Niby wyjaśniał, raczej zaprzeczał wszystkiemu, jednak kilku spraw nie potrafi wyjaśnić. Poza tym przez telefon to każdy głupi potrafi, może wcisnąć każdy kit. Wczoraj wieczorem napisałam mu długiego sms-a, co mnie w tym wszystkim boli najbardziej, bo oczywiście znów nie odbierał telefonu, z tym nie odbieraniem też mu trochę "pojechałam". To wszystko mnie doprowadza do szału, nie dość że i tak mam masę kłopotów swoich, to jeszcze on siedzi mi w głowie. No, zobaczymy, jak nie odezwie się teraz, po tych wszystkich rewelacjach, to będzie oznaczało, że wszystko co usłyszałam jest prawdą. Ech...
Jutro pojadę do firmy, która drugi raz ogłasza, że potrzebuje pracowników, nie dam się wygnać, dopóki nie dostanę tej pracy!!! Oni potrzebują pracowników, ja pracy, więc może jakiś kompromis???