co zrobić ??

Problemy z partnerami.

Postprzez wolfspider » 21 sty 2009, o 13:22

bunia napisał(a):Przedstaw siebie z innej strony dla siebie a nie bedzie problemu z "odbiorem" jaki i kim jestes.....czy za pozno ? moze dla niej tak jesli sama nie pofatygowala sie aby widziec w Tobie rowniez pozytywy...co za wygodnictwo :roll: ....nie spiesz sie....jeszcze nie raz rozczaruje Cie rzeczywistosc ale takie jest zycie na trzezwo i sam zdecydujesz czy chcesz podjac to wyzwanie....na razie z sukcesem i oby tak dalej :ok:
Kiedyś widziała we mnie same pozytywy. Przez jakieś trzy tygodnie byłem niemal uwielbiany. Sms s stylu " nie mogę sie nadziwić, ze poznałam kogoś takiego jak ty" " Uwielbiam jak do mnie mówisz" Ciągłe sms, pisanie na gg które sama inicjowała. widziałem radość w niej. A potem z dnia na dzien najpierw rozstanie z obietnica przyjaźni i poznawania się w takiej relacji a potem moje załanie, użalanie się nad sobą. wtedy zaczęła poznawać moja psychiczną słabość i potem od początku tego roku praktycznie trudno się do niej odezwać. Obraża się nawet na jakiś żart albo traktuje mnie jak powietrze. Nie wiem czy kogoś nie poznała na Sylewstrze i teraz jest szczęśliwa w nowym związku a ja nadal jestem załamany tym wszystkim i nawet nie mam ochoty na jakieś działania.
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez bunia » 21 sty 2009, o 13:32

Pozytywy sie lubi sa jak taki slodki kicius no i imponuja a slabosci ? jeszcze u faceta ? a gdzie mit Tarzana ?.....brak dojrzalosci ale to Ty sam musisz dostrzec.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez wolfspider » 21 sty 2009, o 13:43

bunia napisał(a):Pozytywy sie lubi sa jak taki slodki kicius no i imponuja a slabosci ? jeszcze u faceta ? a gdzie mit Tarzana ?.....brak dojrzałości ale to Ty sam musisz dostrzec.
Kiedyś psycholog powiedział mi , że nie jestem słaby psychicznie bo wiele trudnych rzeczy przetrwałem np. skończyłem dobre studia pomimo problemów w domu jak alkoholizm ojca. Potem samemu udało mi się wyjść z tego g... U mnie to raczej wrażliwość jest powodem takich problemów z rozstaniem itp. Inna sprawa jest wychowanie tej dziewczyny. w jej domu panuje miłość, brak nałogów, świetny kontakt z ojcem. Dla niej takie rzeczy jak nałogi, nawet słuchanie przez mnie heavy metalu ( szarpidrutów) wydało się czymś nie do zaakceptowania. Co do mnie to chyba nie jestem zbyt dojrzały emocjonalnie bo to niby mnie miał nauczyć tej dojrzałości i miłości. Na pewno nie rodzina. Najbardziej brakowało mi zawsze tego uczucia. w domu to raczej były same problemu albo ciężka praca a nie okazywanie miłości. :( :( :(
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez bunia » 21 sty 2009, o 13:55

Sorry...moze nie jasno napisalam....mialam na mysli jej niedojrzalosc....a wrazliwosc nie jest slaboscia :!:... chociaz tak jest niestety ogolnie pojmowana....dziewczyna wychowana w cieplarnianych warunkach nie bardzo zna zycie i problemy no i dobrze....zycie to zweryfikuje ale na wszystko jest czas.....a psycholog ma racje :ok:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez wolfspider » 21 sty 2009, o 14:35

rzeczywiście żyje ona w takim trochę zbyt idealistycznym świecie. ja znam życie trochę z innej strony. przez wiele przeszedłem i na pewno z wieloma trudnościami sobie poradziłem. Tylko ostatnio mi się coś popierniczyło w żywocie. Zakochałem się, ktoś po raz pierwszy, choć trochę odwzajemniał to uczucie a potem jak to wszystko się skończyło to wszystko mi się pomieszało. Dla niej takie rozstanie to pestka. Jest pewna siebie ( nawet zbyt pewna siebie) - zawsze mówiła,że to co robi zawsze uważa za słuszne. Tylko boli mnie to, że nawet nie pomyślała jak ja się poczuję, a teraz to całkiem mam to gdzieś. Przez ta całą sytuacje straciłem poczucie własnej wartości niemal całkowicie.
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez bunia » 21 sty 2009, o 17:32

