Wspólokator

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 13 sty 2009, o 08:58

wielorybica napisał(a):Ewuś wcześniej rzeczywiście mogłam jedynie przypuszczać, ale ostatnio niestety wydarzyło się coś co się pomiędzy przyjaciółmi według moich standardów wydarzyć się nie powinno.

Aaaa... to jednak ciut zmienia postać rzeczy. Pozostaje więc zaistniałe wydarzenie wziąć lekko żartem, lekkim żartem być na codzień i całkiem serio nie powtarzać.

wielorybica napisał(a):I takiego użalania się nad sobą też nie lubię :), więc tylko ścisnę Cię rozgrzewająco już.

Ja nie uważam, że to użalanie... warto pisać, bo może dzięki temu w tej dupie okaże się nie tak całkiem czarno;) Co to jest "mocniej, bardziej, wyżej"? Teoretycznie oczywiście wiem, ale w czym to się przejawia na codzień?

Czytałaś kiedyś de Mello?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wielorybica » 13 sty 2009, o 13:37

Ewuś nie czytałam de Mello. Sądzisz, że powinnam?
Wyżej, mocniej, bardziej znaczy jedynie tyle, że nie potrafię siąść na tyłku i powiedzieć sobie: ok, wielorybico przecież to jest to, czego chciałaś, więc ciesz się tym. Napędza mnie ciągła zmiana: miasta, kraju, studiów, pracy, ludzi wokół. Potrzebuję niestety coraz mocniejszych bodźców, żeby poczuć satysfakcję. I niestety wiem również, że to jakaś tam ścieżka autodestrukcji...chyba. A ja tego nie chce. Chcę się zatrzymać i czerpać satysfakcję z tu i teraz.

cvbnm, też miałam taki czas w swoim życiu kiedy wylądowałam w egzotycznym kraju nie znając języka i też ten czas wspominam dobrze, choć nie było to dla mnie proste doświadczenie, ale znowu masz rację, że właśnie teraz czuję się samotna paradoksalnie mając przyjaciół i znajomych. A panu sąsiadowi na pewno w kołnierz płakać nie będę.

Swoją drogą jesteście okropne! Ja tu od współlokatora zaczęłam a wy nie odpuszczacie tak łatwo ;)
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez ewka » 13 sty 2009, o 13:56

wielorybica napisał(a):Ewuś nie czytałam de Mello. Sądzisz, że powinnam?

Tak, tak, tak. Ją powinien przeczytać każdy - "Wezwanie do miłości" (chyba nawet jest w sieci).

Ja to się tylko boję, że jak tak wyżej i wyżej... to co tam całkiem u góry będzie musiało być, aby tę satysfakcję poczuć? Z drugiej strony... na pewno taki ciąg rozwija. Hmm, trzeba to jakoś wypośrodkować.

Skakałaś na bungee? Może tak kilka razy w roku by Cię trochę uspokoiło?

;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wielorybica » 13 sty 2009, o 14:41

Czytam. Refleksje po lekturze. Na bungee nie skakałam.Miłego dnia!
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez hespera » 17 sty 2009, o 17:58

(ja nie na temat... tylko chcialam napisac ze bardzop milo Cie widziec Wielorybico. trzymaj sie cieplutko. pozdrawiam serdeczniuchno
hsp.
ps- obiecuje sie ustosunkowac do watku... jak go przeczytam))
hespera
 
Posty: 419
Dołączył(a): 15 paź 2008, o 00:57
Lokalizacja: z krainy przyszlych muszkarzy

Postprzez wielorybica » 19 sty 2009, o 00:40

No więc pan sąsiad się wyprowadza, sam. Spędzamy ze sobą masę czasu robiąc jedynie przyzwoite rzeczy. O podtekstach, gierkach i dotykaniu nie ma mowy. Ale:
Czy ja mam z nim rozmawiać na temat powodów jego wyprowadzki?
Czy mam to zostawić ot tak, sobie?
Czy mam mu powiedzieć, że nie powinniśmy np.: spędzać czasu razem, bo to nie fair?
I czy to jest nie fair, jeśli nie dzieję się nic co mogłoby kwalifikować się jako zdrada?
Mi jest źle, bo ja niczego nie rozumiem (włącznie z podwójnym przeczeniem w naszym języku ojczystym :roll: ). Nie wiem jak ma się zachować. Znowu nakręcam sobie poczucie winy.
Dlaczego to nie może być, do kur** nędzy, prostsze?

