potrzebuje pogadać o kryzysie w związku po 13 latach

Problemy z partnerami.

potrzebuje pogadać o kryzysie w związku po 13 latach

Postprzez didi74 » 26 sty 2009, o 12:19

Witam
Po 13 latach małżeństwa po zdradzie nie rozstaliśmy się ale jakos coraz trudniej nam sie dogadać mamy dziecko i to jest ważne ale każde znas chce czegos innego może nie czegos innego ale osiągnietego w inny sposób ja z natury lubie rozmawiać o problemach on je dusi w sobie przez to ja nie wiem czego dotyczą czy mnie czy pracy co należy zmienic jak nam pomóc. Zagubiłam sie totalnie czuje że mnie kocha ja jego też ale jednocześnie nie możemy siebie znieść.
Napiszę więcej jak ktos zechce ze mna pogadać.
didi74
 
Posty: 12
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 12:06

Postprzez munsand » 26 sty 2009, o 12:25

didi74 na pewno ktoś zechce pogadać :). Pisz to czasami pozwala spojrzeć na wszystko z dystansu, i pomaga zrozumieć sytuację.
munsand
 
Posty: 60
Dołączył(a): 13 sty 2009, o 23:10

Postprzez didi74 » 26 sty 2009, o 12:29

Zgadza się
Tylko problem w tym że ja w sumie wiem co należy zrobic tylko nie wiem jak to zrobić. Być nie sobą.
didi74
 
Posty: 12
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 12:06

Postprzez munsand » 26 sty 2009, o 13:10

Ha ostatnią rzeczą jaką należy zrobić to przestać być sobą. Trzeba nauczyć tą drugą stronę to tego aby zaczęła akceptować nową ciebie. Po 13 latach jest się innym człowiekiem niż na początku, tylko w związku często opieramy swój wizerunek partnera na tym starym obrazie i nawet nie chcemy zauważyć tego nowego. Wszystko jednak jest możliwe. Czasami idzie jak po grudzie ale ja jeszcze wierzę, że może się udać.
munsand
 
Posty: 60
Dołączył(a): 13 sty 2009, o 23:10

Postprzez ewka » 26 sty 2009, o 13:44

Cześć Didi;)
Dlaczego łączysz "coś zrobić" z "nie być sobą"? I drugie pytanie (jeśli można): kto został zdradzony? Może to ma jakieś tutaj istotne znaczenie?

Faceci zwykle za bardzo nie lubią "omawiać"... tak już mają. I Twój też tak ma, bo zdrada akurat tego w nim nie zmieniła... chyba? Wcześniej było inaczej w tym względzie?


munsand napisał(a):Trzeba nauczyć tą drugą stronę to tego aby zaczęła akceptować nową ciebie. Po 13 latach jest się innym człowiekiem niż na początku

Nie bardzo się z tym umiem zgodzić... 13 lat dzień po dniu - to nie tak, że wczoraj byliśmy rok po ślubie, a dzisiaj jesteśmy 13 i jakoś NAGLE wyglądamy inaczej i inni jesteśmy. To masa czasu przecież... chyba, że źle coś zrozumiałam;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez tenia554 » 26 sty 2009, o 14:03

Po wielu latach małżeństwa zmieniamy się,ale i poznajemy.Mija okres ,kiedy widzieliśmy co chcemy widzieć i słyszeliśmy co chcemy słyszeć.Nagle zaczynają nas drażnić porozrzucane skarpetki męża ,a żona też już nie taka,bo tylko o rachunkach,pieniądzach i pomocy.Tak się już dzieje i myślę że większość małżeństw przez to przechodzi.Zaczyna wkradać się nuda i monotonia.I nie oznacza to że wygasły uczucia.Nasze żale są coraz większe,a gdy dochodzi zdrada ... Moim zdaniem o bycie we dwoje trzeba bardzo dbać i nie kiedy coś zaczyna się dziać,tylko na wszelki wypadek.Spróbujcie o tym dużo rozmawiać,a najlepiej spędzić tydzień we dwoje poza domem.Przypomnieć sobie jak było na początku,zaszaleć do białego rana itd.Nie skupiać się na tym co jest lecz spróbować odnależć siebie na nowo.Wierzę że uratujecie swój związek,tylko musicie włożyć w to trochę wysiłku.Powodzenia.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez didi74 » 26 sty 2009, o 14:29

To on mnie zdradził - zdradzał. Chciał sie nawet wyprowadzić ja sie z tym pogodziłam ale zanim wyszedł to wrócił a ja postanowiłam dac nam szansę.

