19:41 12.02.2009 ----------

Dostałam prace, ale nawet nie potrafię się z tego cieszyć...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 13 lut 2009, o 17:46

Werko dopiero dziś Ci odpisuję, bo ostatnio nie miałam czasu zaglądać na forum.

Rozumiem, że teraz ciężko dotrzeć Ci do odczucia radości w sobie, bo za dużo złych rzeczy się wokół Ciebie dzieje. Ale... sam fakt, że dostałaś pracę świadczy o Twojej zaradności i pewnych umiejętnościach, gratuluję Ci gorąco tego. Masz dowód na to, że nie jesteś do niczego! Poza tym, a właściwie głównie to krystalizuje się przed Tobą wizja pieniędzy jakie zarobisz, a co za tym idzie realna szansa wyjazdu, na który tak bardzo czekasz. No i jeszcze jedno - mniej czasu będziesz spędzała w domu, będziesz miała czas na niemyślenie o domu i czas spędzony w nie takiej zatrutej, toksycznej atmosferze.

Wyjaśniłaś sobie tę sytuację z Radkiem? Nie wiem dlaczego tak postąpił, może warto porozmawiać o tym (może już to zrobiłaś?). Pewnie nie miał złych intencji. I tak się zastanawiam dlaczego tak bardzo Cię to zdenerwowało? Co się kryje za tą złością? Zastanawiam się czy to nie jakiś lęk związany z ukrywaniem swoich słabości, lękiem, że ktoś wykorzysta taką wiedzę przeciwko Tobie.

Wczoraj dowiedziałam się, że mój ojciec kogoś ma. Mama przeczytała smsa od innej kobiety. Usiadłam na szafce i nie mogłam w to uwierzyć. Ojciec się wypiera. Mówi, że ktoś od dłuższego czasu robi sobie głupie żarty i dlatego pisze do niego i wydzwania jakaś kobieta. Brak słów. Mój ojciec zachowuje się jak głowniarz.

Werciu rozumiem, że Ci ciężko. Ale czy wcześniej małżeństwo Twoich rodziców dobrze funkcjonowało? Czy miałaś jakieś wątpliwości odnośnie odpowiedzialności Twojego ojca? Picie, alkoholizm i odpowiedzialność to chyba nie idzie w parze...

Nie jesteś odpowiedzialna za ich postępowanie. Nie jesteś matką swojego ojca i nie masz wpływu na jego postępowanie. Nie musisz się za nich wstydzić, ważne jest to jak Ty postępujesz i co robisz ze swoim życiem.

Czegoś tu nie rozmumiem...Ja wysłuchuje wykładów na temat moralności i tego, że zachowuje się jak dziwka, a on ciągnie na dwa frony i jeszcze udaje, że nic się nie dzieje.

Nie myślisz, że to po prostu usprawiedliwienie, zrzucenie (przeniesienie) własnych wad i niemoralnego postępowania na Ciebie?


Pozdrawiam Cię Kochanie :pocieszacz:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 13 lut 2009, o 22:35

Kochan Flinko. nie czuje radości. Nic mnie ostatnio nie cieszy. Mało się śmieje. Ostanio dokonałam chyba sporo, bo znalazłam prace - nie daje mi on żadnej satysfakcji, szukam czegoś lepszego. Osiedlowy sklepik to nie jest miejsce w którym chce tkwić,. Tym bardziej, że bardzo mało tam płacą Szukam czegoś lepszego.
Udało mi się nawet dogadać z rodzicami. W domu jest nawet w miare. Matka się nie czepia. Powiedziała nawet, że widzi moje starania i dlatego nie chce ode mnie pieniędzy na życie. Tylko mam się starać tak jak teraz.
Wiele mnie to kosztuje, ale chce żeby w domu było dobrze jak najdłużej. Boje się tylko, że dobrze będzie do chwili gdy będę miała pojechać do Radka na weekend.
Ustaliłam z Radkiem, że będę od czasu do czasu przyjeżdzać do niego na
weekend, ponieważ wtedy potrzebuje tylko pieniądze na bilet, a to nie jest aż tak dużo. Nie płace za nocleg ani wyżywienie, ponieważ nocuje u niego. Jego rodzice się zgodzili pomimo tego, że wcześniej byli przeciwni.