P.S.
W ramach noworocznego postanowienia na otwarcie się na ludzi umówiłam się z jednym takim na randkę. No i wyszło moje wyżej, mocniej, bardziej po tym jak skonsumowaliśmy najpierw morze wódki a później prawie siebie nawzajem. Po czym nadwyrężyłam kostkę wycinając malowniczego orła pod knajpą mając dosyć sporą widownię w postaci taksówkarzy i klientów przybytku, z którego wychodziłam.
I tego też nie rozumiem? Czy muszę dodać, że ów mężczyzna nie zadzwonił później?!

P.S.1
Mello przejrzałam. Faktycznie wiele z tych rzeczy, o których pisze to takie moje intuicje siedzące mi gdzieś z tyłu głowy, ale dziś już na głębszą refleksję mnie nie stać.


Hespero, myślałam o Tobie. Może dlatego, że wzbudzasz we mnie starszosiostrzeńskie uczucia. Mam nadzieję więc, że u Ciebie lepiej niż u mnie. Zima mnie kiedyś zabije brakiem słońca. Tymczasem ściskam rozgrzewająco Ciebie i resztę chętnych również!
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez ewka » 19 sty 2009, o 12:06

Uśmiecham się, jak Cię czytam... i właściwie nie wiem, dlaczego :D

wielorybica napisał(a):Spędzamy ze sobą masę czasu robiąc jedynie przyzwoite rzeczy. O podtekstach, gierkach i dotykaniu nie ma mowy

Czy jakąś część czasu zostawia dla swej długoletniej narzeczonej? Dlaczego masz pytać o powody wyprowadzki? Może Cię to przecież "nic nie obchodzić"? A jeśli obchodzi - to dlaczego?

Sam z siebie nie podał powodu?


wielorybica napisał(a):I czy to jest nie fair, jeśli nie dzieję się nic co mogłoby kwalifikować się jako zdrada?

A ja mam wrażenie, że się dzieje... podskórnie i cicho. Że jest coś niewypowiedziane (słowem i gestem) i dlatego takie pytania Cię męczą.

P.S. - Jak się ma Twoja noga? Czy do wyżej, mocniej, bardziej nie pasowałoby jeszcze szybko?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez hespera » 20 sty 2009, o 17:08

