oj widzę że w moim temacie dużo się nazmieniało przez prawie dwa miesiące.
hmm...a co w życiu? nikt nie pyta ale i tak powiem
Przeprowadziłam się do domu w piątek. Będę kilka razy dojeżdżać. Trochę mi żal bo z Tomkiem się zaczęło układać i musiałam go tam zostawić ale trudno. nie przeżywam już go. zapał do starań się wyczerpał. oczywiście mi zależy i wiele do niego czuje ale nie mam siły na to. jedyne co dla niego mogę zrobić to pozwolić się starać o to - i pozwalam - a on korzysta z tego przywileju.
matura za miesiąc. duże zaległości. mam trzy dni wolne (już półtora) i staram się jakoś zabrać ale mozolnie mi to idzie. eech kopnijcie mnie w tyłek ja się staram ale czas mi przepływa przez palce
i wzięłam się za odchudzanie i upiększanie. codziennie ćwiczę sobie, bo nie mam czasu na inny ruch przez tą naukę a i tak zaniedbałam się jak jasna cholera. muszę schudnąć. czasami wyskoczę do kosmetyczki (co bywało naprawdę sporadycznie) a o resztę dużo bardziej i solidniej dbam w domu - peelingi, maseczki i wszystko co poprawia mi humor
oczywiście nie tracę na to niewiadomo ile czasu bo tego czasu nie mam, ale trochę trzeba.
poprawiła mi się troszkę cera, nie jestem taka "pełna" - pierwszy krok w odchudzaniu, itp.itd.
ogólnie niby jest lepiej - nie wiem na ile i kiedy się załamie. ale nie ogólnie wcale nie lepiej bo tu matura!!! ;( kurcze ten wos i historia...jakoś nie moge przebrnac.
no i tyle u mnie. wypisalam sie 'wygadalam'. czas cos poczytac