Wiesz nie mozna od wszystkich tego samego oczekiwac i mierzyc swoja miarka....na pewno to przykre doswiadczenie ale nie umniejsza to Twojej wartosci - nie ma z nia nic wspolnego....to nie porazka tylko jeszcze jedno doswiadczenie a to roznica....nie ogladaj sie za siebie.....kazde "jutro" jest inne.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez wolfspider » 22 sty 2009, o 08:07

Byłem u terapeuty powiedział, że moje problemy w związkach wynikają z syndromu DDA a ściślej wynikają z destrukcyjnej krytyki ojca, w którą ja uwierzyłem. Właśnie poniekąd to w kobietach widzę swego ojca czyli osobę o której miłość trzeba się starać.Dlatego przy nich zachowuję się jak dziecko. Od 4 lutego zaczynamy trapię w tym temacie. Szkoda mi, że nie wyszło z ta dziewczyną. Nadal ją kocham i chciałbym kiedyś z nią być. Na pewno nie teraz bo mam dużo pracy nad sobą. Może kiedyś udało by się coś jeszcze sklecić. Boję się tylko, że do tego czasu to może ona już mężatką będzie. Czasem jednak jej zazdroszczę takiego fajnego domu jak ona ma a nie takiego badziewia jak mój.
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez bunia » 22 sty 2009, o 09:34

Postawisz swoj wlasny wspanialy dom.....cierpliwosci i powodzenia :ok:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez wolfspider » 22 sty 2009, o 15:17

---------- 08:43 22.01.2009 ----------

Oj czeka mnie trochę pracy ale w sumie dobrze. terapie alkoholowa mam juz praktycznie za sobą. uczęszczam na mitingi, gdzie wiele dobrego mnie spotyka i mam niezastąpionych przyjaciół. Z tym DDA jeszcze sobie muszę poradzić i będzie git :D A jeśli chodzi o ta dziewczynę to mam nadzieję, że przynajmniej nasze stosunki wrócą do takiej przyjacielskiej relacji jak przed Świętami, choć wydaje mi się to mało realne. jakaś taka chłodna się zrobiła i nawet wydaje mi się ze cieszy się jak mnie nie widzi. Ale i tak ja kocham. :!:

---------- 14:17 ----------

Jak myślicie jak zachowywać się wobec tej kobiety. Całkowicie zerwać kontakt. czy rozmawiać dalej w tym autobusie ( jeśli to jeszcze rozmowa można nazwać ) . Trochę wygląda to jak wymuszona znajomość miedzy nami.
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez bunia » 22 sty 2009, o 15:22

Nic co wymuszone nie przynosi oczekiwanego efektu na dluzsza mete....nie znaczy to jednak,ze na widok siebie trzeba sie odwracac :bezradny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez wolfspider » 23 sty 2009, o 10:47

---------- 14:29 22.01.2009 ----------

W złym kierunku się to wszystko potoczyło. Od miłości do niemal nienawiści :( :(

---------- 09:47 23.01.2009 ----------

Wczoraj się odezwałem w autobusie to myślałem, że mnie zje. Zapytałem tylko co tam w pracy a ona na to" No i co Ci to da że Ci powiem co słuchać w pracy nie muszę Ci wszystkiego mówić" i obraza od razu. I widzę, że do wielu osób się tak odnosi. Powiedział kiedyś koleżance,że nawet do pięt jej nie dorasta bo nie ma tego co ona. Chyba trochę źle ulokowałem swoje uczucia.
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez bunia » 23 sty 2009, o 10:53

Oj zle....nie pozwalaj soba gardzic....tak nie mozna.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ewka » 23 sty 2009, o 10:55

Nie byłoby zdrowiej dla Ciebie, gdybyś się przesiadł na inną linię?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wolfspider » 23 sty 2009, o 11:02

Na szczęście na studia jedzie na dwa tygodnie więc będę miał spokój. Właśnie za bardzo dawałem się pomiatać. Chciałem być dobry, kulturalnie się odnosić a w zamian dostawałem opieprz albo ciągłe uwagi o sobie i o tym co mam robić. Za bardzo ta dziewczyna chciał mną rządzić jak coś jej sienie spodobało to od razu obraża albo hasło "jak nie chcesz to nie musisz się do mnie odzywać". Od jakiegoś czasu wszystko co robię jest głupie. Chyba czas przeciąć węzeł łączący mnie z nią. Chyba z żadną kobieta nie maiłem tak złych stosunków jak z nią. A jeszcze za wszystko co się działo obwiniałem siebie samego. koleżanka chyba miała dużo racji mówiąc, że to niezłe ziółko, które już kilka razy rozkochało w sobie kogoś a potem szybka ucieczka. Tak więc nie jest pierwszy i zapewne ostatni
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez wuweiki » 23 sty 2009, o 11:56

---------- 10:52 23.01.2009 ----------

wolfspider napisał(a):Kiedyś psycholog powiedział mi , że nie jestem słaby psychicznie bo wiele trudnych rzeczy przetrwałem np. skończyłem dobre studia pomimo problemów w domu jak alkoholizm ojca. Potem samemu udało mi się wyjść z tego g... U mnie to raczej wrażliwość jest powodem takich problemów z rozstaniem itp.

