roznica wieku w zwiazku

Problemy z partnerami.

Postprzez smerfetka0 » 11 sty 2009, o 22:20

---------- 17:19 10.01.2009 ----------

hmm...tak sie zastanawiam. T. ma za miesiac urodziny...w sumie nie jestesmy jeszcze ze soba...ale sie spotykamy i wiecie tam...takie poczatki jak kazde inne. mam nadzieje ze nam cos wyjdzie i do tych jego urodzin bedziemy sie widywac. no ale co mi proponujecie? glupio bez niczego...bez zadnej niespodzianki...ale za nim formalnie bede mogla sie uwazac za jego dziewczyne o ile taki moment nastapi tez troszke czasu jeszcze musi minac:p wiec jak wyjsc z kultura i zeby bylo mu przyjemnie z tej sytuacji? co proponujecie?

---------- 21:20 11.01.2009 ----------

jest tu ktos??? prosze.... zaraz nie wytrzymam....a mysli mam takie ze zwariuje..pomozcie mi blagam
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez isiaaa20 » 11 sty 2009, o 22:47

ja jestem a ile Twoj luby ma lat i ile chciałabys przeznaczyc na prezent??
isiaaa20
 

Postprzez smerfetka0 » 11 sty 2009, o 22:54

28 jednak. ale nie o tym...sytuacje znacie od poczatku...dzisiaj sie widzielismy...zrobil mi obiad jak zwykle byl mily i w ogole...wszystko spoko..zaczelismy ogladac film delikatnie sie przytulac...pozniej w ogole sie tulic juz do siebie...miziac...na koncu calowac...i nie to ze buzi i tyle...ale troche odwazniej namietniej i seksowniej...mniejsza o szczegoly...pozniej pytam jakos czemu sie tak nagle do mnie odezwal...wytlumaczyl itp i jakos zaczelam delikatnie pytac bo tak wyszlo z rozmowy dlaczego ze mna lezy i sie caluje...a ten ze mnie lubi dobrze ze mna spedza czas itp...i wyszlo ze z kolezankami to nic zlego...ze nawet zdrowo itp sie zaczal smiac...potem jakos zeszlo na temat zwiazkow...i powiedzial ze zwiazki z duza roznica wieku na dluzsza mete sa bardzo niezdrowe...cos tam zaczal tlumaczyc ale ze nie zdrowo i juz i nie potrzebne....urwalam temat...nie dalam po sobie poznac jak mnie to zabolalo...czyli co? jestem kolezanka i tak fajnie i juz tak? ciezko mi....molestowanie w dziecinstwie... pozneij taki zawod w milosci ze nabralam sie tabletek.. bylam na skraju bulimii i nerwicy...bronilam sie przed psychologiem..pozniej kolejny zawod ale mniejszy,..przy nim czulam ze mi sie ulozy...nie mam ochoty zyc. co to mialo byc?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez isiaaa20 » 11 sty 2009, o 23:16

qrde nie wiem...czy on sie chyba czegoś boi...albo nie wiem. też mam mętlik w głowie. tylko nie załamuj się :(
isiaaa20
 

Postprzez smerfetka0 » 11 sty 2009, o 23:22

juz jestem zalamana...z niczym sobie nei radze!!! z niczym!!! tylko sie zabic
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez isiaaa20 » 12 sty 2009, o 00:28

nie zabijaj się. to Ci nie pomoże... przytulam:*
isiaaa20
 

Postprzez smerfetka0 » 12 sty 2009, o 00:45

---------- 23:42 11.01.2009 ----------

prosze przeczytajcie i pomozcie

rozmawiamy sobie przytuleni...i w ogole..pytam czemu tak nagle sie do mnie odezwal..ten wyjasnil mi..ze potem sie jakos potoczylo..pozniej chwile zmienil temat cos zaczal zartowac i bylo o wieku ze ja malolata...cos tam nie wazne..pytam to czemu tu tak lezy z ta malolata sobie...tez sie niby smialam...powiedzial ze mnie lubi ze milo spedza ze mna czas i w ogole jestem kolezanka...to ja mu mowie ze niezly z niego chlopak jak on z kazda kolezanka sie caluje...i sie smialam zeby nie bylo glupio...a ten tez w smiechu ze no bo co to..zdrowo sie tak calowac i nic zlego...a jak pozniej bylo o zwiazkach to mowil ze z duza roznica wieku nie ma sensu bo to niezdrowe i bez przyszlosci....usmiechnelam sie zmienilam temat...ciagle sie smieje wiec to raczej nie byl zart bo u niego smiech to normalnosc...
na gg napisalam mu ogolnie wszystko. ze kiedys spotkalo mnie cos zlego..dalam do zrozumienia molestowanie...ze ciezko mi bylo ze mialam problemy..ze bulimia ze tabletki nerwy opuszczenie w szkole...ze czuje sie na tym swiecie zle i w ogole...i na koncu dodalam:

"i jak mam byc szczera... a szcerosc cenisz..ja tak samo.. z toba sie czulam jak by w ogole reszta swiata i problemow nie istaniala...nie wiem czy jakikolwiek moj znajomy/a pamieta jak sie smialam. a toba sie moglam smiac i w ogole wszystko...jednak dla malolaty jak to powiedziales calowanie jest oznaką ze sie lubi bardziej...na nic nie liczylam i w ogole wiec nie miej do siebie pretensji :* i tak cie lubie bardzo:* ;) tylko sie poczulam znowu jak bylam mala i sie wszystko dzialo...i tak mi wszystko wrocilo...nie twoja wina...niczyja wina...a moze moja."

napisal ze jest dumny i w ogole..troche mnie pocieszal to to to tamto...pozniej zapytal "a co z tym masazem" ... bylam mu dluzna masaz..napisalam ze bedzie...zadnych usmiechow zartow..tak sucho...wyszlo ze do kolejnego spotkania dojdzie bo nie dosc ze masac to powiedzial ze jak zechce moge z nim na zywo o tym przy nastepnej okazji porozmawiac...no i o co mu chodzi? nie wspomnial nic o tym tekscie co do jego zachowania..nic...

---------- 23:45 ----------

no i dal mi do zrozumienia ze moge na niego zawsze liczyc...zeby porozmawiac wyplakac sie czy cos...zebym sie nie martwila ze zatrzyma to dla siebie..ze cieszy sie ze choc troszke jego obecnosc pomogla mi (i tu jedyne nawiazanie do tego ze mowilam ze mi z nim dobrze)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez limonka » 12 sty 2009, o 01:56

kochanie mysle ze za szybko sie angazujesz...no i zeby od razu sie zabijac...przez kogos kogo slabo znasz??? moim zdaniem to co powidzial swiadczy o tym ze nie chce zwiazku tylko sexu....moze warto wyjasnic sobie na czym stoisz zanim sprawy pojda za daleko i bedziesz bardziej cierpiala:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez smerfetka0 » 12 sty 2009, o 07:37

---------- 05:26 12.01.2009 ----------

zabijanie to nie chodzi tylko przez niego :( wiecej jest klopotow....tu sie zawiodlam...
nie chce sexu. jak jestesmy u niego calujemy sie czy cos powsztryzmuje sie widze to...raz powiedzial ze sie nakreca tylko..w sensie ze ma ochote...przytulil mnie i tylko tyle..nie kontynuowal..
nie jest chamem. nie chce mnie wykorzystac
po co wspominal o masazu? bo po dalej chce sie spotkac? nie chcial mnie juz dobijac po tym co powiedzialam ? nie wspomina nic bo nie chce robic mi nadziei na cos czego jeszcze nie jest pewien? uwaza ze tak sie traktuje kolezanki? nie rozumiem...

---------- 06:37 ----------

pomóżcie mi :( od małej mialam klopoty..samo to ze fakt molestowania trzymam kilkanascie lat...ze tyle w moim zyciu wydarzylo sie zlego..teraz kompletne zalamanie...ja chodze i placze..nie moge sie wziac do nauki i do niczego...stres mnie zzera..nie daje rady
nikt z moich znajomych nei pamioeta kiedy sie ostatnio szczerze smialam...nikt...przyjaciele ktorzy mnie dobrze znaja widza ze usmiech na twarzy ze smutkiem w oczach i jakims bolem...ale ja nawet nie chce i nie wiem jak o tym rozmawiac.. przy nim naprawde sie smialam. naprawde...
napisalam wam co mu powiedzialam...zareagowal dobrze...dal mi poczuc ze jest ze mna. wazne to dla mnie bo mimo wszystko wiem ze sie mam do kogo zwrocic. ale nie wspomnial nic o fakcie ze calowanie to cos wiecej. nie rozumiem dlaczego? czulam ze mu ze mna dobrze...upewnilam sie- nie chodzi o seks...nie chodzi o studniowke (bo nie ktorzy nawiazali kontakt z checia ze ich na studniowke zabiore zeby sie pobawili...), w rozmowie u niego tak mi powiedzial a pozniej co ? wspomnial o spotkaniu o masazu ? no po co w tym momencie? nie jest pewny czy czegos chce wiec nie obiecuje ale nie skresla? jak mam jego zachowanie odebrac? nie bawi sie mna...to powazna osoba...jeszcze tym bardziej jak wie jakie mam klopoty...
zaraz musze wyjsc do szkoly...a nie moge powstrzymac plakania...zalamanie te jest od bardzo dawna...i od dawna sobie z wlasnym zyciem nie radze a za 3 i pol miesiaca mam mature!! zawalilam wszystko :( chwile poczulam nadziei ze jest ktos mna zainteresowany ale normalny...ze mi pomoze we wszystkim ze to oparcie...i ze cos sie z tego zrodzi...i co i nic? nie wierze ;( ;( ;( :cry:
cale zalamanie wrocilo ze zdwojona sila...co mam robic...jak go rozumiec...
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez limonka » 12 sty 2009, o 15:32

