Witaj Artur,
ja akurat nie pisuję raczej na grupie "uzależnienia", ale na tym forum jestem już od ponad 3 lat i gdzieś tam kręcę się głównie wokół działu "depresji". W tym co napiszę być może w sporej części powtórzę to co napisały przede mną inne osoby. Chcę jednak podkreślić, że to nie jest miejsce służące leczeniu, a wspieraniu opartym na komunikatach: "ja przeżywam coś podobnego nie jesteś z tym sam, ja poradziłam sobie z tym tak a tak, być może pójście w tę stronę Ci pomoże, a być może znajdziesz swoją własną drogę". Osoba uzależniona czy mająca inny problem, która tu "przychodzi" ma możliwość bezpiecznego opowiedzenia o swoich trudnościach i zmaganiach, zaczerpnięcia garstki informacji od niefachowców i zebrania w sobie odwagi, by udać się po fachową pomoc.
Nie przekonuje mnie też to, że trzeźwy alkoholik nie może oferować pełnowartościowej pomocy. Mam wręcz przeciwne zdanie, to właśnie on może czasami bardziej pomóc niż fachowiec, który nie pił, często się przecież zdarza, że osoby, które wyszły z nałogu, czy uporały się z innymi problemami postanawiają się kształcić w tym kierunku i wtedy oprócz wiedzy teoretycznej, mają także wiedzę pochodzącą z doświadczenia - jak się czuje taki człowiek, jakie stosuje uniki, itd. Nawet w terapii coraz częściej ceniona jest otwartość i odsłonięcie kawałka siebie (oczywiście przemyślane i ostrożne), co niejednokrotnie przyśpiesza proces zmiany.
Wracając do moich osobistych odczuć związanych z tym forum. Myślę, że najważniejsze jest tu przełamanie poczucia osamotnienia, podwójnego - poczucia, że nie ma obok mnie nikogo bliskiego i że to ja sama borykam się z takim problemem, a co za tym idzie zmniejsza się poczucie bezradności, bo właśnie nie jestem z tym już tak kompletnie sama, a poza tym uzyskuję wiadomości i pewnien "doping", by coś z problemem zrobić. Jest tu też możliwe spotkanie osób, które są na różnych etapach swojej drogi i od każdej otrzymanie informacji o innej treści. Oczywiście, że na różne wypowiedzi można trafić, tak tu, jak i w życiu. Ba, idąc do specjalisty przecież też można trafić na osobę, która zacznie kierować Tobą w niedokońca dobrym kierunku z różnych przyczyn. Ale z drugiej strony też mam wrażenie, że zarówno człowiek przyjmuje pewne rzeczy selektywnie, jak i to, że zawsze są tu jeszcze inne osoby, które mogą coś naprostować. Aczkolwiek zgadzam się z tym, że trzeba być ostrożnym i brać pełną odpowiedzialność za to co się tu pisze.
Osoba która jest chora i chce komuś pomóc powinna na pierwszym miejscu pomóc samemu sobie i swojej rodzinie która bezapelacyjnie została tą chorobą dotknięta a nie nieznajomym z Internetu.
A może jest to pierwsza faza pomagania sobie? A może jest to właśnie cenne wyjście z czystego skupienia na sobie (takiego egoizmu towarzyszącemu zmaganiu się z problemami) na zauważanie innych i zatroszczenie się o nich? Może najpierw ktoś pomoże komuś obcemu, a potem zauważy, że równie dobrze w ten sam sposób może pomóc bliskim? Tak się zastanawiam, bo sztywnych odpowiedzi tu nie ma, wszystko zależy od osoby, która tu trafia.
1. czemu wasze uzależnienia są takie ważne i ich bronicie zaciekle. że byle kto powie coś nie po myśli uzależnionej to momentalnie jestem uznany za osobę nie uzależnioną i ocenioną b. surowo?
2. jeszcze Jedna rzecz mnie zastanowiła. Dlaczego nikt nie mówi o bliskich na których głownie bazował moj temat, tylko o bronieniu swojego uzależnienia ?
Pytania nie są skierowane bezpośrednio do mnie, ale powiedzmy, że pewne moje doświadczenia mogłyby zakrawać o uzależnienie, a przynajmniej podobne schematy.
1. Nie wiem co rozumiesz przez to zaciekłe bronienie, może wyjaśnisz? Dlaczego uzależnienie jest takie ważne? Być może dlatego, że staje się poniekąd istotą życia człowieka uzależnionego, to jest dla mnie coś co zastępuje realne życie i realne cele, staje się swoistym celem i sensem życia (jakkolwiek brzmi to paradoksalnie), nie potrafię żyć pełnie, to sprawdzam się w jakimś sensie na polu autodestrukcji.
Co do ostrych ocen... Wynikają być może z tego, że osoba uzależniona czuje się odrzucona, niezrozumiana i nieakceptowana przez społeczeństwo. Osoby, które czegoś tam nie doświadczyły, często nie starają się wejść głębiej, wczuć się w sytuację drugiego człowieka i nieraz sztywno trzymają się swojej płytkiej i schematycznej "wiedzy". Ludzie często skłonni są oceniać na równi człowieka z jego zachowaniami, nie rozgraniczając tego. W tej potrzebie akceptacji nie musi chodzić o chęć usprawiedliwienia swojego postępowania, a właśnie potrzebę by ktoś zauważył tkwiące pod zaburzeniem czy uzależnieniem problemy.
2. Twoje pytanie brzmi trochę jakby to miejsce miało wydźwięk prouzależnieniowy. Pewnie, że można/warto o tym porozmawiać, ale trzeba też mieć w sobie ku temu gotowość, by nie bronić się, ale też nie pogrążać oskarżaniem siebie.
Artur skoro jak napisałeś o tym, że jesteś uzależniony, to nie sądzisz, że mógłbyś coś tu wnieść od siebie?