mój chłopak wraca do nałogu, pomocy...

Problemy związane z uzależnieniami.

mój chłopak wraca do nałogu, pomocy...

Postprzez smerfeta » 28 lis 2008, o 01:45

potrzebuję pomocy osoby, która znalazła się kiedyś w podobnej sytuacji. Nie wiem jak zacząć... najlepiej do rzeczy: jestem ze swoim chłopakiem od 3 i pół roku. Wiem, że zanim zaczeliśmy się spotykać on był uzależniony od hery przez parę lat, przeszedł detoks i jakimś cudem z tego wyszedł. Parę tygodni temu diowiedziałam się, że znowu brał, prawdopodobnie wciągał nie mam pojęcia, ale przyznał mi się. Ostrzegłam go ,że kupuję test i jeśli zuważe coś po nim to musi go zrobić i jeśli wyjdzie pozytywny wynik to z nami koniec. Zgodził się. Nie kupiłam testu bo myślałam, że może ostrzeżenie coś da. Niestety ostatnio parę rzeczy wskazuje, że to nie poskutkowało... kupię ten test i zrobię mu, ale boję się, że bedzie mnie blagał o wybaczenie i się złamię... Dodam, że palę z nim regularnie trawę, więc wykluczam to że jest pod jej wpływem, ale zdażyło mi się dawno temu zapalić pare razy hery i byłam po tym całkowicie nie w stanie co kolwiek zrobić, a on ma sporo energii i w ogóle jest inny... zauważam to tylko po oczach... czy sposób zażycia ma wpływ na to jak się potem zachowujemy?? Moja prośba jest taka, żeby ktoś mi powiedział jak mam postąpić jeśli wynik bedzie pozytywny, nie chce go rzucać kocham go i on chce się zaręczyć ale ja nie chce wpakować sie w taki szit..... prosze pomóżcie, bo nie wiem co myśleć... :cry:
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez christmas_tree » 28 lis 2008, o 23:00

to bardzo trudne, ale powinnaś być konsekwentna, inaczej będzie szit... Jeżeli nie zgadzasz się by on brał i nawet kupiłaś test, to powinnaś dochować wierności swojemu słowu...
Tutaj na forum wielokrotnie pojawiał się problem współuzależnienia itp., bardzo dużo udzielał się nieoceniony pukapuk, poczytaj w wolnej chwili...
Trzymam za Ciebie kciuki.
christmas_tree
 
Posty: 429
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:37
Lokalizacja: Kraków

Postprzez pukapuk » 29 lis 2008, o 00:21

Witaj christmas_tree ale mi podskoczył poziom w ego :haha: dzieki choć ktoś dobre słowo powie.
Witaj smerfetko na początek przytoczę co napisałaś..
.... Dodam, że palę z nim regularnie trawę, więc wykluczam to że jest pod jej wpływem,
Myslę że tak na początek to z tym powinnaś się uporać . W waszym związku są obecne substancje zmieniające świadomość. THC wbrew panującej opinii jest też narkotykiem. Ja jestem nie pijącym alkoholikiem i palaczem THC.
THC zmienia sztucznie świadomość i jest o tyle niebezpieczne bo minimalizowane społecznie a zwłaszcza przez kogoś kto brał lub bierze here . Ten związek chemiczny nie jest wydalany z woda ale osadza się w tkance tłuszczowej ślady palenia można wykryć w organizmie po 6 miesiącach , im częściej się pali tym więcej kumuluje się THC w komórkach tłuszczowych, które są też w mózgu. Można tego nie czuć ,ale stale jest się pod delikatnym działaniem . Następna sprawa to synapsy połączenia między komórkami w mózgu Thc je niszczy a są one odpowiedzialne za przepływ informacji. Trawa działa depresyjnie jak zajarasz to jest ubaw jakiego w stanie normalnym nie doświadczasz z czasem wydaje się że ten świat jest taki do dupy że tylko jaranie jakoś łagodzi ból istnienia. I tak się rodzi uzależnienie.
Napisałaś
..wiem, że zanim zaczeliśmy się spotykać on był uzależniony od hery przez parę lat, przeszedł detoks i jakimś cudem z tego wyszedł.
Z uzależnienia się nie wychodzi to zostaje na całe życie !!!
Jedynym rozwiązaniem jest NIE BRAĆ !
Zaręczyny to poważne zobowiązanie . Kupowanie testów i sprawdzanie nie ma sensu bo to oznaka braku zaufania to jakoś dobrze nie wróży ....
Może warto się zastanowić czemu Ty palisz, czy powodem jest chłopak żeby miał jakąś namiastkę starych dobrych czasów, czy dla ciebie to jest już stały element odprężenia.... Nie chcę ci nic sugerować ale wiem jak niebezpieczne są klimaty w których żyjesz. Świetnie że tu napisałaś o tym, może czujesz, że coś jest nie tak....Wnioskuje że jesteś osobą młodą szkoda życia takie sytuacje im szybciej są rozwiązywane tym lepiej . Może warto udać się na rozmowę z terapeutą od uzależnień na początek idź sama co ci szkodzi będziesz wiedziała co jest co . Trzymaj się Miłość może być piękna ale może też być piekłem uwierz mi ja to przerabiałem :cry:
pukapuk
 

