Wspólokator

Problemy z partnerami.

Postprzez wielorybica » 9 sty 2009, o 21:11

---------- 19:55 09.01.2009 ----------

Uff...mój wspólokator, który mieszka ze swoja długoletnią narzeczoną niestety zadurzył się we mnie. Gryzłam się z domysłami od dłuższego czasu i chyba naiwnie liczyłam, że po prostu bardzo się lubimy, ale teraz nawet ja widzę, że to była jedynie moją naiwna nadzieja.
Sytuacja o tyle krępująca, że bardzo lubię również dziewczynę rzeczonego wspólokatora i bardzo nie chciałabym, żeby ktokolwiek ucierpiał przez tę absurdalną sytuację.
Dodam tylko, że z mojej strony jest to ogromna sympatia do tego człowieka, ale nic więcej.
Strasznie mi przykro i źle i zupełnie nie wiem jak mam się zachować.
Ktoś ma jakiś pomysł?

---------- 20:11 ----------

w ogóle to mi trochę wstyd, że sen z powiek spędza mi coś takiego, kiedy ludzie dookoła borykają się z rzeczywistymi problemami.
Idę pobić głową w mur, może doznam oświecenia :|
Pozdrawiam ciepło.
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez onelove » 9 sty 2009, o 21:30

to masz niezla sytuacje..musisz mu wytlumaczyc to raz a porzadnie, bo jesli dalej bedzie napieral to wydaje mi sie, ze nic nie wyjdzie z wspolnego mieszkania nie? a ja mam podobny problem, moj przyjaciel ma mieszkanie fajne i ja szukam lokum wiec chcialabym u niego, ale on sie we mnie podkochuje troche i ma dziewczyne i ona by mu nie pozwolila mnie do siebie przygarnac, gdyby to zrobil, zerwalaby z nim a ja swojego uczucia nie odwzajemnie wiec ranilabym go mieszkajac z nim..
Avatar użytkownika
onelove
 
Posty: 34
Dołączył(a): 4 sty 2009, o 02:54
Lokalizacja: Sillezjah

Postprzez isiaaa20 » 9 sty 2009, o 21:32

niezła jazda powiem tak... musisz z nim porozmawiać chyba...tak mi się wydaje...
isiaaa20
 

Postprzez wielorybica » 9 sty 2009, o 22:39

No właśnie chodzi o to, że nie mogę z nim pogadać. Bo z jego strony nie padła nigdy żadna deklaracja. Czy tak czy siak zaprzeczy, atmosfera sie zagęści, będziemy się unikać itd. To, dlaczego uważam że to jednak jakieś tam zadurzenie z jego strony wynika z jego zachowania. Najpierw kiedy tańczyliśmy na imprezie i kiedy niestety oboje byliśmy nietrzeźwi, a później z paru sytuacji, w których on ewidentnie dotykał mnie bądź też próbował czegoś co już trudno nazwać jedynie przyjacielskim poklepywaniem po ramieniu.
Nie mogę mu przecież powiedzieć, że widzę jak na mnie patrzy, jak dotyka, jak stwarza sytuacje, w których jesteśmy sami itd., bo wyjdę na idiotkę.
Nie potrafię poradzić sobie z tą adoracją z jego strony, nigdy nie była to dla mnie prosta sprawa, nawet jeśli dotyczyła czystych układów, tym bardziej teraz czuję się w tym wszystkim winna, zagubiona, głupia.
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez smerfetka0 » 10 sty 2009, o 19:51

---------- 18:46 10.01.2009 ----------

a moze po prostu nie zwracaj uwagi i olej to ? i jak sobie bedziecie razem wszyscy siedziec opowiadaj o jakis chlopaku ktory ci wpadl w oko...i ty chyba jemu tez...i jaki on nie cudowny...a jak idziesz do kolezanki czy po cos ubierz sie...i zapytaj... "sluchaj jako moj przyjaciel i facet powiedz moge tak isc z (jakims tam) do kina??" :) no to taki przyklad ale mysle ze zrozumialas przeslanie...