Byłem u terapeuty powiedział, że moje problemy w związkach wynikają z syndromu DDA a ściślej wynikają z destrukcyjnej krytyki ojca, w którą ja uwierzyłem. Właśnie poniekąd to w kobietach widzę swego ojca czyli osobę o której miłość trzeba się starać.Dlatego przy nich zachowuję się jak dziecko.


Bardzo mi przypominasz mnie :) ...w mojej głowie, emocjach też tkwi ten syndrom "złej córki ojca" ...gdy byłam malutka,byłam dla ojca księżniczką ...mniej więcej od 5 roku życia wszystko stanęło na głowie i od tamtej pory jedyne co od niego otrzymywałam to krytyka i bicie, które sprawiły, że uwierzyłam iż jestem zła i do dupy,że to ja zepsułam miłość mojego ojca do mnie i należy mi się kara... ja też w mężczyznach szukam akceptacji i mam poczucie,że muszę się o ich miłość i zainteresowanie starać, że nie jestem dość dobra,mądra,atrakcyjna,kobieca.... itd.itp. i to sprawia,że przy nich zachowuję się jak dziecko i zawsze mam wrażenie,że jakbym się nie zachowała, to i tak widzą we mnie idiotkę, a w ostateczności i tak porzucą... okropnie, okropnie destrukcyjne to zaprogramowanie jest ...niszczy relacje [no bo który facet wytrzyma na dłuższą metę z takim rozmazganym babskiem ;)] -to po pierwsze ...po drugie -przyciągałam takich facetów, którzy byli podobni do mojego ojca -czyli męskich szowinistów, nie mających szacunku do kobiet ... no i po trzecie,zasadnicze -niszczyłam tym siebie! Taki długotrwały lęk, a jednocześnie ogromna tęsknota za miłością i akceptacją,które w sobie nosiłam spowodowały moją nadwrażliwość no i niestety, w rezultacie zachorowało także poważnie moje ciało

Dlatego potrafię, myślę, wyobrazić sobie, co możesz czuć Wolfspider...
To, że teraz ulokowałeś źle uczucia -być może że tak jest ...jednak myślę, że ten proces może się powtarzać, bo wygląda na to, że rozpaczliwie szukasz akceptacji i miłości ...ciepła, bliskości, zrozumienia... tyle, że jest tak, że jeśli się nie zauważy, że problem TKWI WE MNIE ...to będzie się goniło za bliskością i akceptacją jak za króliczkiem i być może będzie się miało szczęście trafić w końcu na TĘ właściwą osobę, która zauważy Ciebie i to, co Ciebie boli :) ale i tak w ostatecznym rozrachunku trzeba będzie samemu uporządkować obolałe, chore emocje i myśli -w sobie - o sobie :kwiatek2:

widzisz,moja walka (sic!) trwała 35 lat ...dopiero dziś zrozumiałam,że walczyłam z wiatrakami :) bo to nie chodzi o walkę ani pogoń ani o karanie się,biczowanie,użalanie ...tu chodzi o zrozumienie i pokochanie samego siebie, o stanięcie twarzą w twarz przed sobą -uczciwie,otwarcie,szczerze do bólu - i zrozumienie siebie, przytulenie ale i strzał z liścia jeśli trzeba ;) i polubienie i pokochanie siebie ...dopiero wtedy relacje, które będziemy mieli z innymi będą zdrowe ...otwarte, szczere, mądre i prawdziwie miłosne :) ....tak ja to widzę ...na podstawie moich doświadczeń

pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie i odwagi!! :):):)

p.s.to Twój ulubiony zespół? Tak przy okazji -też uwielbiałam metal -ulubione to Panthera, Sepultura no i nieśmiertelna Metallica ;) dziś czasami wracam w zależności od nastroju ...pzdr

---------- 10:56 ----------

Aha ...a z tą kobietą to gdybym ja była w takiej sytuacji -dałabym sobie spokój ...w tym sensie, że zostawiłabym rozwój wydarzeń swojemu biegowi i unikała bym sytuacji, które sprawiały by mi ból [np. jeżdżenie w tym samym czasie tym samym autobusem] ...no chyba, że lubisz się zadręczać ;) ....z biegiem czasu nauczyłam się ważnej rzeczy - nie pcham się tam, gdzie mnie nie chcą :usmiech2:
wuweiki
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 110 gości

cron