Postprzez smerfeta » 9 gru 2008, o 21:21

Bardzo dziękuję Wam za odpowiedź, już myślałam, że mój problem jest tak zwyczajny, że już nikt na niego nie zareaguje:) jestem całkiem załamana, widzę po moim chłopaku co się dzieje, ale nie moge się zebrać w sobie i zrobić mu tego testu.. jestem beznadziejna. Jakoś tak mnie przytłoczyła cała ta sytuacja, że czuje się zupełnie bezsilna. Kiedy wracam z uczelni widzę, że jest pod wpływem, ale nie umiem zareagować. Wiem, że powinnam się z nim rozstać, ale kiedy nie ćpa to zupełnie inny człowiek, jesteśmy razem 3,5 roku od 2 lat mieszkamy wspólnie, jestem do niego strasznie przywiązana, nie wiem już... a tak na marginesie mam 20 lat
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez pukapuk » 9 gru 2008, o 22:21

Właściwie smerfetko to tak jak byś nie przeczytała tego co ci wszyscy napisali.
Co ty masz z tym testem ? Widzisz go nawalonego i co chcesz jeszcze sprawdzać . Po mojemu to ty się boisz konfrontacji. Masz 20 lat jesteś w grupie ryzyka bo palisz regularnie THC , mieszkasz z gościem, który jest narkomanem, uczysz się ,jesteś na początku drogi swojego życia i ty się pytasz co masz zrobić ?
Tu ci nikt rady nie udzieli tu można tylko kogoś zmusić do myślenia .
christmas_tree ci napisał na temat konsekwencji przemyśl to .... Lepiej szybciej bo potem będzie trudniej..
pukapuk
 

Postprzez christmas_tree » 12 gru 2008, o 09:34

Smerfetko, pukapuk ma rację, z perspektywy zewnętrznej wygląda, jakbyś się już zapętliła... chyba czas na przerwanie tego zaklętego koła
christmas_tree
 
Posty: 429
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:37
Lokalizacja: Kraków

