potrzebuje pogadać o kryzysie w związku po 13 latach

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 27 sty 2009, o 10:15

didi74 napisał(a): Tak więc w moim pojeciu staram sie jak moge ale widać coś robie źle.

Dla mnie to nie jest takie jednoznaczne... jeśli on rzeczywiście ma depresję, to się Dziewczyno zaorasz, a sama go z niej raczej nie wyciągniesz - są specjaliści. Może jakaś terapia małżeńska? Lub chociaż on sam?

Odnośnie zdrady - ani nie bronię, ani nie szukam na siłę tłumaczeń... ale każda zdrada zostawia jakieś piętno na zdrajcy. I nawet nie wgłębiając się zanadto - skoro jesteście razem, to widocznie TAM coś nie wyszło i może to być jakąś porażką, którą (jako mężczyzna ze swoim ego) musi przeżyć i łatwo mu nie jest. Tak to widzę i wiem, że to jest niesprawiedliwe, bo jako ta zdradzona powinnaś przyjmować hołdy, bukiety i śniadanie w łóżku. I nie dość, że przegrał TAM, to i w jakimś sensie przegrał TU... bo się sypie. Może to są jego własne koszty?

Myślę jeszcze o czymś... musiałaś i musisz trzymać finanse i być tą mocną stroną. Ok, ale czy przeszkadzało Ci to wcześniej, czy raczej się pogodziłaś? Czy on ze swoimi wszystkimi wadami "nadawał" się do życia wcześniej, czy nie bardzo?

Bo myślę, że niedobrze jest dokładać do tych wad zdradę (dla mnie są to zupełnie osobne rzeczy) - jeśli zechcesz, byście byli dalej razem (bo przecież nie musisz). Jeśli nie zechcesz - możesz dołożyć i stanie się facetem, którego łatwiej zostawić.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez didi74 » 27 sty 2009, o 11:05

---------- 09:38 27.01.2009 ----------

Coś w tym jest. Mój mąż chce może chciał przeżyc drugą młodość. Doszedł chyba do wniosku że to byłoby na krótką metę. Ale tak chciał coś zmienić ale jakos nie do końca. Dodam jeszcze bardzo ważna rzecz według mnie, to ja jestem jego pierwszą miłością a on moją i to sie czuje. Wiem że on chce byc ze mna ale życie go przytłacza nie jest z natury "siłaczką" więc szuka łatwych wyjść.
Co do Ciebie rozumiem że taki epizod powrót do młodości i miłości takij młodzieńczej powoduje że nie chce sie wracać do zwykłego życia. Ja jednak jestem zdania że ludzie powinni jak łabędzie łączyc sie w pary na całe życie i brac za to odpowiedzialność. A to czy widzisz w swoim mężu faceta zależy wyłacznie od Ciebie. Jak zechcesz to zobaczysz. Zostawiać ukochana niegdyś osobę dlatego że sie zmieniła zszarzała znudziła to niepodobne do ludzi. Ja tez wróciłam z takiej podróży i walcze o moja rodzinę. Tobie też radzę wiem że nie bedziesz żałować. A w zwykłym życiu też można znaleźć szczęście. Wiem że mój maż też to wie bo by go juz ze mną nie było.

---------- 09:52 ----------

Do ewka
Ja jestem z tym pogodzona tylko on nie juz nie, może inaczej czasem nie.
To jesli chodzi o finanse.
Jesli chodzi o zdrade jasne że przeżywa mnie to boli ale zdaje sobie sprawę z tego co on czuje. Wszystkie mnie zaraz zlinczujecie, ale gdyby nie kobiety bez zasad to by sie nie działo. Po tym jak maż postanowił zostać k* niestety nadal go nagabywała. Znają sytuacje mnie i naszą córkę. Z wszelką cene chciała rozbić moja rodzine moiędzy innymi dlatego postanowiłam walczyć. Gdyby jej nie było w pobliżu napewno byłoby łatwiej nam sie dogadać i cos naprawić.

