co zrobic ???

Problemy natury seksualnej.

co zrobic ???

Postprzez prababcia » 24 sty 2009, o 22:12

Witam wszystkich...
Śledze ta strone juz bardzo dlugiego czasu i postanowilam po tak dlugim czasie opisac moj problem gdyz stwierdzilam ze chyba mnie przerosl i nie potrafie sobie z nim poradzic
Nie wiem jak zaczac, chyba od tego ze jako nastolatke spotkala mnie bardzo przykra rzecz (przemoc seksualna).Nie bede sie na ten temat rozpisywac gdyz po latach terapii czuje sie bardzo dobrze normalnie funkcjonuje a co najwazniejsze nie mam oporow przed wspolzyciem, czasami nawet mialam wrazenie ze za bardzo sie w ten temat zaglebiam. Pierwszy chlopak, w ktorym wydawalo mi sie ze bylam zakochana nie wiedzial o moim przezyciu nawet niczego nie podejrzewal po moim zachowaniu.Nasze intymne pozycie bylo bardzo dobre. Ja nigdy nie mialam oporow w tej kwestii lubilam eksperymentowac i bylam otwarta na nowe propozycje. Niestety nasz zwiazek sie rozpadl tak po prostu wyszlo. Moja samotnosc nie trwala dlugo gdyz zakochalam sie bez pamieci (dopiero wtedy sobie uswiadomilam ze nie kochalam tamtego mezczyzny). Nowy zwiazek wniosl bardzo duzo radosci i pozytywnej energii do mojego zycia. Mielismy tylko jeden problem-seks. Przede wszystkim ogromna roznica temperamentow. Jemu seks wystarczal raz na miesiac kiedy ja potrzebowalam go o wiele wiele czesciej.Z nim seks przypominal jakis schemat: dotykam lewa reka tu potem tam caluje 3 min....zawsze w tej samej pozycji zadnych urozmaicen :( Nawet dlugie szczerze rozmowy nie pomagaly. Stwierdzilam ze zaczne dzialac a nie gadac. Kolacja, nowa bielizna itd Nic to nie dalo. Po dluzszym czasie bylam tak tym wszystkim zmeczona, poczulam sie malo atrakcyjna. Myslalam po prostu ze nie podniecam go jako kobieta.Wraz z niska samoocena wrocily do mnie demony przeszlosci. Zaczelismy sie czesto klocic.Padaly bardzo przykre slowa , oddalalismy sie od siebie az w koncu rozstalismy sie. Obwinialam za ta cala sytuacje siebie. Minelo kilka miesiecy, patrze teraz na ta sytuacje z troche innej perspektywy i zaczynam sie bac...
Moze naprawde mialam zbyt duze wymagania...moze mial racje mowiac ze to czego oczekuje nie jest normalne.... ze seks jaki lubie jest odrazajacy....moze cale to doswiadczenie z przeszlosci wywarlo na mnie taki wplyw....zaczynam watpic w to czy naprawde jest wszystko ze mna ok...przeciez to dziwne zeby kobieta blagala swojego faceta o seks...czy bylam az tak odrazajaca ???
Te wszystkie pytania zasmiecaja moja glowe a im dluzej nad tym mysle tym wieksze mam wrazenie ze nie jestem normalna...przeciez kobiety po takich przejsciach zazwyczaj unikaja seksu wiec dlaczego ja tak bardzo tego potrzebuje i to w takiej perwersyjnej formie ???
Nie wiem co o tym wszystkim myslec . Pogubilam sie
Byc moze ktos z Was pomoze mi odpowiedziec na tych kilka pytan??
Prosze o pomoc.
Pozdrawiam serdecznie.
prababcia
prababcia
 
Posty: 5
Dołączył(a): 24 sty 2009, o 21:31

Postprzez Orm Embar » 25 sty 2009, o 00:32

Cześć,

1. Seks raz na miesiąc to chyba jednak zaniżone libido, a nie jakaś "norma" - jeśli o czymś takim jak "norma" w seksie jest jeszcze sens rozmawiać;

