siedzę i płaczę...
juz drugi dzien...'
i końca nie widac.
Dziunia napisał(a)::(
kiedys pomagało.
popłakałam bylo lepiej,
musze wiele zrobić, nie robie nic.
nie chce. boję sie.
znów ten strach. ta bezradnosc
to poczucie ze osiagnełam juz dno...
ps: podobno zawsze na koncu jakiejs drogi jest swiato...małe swiatełko w tunelu problemów....
nie ma.
albo oślepłam
Domyslam się, że pisząc "musze wiele zrobić, nie robie nic" masz pewnie na mysli naukę. Też robię dokładnie tak samo i czuję sie zupełnie bezradna. A potem jest wielkie poczucie iwny - że znowu się nic nie zrobiło. A zmusic się - nie sposób :/
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 465 gości