---------- 10:05 ----------

To są różne rzeczy fakt. Zawsze miał wady ja też. On takie ja inne. Nie muszę z nim być ale chcę.
Był zawsze bardzo dobrym tatą ale sie zmienił córka go jednak bardzo kocha.
Tamta jest on niego młodsza i znalazła w nim opiekuna zabierając go mojej córce. A ja postanowiłam że na to nie pozwolę.
Wiem że mam wybór, ale ja potrzebuje rad jak to zrobic żeby zostać a nie żeby odejść. Rozstać sie można zawsze. Cudem jest rozdmuchac ta iskierkę która sie tli na nowo. Dopuki czuję że jest nadzieja bede próbować. Dlatego potrzebuje rozmowy dobrych rad byle pozytywnych negatywnych o rozstaniu sama sobie dostarczam w nadmiarze.
didi74
 
Posty: 12
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 12:06

Postprzez ewka » 27 sty 2009, o 11:17

didi74 napisał(a):Wiem że mam wybór, ale ja potrzebuje rad jak to zrobic żeby zostać a nie żeby odejść.

A co jest problemem numer 1? Zdrada? I że nie umiesz sobie z nią poradzić? Jego wady? Jego depresja? Jego lekkość finansowa? Bo z całości nie potrafię tego złapać. Wszystkiego nagle zrobić się nie da - potrzeba ułożyć jakąś kolejność wg ważności, czy uciążliwości... no jakoś tak.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez didi74 » 27 sty 2009, o 13:29

---------- 12:26 27.01.2009 ----------

Fakt wyklekotałam wszystko co miałam na sercu.
Fakt lekkości finansowej da sie przeżyc dopuki on pozwala mi trzymac reke na pulsie.
Z sama zdrada sobie poradziłam radze sobie może to lepsze określenie.
Problemem jest uracone zaufanie czyli w sumie ja sama. Nie sprawdzam nie kontroluję ale domysły mnie zamęczają. A on wie ze tak jest że mu nie ufam nie wierzę. Bo oszukiwał.
Problemem jest starch że odejdzie że mi sie nie uda że będę cierpieć.

---------- 12:29 ----------

Należę chyba do kobiet które kochaja za bardzo.
didi74
 
Posty: 12
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 12:06

Postprzez tenia554 » 27 sty 2009, o 14:56

W waszym związku jest potrzebny remont kapitalny.Nic nie będzie już takie samo, gdyż oboje się zmieniliście.Zmieniły się wasze potrzeby.Monotonia i rutyna zastąpiła bycie ze sobą.Nawiązanie romansu,oznaczało ,jestem świetny,doceniany,potrzebny.Pytasz czy masz przestać być sobą,nie wiem,ale kobieta to matka,żona i kochanka.Coś u was zaszwankowało.Być może wasze uczucia,które zaminiły się dbałość o mieszkanie,byt,idealizm.Każda nadgorliwość jest zła i to w każdej dziedzinie.Może warto się zatrzymać,nie dopinać wszystkiego do perfekcji,a poświęcić więcej czasu sobie.Zauważ,że kochanka to przeciwieństwo żony.Może wasz związek nie potrzebuje tego co do tej pory funkcjonowało.Może jednak trzeba się zmienić,co może się okazać dobrodziejstwem dla obojga.Mówisz że twoja praca jest nie doceniona,a może dla niego mało istotna,może jego oczekiwania są inne niż pięknie posprzątane mieszkanie,ciepły obiadek na czas itd.Zacznijcie robić coś wspólnie i dla siebie.Nie musisz być doskonała,bo nikt od ciebie tego nie oczekuje,pomimo że tobie sprawia przyjemność dbanie o rodzinę.W rodzinie każdy musi mieć swoje obowiązki,bo tylko w ten sposób deceni pracę.Powodzenia.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez didi74 » 27 sty 2009, o 15:12

niestety nie jestem żoną idealną żebym mogła być mniej idealna.
Cos szwankuje sama to wiem dlatego tu jestem zmienic sie łatwo powiedziec tylko jak to zrobic próbowałam. Dbam o siebie schudłam seksowna bielizna. Usiłuje byc taka jaka on chciałby mnie mieć ale przeciez nie dał mi przepisu na jego idealna kochanke. Ja to ja i już nawet jak zauważa jakies zmiany to na któtko. W seksie jak juz sie zdazy to on zachowuje sie pasywnie. Z reguły nie ma ochoty.
didi74
 
