to znowu ja
ale wcale mi nie do śmiechu, naprawdę, chciałam uniknąc użalania się nad sobą, ale nie mogę:/ chcę, żeby wrócił!!! jeśli go zobaczę na zajęciach w poniedziałek, to chyba zwariuję :/ znowu zostałam sama, a znajomi mnie olali :/ ech, ja wiem,że zanudzam,że inni mają poważniejsze problemy, ale było ok przez chwilę i znowu się spierdoliło (sorry za wulgaryzmy, ale mam dość ) najgorsze jest to,że nie potrafię przyjąc kompletnie do wiadomości,że on mnie nie chce-nie potrafię się z tym pogodzić:/ nie wiem, czy dotrwam do tej wizyty u psychologa do 22 stycznia, czy jest podlejsza istota na tym padole ode mnie? z która nikt się nie chce spotykać? gdybym chociaż nie musiała go widywać na zajęciach . . .