co zrobić ??

Problemy z partnerami.

Postprzez wolfspider » 27 sty 2009, o 15:27

---------- 11:04 23.01.2009 ----------

Rozpoczynam terapie od 4 lutego. Rzeczywiście dawałem się pomiatać jak dziecko przez ta dziewczynę. Szybko to wyczuła. Strzelałem się o nią w taki sposób jak dawnej starałem się o miłość ojca, której nigdy nie miałem a jej krytyka była niemal dosłownie powtórzeniem słów ojca. Jak mnie nie chce to cóż poradzę może będzie jej lepiej z kimś bardziej męskim. Ja muszę skupić się na terapii, wtedy będę wiedział czego naprawdę chce i może więcej szacunku do siebie znajdę. W związkach bardzo ważna jest spontaniczność . Ja ją mam dopóki nie zacznę się starć o kogoś wtedy staję się nudny i przewidywalny i zachowuje sie jak dziecko. Na kobietę nie będę się gniewał myślę, że słowo " cześć " raz na jakiś czas wystarczy.

---------- 14:27 27.01.2009 ----------

No i coraz lepiej mi się układa. kobieta na studiach a ja przez ten czas znalazłem sobie mieszkanie i chyba już jej nie będę widywał. Może to dobry sposób na odzyskanie dobrego samopoczucia i skupieniu się na własnej terapii i życiu. Może dzięki temu uda mi się kiedyś nawiązać z nią normalna znajomość bez obraz i negatywnych emocji. Znowu życie zaczyna mnie cieszyć :D :D mam nadzieję, że ten stan się będzie utrzymywał
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez ewka » 28 sty 2009, o 11:17

Brawo!
:slonko:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wolfspider » 28 sty 2009, o 14:15

Dodam jeszcze, że nadal bardzo ją kocham, ale nie może to wyglądać tak jak dotychczas. Ja się za bardzo zatracałem ostatnio i traciłem czas i zdrowie na zdobycie kogoś kto sam nie wie czego chce. Zobaczymy co będzie się działo jak stracę z nią całkowicie kontakt. :?:
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez ewka » 29 sty 2009, o 01:22

Gorzej raczej nie będzie;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wolfspider » 29 sty 2009, o 08:01

Raczej chciałbym odzyskać normalną znajomość. nie chodzi mi o to żeby wracała do mnie, ale żeby nie było między nami tyle nienawiści i pretensji. Np. z wcześniejszą moją miłością jesteśmy w super przyjaźni. :D
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez wolfspider » 3 lut 2009, o 14:12

---------- 14:22 29.01.2009 ----------

W sumie nawet nie mam już zamiaru się o nią starać. Wiem, że nie jest pierwszym, z którym tak postąpiła tzn. Rozkochała a potem nawiała. Myślę, że nawet nie wiem jaki bym był to i tak nie spełnił bym jej oczekiwań. Ona i tak na każdego patrzy z góry. Nawet jej mama powiedziała mi, żebym się nie przejmował bo ona tak robi i sama nie wie czego i kogo chce. A uczucia to pewnie z biegiem czasu miną. Oleje ją całkowicie ani nie będę pisał sms ani rozmawiał w autobusie. Ewentualnie mogę powiedzieć "cześć" Jeszcze takim zerem nie jestem żeby się tak poniżać i zabiegać o nią i spełniać wszystkiej jej normy. właściwie nigdy nie liczyła się z moim zdaniem. No może przez pierwszy tydzień znajomości jak jej bardzo zależało. A potem tylko uwagi, pouczenia i krytyka - nawet muzyka której słucham jest jej zdaniem "debilna".


Poza tym jakoś w ogóle nie mam ochoty na związki z kobietami. Szkoda na to czasu i nerwów. Nie mam ochoty na zakochania, odkochiwania i inne tego typu rzeczy.

