...

Problemy związane z depresją.

Postprzez flinka » 29 gru 2008, o 15:51

Kochana czuję się trochę bezradna...

Czy jest coś co mogę dla Ciebie zrobić?

Depresja to takie błędne koło... Depresja warunkuje myślenie - "nic nie jest mi w stanie pomóc, nigdy nie będzie lepiej" i przez to nie sięga się po pomoc, a gdy odmawia się sobie pomocy to depresja narasta i wraz z nią narasta takie myślenie... To błędne koło możesz przerwać tylko Ty, nikt inny!

Często jest tak, że idąc na terapię czy do lekarza nie wierzy się, że może się coś zmienić, ta wiara i nadzieja przychodzi z czasem...

Jeśli chodzi o lekarza to boję się, że zmiesza mnie z błotem.

Dlaczego ma tak postąpić? Idąc do lekarza nie będziesz musiała nawet roztrząsać przyczyn (bo tym zajmuje się terapeuta!), a powiedzieć głównie o swoich objawach. Wiesz ja też nie chciałam tego "chemicznego szczęścia", chciałam być szczęśliwa, bo sama się tak czuję, bo sama to osiągnęłam i odrzuciłam tą możliwość (brałam leki tylko przez 3 miesiące), czułam, że to nie jest moja droga. Ale równocześnie mam świadomość, że mogą one bardzo pomóc i że czasem dobrze od nich zacząć, by dzięki nim znaleźć siły na terapię i zajęcie się swoimi problemami. Znam trochę ludzi, dla których leki były i są znaczącym wsparciem. A z dobraniem faktycznie bywa różnie, czasem lekarz trafi od razu, czasem trzeba trochę poczekać... A skutki uboczne antydepresantów zwykle są niewielkie. Pamiętam, że na początku miałam trochę mdłości, ale szybko to ustąpiło.

I nie wierzę, że terapia mogła by coś zmienić...

Póki nie spróbujesz to się tak naprawdę nie dowiesz, teraz są to tylko Twoje wyobrażenia. Tak często mówi mi mój terapeuta. :wink:

A praca...nie ma co podziwiać. Idę tam ze łzami w oczach...

Jest za co... Przecież codziennie przełamujesz w sobie cierpienie, codziennie walczysz ze sobą i docierasz do pracy i wykonujesz swoje obowiązki.

A dokonania...nie ma żadnych.

A to, że pokonujesz swój brak sił i robisz różne rzeczy (np. zakupy czy pranie czy porządki), to pozornie nie jest nic wielkiego, ale w depresji jest to bardzo duże osiągnięcie. Pamiętam jak kiedyś zwlekłam się z łóżka i wreszcie umyłam głowę, brzmi śmiesznie, ale to wtedy znaczyło dla mnie naprawdę dużo.

Tylko, że życie innych ma sens, moje żadnego...

Kochanie życie ma taki sens jaki mu nadamy. A Ty jeszcze znajdziesz swoją drogę...

Proszę niech mnie ktoś dzisiaj przytuli...

Chociaż wirtualnie :pocieszacz:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez szarypromyk » 29 gru 2008, o 21:55

Nic się nie da zrobić.
Nawet Ty najwytrwalsza i mająca najwięcej cierpliwości do takiego zera, masz dość i czujesz się bezradna. Dziękuję Ci i wszystkim, którzy próbowali za poświęcony czas, ciepło i dobre słowo.
Przepraszam. Nie powinno mnie tu być.
Nie powinno mnie być wogóle.
szarypromyk
 
Posty: 21
Dołączył(a): 10 maja 2007, o 22:25
Lokalizacja: z nienacka

Postprzez flinka » 29 gru 2008, o 22:30

Oj... Całkiem nie o to mi chodziło... Powiedziałam Ci o swoich odczuciach, ale nie dlatego, byś pomyślała, że nie chcę już do Ciebie pisać czy czuję się tym zmęczona czy tym bardziej, że mam Cię dosyć (gdyby tak było to zwyczajnie przestałabym pisać, przecież nikt mnie do tego nie zmusza prawda? :wink: )... Chodziło mi tylko o to, byś poszukała w sobie czego potrzebujesz. I jednocześnie z poczucia, że brakuje mi argumentów, może wyczucia, by Cię jakoś wesprzeć i zmobilizować, byś szukała pomocy. Czy jest coś co mogłoby Ci to ułatwić? A może to moja ogólna bezsilność, której doświadczam teraz w życiu... W każdym razie nie pozwalam Ci czuć się w żaden sposób winną za moje emocje! Bo one są moje i ja o nich decyduję i kropka! :wink:

Ty widzisz siebie jako zero... A ja widzę wrażliwą, ciepłą, potrafiącą dowartościować innych kobietę, która (teraz!) nie dostrzega ile jest w niej możliwości, która cierpi i boi się przyjąć pomoc (boi się, że ktoś ją zrani i odrzuci?).