Dokładnie.
Teraz jesteśmy inni a on jak każdy chciałby wrócić do czasów kiedy byłam dziewczyną nie kobietą. Kobieta jest zbyt silna jak dla niego. Ale to ja musze płacic rachunki dbac o dziecko robic zakupy i jeszcze na to zarabiac.
Usiłujemy być razem bywamy nawet szczęśliwi np kiedy jeździmy na nartach poza problemami kasa praca.
Uratować zwiazek po przejściach nie jest łatwo. Szczególnie że ta druga strona sie nie stara przynajmniej mnie sie tak wydaje. On pewnie mysli inaczej.
didi74
 
Posty: 12
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 12:06

Postprzez munsand » 26 sty 2009, o 14:31

ewka napisał(a):Cześć Didi;)
munsand napisał(a):Trzeba nauczyć tą drugą stronę to tego aby zaczęła akceptować nową ciebie. Po 13 latach jest się innym człowiekiem niż na początku

[color=blue]Nie bardzo się z tym umiem zgodzić... 13 lat dzień po dniu - to nie tak, że wczoraj byliśmy rok po ślubie, a dzisiaj jesteśmy 13 i jakoś NAGLE wyglądamy inaczej i inni jesteśmy. To masa czasu przecież... chyba, że źle coś zrozumiałam;)

Bo to takie skrótowe stwierdzenie :). Pewnie, że nie jesteśmy inni z dnia na dzień, jest to długi proces, tylko my przez pracę dzieci i tysiąc innych rzeczy nie zauważamy tych drobnych zmian, które następują po sobie. Począwszy od takich, że mąż polubił owoce morza a my nadal jesteśmy przekonane, że schabowego, aż po takie, że lubi żeglować gdzie kiedyś twierdził, że to nuda. Działa to oczywiście w dwie strony. A jak zagonimy się za daleko to stajemy z boku przyglądamy się naszemu partnerowi i zastanawiamy dlaczego jest mi taki obcy. Ja nie mówię, że tak jest ale tak może być.
munsand
 
Posty: 60
Dołączył(a): 13 sty 2009, o 23:10

Postprzez ewka » 26 sty 2009, o 14:45

---------- 13:42 26.01.2009 ----------

didi74 napisał(a):To on mnie zdradził - zdradzał.

Ile czasu minęło? Czym się tłumaczył? Ja nie pytam z ciekawości, ale może w odpowiedziach byłby jakiś klucz.

Jeśli dobrze zrozumiałam... on wolałby, abyś była zwiewna i eteryczna, zmęczona i rozkapryszona - a Ty stąpasz twardo, bo tego wymaga życie, tak? Wydaje się, że to nie do pogodzenia... a nie możesz trochę "olać" i pokaprysić? Umiałabyś? Może za dużo wzięłaś na siebie?

Możliwe, że nie dorósł do solidnej postawy męża i ojca... czuje się ciągle jak "tamten" chłopiec i w Tobie chciałby widzieć "tamtą" dziewczynkę - no ale tak się raczej nie da.


---------- 13:45 ----------

munsand napisał(a):Bo to takie skrótowe stwierdzenie :).

Jak skrótowe - to się zgadzam;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez didi74 » 26 sty 2009, o 14:50

Jest jasne że po latach z miłości i wspólnego życia zostają jak nam sie wydaje same problemy i swiadomość że nic nas juz więcej nie czeka. Ja staram się widziec tylko dobro ale kiedy z drugiej strony mur milczenia i chęć powrotu do przeszłości to niewiele mozna zrobic. Ja właśnie tego nie rozumiem. Mysle że mąż ma tak popularna dzis depresję. Patrząc w przyszłość ogranicza sie do tego co by chciał mieć i zwykle sa to rzeczy nieosiagalne. W domu zwykle nieobecny nie cieszy go nic z tego co ma. A osiagniecie jakiejś rzeczy materialnej wymarzonej nie daje mu w rezultacie satysfakcji.
Ode mnie wymaga milczenia i dania mu spokoju.
Nie ukrywam że jestem z naturalnych przyczyn podejrzliwa fakt jego zdrady jest dość świeży. Musze polegać na jego zapewnieniach a to nie łatwe bo niestety jest z natury kłamcą bo tak łatwiej.
Nawet moja duzą głowe to zaczyna przerastać. Rozstanie też nie jest ani łatwe ani pożądane bo jest dziecko dodam iz bardzo nas oboje kocha.
Tak więc w moim pojeciu staram sie jak moge ale widać coś robie źle.
didi74
 