2. To całkiem normalne, że chciałaś więcej seksu, bo seks od tego jest, żeby go uprawiać. Jeśli chodzi o FORMĘ, to istotą jest chyba raczej TREŚĆ, czyli czy w seksie chodzi o bliskość i uczucie wobec drugiej osoby, czy też o zwykłą fizjologię. Zakładam, że nawet w dość nietypowym seksie - lekkie s/m, piss, cokolwiek - może istnieć prawdziwa i autentyczna więć, choć chyba przy tak "zaawansowanych" technikach seksualnych o taką więź w seksie trzeba dużo bardziej dbać, bo łatwiej pęka i zamienia sie w głupią rąbankę;

3. Teraz Twoje doświadczenie - bardzo prawdopodobne, że zbyt szybka inicjacja w seksie, połączona z przemocą, obudziła w Tobie zbyt silne zainteresowanie seksem. Sam to znam z mojego życia - jestem facetem, przeżyłem wykorzystywanie seksualne przez dwa lata, i chyba dlatego był czas, że zbyt mocno się angazowałem w pewne sprawy. :)

Wyjściem jest nie tyle "postanawianie", że od dzisiaj już tylko po bożemu, ile akceptacja tego co w nas siedzi i "cywilizowanie" tego. Czyli pogodzenie się, że nasza seksualność bywa nieco bardziej, hm, rozbuchana, ale nierobienie z tego wielkiego problemu, no i oczywiście niekrzywdzenie innych. Wiem z własnego doświadczenia, że da się zrobić. :) Jeśli o mnie chodzi, wciąż mam czasami odjechane pomysły i potrzeby, ale jednocześnie nawet jeśli przenoszę je do rzeczywistości, już nie pakuję się w głupi seks bez uczuć.

Jednym zdaniem: trzeba sprzątnąć co się da, reszta się nie przejmować i barzo dbać o siebie i partnera. :)

powodzenia!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez prababcia » 25 sty 2009, o 00:46

Jeszcze jedno mnie martwi, on byl jedyna osoba ktorej o tym opowiedzialam i czesto wypominal mi ze pewnie przez TO jestem nienormalna....zaczelam sie zastanawiac czy on nie ma racji chociaz nigdy mi nie przeszkadzalo to jaki seks preferuje tym bardziej ze umialam pogodzic to z uczuciem i szacunkiem dla partnera.Niestety teraz mam watpliwosci i to duze czy rozpad tego zwiazku nie nastapil z mojej winy..chociaz staralam sie zawsze okazywac mu swoja milosc
W kazdym razie dziekuje za twoja wypowiedz, przyznam ze troche mi ulzylo
pozdrawiam
prababcia
 
Posty: 5
Dołączył(a): 24 sty 2009, o 21:31

Postprzez Honest » 25 sty 2009, o 02:42

Prababciu, nie widzę powodów, dlaczego miałbyś się obwiniać o większy temperament seksualny, aniżeli ma Twój partner. W Twoim poprzednim związku nie stanowiło to problemu, zatem jest to kwestia dopasowania, a nie winy czy jakiejś nienormalności.
Bardzo zaskoczyła mnie argumentacja Twojego mężczyzny, że Twoje zachowania wynikają czy są konsekwencją wcześniejszych przeżyć. Nie opowiadałaś o tym dlatego, aby słowa te stały się bronią przeciwko Tobie. Po pierwsze porozmawiałabym na twoim miejscu o tym - to bardzo niedojrzałe i egoistyczne odejście. Rozumiem, emocje... ale taka zagrywka to cios poniżej pasa. Spójrz, jak to sie na Tobie odbija i jak wróży na przyszłość...
Nie wiem czy da się osiągnąć kompromis w kwestii temperamentu seksualnego w Waszym przypadku. Nigdy nie byłam w podobnej sytuacji. Piszesz, iż próbowałaś wielu rzeczy. Związek to kompromis dwojga kochających sie ludzi. Rozumiem, że Tobie wcale nie chodzi wyłącznie o seks - w tej kwestii może łatwiej byłoby się wyrzec częstych zbliżeń na rzecz miłości. Nie dziwię się wcale, że w kontekście tej sytuacji cierpi Twoja samoocena i wizja siebie jako kobiety. Nie obwiniaj się za to.
Wydaje mi się, że jeśli szczere rozmowy nie pomogą, będziesz musiała sobie odpowiedzieć na pytanie, ile jesteś w stanie poświęcić dla tej miłości... Nie można nikogo zmusić do miłości fizycznej, pytanie tylko czy Ty chcesz i możesz się "zmusić" do jej znacznego ograniczenia...