Przepraszam. Nie powinno mnie tu być.
Nie powinno mnie być wogóle.

A ja dalej bardzo bym chciała, byś tu została. Lubię Twoją obecność tu i będę jeszcze czytała o Twoich radościach i marzeniach (a spróbuj zaprzeczyć!).

Promyczku jesteś tu potrzebna. :)
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez szarypromyk » 30 gru 2008, o 01:52

Wiem czego potrzebuję...ale jest to przerażająco nieosiągalne.
Czy jest coś co mogłoby Ci to ułatwić?

Nie ma nic (ani nikogo) takiego co ułatwiło by mi szukanie pomocy... Nikt nie pójdzie przecież do lekarza za mnie...Nikt nie usiądzie ze mną, i nie będzie powtarzał w nieskończoność "uda ci się".
Sama nie jestem w stanie szukać pomocy. Dobija mnie to, że nie potrafię się zdobyć na żadne działanie. A jeśli już cokolwiek zrobię to zawsze kończy się to źle. Czas płynie a ja marnuję sobie (i innym) życie.
Jestem śmieciem, dnem.....nienawidzę siebie, czuję do siebie obrzydzenie. Nie umiem myśleć inaczej.

Dziękuję, za to co piszesz. Trafiasz w sedno, zadajesz dobre pytania...Dodajesz otuchy i wspierasz...Bardzo tego potrzebuję...Łapię się tego ciepła rozpaczliwie ale nie jestem w stanie przejść do działania. Nie mam siły...

Pamiętam jak kiedyś zwlekłam się z łóżka i wreszcie umyłam głowę, brzmi śmiesznie, ale to wtedy znaczyło dla mnie naprawdę dużo.

Właśnie tak mam...


Wiem jak ciężko się rozmawia z kimś, kto wciąż odrzuca próby pomocy, jest ciągle na nie...Dlatego rozumiem Twoje odczucia. I okropnie mi przykro, że je wywołałam.
Tym bardziej dziękuję, że sobie nie poszłaś. Dziękuję, że jesteś. :kwiatek: [/quote]
szarypromyk
 
Posty: 21
Dołączył(a): 10 maja 2007, o 22:25
Lokalizacja: z nienacka

Postprzez flinka » 22 sty 2009, o 19:53

---------- 15:31 02.01.2009 ----------

A mi moja bezradność uświadomiła, że może idę w złą stronę i że jestem zbyt natarczywa w nakłanianiu Cię do wizyty u lekarza. Nie jesteś na to teraz gotowa, przyjmuję to i nie będę Cię dalej męczyć namowami. Równocześnie wierzę, że nadejdzie czas, że znajdziesz w sobie gotowość, by się przebić przez swoje obawy albo też znajdziesz dla siebie całkiem inną drogę, taką do której będziesz miała więcej przekonania i będziesz czuła, że jest właśnie Twoja. Jeśli będziesz chciała zawalczyć z wrogiem :wink: to daj mi znać, chętnie będę Cię wspierać, jeśli nie to nie będę Ci nic narzucać zgoda? :usmiech2:

To może zajmiemy się czymś innym...

Nie mam siły...

Skoro wiesz, że jej nie masz to znaczy, że kiedyś ją miałaś, zgadza się?
Co znaczyło dla Ciebie to poczucie siły? Czym się przejawiało?
I co najważniejsze skąd je czerpałaś?
Co teraz pochłania całą Twoją energię, z czym tak bardzo się zmagasz?

Druga kwestia... Bardzo mnie uderza jak się traktujesz... Z każdej Twojej wypowiedzi przebijają się na plan pierwszy obelgi, wyzwiska względem siebie samej. Traktujesz się jak najgorszego zbrodniarza, jak kogoś kto na nic nie zasługuje... Za co się tak nienawidzisz, myślisz, że zasługujesz na to, by tak się ranić? Nie zrobiłaś w życiu nic dobrego? Nie wierzę...

Przypomniało mi się jak kiedyś na terapii stwierdziłam, że jestem nikim... Mój terapeuta kazał mi wtedy dokończyć ileś razy zdanie: "Jestem...". Na co ja, mało pojętny uczeń :wink: zaczełam dobierać coś w rodzaju, że jestem smutna, nie pojmując początkowo intencji. Na co mój terapeuta podał przykłady, przecież jestem człowiekiem, kobietą, polką, córką i dalej można mnożyć odnośnie zawodu, pracy, relacji z innymi ludźmi... Spróbuj wymienić (najlepiej głośno, a co!)... I czy teraz możesz powiedzieć, że jesteś śmieciem, zobacz ile pełnisz w swoim życiu ról?


Trzymaj się mocno i do następnego. :usmiech2:

---------- 18:53 22.01.2009 ----------

Kochana zaglądasz tu jeszcze?
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Poprzednia strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 181 gości

cron