---------- 15:32 20.01.2009 ----------

witam ponownie. przeczytalam dokladnie (mam nadzieje ) i moje refleksje sa takie
1. zgadzam sie z cvbnm - trzeba jasno i wyraznie okreslic granice. zadnych niedomowiem i dwuznacznosci. i to nie tylko w kontaktach z mlodzianami.
chyba wiem skad sie bierze Twoje poczucie winy- ze swiadomosci, ze wiesz, ze cos nie jest tak, a ze mozesz cos z tym zrobic a nie robisz. ludzie zwykle robia tyle na ile im pozwalasz.
ale rozumiem ze sytuacja sie rozwiazala, jakos.. nie uwazam, ze ma sens rozmawianie o powodach wyprowadzki.
jeszcze jedno- nie masz zadnego wplywu na to jak zachowuja sieinni i jestes odpowiedzialna jedynie za siebie, za to co Ty robisz. jezeli sie kolo do Ciebiepodwala to nie jest to ani Twoja wina ani zasluga.
2. piszesz o nie cieszeniu sie i braku satysfakcji. a czy wiesz czego szukasz i czego chcesz? jezeli chodzi o cieszenie sie tu i teraz- czytalam bardzo fajna ksiazke susann jeffers- end the struggle and dance with life, ktora to o tym miedzy innymi jest. moja szanowna siostra wydrukowala tez jakowas ksiazeczynke z neta, ale nie moge jej teraz znalezc ani nie mam jak zapytac siostry gdziez to bylo, ale dam znac.
"Potrzebuję niestety coraz mocniejszych bodźców, żeby poczuć satysfakcję. I niestety wiem również, że to jakaś tam ścieżka autodestrukcji...chyba. A ja tego nie chce. Chcę się zatrzymać i czerpać satysfakcję z tu i teraz. "- to sie zatrzymaj i czerp.
3. piszesz, ze to nie jest proste (matko jedyna! to powinien byc punkt drugi, ale trudno). przepraszam, ze zepsuje Twoja wizje swiata , ale to jest proste. spojrz na cala sytuacje z boku- jak to wyglada? czytalam o fajnej technice zdystansowania sie do problemu- spytaj sama siebie "mhm, ciekawe co Wielorybica zrobilaby w tej sytuacji", tak jakby to zupelnie nie dotyczylo Ciebie.
Dlaczego to nie może być, do kur** nędzy, prostsze? - czy tym zdaniem wlasnie nie przyznalas, ze to jest proste? to raz , a dwa- gdyby bylo jeszvze prostsze obawiam sie ze staloby sie banalne...

jeszcze mam uwage o de mello- nie do konca sie z nim zgadzam. nie podoba mi sie ta cala idea wyzbycia sie ego i skupienia sie wlasciwie wylacznie na duchowosci.

taki jest moj wywod... zastrzegam iz moze byc zupelnie bledny i do niczego :) wiem tylko co mi kiedys pomoglo i tym sie dziele liczac na to, ze cos z tego pomoze Tobie, czego bardzo bym chciala. kurcze no, jakos Cie strasznie polubilam, chociaz Cie nie znam :D
pojecie lepiej czy nie to pojecie wzgledne- a propos Twojego domyslu/pytania. wlasciwie u mnie tak samo a jednak zupelnie inaczej. ucze sie cieszyc z malych rzeczy, zdarza mi sie ostatnio plakac ze wzruszenia bbbbbbbbaaaardzo czesto (przedwczoraj ogladalam druga czesc hellboya i plakalam przez caly film prawie), zaczynam powoli dojrzewac do bycia soba wsrod innych, zaczynam byc z siebie dumna zamiast sie wstydzic. i mysle teraz ze zycie jest proste i chyba zawsze bylo a tylko ja sie gubilam gdzies wewnatrz siebie. i wreszczie mi sie przestalo wydawac, ze jezeli cos nie jest skomplikowane to na pewno jest glupie.
i godze sie z moim wewnetrznym dzieckiem (metaforycznym), bo ludzie sa dziecmi duzymi :D
a poza tym oszczedzam fundusze, szukam pracy, chudne, przeklinam mlodzianow, i jestem w fazie wampirycznej...
i dalej uwielbiam mowic o sobie :oops:
"starszosiostrzeńskie uczucia"- mhm. chyba taki juz moj urok... mimo wszystko zacytuje mojego kolege bo budzi sie we mnie bunt- "natrzaskac Ci po paszczy mlotkiem?" . jedna siostra mi wystarczy dziekuje bardzo :D :shock: :oops: :shock: :shock: :D :oops:
trzymaj sie aniolku ... bedzie dobrze- bo nie ma innej opcji

bardzo bardzo Cie przytulam, a bogowie sie do Ciebie usmiechaja
hsp.