Pozdrawiam i głowa do gówy
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Abssinth » 26 sty 2009, o 16:52

mnie osobiscie bardzo nie podoba sie facet, ktory wykorzystuje tak intymne zwierzenia o tak powaznych problemach, zeby swojej partnerce dowalic. Tak po prostu. Dzwonki alarmowe, czerwone swiatelka mi sie zapalaja i caly zestaw po prostu...

czlowiek kochajacy nie wyciaga takich rzeczy, nie wypomina drugiej osobie. Wydaje mi sie, ze on mial problem ze soba, jakies kompleksy, i probowal zwalic wine na Ciebie.

Seks raz na miesiac nie jest czyms normalnym...
znaczy, inaczej to ujme - jest czyms tak samo normalnym jak seks trzy razy na dzien, nienormalne jest wciskanie swojego zdania komus, ze jesli chce wiecej niz raz na miesiac, jest od razu zboczencem i odchylem.

Orm ma racje z tym, ze takie doswiadczenia moga wlasnie w taki sposob rzutowac na pozniejsze libido...moze z 'tego' wyniknac sposob postrzegania samego siebie przez pryzmat atrakcyjnosci seksualnej, miernik wlasnej wartosci przez pryzmat pozadania jakie wywolujesz u kogos...

z jeszcze innej strony, jesli pozwalalas mu wkrecac Sobie, ze to Twoja wina i nie wyrzucilas goscia od razu ze swojego zycia - to mi mowi, ze byc moze jeszcze cos tam zostalo w Tobie, jakies poczucie winy, brudu, nizszosci ze wzgledu na to, ze bylas ofiara molestowania? Moze warto byloby sie temu przyjrzec jeszcze raz, przerobic po raz kolejny, z innego punktu widzenia?

Osoba z w pelni zdrowym poczuciem wlasnej wartosci nie dalaby przyzwolenia w ogole na takie wyciaganie i zwalanie winy, Ty sie jeszcze teraz zastanawiasz, czy cos z Toba nie tak...wydaje mi sie, ze tak naprawde potrzeba Ci wiecej akceptacji siebie :)

pozdrawiam cieplo,
Absyncia.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Orm Embar » 26 sty 2009, o 22:12

prababcia napisał(a):Jeszcze jedno mnie martwi, on byl jedyna osoba ktorej o tym opowiedzialam i czesto wypominal mi ze pewnie przez TO jestem nienormalna....


Zacznę od czegoś, co może być dla Ciebie najtrudniejsze do przyjęcia, a skończę na najłatwiejszym. :)

Po pierwsze często używasz słów "jaki seks lubię", które dla mnie sygnalizują raczej, że nie chodzi tylko o częstotliwość, ale także o jakąś specyficzną formę tzw. aktu seksualnego. Jeśli tak jest - to przede wszystkim nie spowiadaj się tutaj jeśli nie chcesz ;), nie ma to sensu - ale sprawdź sama na ile jest to technika "normalna". Mimo dość szerokiego liberalizmu nie uważam bowiem, żeby każda forma seksu była taka całkiem do przyjęcia. Seks grupowy, bardzo mocne s/m, jakaś zoofilia - to chyba jednak przesada, nad tym trzeba pracować.

Jeśli jednak jest to coś poniżej tych granic, to wszystko jest OK, jeśli łączysz to z uczuciem.

