no wlasnie co z ta miloscia ?
Jestem w zwiazku od 4 lat, bardzo udanym zwiazku i moim pierwszym o charakterze powaznym. Nie od dzis zastanawiam sie nad miloscia, jak do niej podchodzic, jak pielegnowac..itd
Zadaje sobie takie pytania, poniewaz nie mam wielkiego doswiadczenia w byciu w zwiazkach, a mysle ze jest tu wiele kobiet ktore moga cos powiedziec na ten temat:)
Kiedys przeczytalam, ze kobiety sa jak fale; raz odczuwaja milosc do parnera, raz nie , tak jak fale- przyplywy i odplywy...Jeszcze sprostuje, momenty 'odplywow' nie sa zlymi chwilami, kiedy czujemy ze nie chcemy byc z obecnym partnerem,wrecz przeciwnie, ale po prostu nie czuje sie wtedy tego czegos.
Przyznam sie, ze ten cytat ( z ktorejs z serii ksiazek Gray'a- Marsjanie i Wenusjanki, itd- mysle, ze obilo sie Wam o uszy) nastawil mnie optymistycznie, poniewaz ja tak wlasnie kocham- nie odczuwam tej milosci, tej specyficznej iskry 24h na dobe, ale to sa chwile, momenty, kiedy czuje ze to jest wlasnie TEN.
Gdzie indziej wyczytalam, ze milosc to nie jest uczucie , milosc to jest decyzja, ktorej towarzysza uczucia.
POniekad zgadzam sie z tym. Bedac w dluzszym zwiazku mija to pierwsze zauroczenie, motyle w brzuchu itd To jest naturalny etap w zwiazku. Ale na miejsce tych rzeczy przychodza inne (przynjamniej tak bylo u mnie); coraz wieksze zaufanie, glebsza wiez, bliskosc, intymnosc, przywiazanie tez- ale ono nie musi wiac nuda, ono ma takze zalety jesli sie nie stanie tylko jedynym spoiwem zwiazku. No wlasnie, to jest ta decyzja, akceptujemy to co przynosi nam czas, te wszystkie zmiany, ale nie traktujemy tego jak wypalanie sie milosci ale wchodzenie na wyzsze stopnie, to ma byc inwestycja emocjonalna.
No wlasnie, po co to wszystko pisze. Czy nie mam jakiegos falszywego obrazu milosci w glowie ? INteresuje mnie jak podchodza do zwiazkow inne kobietki, szczegolnie bardziej doswiadczone przez zycie, ja mam dopiero niewiele ponad dwudziestke i zdaje sobie sprawe, ze teorie a real life to co innego. Zdaje sobie sprawe ze w przyszlosci moge sie spodziewac pierscionka zareczynowego, czego bym chciala:) ale z drugiej strony nie mam 100% pewnosci, ze to jest TEN, chyba nigdy sie jej nie ma...
Wiec moje pytanie, co jest tak naprawde wazne kiedy jest sie malzenstwem z paruletnim stazem (milosc, przyjazn, rozumienie sie, wspolne pasje?) i na co nalezy szczegolnie zwracac uwage zanim sakramentalne TAK stanie sie rzeczywistoscia ?
Pozdrawiam serdecznie