witam serdecznie,, jestem tu nowa,, jak wiekszość chyba zajrzałam tu z potrzeby pomocy,,,wygadania się,, wyrzucenia z siebie tego co boli,,,bo nie radze sobie sama,, nie wiem co myśleć,, jak sie zachować,, jak obiektywnie i rozsądnie patrzeć na swoja sytuację,,czytałam wiele wypowiedzi i tematów poruszonych na tym forum i jestem pod wrażeniem jak życzliwi i mądrzy ludzie tutaj sie wypowiadają,, jak wielkie mozna tu otrzymac wsparcie i zrozumienie,,, to niesamowite,,
opowiem co ja doświadczam,,a wiec bylismy razem od 4 lat,,, zamieszkalismy razem ,,, on zawsze sie starał bardziej niż ja ,, zabiegał,, zdobywał,, kochał ponad wszytko,świata poza mna nie widział i dawał całego siebie w nasz zwiazek,,ja zawsze miałam problemy z okazywaniem uczucić,, zawsze byłam osobą zamknieta w sobie i czesto robiącą coś wbrew temu co na prawde czuje,,jakas blokada,, ,,, nie wiem..?poprostu myśle , że mam problemy z sama soba i jakiś strach przed okazywaniem prawdziwych uczuć,,, nie umiałam dać mu tyle czułości i namietności ile potrzebował,,,a nawet czesto pokazywałam , że jest mi obojetny,,,jednak on zawsze walczyl i nie poddawał się ,,jednak,,,zaczeły się kłótnie coraz częstrze i nie wyjasnianie problemów,, brak rozmów ,,,,,wyjaśnień,,, on czesto próbował,, ale ja jakos nie miałam siły,,,nie byłam na tyle dojrzała aby sprostac rozwiazywaniu problemów i zamykałam sie w sobie,,zamykaliśmy się, więc przed soba coraz bardziej i bardziej,, wiele przykrych słów,, oskarżeń,,zaczeliśmy życ obok siebie ,, , nie rozmawialiśmy,,, on jeszcze nadal próbował,, ale ja nic z tym nie robiłam,,, gdy teraz o tym myśle przeraża mnie to jaką byłam ,,nasza bliskośc odchodziła,, a on juz tez nie miał siły,,,jak widze teraz,,,poprostu zwątił ,,, zabiłam w nim miłość do mnie przez swoja obojetność,,egoizm,,brak jakiejkolwiek czułości,,taki czas trwał dość długo,,żyliśmy obok,,,,on postanowił o rozstaniu,, że już dłożej tak nie może żyć,,, musi coś zmienić ,,że coś w nim pękło,,rozstaliśmy się,,
,, z każdym dniem,, rozumie jak jest waznym dla mnie człowiekiem,,i jak bardzo go kocham,, jak byłam zamknięta w sobie i w swoim żalu i niszczyłam nasz zwiazek,,chyba dopiero teraz dojrzałam,, troche za pózno,,,prosiłam o danie nam szansy,,, o to abyśmy spróbowali,, on nie chciał,, mówiąc,, ja już postanowiłem i nic tego nie zmieni,,,mówi z łzami w oczach,,,że dawał mi calego siebie,,a ja go odrzucałam,,,
po jakims czasie zadzwonił i powiedział ze musze cos wiedziec,, że nie może przede mna tego ukrywać,, że zakochał sie w innej kobiecie,,,jednak ona nie chce z nim byc ,, że jednak kocha mężczyzne, z ktorym juz jest bardzo długo, i że chce żebym to wiedziała,, chce byc szczery, a nie powiedział o tym bo nie chciał mnie tak bardzo skrzywdzić,,ale nie możemy byc razem,,, mimo,że zatęsknił, że zrobił cos strasznego,, i nie zasługuje na mnie,,,,, ale nie chce mnie stracic jako przyjaciela, bo dobrze sie ze mna czuje,,,,,,,,,,,,,ja bardzo chciałabym uratować ten związek,,, jednak on mówi zdania nie zmieni,,,, jednak pisze do mnie,,, pyta jak sie mam,,, jak ja mam sie zachowywać,,, ? romawiać z nim jak z przyjacielem?? to chyba niemożliwe,,? w ogole sie nie odzywac?? co mam robic?? chciałabym go odzyskać,,,,spotkaliśmy się,, jednak on nadal mówi tak samo,,, że myśli o tamtej kobiecie,,,i ,że nawet jak nie będa razem,,to ona pozwoliła mu zerwąć ze mna,,,straszne,, widze, że jest strasznie rozwalony wewnętrznie,,, ,,,
myślicie że jest jakas szansa żebyśmy znów byli razem,, że zmieni decyzje,,, co ja mam teraz robic ?jak sie zachowywać,,, ?jak walczyc o niego? bardzo go kocham to wiem na pewno,,,ale podobno każdy ma to na co zasługuje,,, a ja sama wszytko niszczyłam,,,