Powtórzę raz jeszcze: tak, zbyt mocno "rozbuchana" seksualność może być efektem wykorzystania seksualnego, ale nie sprzątnie się tego zadając Ci ból tak jak robi to on. Można sprawę załagodzić akceptując to, co się dzieje i budując w sobie samym miłość do siebie samego - na ogół mocne "odchyły" w seksie mają wtedy naturalną tendencję do zmniejszania się. Jeśli jest to np. mocny seks - to zaczynamy chcieć, żeby był mniej mocny, a w jego trakcie szukamy także bliskości, wtulenia i czułości. Dobry kontakt ze sobą zawsze rodzi dobre rzeczy, także w seksie. Tak to działa. :)

Druga sprawa - jeśli macie różne potrzeby seksualne i różne temperamenty, to bardzo mi przykro, trudno będzie się wam dogadać. Nie jest to niczyja wina - po prostu tak jest i tyle. Nie ma chyba tutaj dobrego wyjścia, ktoś musi czasami ustąpić i oddać część swojego ego w imię dobra drugiej osoby. Alternatywą jest rozejście się.

Teraz na koniec sprawa tej jego opinii - jeśli robi to w sposób dla Ciebie bolesny, to jest to bardzo nie fair z jego strony. Zaufałaś mu i zamiast wsparcia dostajesz baty. Co do samego faktu - sorry, seks raz na miesiąc jest temperamentem dużo poniżej średniej, i to bardzo, więc sam też powinien wziąć część odpowiedzialności za zaistniały kryzys.

To tyle. :)

Dbaj o siebie, bardzo siebie kochaj i nie daj sobie wmówić, że jesteś nienormalna. :)

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez prababcia » 27 sty 2009, o 00:57

dziekuje wam bardzo za odpowiedzi...
Chyba jednak mam problem z akcjeptacja siebie i gdzies jeszcze resztki tego "brudu" we mnie siedza.Za kazde zdarzenie obwiniam siebie do konca normalne to nie jest ale zauwazylam u siebie taka tendencje ze cala wine zrzucam na siebie po czym wpadam w lekka depresje i staram sie sobie wmowic ze to ja jestem ta zla niedobra. Moze ja to lubie ?? Czy to juz nie zakrawa na jakas dziwna odmiane masochizmu ??
Co do jednej kwestii zgodze sie w 100% nie powinien tego co mu powiedzialam obracac przeciw mnie.Kazdy broni sie jak moze ale to juz naprawde byla przesada a ja zamiast od razu mu o tym powiedziec oczywiscie pomyslalam "no tak ma racje to pewnie przez to ..."
Postanowilam przepracowac to jeszcze raz ze specjalista.Napewno mi to nie zaszkodzi.Zaluje tylko ze musze ta rane otwierac na nowo przyjemnie to nie jest, ten moj temperament tez trzeba troszeczke zalagodzic.
Pozdrawiam
monia
prababcia
 
Posty: 5
Dołączył(a): 24 sty 2009, o 21:31

Postprzez Orm Embar » 1 lut 2009, o 01:08

Cześć,

Jeszcze tylko dwie sprawy: po pierwsze większość z nas ma wbitą w głowę chrześcijańsko-katolicką moralność, której skrajna wersja to sek po ślubie i tylko w nocnej koszuli. ;) Nie mam w takim podejściu nic złego ani dobrego, ale jeśli rodzi to poczucie winy, jeśli ma się inne podejście - to już źle.

Żeby było jasne: nie propaguję niczego, a już na pewno bogatego życia seksualnego, ale nie chciałbym, żebyśmy rozmawiali w kategoriach "grzechu", bo to raczej nie ta bajka.

To tyle tytułem wstępu. :)

Chciałem tylko dodać, że sprawdź sama ze sobą, czy po prostu bardzo lubisz seks i masz spory temperament, czy też - hm - lubisz ten sport, i trochę jesteś chętna na seks dla seksu. Powtarzam: ZBADAJ TO SAMA DLA SIEBIE, bo to nie nasza sprawa, ale Twoja.

Jeśli masz spory temperament - to wszystko jest OK i w porządku.