Flinko, tamtą sytuacje z Radkiem wyjaśniłam jeszcze tego samego dnia. On nie chciał żle. Po prostu nie pomyslał o tym, że ja mogę sobie nie życzyć by on kogo kolwiek informował o moim stanie zdrowia.
Wiesz, ja próbuje żyć normalnie i nie zwracać uwagi na to, że mam spore problemy z sercem. Ukrywam to, bo potem ludzie koło mnie skaczą, a ja tego nie chce. Nie chciałam by Mateusz wiedział, bo wystarczy mi, że Radek co chwila pyta mnie jak się czuje i czy nie boli mnie serce.
Ja chce wyjśc normalnie z nimi w góry czy iśc na balety i nie chce być zasypywana ciągłymi pytaniami. Poza tym uważam, że Radek nie powinnien komu kolwiek mówić o moich problemach, gdybym chciała to sama bym powiedziała Mateuszowi o tym. a on tylko nie potrzebnie mnie wyręczył.

Małożeństwo moich rodziców od dawna nie funkcjonuje tak jak powinno,ale mimo wszystko ta wiadomośc zbiła mnie z nóg.
Masz racje, że picie i odpowiedzialność nie mogą iśc w parze, ale jednak miałam nadzieje, że będzie między nimi dobrze.
Prawdę mówiąc wolałabym żeby oni się rozstali niż mieliby się męczy, a przy okazji mnie i mojego brata również.
Wiem, że nie mam na nich żadnego wpływu.


Babcia dziś wróciła ze szpitala...Eh...znowu się zaczyna. Cieszę się, że wróciła do domu ale bardzo się boje o nią. Znów zacznie się wstawanie w nocy i sprwdzanie czy ona żyje...KOSZMAR!!!

Radek namawia mnie abym spróbowała napisać ksiązke o swoim życiu a potem wydała ją pod zmienionym nazwiskiem. Twierdzi, że to może mi pomóc w pogodzeni się z przeszłością i zamknięciu pewnych spraw w zyciu.
Pomysł mi się podoba. Spróbuje. Nie wiem tylko czy ja wydam, ale myśle, że to dobra forma terapii.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 15 lut 2009, o 00:35

Werko widzę, że idziesz dzielnie do przodu. Wiesz ja Cię naprawdę podziwiam za Twoją siłę. I tak sobie myślę, że kiedyś w świetny sposób możesz ją wykorzystać, by zamknąć za sobą drzwi przeszłości, uporządkować w sobie emocje i zaleczyć rany.

Szukam czegoś lepszego.

Pewnie szukaj. Dobrze, że masz świadomość swoich możliwości i ambicje. :D

Cieszę się, że masz trochę wytchnienia w domu. Myślę, że warto się trzymać na uboczu i to wszystko co możesz zrobić. Pamiętaj jednak, że jeśli coś się wydarzy to nie będzie Twoja wina.

Ustaliłam z Radkiem, że będę od czasu do czasu przyjeżdzać do niego na weekend

To masz na co czekać. A dodatkowo może jak jego rodzice Cię bliżej poznają to też zmienią swój stosunek do Ciebie (może tego im po prostu brakuje - większej pewności kim jest dziewczyna ich syna).

Co do tej sprawy z Radkiem... To wiesz sytuacje konfliktowe jeśli się je rozwiąże nie raniąc siebie nawzajem mają ten plus, że są jednym ze sposobów poznawania granic i oczekiwań partnera, teraz Radek zapewne będzie ostrożniejszy w opowiadaniu o Tobie komuś. A swoją drogą pozwalasz czasem się komuś o Ciebie zatroszczyć?

Babcia dziś wróciła ze szpitala...Eh...znowu się zaczyna. Cieszę się, że wróciła do domu ale bardzo się boje o nią. Znów zacznie się wstawanie w nocy i sprwdzanie czy ona żyje...KOSZMAR!!!

Skoro wyszła ze szpitala to jej stan nie jest lepszy? Czy faktycznie aż tak źle się czuje, że wizja jej śmierci jest realna?

Nie wiem tylko czy ja wydam, ale myśle, że to dobra forma terapii.

Też tak myślę. :) Pisanie pozwala rozładować emocje, uporządkować myśli i przyjrzeć się własnym przeżyciom.


Trzymaj się Kochanie :usmiech2:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 17 lut 2009, o 13:53

---------- 18:46 15.02.2009 ----------

Flinko, nie masz za co mnie podziwiać, bo jak tak naprawde nie mam w sobie żadnej siły. Wczoraj wyrzucono mnie z nowej pracy. Nasłuchałam się tylko od szefa jak to jestem beznadziejna i, ze się do niczego nie nadaje.