Posty: 12
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 12:06

Postprzez tenia554 » 27 sty 2009, o 16:41

Każdy proces trwa wolno,a jeszcze wolniej naprawa.I zapewne nikt nie poda ci złotega środka,gdyż to ty sama musisz wiedzieć co takiego się stało że mąż związał się z inną kobietą.To nie jest tak że wyłącznie jest winna ta kobieta,skoro walczyła o niego to znaczy że składał jej jakieś deklaracje.Musisz niestety wrócić do tej sytuacji i porozmawiać z nim,dlaczego ...Strach,podejrzenia,niepewność to żli doradcy,musisz znależć przyczynę.A może wystarczy wiedzieć,czym mu tak zaimponowała.Porozmawiaj z mężem o tym,może to rozładuje sytuacje,powiedz że nie rozumiesz i jest z tym ci żle.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez ewka » 28 sty 2009, o 10:59

Podpisuję się pod tym, co mówicie... czasami trzeba trochę "pouciekać", aby ten instynkt myśliwego na nowo pobudzić. Trzeba mieć jakieś SWOJE sprawy, swoje wyjścia... to działa trochę jak przewietrzenie dusznego pokoju.

tenia554 napisał(a):A może wystarczy wiedzieć,czym mu tak zaimponowała.
Szczerze przyznam, że zupełnie nie chciałabym tego wiedzieć. No bo po co? Wolałabym wiedzieć, co właściwie mi zarzuca, co mogę zmienić, co on może zmienić i jakie ma pomysły na przyszłość, abyśmy się nie ugotowali we własnym sosie.

W tej chwili to wygląda tak, że on jest widzem, a Ty Didi odgrywasz różne role, aby mu zaiskrzyło oko i serducho... no nie wiem, ale to chyba nie o to chodzi - on musi wziąć czynny udział w "odbudowie". Możliwe, że w tej chwili mu trudno, nie ma sił i się pogubił... dlatego może teraz trzeba myśleć o sobie, o SWOICH sprawach i SWOICH wyjściach, dając mu tym samym jakiś tam czas do uzyskania postawy pionowej. No tak mniej więcej myślę.

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez tenia554 » 28 sty 2009, o 14:35

Nie chodziło mi o ciekawość żony,tylko oto by on sam siebie usłyszał i wypowiedział się ,a wówczas rozmowę można przekierować na nich samych.To właśnie on musi umieć nazwać to co się stało i zrozumieć co zrobił.Uciekanie od tematu,powoduje niemożność przebaczenia,moim zdaniem tą sytuację trzeba rozłożyć na czynniki pierwsze,chociaż będzie boleć.Zrozumieć,wybaczyć i nie oskarżać i nie obwiniać siebie.Mąż znacznie dłużej popamięta tą rozmowę,gdyż będzie musiał użyć dużo przymiotników,a oddalanie się od siebie,obrażanie i milczenie do niczego nie prowadzi,tym bardziej że didi chce uratować ten związek.Często wypowiedziane słowa na głos mają inne znaczenie,tego nauczyłam się na terapi.Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez ewka » 28 sty 2009, o 15:37

A mi chodziło o to, że stałoby się (chcąc nie chcąc) źródłem ciągłego porównywania się do tamtej... a przez to jakimś zatraceniem siebie samej.

Zgadza się, to ma sens - tylko że on będzie musiał tego chcieć. Chce? A Didi - Ty chciałabyś? Szczerze przyznam, że ja takiej szczerości chyba bym nie chciała.


tenia554 napisał(a):Często wypowiedziane słowa na głos mają inne znaczenie,tego nauczyłam się na terapi.