Jeśli "lubisz ten sport" to sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Na pewno nie jest to "grzech" ani nic z tych rzeczy, i ani mi w głowie ładować się w moralizowanie - ale jednak to trochę smutne, jeśli ludzie zamiast dawać sobie radość i miłość po prostu wymieniają płyny ustrojowe. ;)

Raz jeszcze: to nie są "zarzuty", Prababcia, sprawdź to dla samej siebie. :) W tym drugim przypadku warto przepracować sprawę u psychologa albo jakoś tak. Wiem to, bo sam tak miałem, hehehehe. Zresztą też w wyniku tego, iż przeżyłem wykorzystywanie. Zmiana takiego podejścia nie polega na tym, że teraz mam mniejsze libido, ale na tym, że świadomie wybieram czego chcę i na co się decyduję, a po drugie w naturalny sposób i bez "moralnego" przymusu odszedłem od seksu dla seksu w stronę seksu połączonego z uczuciami. :)

powodzenia!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez hespera » 1 lut 2009, o 22:16

hej.
ami tak przyszlo do glowy- co tak wlasciwie wiesz o przeszlosci swojego chlopaka? moze mial jakies doswiadczenia w przeszlsci ktore go uksztaltowaly tak a nie inaczej...
zgadzam sie, ze jezeli chodzi o molestowanie/przemoc seksualna skutki moga byc rozne (w moim przypadku bylo tak- jako dziecie bylam zainteresowana sfera seksualna nadmiernie, ale w naszym domostwie raczej nie bylo na to przyzwolenia, wiec kiedy spotkalo mnie molestowanie seksualne czulam ze mi sie naleze, ze jesetem brudna. dzieki bogom juz mi przechodzi i ciesze sie swoja seksualnoscia).
nie jest Twoja wina ze macie i nne temperamenty, nie jest Twoja wina, ze ktos Cie skrzywdzil.
nawiaze do wypowiedzi przedmowcy- piszesz o pewnych praktykach... o co chodzi konkretnie? uwazam, ze eks jest bardzo fajn a sprawa i dopoki nie ma poczucia winy i swojego rodzaju dzwonkow alarmowych wszystko jest ok.
nie bardzo podoba i sieto, ze Twoj chlopak wykozystuje fakty z Twojego zycia, by Ci w jakim sensie dokopac... to nie jest w zadnym razie w porzadku
hespera
 
Posty: 419
Dołączył(a): 15 paź 2008, o 00:57
Lokalizacja: z krainy przyszlych muszkarzy

Postprzez Bianka » 3 lut 2009, o 02:36

chcialam tak tylko na marginesie wtracic ze bardzo Wam zazdroszcze, Tobie Prababciu i tobie Ormiku ze macie tyle przepracowane, w ogole wszystkim ktorzy potrafia na ten temat tak rozmawiac i tyle rozumieja ja w porownaniu z Wami jestem w głębokim lesie!!!!!!!!! wkur... mnie to maksymalnie bo nie sadze zebym mogla to kiedykolwiek przepracowac i co to w ogole oznacza... jestem tu od 2003 około i uświadomiłam sobie ze minelo tyle czasu a ja nic, stoję w miejscu i nie zrobiłam żadnych postępów, wstyd! Tak więc nie poradze nic, mogę tylko powiedziec Prababciu ze Cie podziwiam ze masz tyle siły i odwagi w sobie żeby dzialac...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez smerfetka0 » 3 lut 2009, o 16:22

powiem ci ze ja jako dziecko tez dosawiadczylam przykrej historii seksualnej...i ze w tym momencie tez nie mam juz odrazy do seksu. czesto myslalam ze jestem nienormalna bo czasami chcialam perwersji troszeczke...ale pozbylam sie tej mysli. :) jestes NORMALNA!
jak bys chciala pogadac pisz na pw:) rozumiem cie i zapewniam ze ten chlopak byl po prostu nie odpowiedni!
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez prababcia » 4 lut 2009, o 21:26