---------- 16:08 ----------

i jeszcze jedno obywatelko Wielorybico - prosze dawac znac, ze obywatelka w ogole zyje, bo tu sie niektorzy martwia tak czasem.
hespera
 
Posty: 419
Dołączył(a): 15 paź 2008, o 00:57
Lokalizacja: z krainy przyszlych muszkarzy

Postprzez ewka » 21 sty 2009, o 10:22

Hesperka :ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wielorybica » 21 sty 2009, o 12:10

Hespero,
Ad.1 Granice zostały określone po incydencie. On nie odważył się już na coś takiego. No ale kurde przecież nie mogę facetowi zabronić się do mnie odzywać, bo przecież mieszkamy razem.
Ad.2 No problem właśnie polega na tym, że ja zatrzymać się nie umiem. Nie umiem siedzieć na dupie, po prostu. Dzięki za polecenie książki. Ja mi się wszystko trochę tu uspokoi to z chęcią sięgnę.
Ad.3 Ktoś uważał na lekcjach logiki. :D Masz rację hespero, to jest proste, tylko ja, jeśli chodzi o emocje, te powiedzmy bardziej skomplikowane zupełnie nie wiem jak się zachować, co doprowadza do paniki itd. Dziwaczne to jest, ponieważ jestem zbyt empatyczna w stosunku do ludzi i jakby odczytywanie ich emocji nie sprawia mi najmniejszej trudności. Sam ze sobą brnę w jakieś emocjonalne szczere pola bez końca.

Dzięki swoją drogą za wyczerpujący wywód. Ja wiem, że jakoś będzie. Szkopuł w tym, żeby było lepiej niż gorzej. A propos mojego milczenia...po prostu jestem w fazie wielkiej życiowej kupy-niby nic się nie dzieje, a jest źle. Mam nadzieję, że to przejściowe (tak wynika z doświadczenia) i że już niedługo wrócę do świata żywych.

Ewuś,
ja też bym się uśmiechała gdybym to nie ja była bohaterką historyjki.

Z narzeczoną się rozstał. Tzn. już jej zakomunikował, że to koniec. Teraz trwa ustalanie logistyki przeprowadzki.
I teraz najważniejsze: co do wyprowadzki to po pierwsze, dlatego, że jej nie kocha, a po drugie dlatego, że chce (po tym jak mu zacytowałam klasyczkę tego portalu o tym, że życie jest tak naprawdę proste) życie ułatwić sobie i być może mi (cytat). Mamy dziś rozmowę. Myślę, że to będzie właśnie TA rozmowa. Trzęsę się jak osika.

P.S.
Pęcinkę smaruję maścią końską. Co do szybciej, to zauważ, że jednak nie skonsumowaliśmy się do końca, a to już postęp :)
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez cvbnm » 21 sty 2009, o 12:17

zupełnie nie wiem jak się zachować, co doprowadza do paniki

ja tak mam. ale zaczelo mi byc bardzo potrzebne opanowanie, i w pewnym momencie okazalo sie, ze to nie tak

to nie jest tak, ze ja "NIE WIEM". ja "trace glowe"

jest w tym ogromna roznica.
utrata glowy to jest BEZmyslenie, a nie nie-wiedza

z pomoca tzw "woli" mozna do swojego umyslu wprowadzic spowrotem myslenie, trzeba tylko pamietac zeby myslec. ja w sytuacji paniki zadaje sobie pytanie "czego chce" i dopoki nie wiem, czekam.
zawsze uwazalam ze refleks polega na szybkiej reakcji
ale teraz uwazam ze nie. polega na wlasciwej reakcji


pomysl, i wyprobuj, czy z Toba nie jest podobnie.
cvbnm
 

Postprzez ewka » 21 sty 2009, o 13:43

wielorybica napisał(a):Ewuś, ja też bym się uśmiechała gdybym to nie ja była bohaterką historyjki.

