no już wszystko jasne
jego zimny ton - chce tylko dziecko... nie ciebie..
nic dla mnie nie znaczysz... to koniec ...
tyle razy to słyszałam a nie wierzyłam gdy pisaliście
dawałam mu córkę we wtorki odprowadzał w środy wieczorem ..
ciągle mówił "mało - taka jesteś??"
teraz okazało się że w ogóle nie siedział z nią w domu tylko woził po koleżankach i wracał wieczorami ...
powiedział rozwód za porozumieniem... zgadzałam się ..
teraz wiem że mieliście rację - MUSI BYĆ Z JEGO WINY ...
NIE POZWOLĘ SIĘ SZYKANOWAĆ, NIE POZWOLĘ ŻEBY MOJE DZIECKO WOŻONO BEZ FOTELIKA .!!!!!!!!
poradźcie błagam.. jak to w sądzie wygląda - on odszedł dwa miesiące temu i nic mi nie płaci na dziecko
czy moge domagać sie zaległych pieniędzy - jak złożyć wniosek o alimenty...
jak przeżyć sąd i rozwód -??? moze ktoś był w podobnej sytuacji
bedę wdzięczna za każdą radę...
jak przeżyć jego zimny ton i straszne słowa ???
czy ja musze tam być ???
nadal kocham tego głupca i dzieciaka.. nie chcę jednak go widzieć i cierpieć ...
POMOCY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!