kochanie,
on nie moze byc lekiem na cale zlo i wszystkie twoje problemy..z twoich opisow wynika ze w duzej mierze twoj humor i nast doz zycia zalezy od faceta i jego podejscia do ciebie. wszystko sie kreci wokol tego...przeciez dopiero co go poznalas...jego zachowanie mi sie nie podoba ten jego tekst o kolezankach...zalosny ...tak jakby dawal ci znak zebys na nic wiecej nie liczyla bo takich "kolezanek"jak ty ma wiecej...a od pocalonkow do seksu krotka droga...moze tylko sie boi ze po seksie bedziesz chciala czegos wiecej..a on nie...i bedzie cie mial na "glowie"...brutalnie to brzmi ale tak mysle..tez jako nastolatka przezylam cos podobnego.......prawie ten sam scenariusz.:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez zagubiona_83 » 12 sty 2009, o 16:33

witaj

jedno wiem napewno, jesteś jeszcze bardzo młodą osóbką ( nie miej o to stwierdzenie do mnie żalu), ale każdy z Nas w odpowiednim wieku ma jakiś bagaż doświadczeń.
Chciałam zgodzić się z Limonką. To nie jest poważny człowiek bo wg mnie bardzo niepoważnie Cię traktuję, odnoszę wrażenie że bawi się z Tobą i gra na twych uczuciach.
Pamietaj, że nie znasz go długo i bierz niewielka poprawkę na to co robi, mówi.
A jeśli chodzi o szkołe, to jest ona naprawdę ważna, szkoda byłoby zawalić maturę przez faceta, wiem że z mojej pozycji łatwo prawić morały, ale nie chce tego robić, udzielam tylko dobrej rady jako starsza, może bardziej doświadczona koleżanka.

Pozdrawiam gorąco.
zagubiona_83
 
Posty: 44
Dołączył(a): 12 sty 2009, o 00:55
Lokalizacja: śląsk

Postprzez smerfetka0 » 12 sty 2009, o 23:30

---------- 16:05 12.01.2009 ----------

macie racje...ja wiem...,mimo ze nie dopuszczam do siebie tej mysli...moze i limonka masz racje,...duzo w moim zyciu zalezy od faceta...tak jak bym "musiala" kogos miec...bo czuje sie zerem...molestowanie przez brata mi troche namieszalo w zyciu i nie moge inaczej...naprawde czasem bardzo chce...wyszlam do szkoly zaplakana...wrocilam i pierwsze co - to placz. juz nawet nie tylko o niego chodzi..a o wszystko...on to potegujke w tym momencie

postanowilam ze dzisiaj na gg pewnie jak zwykle pogadamy...przez jakis czas bede taka jak zwykle..i sprowokuje zeby zaczal rozmowe tak abym mogla mu z niby usmiechem wprost mu powiedziec ze tak sie nie robi...ze jestem szczera i w ogole i nie podoba mi sie to..wygladalo ze mnie lubi bardziej ale jednak dal mi do zrozumienia ze nie.. ze dobrze ze wczesniej bo znam siebie..ze jest przystojny ma swietny charakter i w ogole zajebisty z niego chlopak i ze za jakis czas pewnie bym sie w to angazowala a nie chce przezywac zawodow przed matura...zeby mi nie robil zludnej nadziei skoro ma takie zdanie jak powiedzial mi wczoraj..wszystko delikatnie z usmiechem ze to zadny wyrzut ani nic...i dodac ze mimo tego ciesze sie ze mam kogos do kogo sie moge zwrocic i mam nadzieje ze to bedzie trwalo bo jego obecnosc mi jest strasznie potrzebna...a jest :( i oczywiscie przy zadnym spotkaniu nie dopuscic do dwuznacznych zachowan...dobrze zrobie? nie chce zeby wiedzial ze mnie zabolalo to...nie chce stracic tej znajomosci...ale dalej mam nadzieje ze pierdolna glupote by zobaczyc moja rekacje zeby wiedziec czy moze posunac sie dalej :( tak jak z zobaczeniem sie...zaproponowal wtedy kiedy go zaprosilam na studniowke..a widzialam ze chcial wczesniej...ja zawsze szukam nadziei i cierpie:( dlaczego mi to sie wszystko dzieje ? kochany braciszek? pozniej kochany chlopak? mialam duzo chlopakow...bardzo duzo...ale kazdy byl bo byl...z jednym bylo powaznie jak w niebie..po roku nie bede mowic jak mnie potraktowal...teraz minal rok...tak mi cudownie z nim...nie to ze jest mega przystojny..wiele moge mu zarzucic...ale mimo wszystko...przy nim sie tak smialam..;przy nim nie myslalam o klopotach...nikt mi tego nie mogl zapewnic..nawet rodzina...
dobrze zrobie rozmawiajac z nim tak?