Broń Boże, abym uśmiechała się z Ciebie, Wielorybku. Absolutnie to nie to. Piszesz tak jakoś trochę zagadkowo, trochę żartobliwie, trochę skrótowo, trochę lekko i ogólne wrażenie mam, że umiesz siebie dobrze obserwować. I nie dramatyzujesz. I to wszystko razem jakoś mi się spodobało i wywołało uśmiech;)

Powodzenia na rozmowie. I spokoju.

P.S. Postępy zawsze cieszą;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wielorybica » 21 sty 2009, o 20:18

Ewa rozumiem o co chodzi. Niemniej jednak jakiś tam dystans do siebie już złapałam i wiem, że opisywana historia może być zabawna. Ja też się z siebie śmiałam, niestety byłam też zażenowana swoim zachowaniem. Co przystoi piętnastolatce, niekoniecznie musi przystawać nieco starszej damie na wydaniu ;)

Co do spotkania...no więc miałam wrażenie, że chciał powiedzieć więcej niż powiedział, choć jak sądzę (biorąc statystyczny poziom wylewności męskiej części populacji) i tak powiedział dużo.
Kiedy go zapytałam czy jego decyzja wiąże się (jak to eufemistycznie i niezwykle zgrabnie ujęłam) z jego zawirowaniem emocjonalnym odpowiedział, (patrząc na mnie dość przenikliwie), że i owszem, ale to był jedynie bodziec przyspieszający, tak zwany katalizator ;) Nie ukrywam, że trochę mi ulżyło. Jasne, że nie byłam tak megalomańska, żeby myśleć sobie, że przeze mnie całe to trzęsienie ziemi, ale jakoś tak uspokajająco to na mnie podziałało.
Clue sprowadziło się jednak do pytania czy będę chciała kontynuować znajomość. Ja nie odpowiedziałam. A raczej odpowiedziałam, że jestem w tym wszystkim zagubiona i na razie potrzebuję chwili, żeby się odnaleźć, to po pierwsze. A po drugie, uważam, że to nie jest czas na odpowiedź. Myślę, że on musi sobie jeszcze parę rzeczy w głowie ułożyć, no i przede wszystkim ułożyć sobie życie sam. Zbyt to wszystko świeże. On jednak bardzo chciałby wiedzieć. Pewnie dałoby mu to jakąś tam pewność czy potwierdzenie słuszności jego decyzji. Tego jednak ode mnie nie dostanie, bo jeśli decyduje się zerwać tak długoletnią relację sam musi dojść do decyzji, bez niczyjej pomocy, tym bardziej jeśli miała by być to pomoc od kogoś w kim jest zauroczony.
Dziwne to wszystko, ponieważ byłam nad wyraz spokojna i opanowana. To chyba taki zwierzęcy atawizm- jeśli czuję spięcie u rozmówcy daje mi to jakiś komfort psychiczny.
Aha no i przeprosił za incydent. To akurat było miłe.

cvbnm dzięki za radę. Myślę, że to bardzo trafne z tą reakcją-może niekoniecznie szybkość a trafność.

Kończąc te przydługie wywody zarzucę złotą myślą (można odnotować w osobistych kajetach!): Życiowa dupa bywa głęboka.

A teraz dziękuję za uwagę. Idę zadzierżgnąć bliższą znajomość z butelką wina.

P.S.
Przypomniałam mi się scena z Bridget Jones, kiedy ta łoi kolejną już butelkę wina w piżamie i śpiewa All by myself z peciorem w dłoni.
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez ewka » 22 sty 2009, o 12:56

wielorybica napisał(a):Tego jednak ode mnie nie dostanie, bo jeśli decyduje się zerwać tak długoletnią relację sam musi dojść do decyzji, bez niczyjej pomocy, tym bardziej jeśli miała by być to pomoc od kogoś w kim jest zauroczony.

O! Masz charakter Wielorybku, podoba mi się.

wielorybica napisał(a):Życiowa dupa bywa głęboka.

No i jak tu się nie uśmiechać :haha: :haha: :haha:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 198 gości

cron