---------- 10:52 23.01.2009 ----------
wolfspider napisał(a):Kiedyś psycholog powiedział mi , że nie jestem słaby psychicznie bo wiele trudnych rzeczy przetrwałem np. skończyłem dobre studia pomimo problemów w domu jak alkoholizm ojca. Potem samemu udało mi się wyjść z tego g... U mnie to raczej wrażliwość jest powodem takich problemów z rozstaniem itp.
Byłem u terapeuty powiedział, że moje problemy w związkach wynikają z syndromu DDA a ściślej wynikają z destrukcyjnej krytyki ojca, w którą ja uwierzyłem. Właśnie poniekąd to w kobietach widzę swego ojca czyli osobę o której miłość trzeba się starać.Dlatego przy nich zachowuję się jak dziecko.
Bardzo mi przypominasz mnie
...w mojej głowie, emocjach też tkwi ten syndrom "złej córki ojca" ...gdy byłam malutka,byłam dla ojca księżniczką ...mniej więcej od 5 roku życia wszystko stanęło na głowie i od tamtej pory jedyne co od niego otrzymywałam to krytyka i bicie, które sprawiły, że uwierzyłam iż jestem zła i do dupy,że to ja zepsułam miłość mojego ojca do mnie i należy mi się kara... ja też w mężczyznach szukam akceptacji i mam poczucie,że muszę się o ich miłość i zainteresowanie starać, że nie jestem dość dobra,mądra,atrakcyjna,kobieca.... itd.itp. i to sprawia,że przy nich zachowuję się jak dziecko i zawsze mam wrażenie,że jakbym się nie zachowała, to i tak widzą we mnie idiotkę, a w ostateczności i tak porzucą... okropnie, okropnie destrukcyjne to zaprogramowanie jest ...niszczy relacje [no bo który facet wytrzyma na dłuższą metę z takim rozmazganym babskiem
] -to po pierwsze ...po drugie -przyciągałam takich facetów, którzy byli podobni do mojego ojca -czyli męskich szowinistów, nie mających szacunku do kobiet ... no i po trzecie,zasadnicze -niszczyłam tym siebie! Taki długotrwały lęk, a jednocześnie ogromna tęsknota za miłością i akceptacją,które w sobie nosiłam spowodowały moją nadwrażliwość no i niestety, w rezultacie zachorowało także poważnie moje ciało
Dlatego potrafię, myślę, wyobrazić sobie, co możesz czuć Wolfspider...
To, że teraz ulokowałeś źle uczucia -być może że tak jest ...jednak myślę, że ten proces może się powtarzać, bo wygląda na to, że rozpaczliwie szukasz akceptacji i miłości ...ciepła, bliskości, zrozumienia... tyle, że jest tak, że jeśli się nie zauważy, że problem TKWI WE MNIE ...to będzie się goniło za bliskością i akceptacją jak za króliczkiem i być może będzie się miało szczęście trafić w końcu na TĘ właściwą osobę, która zauważy Ciebie i to, co Ciebie boli
ale i tak w ostatecznym rozrachunku trzeba będzie samemu uporządkować obolałe, chore emocje i myśli -w sobie - o sobie
widzisz,moja walka (sic!) trwała 35 lat ...dopiero dziś zrozumiałam,że walczyłam z wiatrakami
bo to nie chodzi o walkę ani pogoń ani o karanie się,biczowanie,użalanie ...tu chodzi o zrozumienie i pokochanie samego siebie, o stanięcie twarzą w twarz przed sobą -uczciwie,otwarcie,szczerze do bólu - i zrozumienie siebie, przytulenie ale i strzał z liścia jeśli trzeba
i polubienie i pokochanie siebie ...dopiero wtedy relacje, które będziemy mieli z innymi będą zdrowe ...otwarte, szczere, mądre i prawdziwie miłosne
....tak ja to widzę ...na podstawie moich doświadczeń
pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie i odwagi!!
:):)
p.s.to Twój ulubiony zespół? Tak przy okazji -też uwielbiałam metal -ulubione to Panthera, Sepultura no i nieśmiertelna Metallica
dziś czasami wracam w zależności od nastroju ...pzdr
---------- 10:56 ----------
Aha ...a z tą kobietą to gdybym ja była w takiej sytuacji -dałabym sobie spokój ...w tym sensie, że zostawiłabym rozwój wydarzeń swojemu biegowi i unikała bym sytuacji, które sprawiały by mi ból [np. jeżdżenie w tym samym czasie tym samym autobusem] ...no chyba, że lubisz się zadręczać
....z biegiem czasu nauczyłam się ważnej rzeczy - nie pcham się tam, gdzie mnie nie chcą