na poczatku grudnia napisalam modlitwe do Boga, krzyk rozpaczy... nie przypuszczalam, ze potem dostane tak wiele... nastepnego dnia otrzymalam oferte pracy o jakiej marzylam... jak do tej pory jest wspaniale, na poprzednich bledach nauczylam sie wiele, unikam wiec wielu niepotrzebnych konfliktow...
pare dni temu los dal mi milosc, piekna, czula, dorosla... wiem jednak, ze jednym bledem mozna wszystko zniszczyc... oboje jestesmy po przejsciach z duzym bagazem i doswiadczeniem, dlatego uczymy sie siebie powoli, znamy swoje bledy z poprzednich zwiazkow, dlatego jestesmy ostrozni... nie chce tego zniszczyc, juz nie i nie chce zastanawiac sie co sie stanie dalej, chce chwytac chwile i uwazac by ich nie zdmuchnac... nie chcialam wiele, a dostalam wszystko, teraz juz od nas zalezy, czy damy uciec golebiom... zycze wam w nowym roku takiego spokoju jaki mnie ogarnal... nie bede sie juz tez wstydzic moich slabosci i bledow dlatego wiele razy bede was prosic o rade i pomoc...