---------- 13:12 03.02.2009 ----------

Jato też jestem niezły. Pocwaniakowałem na forum, ze niby mam to gdzieś> dziewczyna wyjechała na studia a ja od jakiś dwóch dni bardzo się z nią stęskniłem. Wiem, że jak wróci dalej będzie zdystansowana w stosunku do mnie i nie będzie chciała rozmawiać. Będę starał się nie kontaktować z nią, ale w sercu czuje jakąś pustkę i tęsknotę do niej. Myślałem, że mi to jakoś trochę przejdzie przez te dwa tygodnie a tu jakoś nie za dużo się zmieniło.
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez ewka » 4 lut 2009, o 08:52

Bo dwa tygodnie to wiele nie jest, jak ktoś "zalezie" za skórę. Ale myślę sobie, że dasz radę. :slonko:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wolfspider » 4 lut 2009, o 14:01

W jakąś chyba depresje znowu wpadłem chwilową. Wróciłem po trzech dniach nieobecności do pracy( bylem chory) i jakoś nie mam ochotę na nic. Na to żeby pracować, nie chce mi się też jeździć dot terapeuty bo doszedłem do przekonania, że w sumie i tak nic to nie da. ten Wolfspdier, którym byłem przed zapadnięciem w depresję i uzależnieniem już nie wróci. Nie mam ochoty na nic i czuję się jak roślinka.
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez ewka » 5 lut 2009, o 09:26

Halo halo, Kolego Miły! Jak to "nic nie da"? Trzeba wierzyć! Popatrz, jak wiele jest do ugrania!
No :!:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wolfspider » 5 lut 2009, o 09:52

Strasznie boli mnie ta terapia. Po każdej wizycie u psychologa czuje sie gorzej. Wczoraj psycholog stwierdził, że jestem na etapie rozwojowym nastolatka a dzieci to raczej nie zakładają związków i nie maja dziewczyn i zon. Coraz gorzej o sobie mysle teraz. Nie wiem jak moge dojrzeć i sie zmienić. Boje sie że potrawa to bardzo długo i nie wiem czy w ogole stranę sie dorosłym mężczyzna
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez ewka » 5 lut 2009, o 12:45

Z tego co tutaj ludzie piszą... terapie bolą - ale co najfajniejsze? Że w jakimś momencie boleć przestają;) Kolego Miły, nie zniechęcaj się... dojrzejesz i zmienisz coś tam w sobie, ale na siłę tego zrobić się nie da, bo to potrzebuje czasu i przerobienia (na terapii) pewnych spraw. Z dnia na dzień się nie da... ucz się cierpliwości, bywa w życiu przydatna.

Trzymam kciuki
:ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wolfspider » 25 lut 2009, o 08:04

---------- 13:22 06.02.2009 ----------

Kurde jeszcze chyba stracę prace od połowy lutego.

---------- 07:04 25.02.2009 ----------

No i nasza znajomość się zakończyła. Postanowiłem się do niej nie odzywać. Dość miałem określania mnie głupim i ciapą. Straciłem 3 miesiące za uganianiem się za jakąś egoistką, której właściwie nie chodziło o miłość czy związek, ale po prostu o łózko. Nie znałem jej z tej strony. Podchodziłem do niej bardzo romantycznie. Nawet zbyt. Jadąc wczoraj autobusem nagle słyszę rozmowę dwóch kolesi na siedzeniu obok mnie, którzy zauważyli na przystanku moją ex. Jeden zwrócił się do drugiego " Ta to chyba każdy zaliczył" Oczy mi wyszły na wierch i do dzisiaj mam zły humor. Znowu dałem się oszukać, znowu mnie ktoś zranił i olał. To jakieś fatum czy co sam nie wiem . Czasami dochodzę do wniosku, że te 14 miesięcy trzeźwości to więcej kłopotów niż lata chlania. Wtedy przynajmniej kochałem butelkę ze wzajemnością. :( :( :( :( Pierdzielę takie życie. Nie chcę nikogo poznawać, ani kochać.
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez wuweiki » 25 lut 2009, o 08:51

Wolfspider...
"Dość miałem określania mnie głupim i ciapą. Straciłem 3 miesiące za uganianiem się za jakąś egoistką, której właściwie nie chodziło o miłość czy związek, ale po prostu o łózko. Nie znałem jej z tej strony. Podchodziłem do niej bardzo romantycznie. Nawet zbyt. "
to pewna lekcja dla Ciebie...

" Znowu dałem się oszukać, znowu mnie ktoś zranił i olał. To jakieś fatum czy co sam nie wiem . Czasami dochodzę do wniosku, że te 14 miesięcy trzeźwości to więcej kłopotów niż lata chlania. Wtedy przynajmniej kochałem butelkę ze wzajemnością. Pierdzielę takie życie. Nie chcę nikogo poznawać, ani kochać."
czy warto tracić to,co zrobiłeś najlepszego dla siebie --trzeźwość --dla jakiejś za przeproszeniem pindy? czy ją to wzruszy? jak myślisz?? do przemyślenia pozostawiam :kwiatek2:

znów się odwołam do siebie ---jak bardzo mi to przypomina mnie...no ale przez to potrafię wyobrazić sobie,jak się czujesz ..
wiesz...jeśli chcesz usłyszeć jak sobie radzi osoba która ma podobnie to napiszę...
otóż...nie radziłam sobie w ogóle i do dziś pojawiają się we mnie podobne stany emocjonalne [a'propos ---jak dzisiaj spałeś? :)]
umysł wówczas szaleje,cierpi się okrutnie,chce się wyć i najchętniej położyć się i umrzeć...ale dokładnie wczoraj zadałam sobie pytanie: "czy warto? w imię czego? w imię tego,że ja sama sobie zadaję ból, podczas gdy cały świat o tym nie ma nawet pojęcia?" ...pomyśl,czy warto samemu sobie zadawać ból przez jakiegoś kogoś,kto w ogóle aktualnie nawet nie pomyśli,że Ty cierpisz...
zacytuję Ci słowa,które we mnie pobudziły te rozmyślania powyższe:
"myślę że [wymaga to] zmiany percepcji myślenia i zadania sobie pytania czy cierpię bo tak CHCĘ i inaczej nie umie przeżywać bólu istnienia. Czy może przeszłość mnie tak dominuje że nie widzę przyszłości bo wszystko się zlewa z złymi doświadczeniami. Czy CHCE żyć inaczej i czy stać mnie na pokonanie strachu przed nieznanym ? I co tak naprawdę obchodzą aborygena w Australii moje moje lęki których ja sam nie rozumie ? Czy mój świat musi mieć zawsze odcień szarości ? A właściwie to czemu tak kurwa ma być ?" ---Pukapuk
zgadzam się z tym, bo to jest TYLKO [choć z początku wydaje się to 'aż'] kwestia zmiany percepcji ...zauważenia,że te cierpienie nie jest spowodowane tak naprawdę przez nikogo z zewnątrz,ale przez nasze własne myśli na temat tego,co się nam przytrafiło/przytrafia/może przytrafić
a akurat Pukapuk jest jak najbardziej wiarygodnym człowiekiem w swoich słowach :usmiech2: ...i myślę,że dobrze wiedziałby o co chodzi w tym, o czym napisałeś: Czasami dochodzę do wniosku, że te 14 miesięcy trzeźwości to więcej kłopotów niż lata chlania. Wtedy przynajmniej kochałem butelkę ze wzajemnością. Pierdzielę takie życie. Nie chcę nikogo poznawać, ani kochać.
a tu w ogóle temat,który warto przejrzeć:
na temat cierpienia

pozdrawiam Ciebie ciepło :kwiatek2:
wuweiki
 

Postprzez wolfspider » 25 lut 2009, o 09:16

---------- 08:13 25.02.2009 ----------

rzeczywiście ją to nie obchodzi. Cieszy się nadal życiem, bawi się itp. Tylko się zastanawiam czy warto być uczciwym. Kochać uczciwie kogoś a potem okazuje się, że osoba w której się kochamy mam nas gdzieś, puszcza się z innymi udając uczciwą i cnotliwą. Potem traktuje mnie jak szmatę tylko za to że się zakochałem. A co ja mam z tego wszystkiego znowu ból. woalem jej nie poznać w ogóle i tej wcześniejszej kobiety tez. Staram się podchodzić do kobiet uczciwie, nie od razu do łózka itp. a tu widzę, że nie warto. Moze lepiej być sk...synem, bo chyba kobiety takich wolą.

---------- 08:16 ----------

Czasami ma ochotę odpuścić, bo właściwie tracę cele w życiu. Nic tylko wziąć i się zachlać na śmierć. Taki miałem dawniej plan i chyba warto go było zrealizować.
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez Szafirowa » 25 lut 2009, o 09:25

Wolfspider - naprawdę rozumiem Twoje rozgoryczenie.
Ale myślę, że nie warto poświęcać, nie warto bezpowrotnie tracić tylu miesięcy ciężkiej pracy nad sobą. Nie warto rezygnować z całego trudu jaki włożyłeś w swoją odmianę, dla kogoś, kto jak się okazuje nie jest wart nawet jednego Twojego spojrzenia.
Często bywa tak, że trzeba rozgryźć wiele zrobaczywiałych orzechów, zanim trafi się na ten zdrowy i smaczny.
Bądź dumny z przemiany jakiej dokonałeś ze swoim życiem, z sobą samym. I niech byle kto Ci tej dumy tak łatwo nie odbiera.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 250 gości

cron