---------- 15:32 20.01.2009 ----------
witam ponownie. przeczytalam dokladnie (mam nadzieje ) i moje refleksje sa takie
1. zgadzam sie z cvbnm - trzeba jasno i wyraznie okreslic granice. zadnych niedomowiem i dwuznacznosci. i to nie tylko w kontaktach z mlodzianami.
chyba wiem skad sie bierze Twoje poczucie winy- ze swiadomosci, ze wiesz, ze cos nie jest tak, a ze mozesz cos z tym zrobic a nie robisz. ludzie zwykle robia tyle na ile im pozwalasz.
ale rozumiem ze sytuacja sie rozwiazala, jakos.. nie uwazam, ze ma sens rozmawianie o powodach wyprowadzki.
jeszcze jedno- nie masz zadnego wplywu na to jak zachowuja sieinni i jestes odpowiedzialna jedynie za siebie, za to co Ty robisz. jezeli sie kolo do Ciebiepodwala to nie jest to ani Twoja wina ani zasluga.
2. piszesz o nie cieszeniu sie i braku satysfakcji. a czy wiesz czego szukasz i czego chcesz? jezeli chodzi o cieszenie sie tu i teraz- czytalam bardzo fajna ksiazke susann jeffers- end the struggle and dance with life, ktora to o tym miedzy innymi jest. moja szanowna siostra wydrukowala tez jakowas ksiazeczynke z neta, ale nie moge jej teraz znalezc ani nie mam jak zapytac siostry gdziez to bylo, ale dam znac.
"Potrzebuję niestety coraz mocniejszych bodźców, żeby poczuć satysfakcję. I niestety wiem również, że to jakaś tam ścieżka autodestrukcji...chyba. A ja tego nie chce. Chcę się zatrzymać i czerpać satysfakcję z tu i teraz. "- to sie zatrzymaj i czerp.
3. piszesz, ze to nie jest proste (matko jedyna! to powinien byc punkt drugi, ale trudno). przepraszam, ze zepsuje Twoja wizje swiata , ale to jest proste. spojrz na cala sytuacje z boku- jak to wyglada? czytalam o fajnej technice zdystansowania sie do problemu- spytaj sama siebie "mhm, ciekawe co Wielorybica zrobilaby w tej sytuacji", tak jakby to zupelnie nie dotyczylo Ciebie.
Dlaczego to nie może być, do kur** nędzy, prostsze? - czy tym zdaniem wlasnie nie przyznalas, ze to jest proste? to raz , a dwa- gdyby bylo jeszvze prostsze obawiam sie ze staloby sie banalne...
jeszcze mam uwage o de mello- nie do konca sie z nim zgadzam. nie podoba mi sie ta cala idea wyzbycia sie ego i skupienia sie wlasciwie wylacznie na duchowosci.
taki jest moj wywod... zastrzegam iz moze byc zupelnie bledny i do niczego
wiem tylko co mi kiedys pomoglo i tym sie dziele liczac na to, ze cos z tego pomoze Tobie, czego bardzo bym chciala. kurcze no, jakos Cie strasznie polubilam, chociaz Cie nie znam
pojecie lepiej czy nie to pojecie wzgledne- a propos Twojego domyslu/pytania. wlasciwie u mnie tak samo a jednak zupelnie inaczej. ucze sie cieszyc z malych rzeczy, zdarza mi sie ostatnio plakac ze wzruszenia bbbbbbbbaaaardzo czesto (przedwczoraj ogladalam druga czesc hellboya i plakalam przez caly film prawie), zaczynam powoli dojrzewac do bycia soba wsrod innych, zaczynam byc z siebie dumna zamiast sie wstydzic. i mysle teraz ze zycie jest proste i chyba zawsze bylo a tylko ja sie gubilam gdzies wewnatrz siebie. i wreszczie mi sie przestalo wydawac, ze jezeli cos nie jest skomplikowane to na pewno jest glupie.
i godze sie z moim wewnetrznym dzieckiem (metaforycznym), bo ludzie sa dziecmi duzymi
a poza tym oszczedzam fundusze, szukam pracy, chudne, przeklinam mlodzianow, i jestem w fazie wampirycznej...
i dalej uwielbiam mowic o sobie
"starszosiostrzeńskie uczucia"- mhm. chyba taki juz moj urok... mimo wszystko zacytuje mojego kolege bo budzi sie we mnie bunt- "natrzaskac Ci po paszczy mlotkiem?" . jedna siostra mi wystarczy dziekuje bardzo
trzymaj sie aniolku ... bedzie dobrze- bo nie ma innej opcji
bardzo bardzo Cie przytulam, a bogowie sie do Ciebie usmiechaja
hsp.
---------- 16:08 ----------
i jeszcze jedno obywatelko Wielorybico - prosze dawac znac, ze obywatelka w ogole zyje, bo tu sie niektorzy martwia tak czasem.