W domu faktycznie moge teraz jakos funkcjonowac, bo nie ma Ciaglych awantur, ale chodzenie na paluszkach i dogadzanie wszystkim jest rowniez bardzo meczące. Jednak wole juz sie starac i miec spokoj niz ciagle awantury. Zwłaszcza, że to już za kilka mięsięc sie skończy.

Jeżeli chodzi o rodziców Radka to mam nadzieje, że mnie polubia i zaakceptują. Myśle, że nie tylko oni chca mnie bliżej poznać, ale ja ich również.

Flinko, pozwalam czasami Radkowi na to by sie o mnie troszczyl, ale nie chce by sie ze mna obchodzil jak z jakiem.
Fakt...jak ostatnio byłam u niego to się kiepsko czułam i on chciał dzwonic po pogotowie, ale to juz mi przeszlo, wiec kiedy sie dobrze czuuje to chce poprostu zyc normalnie.

Niby stan babci jest lepszy, ale ona jest bardzo słaba. Poza tym trzeba pamietac, ze ona moze umrzec podczas dializy.

---------- 12:53 17.02.2009 ----------

I znów się wszystko sypie...
Miałam już wszystko poukładane a jedna wizyta dzielnicowego wszystko rozwaliła...Niebawem dostane wezwanie na policje albo do prokuratury...
W 2006 roku padłam ofiarą przestępstwa, pradopodobnie znaleźli sprawce, więc znów zaczną się zeznania. Nie chce już do tego wracać to wszystko zabardzo boli.

Rodzice dostali wczoraj pismo z komisji od spraw uzależnień i podejrzewją, że to ja na nich doniosłam.
Brak słów i sił...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 17 lut 2009, o 18:09

Werciu jest mi smutno i myślę, że możesz teraz czuć się bezradna i zrezygnowana i że dodatkowo przytłacza Cię to, że nie pierwszy raz przeżywasz ten stan. Rodzi się we mnie też złość na... chciałam napisać los, ale kurczę jaki los, na ludzi, którzy Cię otaczają i których spotkałaś bądź spotykasz. I martwię się tym, że może rosnąć w Tobie tym samym coraz większa nieufność wobec ludzi, a wrr nie wszyscy tacy są...

Flinko, nie masz za co mnie podziwiać, bo jak tak naprawde nie mam w sobie żadnej siły. Wczoraj wyrzucono mnie z nowej pracy. Nasłuchałam się tylko od szefa jak to jestem beznadziejna i, ze się do niczego nie nadaje.

A masz poczucie, że faktycznie zrobiłaś coś nie tak? A nawet jeśli to przecież każdy w jednej pracy radzi sobie lepiej, w innej gorzej... A zresztą szef w żadnym wypadku nie powinnien tak Cię oceniać, nikt mu nie dał do tego prawa, zgadzasz się z tym mam nadzieję (?) Poza tym chciałaś szukać czegoś lepszego, lepiej płatnego, ciekawszego i nikt Ci nie zabrał tej możliwości. Wiesz mi też jak pracowałam w wakacje dano do zrozumienia, że się nie sprawdziłam w tej pracy, było mi przykro nie powiem, ale potem pomyslałam, że to była praca, z której ani nie czerpałam cienia satysfakcji, ani nie była zgodna z moim systemem wartości. Tyle, że rozumiem, że pieniądze są Ci teraz potrzebna, ale jak znajdziesz lepiej płatną pracę to Ci tylko wyjdzie na korzyść i tego się trzymaj, dobrze?

W 2006 roku padłam ofiarą przestępstwa, pradopodobnie znaleźli sprawce, więc znów zaczną się zeznania. Nie chce już do tego wracać to wszystko zabardzo boli.

Nie wiem za bardzo co się wydarzyło, czy coś tu o tym pisałaś (i nie chcę się za bardzo dopytywać, skoro mówisz, że to boli), ale wierzę, że jest to dla Ciebie bardzo trudne. Plusem jednak jest to, że to jedyna możliwość, żeby sprawca poniósł karę.

Rodzice dostali wczoraj pismo z komisji od spraw uzależnień i podejrzewją, że to ja na nich doniosłam.

Rozumiem, że Twoje zapewnienia nic tu nie zmienią. Czy to oznacza, że pojawił się znów jakiś ostry konflikt czy raczej milczenie?

Kochanie jeśli choć trochę Ci to pomaga to pisz...


Przytulam :pocieszacz:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 36 gości

cron