---------- 16:50 ----------

no i pogadalismy....zaczelam cos nakrecac na temat...ten zaczal swoje bajery...wszystko spoko...mam mu potowarzyszyc przy piwku w zamian za to ze mnie ogrzeje..heh...postaram sie w 4 oczy jakos mu wszystko powiedziec delikatnie...albo olac i skorzystac z przyjemnosci...bo przyjemnie z nim...ale nie wiem czy mi sie uda...zobaczymy...

---------- 21:46 ----------

nie moge zyc zludzeniami...nie moge...to chyba nie byly zarty nasza rozmowa...niby nie do konca powazna no ale jednak...jestem jedna z czterech takich kolezanek...mam sie czuc wyrozniona ze na tyle kolezanek jestem w tej czworce najlepszej? moze powie mi na ktorym miejscu? moze nagrode dostane za to ze wyrwalam takiego faceta? i za wstrzemiezliwosc ze sie nie przespalismy ?? mam byc dumna ze na mnie zwrocil uwage? czy mam potraktowac to wszystko jak zart to co mi smiechem mowil ?

---------- 22:30 ----------

zaszczyt mnie w dupe kopnal niezly....
znajomosc nie zerwana....ale zal jest
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez limonka » 13 sty 2009, o 03:59

zwykly z niego gnojek....ma prawie 30 lat a zachowuje sie jak gowniarz...wykorzystujac naiwnosc nastolatek.....daj sobie z nim spokoj ...po co byc jedna z wielu??? angazowac sie i cierpiec???dobrze ze olwia wyplynela nawierz od razu:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez smerfetka0 » 13 sty 2009, o 12:52

---------- 08:39 13.01.2009 ----------

wyjasnilam mu wszystko...nie pokazalam ze mnie zabolalo....znajomosci nie urwalam...mimo wszystko jest fajnym kolega i od czasu do czasu fajnie obejrzec sobie film razem. jednak nie mam juz zludzen...przykro mi:(
kolega stwierdzil ze on klamal z tymi pannami w nieokreslonym celu. bo jak sie z nim zastanowilam to od dawna wiem w jakich godzinach pracuje...i dzien w dzien z nim rozmawiam do pozna na gg...albo sie widuje..i jak czasami jest z godzine pozniej po pracy to opowiada ze tu byl cos tam cos...wiec to troche podejrzana sprawa...oczywiscie przy nastepnym spotkania juz go nie dopuszcze do siebie. eech:(

---------- 11:52 ----------

pomozcie mi..a moze ja sie powinnam z tym do kogos udac? ciagle placze..i tu nie chodzi tylko o T. zabolalo mnie to bo myslalam ze spotkalam osobe przy ktorej bedzie inaczej i pomoze mi przejsc chociaz do matury i sie podniesc..tak mi pokazywal...i nie rozumiem tego ze jedna z czterech..nie dochodzi to do mnie..mam jakies zalamanie..nic nie jem..kompletnie nic...glodna nie jestem...snuje sie jak cien..wszedzie mi zle...momentami bywalo lepiej..momentami mialam uniesienie ze tak to juz teraz ze bedzie lepiej...i bolesnie spadalam na dol przekonujac sie ze to tylko mrzonki..nie mam sily...jeszcze 4 dni i do domu...a tam wcale nie czuje sie lepiej..tu na stancji tez zle...
pomoocy ;(
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez isiaaa20 » 19 sty 2009, o 13:18

Oj Kochana, nawet nie wiem co powiedzieć:( szkoda,że ciągle jest żle, ale kiedyś musi być DOBRZE. wiem,że jest Ci trudno. Musisz się czymś zająć chociazby przygotowaniami do matury. przytulam i więcej nie wiem co powiedziec;*
isiaaa20
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 172 gości