Posty: 12
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 12:06

Postprzez tenia554 » 26 sty 2009, o 14:55

Didi, dałaś mu szanszę tylko na co,czy on wie co miało by się zmienić w waszym małżeństwie.Bo sam powrót oznacza przebaczenie,ale co dalej.Piszesz,że zdradzał,a więc nie jeden raz.Czy on wie czego od niego oczekujesz.Odnoszę wrażenie,że żyjecie obok siebie i mało rozmawiacie.Może daj sobie trochę luzu ,nie zapłać kablówki czy co tam macie,a najlepiej przed ważnym meczem ,żeby odłączyli .Nie musisz być doskonała we wszystkim.Zamiast ugotować pyszny obiad,idż do fryzjera i bądż piękna.Musisz znależć swoją metodę,bo dopóki będziesz wszystko dżwigała na swoich barkach nie odniesie to żadnego skutku.Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez didi74 » 26 sty 2009, o 15:12

---------- 14:06 26.01.2009 ----------

Tłumaczył sie że to moja wina bo sie zmieniłam bo juz nie jestem jego niunią. Każdy zdrajca tłumaczy sie tak samo. Stanęło na ostrzu noża jakieś pół roku temu. Od tamtego czasu była walka. Kiedy on zdecydował że zostaje to wcale nie był koniec bo panienka nie chciała dać za wygrana. Udawała że jest w ciaży albo że ma raka.
Dodatkowy problem polega tez na tym że on jest no jak by to powiedzieć lubi szastać pieniędzmi ile ma tyle wyda dlatego ja musiałam stac się silna bo w pewnym momencie okazało sie że mamy tyle długów że błagał mnie o pomoc. wtedy pomogłam i pomagam dotad trzymam kase bo gdy tylko odpuszczam to niestety i o to też sa kłótnie.

---------- 14:12 ----------

No właśnie w teorii to ja wiem co powinnam zrobić.
Tylko to oznacza właśnie nie byc sobą.
Zdradził raz tylko troche to trwało.
To było takie szukanie ucieczki ale okazało sie niewypałem.
Ja dbam o siebie i robię duzo dla siebie ale to nie daje mi takiej satysfakcji jak dbanie o rodzine. To niestety żadko bywa doceniane.
Jemu jest obojetne czy rachunki sa popłacone
didi74
 
Posty: 12
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 12:06

Postprzez tenia554 » 26 sty 2009, o 15:20

---------- 14:17 26.01.2009 ----------

Czy zawsze tak było.

---------- 14:20 ----------

Może rachunki są mu obojętne,bo wie że ty dopilnujesz.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez munsand » 26 sty 2009, o 15:20

Co do tego, że to ty jesteś winna w jego świadomości to nie ma wątpliwości (oni chyba wszyscy tak mają - mój też). To my przestałyśmy "leżeć w domu i pachnieć". i oni poczuli się odrzuceni i samotni. Jedyne co możesz zrobić to spróbować dotrzeć do jego świadomości żeby spróbował spojrzeć krytycznie na siebie, na swoją postawę i życie. Nie będzie to łatwe. Ty dbaj o siebie i pozwól sobie na odrobinę luzu. Czasami zbytnia solidność i odpowiedzialność z naszej strony przerasta naszych mężów, czują się niepotrzebni, a później to już wszystko nakręca się nie wiadomo kiedy. Miłość jest magicznym uczuciem, nawet jak tli się malutką iskierką jest szansa, że uda się ją jeszcze rozniecić.
munsand
 
Posty: 60
Dołączył(a): 13 sty 2009, o 23:10

Postprzez bunia » 26 sty 2009, o 15:32

Wydaje mi sie,ze Twoj maz jest z Wami dla swietego spokoju...a moze w imie "jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma".....nie umiem nic doradzic....moze warto wrocic do czasow zanim doszlo do zdrady i spojrzec krytycznym okiem aby moc dotrzec do przyczyn....teraz odczuwacie skutki :bezradny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 119 gości