---------- 18:51 ----------

aaaaa....i kazde jego zachowanie obracaj w zart....jak juz cos ci sie nie podoba smiej sie, zeby uwazal co robi bo sobie cos pomyslisz i sie poskarzysz (tej dziewczynie jego). ale wszystko w zartach :) kompletnie nie reaguj...i podkreslaj jak to dobrze ze jest twoim przyjacielem...tak jak bys nie widziala jego zachowania a wszystko co robi uwazala za przyjacielskie jaja:)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez tenia554 » 10 sty 2009, o 20:11

Nasuwa mi się pytanie, czy jesteś pewna że nie chcesz mieć nic z nim wspólnego.Czy bronisz się ,bo to dla Ciebie niezręczna sutuacja.Ja myślę że takich rzeczy nie można zaplanować, ani uciec od nich.Nieraz uczucie staje się silniejsze od rozumu.Jeżeli naprawdę chcesz wyjaśnić sytuację proponuje szczerą rozmowę, na zasadzie wydaje mi się, choć może się mylę .... .Ale nie jest wykluczone,że rozwinie się uczucie przed którym nie uciekniesz.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez ewka » 12 sty 2009, o 08:21

A musicie mieszkać razem?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wielorybica » 12 sty 2009, o 12:38

Ewuś nie musimy, ale jestem teraz w tak głębokiej życiowej dupie, że ostatnią rzeczą na jaką mam teraz ochotę jest przeprowadzka. Zresztą być może życie samo napisze najlepszy scenariusz i wyjadę do stolicy za robotą :|

Teniu, stety bądź niestety ja do niego nic a nic nie czuję, nawet mnie nie kręci fizycznie. Mam w sobie ogromne pokłady ciepła i sympatii dla niego, bo miałam wrażenie, że on również właśnie sympatią (tylko i wyłącznie) mnie darzy. Nawet jeśli serce drgnęło by mi to w końcu mocno zajęty facet.

Zagubiona0, masz racje, Przyprowadzenie faceta do domu było by najlepszy rozwiązaniem. Tylko probem polega na tym, że ja nie mam kogo przyprowadzić. I sama się zastanawiam coraz częściej czy chciałabym.

W sumie nie powinnam się tym tak przejmować, ale to chyba była po prostu kropla przelewająca kielich goryczy. Zrobiło mi się po prostu najzwyczajniej w świecie strasznie przykro, no bo co on sobie wyobrażał?! W każdym bądź razie dzięki dziewczęta za wsparcie.
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez cvbnm » 12 sty 2009, o 13:04

zapewne jest jak piszesz, ze to nieistotna sprawa.
gdyby jednak ci dokuczalo to z jakiegos powodu, to moim pomyslem jest dosc radykalne posuniecie - rozmowa z nim w ktorej jego zachowanie nazwiesz molestowaniem i stanowczo zazadasz zmiany. i to bez wzgledu co on o tym sadzi.
nie sadze zeby sie z tym jakikolwiek facet zgadzal, ze molestuje kogos, wiec bedzie wciskal zawsze kit, ze "ci sie wydaje". i tym sposobem trzyma cie w szachu, zebys nie miala ruchu. dopoki bowiem pomiedzy wami jest gra, dopoty on ma swobode do tej niby adoracji.
cvbnm
 

Postprzez ewka » 12 sty 2009, o 13:21

No ale to miło łechce kobiecą próżność, kiedy widać jakiś tam zachwyt w oczach mężczyzny... czujesz się molestowana? To Cię krępuje? Czy jest to tak dokuczliwe? Jeśli nie było nic wprost, to dlaczego wnikasz w jego wyobraźnię? Jego wyobraźnia - jego problem.

A ta kropla goryczy... to tak w ogólności, czy akurat na nim sobie "ulżyłaś"?


wielorybica napisał(a):Ewuś nie musimy, ale jestem teraz w tak głębokiej życiowej dupie...

Oooo, a co tam z tym dupskiem, Wielorybico?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wielorybica » 12 sty 2009, o 17:30

