wiem,że powinnam pozwolić im na podjęcie decyzji,nie ingerując,ale kiedy zostało się już wtajemniczonym przez jedną stronę(matka)to bardzo boli i ciężko się z tym pogodzić...
Nie mogę sobie na dzień dzisiejszy wyobrazić jak potem będzie wyglądało to wszystko...co się stanie z rodziną?Siostra wyjechała i nie wiadomo czy wróci,nie możemy widywać się często ani nawet rozmawiać...Wiem że ona też to przeżywa ale nie zdaje sobie sprawy z faktycznego stanu rzeczy...
Ojciec zamieszka sam...też się o niego boję,że sobie nie poradzi-on jest takim samotnikiem zamkniętym w czterech ścianach,chyba nawet nie utrzymuje kontaktu ze znajomymi,jest schorowany i sfrustrowany życiem-że mu nie wyszło,że ciążą na nim problemy finansowe.Kiedyś miał problem z alkoholem i to wyżarło naszą rodzinę od środka,z nikim się nie liczył i teraz poniesie tego konsekwencje bo mama już nie chce z nim być,nie może nawet znieść jego obecności w tym samym pomieszczeniu,mówi że się dusi...
Boję się że tata znów się rozpije,mam czarne obrazy przed oczami...
Przestaniemy istnieć jako rodzina
Płaczę po nocach,nie mogę spać a w dzień zakładam na twarz uśmiech i życzliwość
O mamę jakoś się nie martwię-to silna,niezależna kobieta,wie czego chce,ma cel i wielu ludzi wokół którzy ją lubią i szanują...Ona sobie poradzi...a co z ojcem?
Taka złość mnie bierze...dlaczego On nic nie robił kiedy jeszcze mógł?!
Dlaczego tak zawalił?Dlaczego pozwolił żeby mama tak się od niego odsunęła?
Z drugiej strony zastanawiam się czy każdy kto popełnił ciężki życiowy błąd nie zasługuje na jeszcze jedną jedyną szansę?
I czy nie było w tym wszystkim też winy mojej mamy?
Z tatą nie rozmawiam na ten temat ale czasem słyszę że nie dogadują się z mamą,wiem że On chciałby coś z siebie wyrzucić ale nie potrafi,że go to trawi od wewnątrz...a ja nie potrafię zapytać,nie potrafię porozmawiać.
Boję się odtrącenia...nie nauczyłam się nigdy rozmawiać z ojcem,bo zawsze było(jako dziecko),że mam nie dyskutować,że nie mam prawa do własnego zdania...A teraz tak mi żal ojca,chciałabym mu jakoś pomóc,wesprzeć a nie potrafię...Mam związane ręce..
Wiesz Flinko,chyba zastosuję wobec mamy to milczenie kiedy zacznie mówić o tacie...tak będzie najlepiej,nie chcę z Nią o tym rozmawiać