Ach, i znowu ja Was dręczę :] Zażegnałam jeden problem w związku, teraz chcę wyeliminować drugi. Alkohol.
Studniówka. M. wypił 4-5 kieliszków wódki, ja nie piłam nic, oprócz szampana na wejście. Gdy mój chłopak sięgał po butelkę, złapałam go za rękę i powiedziałam, by więcej nie pił. Uśmiechnął się i powiedział: "Dobrze Skarbie, już nie będę pił."... Do końca imprezy nie miał alkoholu w ustach. Jestem zadowolona. Widziałam zaś Jego kumpli. Spici, że aż żal... :/ Ale cieszyłam się, że mój Kochany nie przesadził i wziął pod uwagę moje słowa.
Dzisiaj. Upiekły Mu się 2 ostatnie lekcje, kumpel w tym tygodniu ma urodziny. Przed piątą lekcją (Jego OSTATNIĄ!!) oznajmił mi, że idzie z kumplami świętować urodziny T., a w czwartek wogóle się nie zobaczymy, bo TEŻ będzie świętował. Tak i teraz tekst: "Dziewczyno, przesadzasz, daj facetowi trochę luzu."... Jak? Czy nie mógł pójść po lekcjach? Wiem, jaki jest, gdy idzie z NIMI. Nie zna umiaru. Wiem dobrze, że ma pociąg do alkoholu, że zawsze szuka okazji, a czemu? Dla mnie wniosek jest oczywisty, On chce zaimponować. Tylko komu?? Tym swoim kumplom?
Jak poznałam T., wydawał mi się miły i w porządku. Ostatnio zmieniłam zdanie. Mój M. uwielbia z nim pić. Zrywać się z lekcji i iść do tutejszego baru.
Oczywiście, że wyraziłam Mu swoje zdanie na ten temat, to dostałam tylko sms'a "Nie złość się już". Moje dwie ostatnie lekcje siedziałam rozkojarzona, zdenerwowałam się, ostatnio z moim zdrowiem nie jest najlepiej (mam albo zapalenie jajników, albo... jestem w ciąży. Jeszcze u lekarza nie byłam, ale nie o mnie się rozchodzi.), ledwie do domu wróciłam, bo niepewnie na nogach się trzymałam. Napisałam Mu, że może być z siebie dumny, nie wiedział ocb, więc Mu napisałam, milczy. Mój ostatni sms do Niego miał treść: "Dobra, strzeliłeś focha, ale jutro przychodzisz do szkoły, nie jęczysz, nie marudzisz i nie złościsz się."...
Naprawdę nie mam nic przeciwko, by poszedł i wypił z kolegami, tylko niech zna umiar i wie, kiedy wolno. Tak ciężko było zostać jeszcze tą jedną lekcję? Dobrze wie, że zgadzam się na takie rzeczy, ale niech zadba o siebie! Czasem Jego kumple wypiją mniej niż On. Ostatnio, w ramach mojego "nawrócenia", powiedziałam Mu, że kończymy z wagarami. Odpowiedział, że się zgadza, bo "nie może potem nadrobić zaległości", a do jasnej, ciasnej, dzisiaj zwiał, w czwartek i piątek Go nie będzie i to nadrobi????????? To jest chore????? Pomóżcie mi! Jak mam mu uświadomić, że źle robi?? Rozmowy tu nic nie dadzą... Do Niego trzeba 'sposobem', tak, jak 'sposobem' potrafiłam spowodować, że częściej okazuje, że kocha. Ileż ja się naprodukowałam, ileż łez przy Nim wylałam, by nie był taki zimny? W końcu wzięłam się na sposób i dałam Mu swój pierścionek, który jest na mnie za duży, a jak ulał pasuje na Jego małego palca i powiedziałam, że skoro nie chce mówić o uczuciach swoich, nie chce ich okazywać, to niech przynajmniej nosi ten pierścionek, a ja będę wiedziała, że Mu zależy. Pierścionek nosi, ale też zaczął bardziej okazywać uczucia. Częściej przytula, mówi, że kocha. Chciałabym też jakimś sposobem uświadomić Mu tą sytuację z alkoholem i kumplami. Nie mam nic do nich, oprócz tego, że mój facet przez nich się marnuje.
Co sądzicie o tym wszystkim? Co mogę zrobić?