Postprzez smerfeta » 31 gru 2008, o 20:33

witam ponownie. Jest sylwester i słychać już fajerwerki a ja siedze sama w domu. Przez cały ten miesiąc widziałam co się dzieje i nie zareagowałam. To już robi się nie do wytrzzymania, bo nie wiem czy mój chłopak robi ze mnie idiotkę i myśli, że się nie kapnęłam, czy zdaje sobie sprawę z tego, że ja wiem co on robi... To brzmi w ogóle bezsensownie :cry: codziennie ma jakiś pretekst żeby wyjść z domu, kłamie, że idzie do rodziców, a wraca nawalony. Nie mogłam go przypilnować, bo grypa mnie rozłożyła i leżałam w wyrku, ale dziś rano już się dobrze czułam i powiedziałam, że dziś nigdzie nie idzie bezemnie - cały sylwester spędzimy razem... Stoimy sobie w kolejce w markecie (a wiadomo jakie dziś były kolejki :roll: ) a jemu sie nagle siku zachciało i poszedł do kibelka. Od razu wiedziałam po co i jak wrócił kazałam mu chuchnąć, noi poczułam znany zapach... Nie wiedzialam jak postąpić, nie chciałam się kłócić tego dnia, ale powiedziałam, że znam ten zapach i nie potrzebuję tego przeklętego testu, żebyy go sprawdzać i niech mi się przyzna! I przyznał się. Powiedziałam, że albo się wyprowadza, albo przez te pare dni kiedy mam wolne cały czas siedzi :evil: ze mną i wtedy zobaczę czy wytrzyma. Pomyślałam, że jak bedzie chciał zajarrać to się wkurzy, zerwie ze mną i wyjdzie. A tu on mi po powrocie mówi, że musi iść do kolesia wypić z nim lampkę szampana :evil: Czy to do cholery nie jest wkur....!!!?!?!?! przede mną sesja i kupa nauki..... Dziękuję Wam za wsparcie. Szczęśliwego Nowego Roku, oby był lepszy niż ten...
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez christmas_tree » 31 gru 2008, o 21:37

Smerfetko, on klasycznie leci sobie w kulki, daj sobie spokój z tym facetem, no chyba że lubisz takie niekończące się kłamstwa.
Wszystkiego najlepszego w nowym roku, pomyś przede wszystkim o sobie!
chr
christmas_tree
 
Posty: 429
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:37
Lokalizacja: Kraków

Postprzez smerfeta » 10 sty 2009, o 15:56

---------- 16:01 04.01.2009 ----------

Witam w Nowym Roku :) od sylwestra do dnia dzisiejszego mój chłopak cały czas był ze mną w domu. Jestem pewna, że jest czysty. Dziś wyszedł do rodziców, jaki będzie rezultat nie wiem, bo jeszcze nie wrócił. Karmię się nadzieją, że skoro wytrzymał te 4 dni to jest jakaś szansa, może zrozumiał na czym mu zależy...christmas_tree wiem, że to bez sensu tak żyć i jak tu sobie czytasz co ja wypisuję to aż się wierzyć nie chce, że są tak naiwne osoby, ale ja go tak bardzo kocham i cały czas pamiętam jaki był wcześniej, że chyba jestem całkiem zaślepiona tym uczuciem. Wiesz, czuję się też trochę winna za to co się dzieje, gdyż go zdradziłam(wiem idiotycznie brzmi gadanie o miłości, a tu nagle zdrada, ale byłam pijana, co niektórzy wiedzą jak jest :oops: ) on się upił a ja dałam mu kluczyki od auta... i się rozbił. Auto dla nas było bardzo ważne, szczególnie dla niego i wiem, że on wrócił do ćpania przez to, że zwaliły się na niego te problemy. Rany sama jak to czytam to nie wierzę, że jestem aż tak ślepa....

---------- 14:56 10.01.2009 ----------

Czy jest na tym forum ktoś kto ma lub miał podobny problem?? Chciałabym wiedzieć w jaki sposób ktoś się z nim uporał lub z nim walczy... Cenię sobie wszystkie rady, ale dobrze wiem, że powinnam się rozstać z chłopakiem... Potrzebuję pomocy kogoś kto przez to przeszedł :cry: proszę, pomóżcie mi
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez wuweiki » 10 sty 2009, o 17:36

Smerfetko byłam w podobnej sytuacji ...chciałam, aby mój przyjaciel przestał ćpać, chciałam mu pomóc z tego wyjść [on wciąż próbował, ale zawsze w rezultacie stwierdzał że to bez sensu albo po prostu nie wytrzymywał ciśnienia lub nagle po tygodniu nie brania mówił, że to nie jest problem bo kiedyś z tego wyjdzie] ...chcąc go zrozumieć sama zaczęłam z nim ćpać amfetaminę i jarać trawę ...i to było w pewnym sensie najgłupsze,co mogłam zrobić w tej pseudo-pomocy ...dla mnie najgłupsze

Tak więc po pierwsze - jak Ty chcesz kogoś wspierać w wychodzeniu z nałogu sama z nim jarając czy upijając się? Pomyśl, jakim jesteś dla niego autorytetem? Tylko takim, że wiesz co oznacza ćpanie czy chlanie ... ale z pewnością nie jako wskazówka do tego, aby przestać to robić i jak wyjść z tego

Po drugie i dla niego podstawowe - jeśli on sam nie zechce z tego wyjść ...bez żadnych usprawiedliwień i wymówek ..po prostu wziąć się za jaja i CHCIEĆ wyjść z ćpania - to nikt mu tak naprawdę nie pomoże i za te jaja nie wyciągnie

Mój przyjaciel ostatecznie doprowadził się do takiego stanu że całkowicie wymiękł ...poddał się swojemu oporowi ...i był na tyle świadom tego jak mu się zrył beret przez ćpanie, że w największym ciągu jaki dotąd miał przestał ćpać - wywalił koks do kibla i sam poszedł na detoks a później do ośrodka i bez żadnych zbędnych deklaracji przed kimkolwiek sam stwierdził że NIE CHCE mieć z tym więcej do czynienia ...jednocześnie wie jak bardzo w nim jest to silne ...ale CHCE być trzeźwy .... czy tak będzie okaże się...bardzo życzę mu siły i nieustających chęci do życia bez tego... czy ja mu w czymś pomogłam? Powiem jego słowami - ufał mi tak bardzo, że nie bał się z tym całym gównem do mnie przyjść i o wszystkim bez oszukiwania siebie opowiedzieć i przyznać się do własnej bezsilności wobec amfetaminy... a ja go z tym po prostu samego nie zostawiłam tylko pomogłam mu [był w takim stanie że sam nie dał by rady pewnych spraw po prostu fizycznie wykonać] pozałatwiać pewne kwestie, ale nie robiąc tego za niego, lecz wskazując mu możliwe kierunki ruchu... cała reszta po prostu należała i należy do niego.... ja mu dodaję otuchy w trudnych chwilach, a czasami trochę pięścią między oczy ;) lub z liścia.... tyle

Ale najpierw dużo wcześniej zrozumiałam, że omal sama się nie wpakowałam w poważne gówno i to nie z czczej ciekawości ale z chęci wejścia w jego świat po to aby go zrozumieć ...zrozumieć amfetaminę ... jednak była to ryzykowna jazda po bandzie, która i we mnie zostawiła rysy, choć faktycznie w jakiś sposób mogłam zobaczyć ten syf od środka...
Zrozumiałam jednak, że nie pomogę mu -sama wchodząc w to na dobre i na całe szczęście dla mnie [możliwe, że i dla niego] w porę się z tego wycofałam, choć nie bez uszczerbku

to tyle z historii mojej
i pytaj, jeśli pojawią się pytania :kwiatek2:
wuweiki
 

Postprzez smerfeta » 21 sty 2009, o 18:55

---------- 19:29 12.01.2009 ----------

wszystko co robię jest bez sensu, a już na pewno nie na moją korzyść. Na niczyją. Ważniejsze jest dla mnie przyzwyczajenie i jakaś głupia troska o kogoś kto w zasadzie zachowuje się jakby nie widział, że jestem koło niego nie dlatego, że muszę.... Pociąg do ćpania miałam od bardzo dawna co wiązało się z tym, że ciągnie mnie do niodpowiednich facetów. Jak można związać się z kimś, wiedząc, że ta osoba to narkoman i szaleniec?? Chyba trzeba mieć tak nasrane w głowie jak ja!! Sama wcześniej nie byłam gorsza, chociaż i tak cudem stało się, że nie uzależniłam się od hery(po prostu "kolega" diler zniknął a byłam za młoda, żeby sobie samej znaleźć towar). Te wszystkie dziwne wydarzenia w życiu utwierdzają mnie w przekonaniu, że mam jakieś zachwiane poczucie własnej wartości i nie potrafię sama o siebie zadbać...
Przez te kilka lat, które jestem z obecnym chłopakiem twardo stałam przy tym, że palę trawe tylko bo lubię i mam nad tym całkowitą kontrolę. Dziś wiem, że to nie prawda, jestem tak rozwalona psychicznie, że nie mogę tego opanować.... On poszedł teraz po trawę, powiedziałam, że ja nie mogę palić ze względu na kolokwia, które mam właśnie na studiach. On wie o tym i mnie nie nakłania, ale w tym momencie czuję się tak źle, że trzęsę się z nerwów i muszę zapalić
Jestem tak beznadziejna, że nie potrafię znaleźć usprawiedliwienia dlaczego z nim jeszcze nie zerwałam.... Wiem, że jestem już skończona, że spędzę resztę życia z tym człowiekiem, bo nie potrafię nic zrobić moje życie to jakaś potworna pomyłka, nie wiem kiedy straciłam kontrolę nad tym co robię i tym co chciałabym, żeby było

X-yam rozumiem to, że zaczęłaś ćpać z przyjacielem, też bym pewnie tak zrobiła...Na pewno chciałaś za bardzo wczuć się w jego sytuację. Dodaj sobie jeszcze miłość i kłamstwo, a dowiesz się co czuję... Było by mi łatwiej, gdyby chłopak mnie nie oszukiwał notorycznie, wiedziałabym, ze chce mojej pomocy i wsparcia. Wiem, że nie daję mu dobrego przykładu jeśli sama palę trawę, ale myślę, że nie da się tak nagle wyjść z wszystkich nałogów naraz. Pewnie się mylę, trzeba być konsekwentnym...
Przepraszam za chaotyczność ale jestem strasznie zdenerwowana, on wyszedł na chwilę do kolegi( z którym na bank nie bierze), a mnie po prostu szlag trafił nie wiem czemu jestem bardzo roztrzęsiona, musiałam to gdzieś wydusić z siebie....

---------- 17:55 21.01.2009 ----------

czy mam tu kogo witać? wiecie co, ta sytuacja, że nikt juz mi nie odpowiada, mówi mi, że albo nikt nie ma takiego głupiego problemu, allbo jest tak dużo osób z podobnym problemem, że wszyscy myślą, że to co przeżywam to normalka, albo nie umiem pisać ciekawych postów i powinnam napisać coś o tym jak mi ciężko wyjść z nałogu i jak nie moge się powstrzymać. Nie wiem sama.... Myślicie, że szukam pomocy i oparcia w złym miejscu????? Napiszcie proszę, bo nie wiem po co tu codziennie zaglądam i czytam po raz setny całe forum
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez wuweiki » 21 sty 2009, o 19:56

---------- 18:07 21.01.2009 ----------

Zacytuję Pukapuka:
"Właściwie smerfetko to tak jak byś nie przeczytała tego co ci wszyscy napisali."

nikt nie weźmie Ciebie za rękę i nie poprowadzi ...tyle osób wypowiedziało się w odpowiedzi na Twój post ...podzieliło się uwagami, doświadczeniem... ale nikt nie da Ci konkretnego przepisu co masz zrobić

---------- 18:11 ----------

"Pociąg do ćpania miałam od bardzo dawna"
"co wiązało się z tym, że ciągnie mnie do niodpowiednich facetów. Jak można związać się z kimś, wiedząc, że ta osoba to narkoman i szaleniec??"

"Te wszystkie dziwne wydarzenia w życiu utwierdzają mnie w przekonaniu, że mam jakieś zachwiane poczucie własnej wartości i nie potrafię sama o siebie zadbać... "

"twardo stałam przy tym, że palę trawe tylko bo lubię i mam nad tym całkowitą kontrolę. Dziś wiem, że to nie prawda, jestem tak rozwalona psychicznie, że nie mogę tego opanować.... "

"trzeba być konsekwentnym... "

sama sobie odpowiadasz

---------- 18:56 ----------

Smerfetko ...właściwie czego oczekujesz? Czy umiesz zadać konkretne pytanie? Czego się spodziewasz po ludziach na forum?
Ja nie atakuję ...po prostu pytam, na co konkretnie poszukujesz odpowiedzi...

Jeśli chcesz znać moje zdanie na temat tego, co się z Tobą dzieje to jest takie -przede wszystkim myślę, że sama masz problem z uzależnieniem, ze swoja burzą emocji z którymi nie radzisz sobie i przez bezsilność wobec tej burzy wpadasz w panikę ...tak to widzę ...i na moje oko to od tego należałoby zacząć - od zajęcia się sobą, zadbania o siebie Smerfetko :kwiatek2:
wuweiki
 

Postprzez smerfeta » 22 sty 2009, o 20:51

pytanie zadałam w pierwszym poście, chciałam, żeby ktoś mi opowiedział jak sam sobie poradził z taką sytuacją... :cry: widocznie nie zajrzał tu nikt z tego typu problemem

dziękuję za pomoc, jakoś dam radę. A może nie

Wiem, że to mogło zabrzmieć niewdzięcznie, ale tak nie jest. Cenię sobie Wasze rady i bardzo dziękuję...
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez wuweiki » 22 sty 2009, o 21:13

Smerfetko ale dlaczego od razu uciekać :) nie ma co się urażać ...najważniejsze żeby chcieć i wtedy nie ma co kierować się humorami :kwiatek2:
widzisz ...napisałam Tobie o mojej sytuacji ...o tym, co działo się z moim przyjacielem i w tamtym poście wszystko jest na ten temat.... nie można powtarzać czyichś kroków krok w krok bo każdy ma zawsze nieco inną historię i inne życie -osobowość, emocjonalność...

ja z moim uzależnieniem radzę sobie w ten sposób że chcę żyć bez przymusu brania ...CHCĘ żyć tak, aby mojego postępowania moich marzeń, pragnień, działań nie determinowało uzależnienie ale ja -moje serce, a nie chore emocje... To jest moja metoda -żyję jak najbardziej uważnie chwilą teraźniejszą ...przyglądam się emocjom, temu czego tak naprawdę od siebie i życia chcę ...nie robię planów dalekosiężnych -jedynie zakreślam cele...natomiast skupiam się na życiu tak, aby te cele mieć na horyzoncie ale żyjąc tu i teraz, a nie w przyszłości ani w przeszłości.... nie umiem inaczej tego wyjaśnić :)

jeżeli nie wiesz od czego zacząć to warto iść na rozmowę, po poradę do terapeuty od uzależnień

uściski ciepłe Smerfetko
wuweiki
 

Postprzez smerfeta » 25 sty 2009, o 15:11

x-yam może to dziwnie zabrzmi, ale czuje, że z Twoich wypowiedzi bije jakieś ciepło i podnosi mnie na duchu. Właśnie prawdopodobnie zerwałam z chłopakiem... a w sumie to on ze mną, bo chciał chyba spokojnie pogadać z kolesiem(też ćpunem) i nie zniósł mojego wzroku kiedy powiedział do niego przez tel "przypał, konduktor mnie złapał". Nie wiedzialam czy sie śmiać czy płakać. Lyknęłam już kilka tabletek uspokajających i na razie się trzymam... boję się co będzie jak on przyjedzie do domu. Już go spakowałam. W zasadzie to cieszę się, że on zrobił to za mnie, bo ja nie potrafiłam się zebrać...Piszę 'prawdopodobnie zerwałam', bo było w naszym związku chyba ze sto takich sytuacji ze to miał być pewnik, a i tak się godziliśmy... Mamy tyle wspólych rzeczy, że to wszystko utrudnia.....on kupił ostatnio auto, a tylko ja mam prawko. Gdybym wierzyła w Boga chyba bym się teraz modliła o siłę. Chciałabym jednak dać radę bez modlitw... Mam nadzieję, że teraz się nie załamię.. Twoja odpowiedz x-yam dodała mi trochę sił...Dziękuję:kwiatek:
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 54 gości

cron