Ewuś wcześniej rzeczywiście mogłam jedynie przypuszczać, ale ostatnio niestety wydarzyło się coś co się pomiędzy przyjaciółmi według moich standardów wydarzyć się nie powinno.
Ta kropla przelała wielki kubeł frustracji, lęku, smutku i złości na samą siebie, niestety.
O mojej życiowej dupie chyba nie mam siły rozmawiać, bo część rzeczy to po prostu coś, co chyba muszę przeczekać a część, która zależy ode mnie leży odłogiem. Wiem, że to głupie, ale ostatnio oglądałam Allen Vicky, Cristina, Barcelona i doszłam do wniosku, że cierpię na to samo co bohaterka Scarlett Johanson :)...wieczny brak satysfakcji i naprawdę nie mam pomysłu już dlaczego tak się dzieje i jak mogę z tym walczyć. Bo nawet jeśli jest dobrze to mi jest za mało, a jak jest źle, jak teraz, to już w ogóle czuję się rozłożona na łopatki. Motywuje mnie jedynie jakieś ekstremum, a przecież nie można ciągle żyć mocniej, bardziej, wyżej, bo gdzieś te granice przecież są.
I takiego użalania się nad sobą też nie lubię :), więc tylko ścisnę Cię rozgrzewająco już.

cvbnm, masz rację, że teraz to już gra. Wcześniej jakoś tak wszystko spontanicznie przyjmowałam, a teraz czuję, że już tak nie mogę i że dałam się wciągnąć . Celna uwaga.
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez tenia554 » 12 sty 2009, o 17:54

Myślę, że powinnaś przeanalizować swoje emocje.Odnoszę wrażenie że nie do końca są one na nie.Złość i niepewność mogą wynikać z zaskoczenia,złej kolejności jak też sytuacji w której jest facet.Jeśli się mylę to proponuje w formie żartów zaproponować zmianę mieszkania na dwa mniejsze bo robisz się podejrzliwa,a to jest zły znak.Albo po prostu szczera rozmowa.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez cvbnm » 12 sty 2009, o 18:51

kilka razy spotkalam sie z wyrazami duzego szacunku, - opowiadania facetow, jak to dostali wyrazne ograniczenie, okreslona granice tolerancji, i jakie to te kobiety byly fair, ze im powiedzialy. to mnie zawsze osmiela, aby tak z mostu mowic bez sentymentow i szukania wyszukanej formy... ze jakas granica zostala przekroczona i ze sobie nie zycze. ja odwoluje sie do moralnosci i to robi duze wrazenie.
jak oni sa ladnie zszokowani.... zostawia sie ich w tym szoku i czeka kilka dni. a potem albo sie jest kumplami, albo wrogami..... ale nie ma dwuznacznosci....

unikanie tematu jest brane za przyzwolenie.... i to jak widac nie tylko facet, ale otoczenie takze widzi ciebie jako zainteresowana taka relacja.... (wnosze z wpisow)
cvbnm
 

Postprzez wielorybica » 12 sty 2009, o 23:54

cvbnm, masz rację pogadam z nim przy pierwszej sprzyjającej okazji.

Co do całej sytuacji złości mnie to, że to ja (a nie on) czuję się zażenowana tym wszystkim, choć przecież nie powinnam.

Co do uczuć czy emocji, złość, smutek i frustracja wzięły się z kompletnego niezrozumienia przeze mnie jego intencji, z poczucia bycia oszukaną, z poczucia jakiegoś absurdalnego osamotnienia. Ale nie jest to poryw serca na pewno, bo do tego już chyba przestałam być zdolna.
Pieprze trzy po trzy, a więc dobrej nocy wszystkim.
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez cvbnm » 13 sty 2009, o 00:30

nie znam sie na porywach serca, zamknelam je w skrzyni i oddalam na przechowanie. haha
ale jak jestes jakas taka osamotniona, potrzebujaca (chyba) sie komus wygadac, pelna emocji (a moze to PMS??) to sie wstrzymaj, bo jeszcze sie skonczy ze mu sie w kolnierz wyplaczesz.... (byc moze zartuje,...hm...ale nie jestem do konca pewna czy to tylko zart)

ja wlasnie dzis wspominalam samotnosc. bylam w obcym kraju, nie znalam nikogo, i tak stopniowo osmielalam sie wychodzic... na spacery.... jak mi tego brakuje... tego poczucia przestrzeni wokol mnie, tego stopniowego pokonywania izolacji i poczucia ze jest wokol mnie jakis niesamowity swiat, ....lezalam godzinami na trawie i patrzylam w niebo, i bylam z siebie taka zadowolona, .... bo wreszcie czulam, ze ide sobie na spacer tylko i wylacznie z powodu swojej decyzji i checi ....
zatesknilam dzis za tym..... :/

tez bez sensu chyba... haha...
cvbnm
 

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 175 gości

cron