Witam,
Przyznam szczerze,że nie wiem od czego zacząć... nigdy wcześniej nie korzystałam z takiej formy pomocy i doractwa.
Ciężko w paru zdaniach streścić cały dotychczasiwy dorobek związku, wszystkie za i przeciw, ciężko dość do sedna sprawy ale postaram się bo być może ta forma pozwoli mi dać upust swoim emocjom.
Jestem w związku od niedawna, bo dopiero 11 miesięcy, w czerwcu bierzemy ślub, aczkolwiek mamy taki zamiar. Mój problem polega na braku zaufania do mojego partnera, a raczej na jego utracie zaraz na początku związku.
Nasza znajomość od pierwszych dni była bardzo burzliwa i nasączona ogromną dozą emocji. Ja miałam się nie zakochywać ani angażować ponieważ byłam świeżo po nieudanym związku, takie było moje założenie, którego starałam się trzymać. Oczywiście życie zwerfikowało pewne sprawy i bieg wydarzeń potoczył się zupełnie inaczej. I wszystko wydawałoby się być cudowne do czasu kiedy dowiedziałam się że mój partner "romansuje" przez telefon z koleżanką z pracy. Można by rzec że ona nagabywała go sms'ami o przeróżnej treści ( której nawet nie chcę cytować, bo na samą myśl krew mnie zalewa), a jemu najwyraźniej się to podobało. Był zadowolony że inne kobiety z przyjemnością łaskoczą jego męskie ego. Sytuacja trwała jakiś czas, około 3 miesięcy. Na początku starałam się nie zwracać na to uwagi, bo uważałam że może nie powinnam...nie wypada skoro jesteśmy ze sobą dosyć krótko...etc. ale po paru miesiącach nie wytrzymałam. Powiedziałam mu delikatnie co o tym wszystkim sądze i że nie życzę sobie takiego postepowania. Napisał jej: "nie pisz do mnie więcej", z czego ona oczywiście nic sobie nie robiła i bawiła się dalej.... W końcu dałam mu do zrozumienia że jeśli nie zrobi z tym porządku to ja załatwię to za niego....
I można by powiedzieć że na tym sprawa się zakończyła...
Niestety to wszytsko wraca do mnie jak bumerang.
Nie szpieguje mojego partnera, nie zaglądam do telefonu, nie czytam maili, nawet nie znam haseł do jego kont... ale ciągle nie potrafię mu zaufać. Wiem, że ona z nim pracuję, siedzi na przeciwko niego w pracy. Wysyła życzenia na święta...poprosiłam żeby mi je pokazał, stwierdził że już są wykasowane...
Najbardziej boli mnie to, że pogrywał z nią przez parę miesięcy pod moim nosem i nie potrafił zakończyć tej sprawy jak przystało...
Pomóżcie co robić???
Dodam, że rozmawiałam z nim wielokrotnie na ten temat, zapewniał że sprawa jest zakończona, że robię problem z niczego, że nie ma do czego wracać, ale jak tu nie wracać kiedy czuję oddech obcej kobiety na karku...?