Brak pewności siebie - czy indukuje całą resztę?

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez pukapuk » 12 lis 2008, o 21:14

Witaj napisałaś:..Czy jest szansa, że będę kiedyś cieszyć się życiem i pewnością siebie? I dążyć do celów, a wcześniej je mieć?!
Więc ci powiem że TAK ! Ale by tak było to powinnaś się pozbyć pewnych sądów o sobie samej. Masz niską samoocenę jedziesz cały czas na poczuciu winy i BOISZ się kontaktu z samą sobą. Właśnie z stąd biorą się kompulsje , jak nie pijesz to grasz potrzebny jest jakiś kop by nie myśleć, jutro jakoś to będzie. Otóż nie oszukuj się jutro też będzie do dupy jak będziesz jechać tą samą drogą, i powiem ci więcej z każdym kolejnym dniem będzie jeszcze bardziej dupiasto. Z czasem zapomnisz co lubisz jeść a to wszystko z tej jednej prostej przyczyny picia jarania czy czegokolwiek innego co sztucznie zmienia nastrój . Nie prawda że jak pijesz to dopiero jesteś sobą właśnie jest wprost przeciwnie i to jest właśnie objaw uzależnienia bo to jedyna choroba która oszukuje nosiciela. Nie będe cię zapewniał jak to warto nie pić i jak pięknie jest , bo teraz to masz w to w dupie liczy się twoje cierpienie ,które czujesz teraz a nie co to będzie za dwa czy trzy miesiące. Wiesz co jest najśmieszniejsze że większość alkoholików czynnych NIE CHCE PIĆ ALE NIE WIEDZĄ JAK PRZESTAĆ PIĆ ! Można dorabiać sobie nie wiem jakie teorie dla czego się pije i być świecie przekonanym że ma się rację.

A ja ci powiem Mariusz alkoholik ,to wszystko gówno warte powody do dalszego picia, i użalania się nad sobą !!!

Chcesz coś zmienić to nie wypij dziś juto zobaczysz może rano wstaniesz i powiesz sobie . Oki dziś też spróbuje nie wypić i tak codziennie . Najpierw nie pij zadbaj o siebie i dowiedz się kim jesteś a wszystko się samo ułoży
początki zawsze są trudne ale z każdym kolejnym dniem jest lepiej a nie do DUPY !!!
pukapuk
 

Postprzez aganthe » 12 lis 2008, o 23:18

Wczoraj jak przegrałam tą kasę, to mialam ochotę się schlać, ale jakimś cudem chlopak mnie zaciągnął na basen i potem do kina (i tak z poczuciem winy wyszło, bo miałam się uczyć), ale na szczęście nie piłam. Dziś też nie piłam. Powiem Ci, co we mnie jest najgorsze - ja praktycznie po każdym piciu nie chcę już pić. Tak jak codziennie rano rzucam papierosy. Dzisiaj wytrzymałam do 22, przed chwilą poszłam do sklepu i kupiłam paczkę.

I to mnie denerwuje w sobie, że jak palę ostatniego papierosa, to jestem szczęśliwa, że wreszcie rzucę, nie kupię więcej, ale to do czasu. Przychodzi moment kryzysowy i lecę do kiosku, ale nie po to, żeby wrócić do nałogu, tylko po kolejną ostatnią paczkę. Śmieszne, nie?

Wiem, jak zgubny wpływ na moją psychikę ma alkohol.. Zioła staram się nie ruszać, bo to to już w ogóle mnie wysyła gdzieś w daleki nieistniejący świat. Ale.. rzeczywiście, może tak jak mowisz warto w tej abstynencji alkoholowej i ziołowej wytrzymać jakiś czas - ot tak, żeby zobaczyć jak się będzie miała po tym czasie moja psychika. Żeby się przekonać.

Jak ja bym chciała, żeby mi się udało. Wiem, co zrobię. Mam nadzieję, że zbytnio nei zaśmiecę tego tematu, ale będę codziennie wieczorem wpisywać który to już dzień bez alko. I bez zielonego. I hmm... będę to robić załóżmy przez miesiąc. Po miesiącu trzasnę refleksję na temat stanu mojej psychiki.

Tak.

Trzymajcie kciuki, żebym dotrwała do tego miesiąca. I obym zobaczyła jak się czuję na trzeźwo. PS. miesiąc starczy? (nie to, żebym pnie mogła się doczekać aż się napiję, tylko ciekawość ta dotyczy tego, czy efekty miesięcznego niepicia będą dla mnie widoczne?)

Pozdrawiam Cię pukapuk i dziękuję za dobre rady!!!

PS.2 A więc zaczynam:

NIE PIJĘ JUŻ: 2. DZIEŃ (powiedzmy, że nie palę też, dla równego rachunku - nie palę o kilka dni dłużej).

Wybaczcie jeszcze raz za te (oby) codzienne wpisy, ale mimo wszystko jest jakaś większa motywacja, gdy można się (czasem śmiesznym, bo krótkim) okresem abstynencji pochwalić! :) Obym wytrzymała ten okres próby:)
aganthe
 
Posty: 38
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 06:46

Postprzez pukapuk » 13 lis 2008, o 00:01

Fajnie że masz plan ale uważaj nie wszystko naraz najpierw, rzeczy ważne picie jest gorsze skup się na tym po co ci dodatkowe ciśnienie z fajkami . Napisałaś coś fajnego :ja praktycznie po każdym piciu nie chcę już pić... To dobry początek CHCĘ NIE PIĆ . pS nie dawaj sobie żadnych terminów miesiąc czy dwa to nie ma sensu nie pij tylko dziś i jutro każdy termin kiedyś się kończy .... . Pisz codzienne i się nie wachaj
pukapuk
 

Postprzez monday » 13 lis 2008, o 01:58

zycze powodzenia jak tylko moge.

czytajac Twoj opis samej siebie w wiekszosci odnalazlam swoje zachowania czytajac pierwszy post bylam zdziwiona jak bardzo....tez chcialabym ptrzestac myslec w ten sposob..ale nie wiem jak to zmienic.

W przeciwienstwie do Ciebie natomiast nie mam problemu z alkoholem czy fajkami,...ale z kompulsywnym jedzeniem. Problem, ktory urosl juz za bardzo i musi byc wyleczony.

tak czy siak- wiedz, ze nie jestes sama, ze sa ludzie, ktorzy Cie rozumieja.
I powodzenia jeszcze raz! :)
monday
 
Posty: 1
Dołączył(a): 13 lis 2008, o 01:53

Postprzez aganthe » 13 lis 2008, o 23:22

Dziś nie za wiele, bo lecę oglądać film, a jutro rano basen... Swoją drogą powiem, że się niezmiernie cieszę na ten basen (na ktory zawsze z ledwością wstawalam), bo kupiłam sobie dzisiaj okularki - szwedki ;] Mam zamiar pojąć tajemnicę stylowego kraula :]

I wyrzuciłam dziś pół paczki fajek do śmieci. Może uda mi się nie kupić kolejnej paczki. Jak nie - to trudno.

Nie piję: 3. DZIEŃ

Pozdrawiam!
aganthe
 
Posty: 38
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 06:46

ile tu mnie..

Postprzez kita40 » 15 lis 2008, o 21:30

czytam czytam i ja tez tak pragnę zawziętą być; wyprowadzić siebie sama na jakąś nowa drogę, będę czytać dalej bo to wzmacnia mnie i trzymam trzymam kciuki za Twój każdy dzień. U mnie na bakier jest z pewnością siebie i papierosami - to na pewno. Chyba na początek muszę odkłamać siebie. No i złapać ten sznurek siły wewnętrznej , który Ty już masz. Trzymaj go mocno i nie popuszczaj.
kita40
 
Posty: 4
Dołączył(a): 10 sie 2007, o 20:16

Postprzez pukapuk » 15 lis 2008, o 21:35

Witaj kita.... ..czytam czytam i ja tez tak pragnę zawziętą być; wyprowadzić siebie sama na jakąś nowa drogę
To nie trzeba być zawziętym tylko polubić siebie tak by się nie krzywdzić :piesek:
pukapuk
 

Postprzez isiaaa20 » 7 sty 2009, o 20:07

ja krzywdzę siebie podobnie i tez nie bardzo wiem jak z tym żyć.. też zawaliłam 2 lata na studiach;( ehh nie trzeba krzywdzic siebie trzeba wziasc sie w garsc
isiaaa20
 

Postprzez aganthe » 23 paź 2009, o 13:27

Heh.... I stało się... znów tu zaglądam. Egoistyczne to trochę, głupio mi wlaściwie, bo zaglądam tu dopiero wtedy jak już jestem na kolejnej krawędzi.

Piję dalej, codziennie. Ostatni raz wczoraj... Jak piję, to na drugi dzień mam straszne dziury, wielu rzeczy kompletnie nie pamiętam. Nie wiem co zrobić... Czuję się znów sama... :(
aganthe
 
Posty: 38
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 06:46

Postprzez 1KOR13 » 23 paź 2009, o 22:19

Ja polecam stanąć w prawdzie i wybaczyć wszystko wszystkim. Jak zaczniesz to z kaźdą minutą będziesz czuć się lżej.

Inna metoda to połóż się w łóżku i wyobraź sobie że umierasz i wszystko traci znaczenie a pozostają tylko rzeczy naprawde ważne.

Zamiast pić, popalać i grać weź kase z używek i zrób za nie coś dobrego np. idź do najbiedniejszej rodziny jaką znasz z świeżym chlebem, dobrą świeżą wędliną, dobrym serem żółtym i kilkoma dobrymi pomidorami. Kiedy zobaczysz radość tych ludzi w tym dzieci będziesz miała w sobie mistyke miłości która da Ci wiare w życie.

Radze wpisać w google Poczucie własnej wartości a wyskoczy 30 tys. Haseł które jak przeczytasz to będziesz zabójczo pewna siebie.

Radze iść na terapie do psychologa i tam mówić o wszystkim.
Jeżeli jesteś katoliczką radze chodzić na godzinną adoracje i trwać z Jezusem. Adoracja czyni cuda. W odnowie w Duchu świętym są Msze z modlitwą o uzdrowienie, rekolekcje nt. Uzdrowienia pamięci lub uzdrowienia wewnętrznego. Jest też modlitwa wstawienicza w której Bóg daje słowo pomocy.

Radze też odróżniać ocene emocji, zachowania, temperamentu, charakteru od własnej osoby. Jeżeli czuje się głupi, brzydki, zły nie oznacza to że ja taki jestem. Jeżeli zrobiłem coś złego to nie oznacza to że jestem zły , głupi, egoistyczny lecz moje zachowanie było złe, głupie i wypływało z mojej wady charakteru- egoizmu.
Pamietaj aby się nie porównywać z innymi. Wszyscy są równi i każdy jest jedyny i niepowtażalny. Jak ktoś Ci mówi że jesteś zła, głupia, brzydka to jest tylko jego zdanie a Ty możesz mieć przeciwne które będzie bliższe prawdy.
1KOR13
 
Posty: 337
Dołączył(a): 18 lip 2009, o 22:57
Lokalizacja: z mazowsza

Postprzez aganthe » 25 paź 2009, o 22:12

Właściwie to sama nie wiem co ze mną będzie. Mam poczucie, jakbym to nie ja kierowala własnym zyciem i jakbym tak na prawdę to nie ja była w nim ważna, tylko wszyscy inni. Nie jestem sobą, staram się być niezauważalna, a jednocześnie mam ciche pretensje do całego świata, że nikt mnie nie zauważa. Wszyscy przechodzą w milczeniu, omijają już mnie szerokim łukiem. A ja się panicznie boję, żeby kiedyś ktoś przypadkiem nie podszedł za blisko.

Powiedzcie, czy to od tego picia? Te lęki? Zawsze byłam osobą małomówną... ale teraz ja się po prostu siebie wstydzę... Nie wiem czy przeszłości swojej, tego, że zrobiłam tyle złych rzeczy w życiu... Wiele osób zraniłam... Ael wstydzę się przed ludźmi... wstydze sie odezwać... Wstydzę się zachowywać... jakkolwiek.

Przez ostatnie 3 miesiące piłam dzień w dzień, codziennie wódka + piwo. Dzisiaj piwo, wczoraj wódka+piwo, przedwczoraj wódka, piwo. + duże ilości papierosów. Sama się sobie dziwię, że właściwie to po mnie tych hektolitrów za bardzo nie widać... Ale boję się... mam myśli saobójcze... Ciągle się boję o to, że po raz kolejny zawalę studia.. Jak coś czytam, to nie mogę się skupić... i właściwie wtedy rzucam to, i idę na piwo bo nie mogę znieść tych strasznych myśli. Zagłuszam w sobie strach i odkładam wszystko na później. Wszystko - tylko co? I na kiedy?

Proszę, pomóżcie...
aganthe
 
Posty: 38
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 06:46

Postprzez jogi » 26 paź 2009, o 17:20

Witaj. Bardzo niepokoi mnie to co piszesz. Widzę jak się męczysz i mam wrażenie jakbym widział siebie. Ratuj się dziewczyno póki jeszcze możesz! Terapia to najlepsze wyjście w Twojej sytuacji. I to terapia uzależnień. Jesteś jak wnioskuję z tego co piszesz inteligentna i wrażliwa a do tego masz mnóstwo lęków. Przez to uciekasz w narkotyki i inne uzależniające zachowania a to z kolei jeszcze bardziej podkopuje twoje poczucie wartości. To takie błędne koło, bo robisz coś wbrew sobie, potem masz wyrzuty sumienia i jeszcze bardziej gniewasz się na siebie. Pomyśl jakim cudem masz być pewna siebie skoro nie umiesz panować nad swoim zachowaniem? Dlatego pierwszy krok to przestać uciekać w odurzenie i potem pracować nad swoimi błędnymi przekonaniami, które powodują twoje (zapewne nieuzasadnione) poczucie niższości. Sama sobie z tym nie poradzisz. Tak samo jak ktoś kto ma problem z matematyką idzie na korepetycje tak ty idź po pomoc do terapeuty. Na razie odpuścił bym sobie AA. Idź na ul. Wybrzeże C. Korzeniowskiego do Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnień i Współuzależnień. Tam są naprawdę super babki, które na pewno ci pomogą. Nie masz co się bać one są tam po to żeby pomagać takim jak Ty i ja. Nikt nie będzie cię oceniał czy krytykował. To może być pierwsze miejsce, w którym będziesz mogła być sobą i powiedzieć co cię boli. Bądź dla siebie dobra i idź tam.

Dodam jeszcze, że tak na prawdę ludzie wokół ciebie nie są cały czas skoncentrowani na Tobie i tym jak się zachowujesz. Myślę, że to ty jesteś w stosunku do siebie za bardzo krytyczna i myślisz, że inni ludzie są tak samo nastawieni. Poczytaj sobie co to jest w psychologii projekcja.
jogi
 
Posty: 48
Dołączył(a): 25 sie 2008, o 22:28

Postprzez aganthe » 26 paź 2009, o 19:40

Jogi!

Dzięki za odpowiedź na mojego posta. Wiem, że nie jestem jakimś indywiduum ze swoimi problemami, wiem, że wiele ludzi męczy się tak jak ja, i jeszcze bardziej.

Aktualnie problem narkotyków mnie nie dotyczy - tak mówię, bo tak myslę, nie palę marihuany tak jak w zeszlym roku. Tzn. w ogóle nie palę, na wakacjach zdarzyło mi się kilka razy zapalić, ale prędko żałowałam tego. Teraz moim problemem stał się alkohol. Jeżeli chodzi oczywiście o używki. Najpierw chciałam skomentować Twoją radę:

Terapia to najlepsze wyjście w Twojej sytuacji. I to terapia uzależnień.

dź na ul. Wybrzeże C. Korzeniowskiego do Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnień i Współuzależnień. Tam są naprawdę super babki, które na pewno ci pomogą. Nie masz co się bać one są tam po to żeby pomagać takim jak Ty i ja. Nikt nie będzie cię oceniał czy krytykował. To może być pierwsze miejsce, w którym będziesz mogła być sobą i powiedzieć co cię boli. Bądź dla siebie dobra i idź tam.


Powiem Ci tak. Byłam na Korzeniowskiego w zeszłym roku. Dokładnie, to jakoś pod koniec listopada zdecydowałam się wziąć zdrowotny urlop dziekański i zapisałam się na terapię na oddziale dziennym leczenia nerwic. Chodziłam przez 3 miesiące, dzien w dzień... Fakt, może mój wkład nie był największy w ta terapię, ale czemu? Hamowało mnie moje wycofanie spoleczne. Wstydzilam się siebie, zawsze kiedy zabierałam głos (musiałam) - serce mi waliło i trzęslam się. Ludzie mnie oceniali jako wycofaną. Rozmawialam z niewielką liczbą osób. Terapeuta przed podjęciem terapii powiedział mi, że warunkiem uczestnictwa w niej (dla mnie) jest zaprzestanie picia. Bo piłam wtedy też dużo. Zgodziłam się. Ale w któryś weekend nie wytrzymalam, i "trzasnęłam sobie reseta". I tak już było potem co weekend. Chodziłam już potem tylko po to, żeby na samym końcu zobaczyć, co o mnie napiszą. Nie potrafili mi pomóc. Ale wierz mi, Jogi, że chciałam sobie pomóc, tylko nie potrafilam się otworzyć.

Po tej terapii miałam wrażenie, że nadaję się na terapię dla ludzi z fobią społeczną.

Ale zaczęły się wakacje... i zleciały, nie wiadomo kiedy. Na codziennym zapijaniu rzeczywostości i powiększaniu listy moich dokonań, których się teraz wstydzę. I których konsekwencje odczuwam bardzo mocno.

Wiecie co jest najgorsze? Ja się tak bardzo boję... że jestem już silnie od alko uzależniona... Dzisiaj dzwoniłam do mojego byłego chłopaka... Powiedział, że nie ma czasu się dzisiaj ze mną spotkać, bo się umówił z kolegą na cytrynówkę. I wiecie co poczułam? Że strasznie mu zazdroszczę, poczułam pretensje do niego, że nie ze mną się chce napić tej cytrynówki. I pojawiły się myśli typu: "a trudno, nie musze być jutro przygotowana do szkoły, pójdę z nimi tam i się upiję".

To jest straszne, jak silnie odczuwam głód. Nie wiem czy fizycznie. Fizycznie... fizycznie chyba poczułabymm nawet przyjemność pijąc choćby czystą flaszkę... Rany...

Tylko proszę, nie mówcie mi, że jedynym ratunkiem dla mnie jest terapia uzależnień.
Jak to zrobić, żeby pogodzić coś ze studiami? Czy mam się nie okłamywać, że jakoś zaliczę ten rok, bo najpóźniej za parę tygodni znów będę musiała brać dziekankę? Bo po prostu nie wytrzymam?

Żałuję, że nie mam nikogo, z kim moglabym porozmawiać o tym na żywo. Wiele by mi to dało. Nie mam przyjaciół. Mój były chłopak ma dosyć moich rozterek. Ma/miał. Nie rozumiał tego, że piję, mial pretensje o to, że piję.

Eh... patrzę na swoje ręce... są cale sine... Co ja z siebie zrobiłam, i czemu....

Czasami mam wrażenie, że chyba już bym nawet nie chciała naprawiać sobie życia, bo za długo by to potrwało, o ile w ogóle to jest możliwe. I zgnić po prostu jak każdy alkoholik, kiedyś, kiedyś. Po tym jak sięgnę dna.

A może jakieś antydepresanty? Ale nie wytrzymam za długo z nimi, zawsze odstawiałam, bo ich nie można z alko mieszać.

Jak bym chciała dziś się napić :( Rozwala mnie od środka...
aganthe
 
Posty: 38
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 06:46

Postprzez jogi » 26 paź 2009, o 22:33

Widać, że chcesz coś ze sobą zrobić ale kombinujesz żeby ominąć problem uzależnienia. Odstawienie zamulaczy rzeczywistości to konieczność jeżeli chcesz się czuć dobrze sama ze sobą. Piszesz, że nie pomogła ci terapia, bo byłaś wycofana, A jakim cudem miałaś przestać być wycofana skoro uciekałaś od własnych uczuć i potrzeb. Minął rok, piłaś dalej. I co? pomogło ci to w czymś?

Z twoich wypowiedzi widać, że jesteś tego świadoma, że alkohol ci nie służy. Jednak twoje lęki nie pozwalają ci podjąć zdecydowanych kroków. Ja ci piszę jaka jest rzeczywistość - nic ci po studiach, terapiach, lekach jeżeli nie będziesz trzeźwa. Nie piszę tego żeby ci prawić morały ale dlatego, że znam to z własnego doświadczenia. Zanim trafiłem na terapię czułem się jak śmieć, który nie zasługuje na życie. Po kilku miesiącach trzeźwości byłem innym człowiekiem. Ja też bałem się poprosić o pomoc i zdobyłem się na to dopiero kiedy tak na prawdę nie chciało mi się już żyć. Ty nie musisz czekać na sięgnięcie dna. Na pewno masz ochotę wyrzucić to wszystko z siebie. Terapeutka nie dość, że cię wysłucha to jeszcze da dobrą radę.

Napisałem ci jak wygląda rzeczywistość i co możesz z tym zrobić. Reszta już jest w twoich rękach.
jogi
 
Posty: 48
Dołączył(a): 25 sie 2008, o 22:28

Postprzez caterpillar » 27 paź 2009, o 00:22

Aganthe witaj!

pamietam Twoj pierwszy post,odebralam Cie jako sympatyczna osobe ale nic nie zapowiadlao ,ze sprawy sie tak potocza,kurcze szkoda ,ze tak sie ryplo..no ale nie znaczy ,ze nie moze sie udac.
Ja mysle ,ze Jogi ma duzo racji masz swiadomosc ,ze jest zle ale jeszcze resztka sil kombinujesz,
Ja mysle,ze dobrze by bylo ustawic sobie priorytety(znowu zgodze sie z Jogim)jesli nie zaczniesz pracowac nad nalogiem to predzej czy pozniej studia o ktore tak sie martwisz i tak sie rypna.
Rozwaz wszystko dobrze..moze lepiej wziasc ta dziekanke niz wyleciec w polowie roku . Jak tak dalej pjdzie to za pare miesiecy bedziesz miala w d..ie egzaminy i sesje...zreszta nawet jesli zdasz to czy bedziesz cokolwiek pamietac..ja swojego pierwszego roku prawie nie pamietam, a przeciez nie o to chodzi aby zaliczac ,zdawac tak?.

trzymam kciuki!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 68 gości