@Svar
Na początku tylko napiszę, że mam 20 lat.
Podoba mi się to co piszesz. Chociaż też trochę ciężko sobie takie rzeczy wmawiać -
"No ok! To zrobię to! Jazda! Gdzie? Jak? Kiedy? Hmm... Nie no, następnej okazji nie zmarnuję!"
Ja to już w wieku 18 lat przerabiałem i nic z tego nie wyszło, bo wszystko robiłem zbyt pochopnie, za szybko, bez zastanowienia. Nie chodzi o dziewczyny, ale o wszystko!
To o nieskuteczności to sama prawda. Ja na studiach próbowałem uwieść koleżankę, w której się zakochałem i nic! Raz ją na kawę zaprosiłem...
Z jednej strony to w niej jakąś niechęć wyczuwałem, ale też sam nie wiedziałem co wymyślić. To w sumie... jak ja ją próbowałem uwieść? xD Aaa.... raz poszliśmy na imprezę, na którą mnie zaprosiła i zrobiłem z siebie z tego wesołka, którego udawałem, totalnego zamulonego gościa, bez emocji, bez... odruchów na różne sytuacje. Pokazałem jaki sztywny (w tej chwili czytam po cichu to co piszę i z zaciśniętymi zębami wypowiedziałem słowo 'sztywny', ze złością). A wiem, że potrafiłem się kiedyś bawić. Zajebiście się bawiłem na imprezach w trakcie liceum, zajebiście się bawiłem na domówkach, na studniówce, osiemnastkach.
Niestety po maturze właśnie wpadłem w depresję, która trwa do teraz.
BA! Po maturze to miałem załamanie nerwowe, no i już na studiach nie byłem tym samym człowiekiem.
Co do tej koleżanki, to było jeszcze gorzej, bo zamiast się uczyć, to zadręczałem się myślami, że jak odpadnę, to już jej nie zobaczę. Dziś nauczony trochę wieloooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooma niepowodzeniami, trzema odtrąceniami (z mojej strony! O_O) potrafię po takim definitywnym rozstaniu przejść - do porządku dziennego (w pewnym sensie do porządku, bo moje ostatnie pięć lat to jeden wielki bałagan).
Jest tu temat o tym jak mi ciężko z tym, że jestem prawiczkiem i takie tam.
Dużo się z niego nauczyłem i już zaakceptowałem, że jestem prawiczikiem. Mam ważniejsze na ten dzień sprawy, którymi muszę się zająć.
Ale poza kompleksami jest TAKIE COŚ, jak POPĘD, CHORMONY!
Ludzie, ja zacząłem się masturbować jak miałem 13 lat. Jak miałem 9, to jakąkolwiek okazję na oglądanie playboyów, jaką miałem, wykorzystywałem. Jako przedszkolak zauważyłem, że gdy patrzę jak w filmach się całują, to mi staje. Nie wiedziałem dlaczego, ale podobało mi się to uczucie.
Zanim w ogóle zobaczyłem pierwszego pornusa(jak go obejrzałem, miałem 11 lat), to czasem nie mogłem spać, bo miałem 'chcicę' choć nie wiedziałem na co. Wyobrażałem sobie rózne sytuacje z dorosłymi kobietami - najczęściej tymi z filmów - obojętnie jakich, gdzie coś z nimi robię.
Najpierw jest to wielkie pragnienie, głód. Kiedyś przez długi czas od 16. do 18. roku życia przestałem się masturbować, ale to minęło. Im bardziej chcemy teraz, już, zaraz (potwarzam się, ale to nic), to tym trudniej jest, żeby to, czego tak pragniemy wpadło nam w ręce, bo niszczy nas niecierpliwość!
Svar napisał(a):To oczekiwanie zabija cos w tobie. Poza tym zaczynasz się zżywać ze swoim problemem, staje sie on codziennoscią, czymś takim jak twoje inne cechy odziedziczone w genach po przodkach, po prostu krzepniesz psychicznie, i to krzepniesz w takim właśnie stanie, na koniec obojętniejesz i jest ci wszystko jedno, przestajesz walczyć.
Otóż to! Ja mam coś podobnego, jednak cały czas myślę o tym, żeby znaleźć pracę, żeby w siebie w tej dziedzinie uwierzyć, a potem iść na studia nowe z doświadczeniem już jakimś (po tych nieudanych), będąc może bardziej pracowitą osobą.
Ale wiem jedno, że czekanie TO NIE TO!!!!!!!!! TO nie jest wyjście!
Trzeba kolegę zachęcić do tego właśnie, żeby spróbował! Może nie na siłę, rzeczywiście, ale żeby się nie poddawał i uwierzył, że i on "nawet jutro" może sobie bzyknąć! Ważne jest też, żeby nie zwariować, ale ~wolfspider, nie możesz odkładać tego, tylko idź do przodu. To, że napisałeś o tym temat, jest pierwszym krokiem, żeby coś w sobie zmienić, że ci to przeszkadza i chcesz zmiany na lepsze, a nie żeby się dalej użalać nad sobą. Trzymam kciuki za ciebie, ~wolfspider i za ciebie też, Svar!
Pozdrawiam.
P.S. Myślę, że faceci powinni się tu wspierać, w tej kwestii, bo to najczęściej od facetów płynie ta presja, że "oni już ile razy, a ja nic". Przed kobietami to się raczej wstydzimy.
Wiecie o co chodzi. Doceniam to co tu panie napisały, choć nie czytałem wiele, albo zapomniałem co już tu przeczytałem, ale po poście Svara, widać, że nie rozumieją do końca faceta i tylko chcą go pocieszyć na chwilę.