Na pewno tak - tylko znowu mam małe "tylko"... nie lepiej byłoby dla Didi, gdyby on o tym mówił na terapii? Czy jeśli oboje zajmą się "tą trzecią" - czy to rozwiąże ich problem? Tak myślę, tak czuję, takie mam wątpliwości - możliwe, z punktu widzenia jakieś terapii wygląda to inaczej. Nie wiem.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez tenia554 » 28 sty 2009, o 16:08

Nie upieram się,bo dla każdego pewnie inna metoda podziała.To didi będzie musiała znależć sposób,który rozwiąże problem i sama dokona wyboru.A widać że mąż,nie podejmie rozmowy,a nie wierzę że uzna że nie ma tematu.Przy każdej zdradzie,kobieta się porównuje, nawet jeśli nie wie do kogo,a po co wymyślać skoro można zapytać.Taka rozmowa powinna odbyć się w życzliwej atmosferze i powinna rozwiać wszystkie wątpliwości.Ja bym tak zrobiła,a chociażby dlatego aby móc do tej rozmowy wrócić gdy zajdzie taka potrzeba.A poza tym przełamie lody.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez munsand » 29 sty 2009, o 17:01

Byliśmy wczoraj na terapii, jednym z ćwiczeń było "wejść w buty małżonka". Później mój mąż opowiadał jak się czuł na moim miejscu. Nie wiem czy jemu to pomogło ale mnie na pewno, tym bardziej, że bardzo trafnie opisał moje uczucia, więc dotarło do mnie, że jednak stara się mnie zrozumieć. Jego męczyło to, że wracam do tematu a ja wracałam bo nie czułam zrozumienia z jego strony. Myślę, że rozmowy są konieczne tylko nie wiem czy roztrząsanie szczegółów wydarzeń czy raczej emocji towarzyszących. A kwestia porównywania się zniknie gdy na nowo poczujesz się pewnie w tym związku i odbudujesz poczucie własnej wartości. Jedno wiem na pewno, nie można tego wszystkiego "przysypać" bo za jakiś czas odwróci się to przeciwko wam.
Trzymam kciuki.
munsand
 
Posty: 60
Dołączył(a): 13 sty 2009, o 23:10

Postprzez didi74 » 3 lut 2009, o 09:44

Witam dziewczyny miałam chwilke przerwy ale juz wszysto nadrobiłam przeczytałam skrupulatnie.
Wszystkie macie po trochu rację, zreszta ja juz to wszystko przerobiłam - porównywanie wyciaganie rozmowy na temat tej trzeciej wiem co go w niej pociągneło. Teoretycznie wiem wszystko ale takie proste to jest tylko w książkach.
Chyba podstwa jest wiara w to że sie uda.
Z jakiegoś powodu trudno teraz powiedzieć jakiego mąż pocałował mnie dzis rano tak jak dawno juz tego nie robił. Nic zdrożnego. Po prostu poprzez jeden pocałunek przed wyjściem poczułam sie kochana. Dróg jest tysiące a każda zaprowadzi nas do celu jeśli tylko tego będziemy bardzo chcieli.
didi74
 
Posty: 12
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 12:06

Postprzez ewka » 4 lut 2009, o 08:53

didi74 napisał(a):Z jakiegoś powodu trudno teraz powiedzieć jakiego mąż pocałował mnie dzis rano tak jak dawno juz tego nie robił. Nic zdrożnego. Po prostu poprzez jeden pocałunek przed wyjściem poczułam sie kochana.

:serce2: :serce2: :serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez didi74 » 4 lut 2009, o 14:37

Dzięki za serce.
Intuicja to potega i należy jej słuchać nie można jednak pomylić z rozumem.
Pierwsza myśl czasem oderwana od rzeczywistości pozornie, jest właśnie podyktowana intuicją.
Moja intuicja podpowiada mi że nie mogłam sie az tak pomylić zakochałam sie w moim męzu bo był dobry opiekuńczy a pewne cechy zostaja w człowieku na zawsze więc wierzę że dobrocia i cierpliwościa wreszcze wygram nawet nie zauważając kiedy.
Chociaż wiele przemawia przeciwko nam ale cos mi mówi że to wszystko nie jest istotne ja wiem że będziemy razem na zawsze.
Bardzo potrzebna jest świadomośc że sa ludzie na których zawsze mozna liczyć choćby tylko wirtualnie.
didi74
 
Posty: 12
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 12:06

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 150 gości