Chcialam nawiazac do wypowiedzi Bianki.....
Najgorszy jest pierwszy krok , napewno nie bedzie tak ze przyjdzie pan doktor zrobi pstryk i wymaze ci TO z pamieci.Poleja sie lzy i to nie raz ale mi to bardzo pomoglo. Widzisz ja bardzo szybko zaczelam terapie. Duzo czasu spedzilam ze specjalistami i nawet w szpitalu kilka razy sie znalazlam. Nie wiele pamietam z okresu gim i ogolniaka a mam dopiero 21 lat. Nikomu nie jest latwo kazdy nasz problem jest dla nas samych najwazniejszy najtrudniejszy a wszystkie inne wydaja sie blache. W calej mojej wieloletniej terapii najbardziej pomogly mi slowa moje juz wtedy zaprzyjaznionego lekarza "Przestan sie wreszcie uzalac nad soba zacznij cos sensownego robic w swoim zyciu zajmij sie czyms to ci zaraz depresja przejdzie".Chyba mial racje. Jak sie tak zastanowilam to faktycznie pozniej nie moglam przestac uzalac sie nad soba jaka to jestem biedna dlaczego ja jaka ja jestem do niczego jestem brzydka nikt mnie nie pokocha to moja wina.Tyle czasu i tyle lat zajelo mi dojscie do prostego wniosku ze to nie moja wina ze to przypadek i zrozumienie ze ludzie potrafia byc okrutni i napewno jeszcze nie jeden raz dostane w D.... w swoim zyciu. Mam chwile zwatpienia czuje sie niepewna np dlatego tutaj napisalam ale od tego mam Was, lekarzy i znajomych zeby sie pytac radzic pogadac czasem dowartosciowac zeby znowu miec sile i chec do dzialania.
Tak na marginesie myslalam nie nie skoncze szkoly sredniej :)
Nie to zebym sie chwalila ale jestem dumna ze znalazlam sile na zrobienie matury teraz studia i prace. Co mi najbardziej pomaga kiedy mam dolka??
Brak wolnego czasu :) Nie mam kiedy uzalac sie nad soba :P
Tak troszke optymizmu chcialam wniesc i chyba wygadac sie :)
Co do mojego eks- definitywny koniec po ostatniej naszej rozmowie wiem ze nie moge byc z mezczyzna ktory tak mnie nie szanuje...
pozdrawiam
monia
prababcia
 
Posty: 5
Dołączył(a): 24 sty 2009, o 21:31

Postprzez Bianka » 5 lut 2009, o 00:05

mialas to szczescie dostac pomoc od razu, moze jakbym ja dostala od razu nie utrwalilo by mi sie tyle g... we lbie, to nie takie proste jak piszesz..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez prababcia » 5 lut 2009, o 00:58

Najgorzej to wmawiac sobie ze to jest nie do przejscia....pomysl nad tym
prababcia
 
Posty: 5
Dołączył(a): 24 sty 2009, o 21:31

Postprzez Bianka » 5 lut 2009, o 02:06

nie wmawiam sobie tego, świat nie jest taki różowy jak ci sie wydaje, ja tez wychodzilam nie raz na prosta i myslalam ze juz nie spadne w dol...pierwsze kroki mam za soba, mialam terapie indywidualna, grupowa, bylam w szpitalu, bralam leki itp itd

"Przestan sie wreszcie uzalac nad soba zacznij cos sensownego robic w swoim zyciu zajmij sie czyms to ci zaraz depresja przejdzie".
a taki tekst by mnie zabil natychmiast! bo w prawdziwej depresji nie dziala "wez sie garsc"
jesli doszlas do tego ze to nie twoja wina, ze przypadek to tak jak napisalam bardzo ci tego zazdroszcze etapu, to ze ja tam nie dotarlam nie znaczy ze siedzialam i uzalalam sie nad soba!! ja mam teraz nadmiar skur... czasu i nie dlatego ze tak chce, ale jak pracowalam, harowalam jak wol, wracalam w nocy, tez nie czulam sie dobrze, wiec nie mow ze jedynym lekiem jest zajecie ktore jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki uzdrawia..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona


Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości